sobota, 23 listopada 2013

Chapter 32

     Zegar wskazywał godzinę siódmą rano, a za oknem już świeciło słońce. Kiedy tylko się przebudziłam od razu pomyślałam o spacerze. Razem z Louise, oraz Lux mogłybyśmy przejść się do parku. Z takim postanowieniem wygrzebałam się z łóżka i ruszyłam do łazienki. Wzięłam krótki prysznic, wytarłam się ręcznikiem, a następnie ubrałam się. Rzęsy przejechałam tuszem, a na usta nałożyłam balsam ochronny. Włosy spięłam w koczka na czubku głowy. Wyszłam z pomieszczenia i podreptałam do pokoju Sophie. Jeszcze spała, więc miałam czas na przygotowanie śniadania. Zeszłam na dół do kuchni, gdzie przygotowałam sobie sałatkę owocową, która w mgnieniu oka znikła. Następnie zaparzyłam kawy i nalałam do swojego ulubionego kubka. Uznałam, że skoro niania elektroniczna nie daje żadnych znaków, Soph jeszcze śpi. Usiadłam na wysepce kuchennej i popijając kawę, zaczęłam przeglądać jakąś gazetę. Kiedy zawiesiłam oko na jakimś nudnym artykule, usłyszałam kroki, a po chwili w kuchni pojawił się Zayn.
  -Cześć...- mruknął zaspany.
     Wow, czy on właśnie się do mnie odezwał ?
  -Cześć ?- odpowiedziałam zdziwiona, podnosząc wzrok znad gazety.
  -Co dzisiaj będziesz robić ?- utrzymywał rozmowę.
  -Idę na spacer z Sophie i możliwe, że dołączy do nas Lou i Lux...- upiłam łyk ciepłej jeszcze cieczy.
     W odpowiedzi uzyskałam coś na podobieństwo popularnego "mhm", a następnie Malik ulotnił się. Tak czy inaczej przeżyłam ogromny szok, że się do mnie odezwał. 
     Nie dane mi było dokończyć kawy, bo mała się obudziła. Odstawiłam kubek na blat i zeskoczyłam z szafki. Żwawym krokiem pokonałam schody i weszłam do pokoju brunetki. Leżała w łóżeczku i gaworzyła, trzymając stopę w buzi.
  -Oj Sophie, Sophie...- zaśmiałam się i wzięłam ją na ręce.- Dzień Dobry !- pogładziłam ją po pleckach, przytulając ją do swojego ciała.
    Podeszłam do szafy i kucnęłam przy jednej z szuflad. Wyjęłam z niej body z krótkim rękawem, do tego bluza, oraz dresy. Z kolejnej szafki wyciągnęłam cienką czapeczkę i przebrałam małą. Zeszłam na dół, gdzie po drodze zgarnęłam nosidełko, które ustawiłam na wyspie kuchennej w kuchni. Włożyłam do niego Sophie, a sama zajęłam się przygotowaniem butelki dla niej. Poszło mi szybko, bo nabrałam już wprawy. Nakarmiłam ją i gdy się jej odbiło poszłyśmy do salonu, gdzie usadowiłyśmy się na kanapie. Machałam jej przed oczami różnymi grzechotkami, a ona śmiała się i wymachiwała rączkami. Kiedy znudziła jej się ta zabawa włożyłam ją do kojca i zadzwoniłam do siostry.
   -Słucham ?- usłyszałam jej głos.
  -Cześć siostrzyczko ! Masz ochotę na spacer po parku ?- spytałam.
  -W sumie czemu nie. Lux właśnie chodzi i marudzi, że jej się nudzi...
  -Dobrze się składa, to co do zobaczenia ?
  -Tam gdzie zawsze, tak ?
  -Tak...
  -To do zobaczenia !
     Zakończyłam połączenie i korzystając z tego, że mała bawi się grzechotkami pognałam na górę się przebrać. Najdziwniejsze było to, że nigdzie nie było śladu Malika. Pewnie zamknął się u siebie w pokoju i żyje swoim życiem. Nie zawracając więcej swojej głowy tym faktem weszłam do pokoju i wygrzebałam z szuflady ciuszki, które ubrałam na spacer. Z powrotem zeszłam na dół i gdy zobaczyłam to co zobaczyłam, przetarłam oczy z myślą, że to chyba sen. Zayn siedział na kanapie, trzymając Sophie na kolanach. Mówił coś do niej, a gdy mnie zobaczył ucichł.
  -Co się tak patrzysz ?
  -Emm... No wiesz dawno nie widziałam was razem...- podrapałam się po głowie.
  -Przeszkadza ci to ?- ponownie spytał.
  -Nie skądże, po prostu...Jestem zaskoczona ?- zaakcentowałam głupio ostatnie słowo.
    Chłopak wstał odłożył Sophie do kojca i wymijając mnie mruknął coś co brzmiało dla mnie jak.
  -Była sama, więc pomyślałem...- przystanął i złapał się za kark.
  -W porządku Zayn, nie musisz się przecież tłumaczyć...- uspokoiłam go, patrząc na swoje różowe skarpetki.
     Nikt więcej nic nie powiedział, Mulat poszedł na górę, a ja po chwili ocknęłam się i podeszłam do kojca. Podniosłam Sophie do góry i ruszyłam do korytarza, gdzie znajdował się wózek, do którego zapakowałam małą. Wpadłam jeszcze do kuchni po przygotowaną przy śniadaniu torbę z rzeczami dla niej, trampki i wyszłam z domu.
     Dzisiejsza pogoda była piękna. Zdecydowanie w tym roku maj jest bardzo ciepły. Szłam chodnikiem mijając domy sąsiadów. Do parku nie miałam daleko parę kroków i za zakrętem była ogromna zalesiona przestrzeń z jeziorem, oraz małym placem zabaw. Gdzie nie gdzie był rozstawione ciemne, drewniane ławki na których często przesiadały zakochane pary lub starsze osoby. Kiedy prowadziłam wózek wąską alejką w oczy wpadła mi pewna para. Nie byli to zwykli zakochani, ponieważ jedną z ławek, które przed chwilą opisałam zajmowali starsi ludzie. Trzymali się za ręce, a kobieta miała opartą głowę na ramieniu mężczyzny. Na ich pomarszczonych twarzach widniał wielki szczery uśmiech. Był to wyjątkowy i przepiękny widok. Widząc takich ludzi mam ochotę podejść i poprosić o zdjęcie. Nie którzy powiedzą: To głupie ! Ale gdyby się tak zastanowić to jak często widzicie takich ludzi ? No właśnie.
    Mijając to uroczą parę uśmiechnęłam się życzliwie w ich stronę, a gdy odwróciłam twarz na wprost ujrzałam moją kochaną siostrzyczkę. Która prowadziła za łapkę, małą blondynkę Lux. Obie uśmiechały się do mnie szeroko.
  -Oh, Fay jak ty pięknie wyglądasz z wózkiem !- zaśmiała się Louise.
  -A może by tak dzień dobry ?- spytałam i przytuliłam siostrę.
  -Przestań się dąsać, po prostu nie mogłam się oprzeć !- machnęła ręką.
    Usiadłyśmy na ławce obok, a moja siostrzenica pognała na plac zabaw. Zablokowałam wózek tak aby mi nie odjechał i zajęłam się rozmową z Lou.
  -Jak sobie radzisz ?- zaczęła prosto z mostu.
     Westchnęłam ciężko i w tym momencie moje palce zaczęły wydawać się nie zwykle interesujące.
  -Czyli nie jest za dobrze ?- odezwała się ponownie.
  -Wiesz... Zaczynam co raz bardziej żałować tej cholernej decyzji...- odpowiedziałam nie podnosząc wzroku.
  -Rozumiem, że jest ci ciężko, ale teraz musisz wypić to piwo. Fay zobowiązałaś się ! Musisz zrobić coś ze sobą nie tyle co ze sobą, a z Zayn'em on nie może tak żyć !
  -Oh, Louise gdyby to było takie łatwe...- jęknęłam.
     Siostra nie powiedziała nic więcej, a jedynie mnie przytuliła. Spędziłyśmy jeszcze jakieś półgodziny na wędrowaniu po parku, aż przyszedł czas na powrót. Za nic w świecie nie chciałam tam wracać. Po co ? By znów być sama ?
     Weszłam do domu i pierwsze co mnie przywitało to śmiech i krzyki. O co chodzi ? Spodziewaliśmy sie gości ?
  -Cześć, Fay !- przywitał mnie wesoły głos Irlandczyka, gdy stanęłam z Sophie na pierwszym schodku do salonu.
  -Niall, Louis, Harry, Liam ? Co tu robicie ?- spytałam zdziwiona, robiąc kolejny krok.
  -Nie widać ? Wpadliśmy w odwiedziny !- odezwał się Harry.
  -To dziwne, że jesteśmy tu pierwszy raz odkąd... No zajmujecie się Sophie.- podrapał się po głowie Niall.
     Zajmujemy ?
  -Po prostu nie mieliście czasu...- odezwałam się w końcu nieśmiało, nie ruszając się z miejsca.
     Po moich słowach zapadła cisza, którą chwilę później przerwał Horan.
  -Mogę ją wziąć na ręce ?- spytał.
     W tym momencie po salonie rozległ się płacz Sophie.
  -Później ok ? Chyba mała domaga się jedzenia...- odpowiedziałam i opuściłam pokój.
     Weszłam do kuchni po drodze zabierając nosidełko. Włożyłam do niego Soph i położyłam na wyspie. Kiedy chciałam zrobić krok w stronę lodówki, usłyszałam jak ktoś wchodzi do pomieszczenia.
  -Pomóc ci ?- usłyszałam głos Liam'a.
  -Nie dzięki...- odpowiedziałam niemrawo.
     Payne zawsze był i będzie moim najlepszym przyjacielem. Jako jedyny z chłopców wiedział jak do końca wygląda nasza opieka nad Soph. Oczywiście Louis, Harry i Niall wiedzieli, że z Zayn'em nie jest najlepiej, ale nie wiedzieli, że praktycznie mi nie pomaga. Liam jako mój przyjaciel, a właściwie prawie brat posiadał takie coś jak moje zaufanie. Mówiłam mu o wszystkim, dosłownie. Zaraz, nie wiedział o jednym. O moim uczuciu do Malika.
     Moja miłość do niego nie wygasła. To nie jest takie proste od tak kogoś nie kochać. Obdarzyłam go zbyt dużym uczucie by tak po prostu wyrzucić go z mojego serca. Mogę wiele razy powtarzać, że go nie kocham, nie lubię, nienawidzę, ale to niczego nie zmieni. Minął prawie rok, a moja miłość do niego nie ulotniła się. Czy to dziwne, czy jestem dziwna ?
   -Wszystko w porządku ?- odezwał się Payne, tym samym wybudzając mnie z zamyślenia.
   -Ehm, tak jasne...- mruknęłam i wyjęłam z lodówki butelkę mleka.
   -Jak sobie radzisz ?- usiadł na krzesełku barowym i zaczął kołysać małą.
     Spojrzałam na niego wymownie, siłując się z zakrętką.
  -Rozumiem...- mruknął.- Daj mi to ciamajdo.- zaśmiał się i wyciągnął rękę w moją stronę.
  -Liam ja sobie nie radzę...- szepnęłam wyjmując z szafki butelkę Sophie.
  -Porozmawiam z Zayn'em, on nie może zachowywać się w ten sposób.- oddał mi odkręconą butelkę, od razu ją przechwyciłam i wlałam zawartość go garnuszka.
  -Nie !- powiedziałam szybko, za szybko.- Jest mi ciężko, ale to ja muszę sobie z tym poradzić...Dziękuję Liam, wiem że chcesz dobrze, ale tym pogorszył byś tylko sprawę...- powiedziałam łagodniej, mieszając mleko.
  -Masz rację...
     Uśmiechnęłam się ciepło w jego stronę i nastąpiła cisza, przerywana jedynie gaworzeniem małej i stukaniem łyżeczki o brzegi garnka. Odniosłam resztę mleka do lodówki i wróciłam do poprzedniej czynności. Kiedy mleko było gotowe, przelałam je do butelki i zakręciłam, odłożyłam na blat szafki i powoli wyjęłam Sophie z nosidełka. Zabrałam butelkę i przyłożyłam smoczek do ust małej. Nie wiem dlaczego, ale zawsze gdy jadła na moich ustach pojawiał się ogromny uśmiech, było to po prostu urocze.
  -Jesteś szczęśliwa ?- spytał nagle mój przyjaciel.
     Podniosłam wzrok na jego twarz i zmarszczyłam brwi.
  -To znaczy ?
  -Czy jesteś szczęśliwa wychowując Sophie ?- wyjaśnił.
     Zatkało mnie. Tak naprawdę nigdy się nad tym nie zastanawiałam.
  -Tak, to ona daje mi wiele szczęścia, jest jedyną osobą, która daje mi je daje...- wyszeptałam kiwając głową, a Liam posłał mi ciepły uśmiech.
     Ponownie zapadła cisza, a ja zaczęłam rozmyślać nad tym jak ważne pytanie zadał mi Payne. Jak mogłam wcześniej o tym nie pomyśleć, przecież to Sophie daje mi powody do uśmiechu. Tylko ona sprawia, że moje usta wyginają się w podkówkę, a na sercu robi się cieplej. Tak zdecydowanie Sophie jest moim szczęściem.
  -Mogę ?- moje ponowne rozmyślania, przerwało mi pytanie Liam'a.
     Popatrzyłam na niego zdziwiona, nadal uśmiechając się. Myślałam, że to żart ale widząc jego wyraz twarzy uświadomiłam sobie, że on naprawdę tego chce. Kiwnęłam głową i podeszłam do chłopaka. Delikatnie wziął ją na ręce i przystawił smoczek do ust. Takim oto sposobem miałam przed sobą naprawdę uroczy widok. Nawet nie zauważyłam kiedy w moich oczach pojawiły się łzy. W tym momencie Liam skończył karmić małą i podszedł do mnie po to by mnie objąć.
  -Wiem, że chciałabyś by robił to on...- szepnął w moje włosy.
     Gdyby ktoś popatrzył na nas w tym momencie, stwierdziłby że jesteśmy rodziną. Minęło parę minut jak usłyszałam głośne chrząknięcie. Otworzyłam oczy i zobaczyłam czwórkę chłopaków stojących w drzwiach. Niall miał ogromny uśmiech na twarzy, a Harry i Louis wyglądali na zdziwionych, ale uśmiechali się. Szkoda, że nie mogłam opisać tymi słowami twarzy Zayn'a, bo ona nie wyrażała nic więcej jak tylko złość. Jego oczy pociemniały, a brwi były zmarszczone. Czy on był zły ? A może zazdrosny ? Malik i zazdrość to nie możliwe. Możliwe ?


Czeeeść ! :)
Cieszę się, że spodobał się poprzedni rozdział i chamski Malik Was nie odtrącił. Tak czy inaczej w tym musiałam coś zrobić, bo biedny prawdopodobnie zostałby zlinczowany xd Dziękuję za komentarze pod poprzednim, za 25895 wyświetleń i za 30 obserwatorów ! Bardzo was kocham <3
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał i będzie pod nim duuużo komentarzy w końcu liczba obserwatorów do czegoś zobowiązuje :) Pokażcie mi, że jesteście !
Przepraszam za jakiekolwiek błędy !
A teraz przepraszam, ale idę przygotowywać się do 1D DAY !
Do następnego ! :* <3

Lov Ya ! <3


Ps. Która piosenka według Was z płyty MM jest najlepsza ? :)

sobota, 16 listopada 2013

Chapter 31

     Powiem szczerze opieka nad dzieckiem nie jest łatwa, oj nie. Gdy podpisywałam wszystkie papiery, które mówiły o tym że zgadzam się opiekować małą wmawiałam sobie, że będzie dobrze i wszystko pójdzie doskonale. Nawet nie wiedziałam jak bardzo się wtedy myliłam Nie wiedziałam też, że mieszkanie z Malikiem będzie tak niewygodne. Uwierzcie wychowywanie dziecka nie jest łatwe, gdy nie ma wsparcia drugiej osoby. Tak bardzo żałuję, że podpisałam to cholerstwo. Oczekiwałam jakiejkolwiek pomocy ze strony Zayn'a. Jak wiele błędów popełniłam w tak krótkim czasie ? Nawet nie jestem w stanie zliczyć. Mam nadzieję, że życie jakoś mi się odpłaci. Oh, nadzieja matką głupich.
     Przygotowując mleko dla Sophie staram się nie słyszeć odgłosów z piętra. Gdybym tylko wiedziała jak czarnowłosy się zmienił. Wiecie czego jeszcze nie jestem w stanie zliczyć ? Panienek wchodzących wieczorem i wychodzących rano. Mam dość szczeniackiego zachowania tego dupka. On to sobie wszystko zaplanował. Podłożono mi papier, machnęłam podpis i proszę, teraz masz wychowywać nie swoje dziecko ! W tym czasie ojciec pieprzy się z laskami poznanymi tego samego wieczora w swoim ulubionym klubie. Oto nowy pan Zayn Malik. Staram się nawet z nim nawet nie rozmawiać, unikam go jak tylko się da. Nie jest to łatwe zwłaszcza, że mieszkamy w jednym domu, a sypialnie mamy na tym samym piętrze. Jak dobrze, że ma tyle wolnych pokoi. Jeden z nich teraz należy do mnie, a kolejny dla Soph. Na szczęście Zayn nie miał oporów co do przerobienia jednego z nich na dziecięcy. Teraz nasze dziecko ma swoje królestwo. Nasze. Jakie to dziwne prawda ? Nie tak wyobrażałam sobie moją rodzinę. Chciałam wyjść za faceta, którego kocham urodzić mu zdrowie, śliczne dzieci i żyć z nim dłuugo i szczęśliwie. Czy o tak wiele proszę ? Oczywiście prawdopodobnie każda dziewczyna zrobiłaby zapewne wszystko by być na moim miejscu, nawet nie wiedzą jak to marzenie jest mylne. 
      Wreszcie. Na piętrze nastała cisza. Wzięłam małą na ręce, usiadłam z nią na kanapie i zaczęłam karmić butelką mleka. Nawet nie zwróciłam uwagi na schodzącą po schodach blondynkę, która gdy dotknęła paneli szybko pobiegła do korytarza. Poszła sobie, dziwne. Najwyraźniej Malik nie miał ochoty na całonocne zabawy. Kiedy maleństwo sobie pojadło, oparłam ją na swojej klatce piersiowej i poklepałam ją po pleckach, by się jej odbiło. W tym momencie salon zaszczyciła osoba Zayna. Szedł boso, powoli w nisko opuszczonych czarnych rurkach, bez koszulki z papierosem między wargami. Obdarzyłam go krótkim spojrzeniem, a następnie podniosłam się z kanapy. Do cholery ! To, że jest dupkiem, zasranym egoistą i dzieciakiem to nie oznacza, że już nie uważam go za seksownego i przystojnego. Zmierzając do kojca postawionego na środku salonu, odezwałam się cicho.
  -Ubrałbyś się i mówiłam ci żebyś nie palił, gdy Sophie jest w pobliżu...- położyłam małą delikatnie w łóżeczku.
  -A co pociągam cię, kocie ?- odpowiedział wypuszczając dym z ust.
     Zachłysnęłam się powietrzem, obdarzając Malika jedynie wrogim spojrzeniem. 
  -Ok, ok pójdę na taras...- mruknął bardziej do siebie i opuścił pokój. 
     Odprowadziłam go wzrokiem, a gdy się otrząsnęłam zaczęłam zbierać zabawki. Następnie, gdy maleństwo zasnęło, podreptałam na górę do swojego pokoju. Pozbierałam brudne ubrania do koszyka, a następnie odwiedziłam pokój chłopaka. Pozmieniało się w nim i to bardzo. W całym pokoju unosił się zapach tytoniu, oraz alkoholu. Pościel na łóżku pozwijana we wszystkie możliwe strony, a po podłodze walało się kilka ubrań. Wszystko to uwieńczała damska bielizna rzucona gdzieś w kąt pokoju, oraz na stoliku przewrócona i wyłączona niania elektroniczna. Istny bałagan. Pozbierałam ubrania, a ową bieliznę zabrałam i wyrzuciłam do kosza. Wszystkie ubrania zaniosłam do łazienki, a następnie wrzuciłam do pralki. Skoro mam trochę czasu to mogę posprzątać. Zeszłam z powrotem na dół, gdzie w salonie na kanapie rozwalony siedział Zayn z butelką piwa w ręce. Oglądał mecz. 
  -Zayn ?- szepnęłam unosząc brew do góry.
  -Nie przeszkadzaj mi teraz !- warknął nie odwracając wzroku od ekranu telewizora.
  -To chociaż przycisz, bo twoje pięciomiesięczne dziecko śpi !- nie wytrzymałam i krzyknęłam na niego.
     No i masz babo placek. Kiedy wydarłam się na Zayn'a z kojca rozległ się płacz.
  -No i widzisz co zrobiłeś ?- warknęłam i szybko podbiegłam do łóżeczka.
  -Ja ? To ty na mnie krzyknęłaś !- uniósł się.
  -No już dobrze Soph...- zignorowałam jego wrzask.
     Malik westchnął i opadł na kanapę, ponownie oddając się w ręce telewizora.
  -Możesz ją uciszyć ?- spytał wściekły na płacz małej po jakimś czasie.
  -Ją ?- spytałam zaprzestając kołysania.- Ją ?- prychnęłam ponownie.- Jesteś żałosny wiesz ? 
  -Co znów zrobiłem nie tak ?- przewrócił oczami.
  -Ty sobie kpisz ? To jest nasze dziecko ! Oboje powinniśmy się nią opiekować, a póki co to Sophie ma tylko mnie, a nawet nie jestem jej mamą !- byłam na skraju wytrzymania i byłam pewna, że za chwilę wybuchnę płaczem.
     Nie otrzymałam żadnej odpowiedzi, więc pokręciłam głową, prychnęłam i szybkim krokiem opuściłam salon, kierując się na górę. Weszłam do pokoiku małej i usiadłam na fotelu obok łóżeczka. Kołysząc się lekko, zaczęłam nucić jakąś melodię. Na szczęście Sophie uspokoiła się, a powieki same jej opadały. Gdy usnęła odłożyłam ją do łóżeczka i wyszłam zostawiając lekko uchylone drzwi, wiedząc że w każdym pokoju znajduje się niania elektroniczna.



I jest pierwszy rozdział drugiej części ! 
Tak wiem, że jest krótki, ale o to mi chodziło. Chciałam byście zapoznały się z nową sytuacją. 
Powiem tak. Będzie się działo w tej części ! :)
Mam nadzieję, że przez tą przerwę nikt się nie wykruszył i będziecie tak pięknie komentować jak część pierwszą :*
Dzięki za tak wiele wyświetleń, za każdego obserwatora, oraz za każdy komentarz (kocham wszystkie<3)
Ocenę pozostawiam Wam i do następnego <3

Kocham Was ! :*


Ps. Przepraszam za błędy, jeżeli są ! :)


wtorek, 5 listopada 2013

Zwiastun

Heej :*

Mam dla Was zwiastun do drugiej części bloga :) 
Nie gadam więcej mam tylko nadzieję, że spodoba się Wam tak bardzo jak mnie :*


Wykonała go niesamowita Kika ze zwiastuniarni pod tym linkiem 


Zapraszam ! 

To tyle kocham Was <3