środa, 22 stycznia 2014

Chapter 38

     Nasza randka była wspaniała. Niedługo po tym jak Zayn zapiął na mojej szyi naszyjnik i obejrzeliśmy razem gwiazdy, wróciliśmy do domu. Louise oznajmiła mi, że Sophie była bardzo grzeczna i prawie cały czas od naszego wyjścia spała. Najsłodszy był moment w którym Lux, stwierdziła, że uwielbia swoją kuzynkę i zadała nam pytanie, kiedy już wychodzili. Zaskoczyła nas, bowiem spytała o to czy będzie miała więcej takich kuzynek. Byłam w niemałym szoku. Najpierw oczy powiększyły mi się do rozmiarów pięciozłotówek, a potem spojrzałam w stronę Zayna, który nerwowo pocierał swoje czoło. Rozbawienie jakie malowało się na jego twarzy było bardzo widoczne. Jak na zawołanie czarnowłosy przyciągnął mnie do swojego boku i powiedział.
  - Lux, jeżeli tylko zechcesz, ciocia z wujkiem mogą się tym zająć. - mówiąc to patrzył to na mnie to na Lux.
     Moja siostra, oraz Tom byli bardzo zdziwieni, ale widać że również zbierało im się na śmiech.
  - Chodź skarbie musimy już iść do domku... - Louise wyciągnęła rękę by złapać małą dłoń dziewczynki.
     Pożegnaliśmy się z nimi i odprowadziłam ich do drzwi. Kiedy wróciłam zobaczyłam, że Malik zajął miejsce na kanapie razem z Sophie.
  - Co to było ? - spytałam kiedy usiadłam obok niego.
  - Ale, że co ?
  - Myślę, że ja też powinnam mieć jakieś zdanie na temat tego czy chcę mieć dzieci.
  - A nie chcesz ? - Zayn przestał bawić się z Soph, ułożył ją na kolanach i spojrzałam w moją stronę, jakby ze smutkiem w oczach.
  - Oczywiście, że chcę, ale nie wiedziałam że ty chcesz ! - podciągnęłam nogi do góry i usiadłam po turecku.
  - Skarbie bardzo tego chcę, ale w sumie mamy jeszcze na to czas. Po za tym ustaliliśmy, że próbujemy powoli od początku... - uśmiechnął się, łapiąc moją dłoń w swoje.
     W odpowiedzi nachyliłam się ku niemu i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki Sophie roześmiała się.
  - Tak bardzo cię to śmieszy śmieszko ? - spytał Zayn, a następnie podniósł małą do góry i oboje z chłopakiem pocałowaliśmy oba policzki Soph.
     W tak miłej atmosferze spędziliśmy resztę wieczora, aż w końcu położyliśmy się spać. Dziwnie było po tak długiej przerwie dzielić z kimś łóżko, ale szybko się przyzwyczaiłam, gdy zostałam przytulona do torsu Mulata. Tak jak zawsze ciepłe i umięśnione ramiona oplatały moją talię, a ja wtedy czułam się bezpiecznie i było mi ciepło.
     Następny dzień był równie przyjemny co poprzedni. Całą rodzinką wybraliśmy się na spacer po czym wróciliśmy do domu i ugotowaliśmy obiad. Zdecydowanie najśmieszniejszym momentem dnia była próba karmienia Sophie nową kaszką bananową. Oczywiście nie pominę faktu, że karmił ją sam Zayn. Skończyło się na tym, że mała opluła Malika, ja zaczęłam się z niego śmiać, a on żeby się na mnie odegrać starł trochę kaszki z policzka i zaczął mnie gonić. Był szybszy i złapał mnie w progu kuchni, umazał mi czoło i brodę, a potem tak po prostu unieruchomił mi ręce, którymi chciałam odepchnąć Mulata, przycisnął mnie do ściany i pocałował. Robił to bardzo często tego dnia. Zaczęłam się zastanawiać czy nie będę musiała założyć mu kagańca czy czegoś innego na jego twarz.
     Niestety ten dzień był ostatni dniem wolnym przed kolejnymi koncertami. Jeden z nich miał odbyć się jutro w Sunderland na Stadium Of Light, potem znowu dwa dni wolnego na przemieszczenie się i koncert w Manchesterze na Etihad Stadium. Dlatego też wieczorem, gdy Sophie już poszła spać zajęliśmy się pakowaniem walizek Zayna. Tym razem postanowiliśmy, że zostanę w domu, a najwyżej pojadę z nimi razem z małą, w trasę po Europie.
     Za nic w świecie nie chciałam naszej rozłąki, zwłaszcza że zaczęliśmy odbudowywać nasz związek. W końcu to praktycznie dwa tygodnie. Moją zmartwioną minę i zachowanie wychwycił Zayn, który zaprzestał pakowania.
  - Co jest kochanie ? - spytał i podszedł do mnie łapiąc mnie za dłonie.
  - Nic, po prostu martwię się... - odpowiedziałam spuszczając głowę.
     Nim się obejrzałam Malik wziął mnie na ręce i położył się ze mną na łóżku. Ułożył mnie sobie na torsie, dłonią zaczął gładzić moje plecy, a ja jeszcze mocniej przytuliłam się do jego ciała. Pozwoliłam moim powiekom opaść, a mój nos wypełnił zapach znajomych mi perfum Zayna, oraz papierosów. Mimo, że go prosiłam to i tak kiedy tylko nadarzyła się okazja wychodził po to by zapalić.
  - Będę tęsknić... - wymamrotałam w jego koszulkę.
  - Ja też. - ucałował mnie w czubek głowy.
     Oparłam brodę na jego klatce piersiowej, by móc spojrzeć na jego przepiękne czekoladowe oczy. Czarnowłosy odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy i zaplótł go za ucho.
  - Zawsze lubiłam twoje oczy, wiesz ? - podniosła się delikatnie, by opleść rękoma jego szyję.
  - Nie tylko ty je lubisz, moje fanki wprost je uwielbiają, a ja nie wiem dlaczego... - roześmiał się radośnie.
  - Hipnotyzujesz skarbie, po za tym ja uwielbiam je bardziej. - wzruszyłam ramionami i wpiłam się po raz kolejny tego dnia w usta Malika.
     Z sekundy na sekundę zaczęliśmy się coraz bardziej rozkręcać. Napięcie rosło, a w pokoju zrobiło się bardzo duszno, pokój wypełniły nasze nierównomierne oddechy oraz odgłosy mokrych pocałunków. Musiałam to szybko przerwać, bo nie chciałam dopuścić do tego do czego to wszystko zmierzało. Nie było to łatwe, bo podniecenie jego jak i moje rosło coraz bardziej.
  - Zayn... - wysapałam między jednym pocałunkiem, a drugim ale nie podziałało, chyba nie usłyszał.
     Obcałowywał moją szyję i zjeżdżał w dół. Powtórzył kilkakrotnie tą ścieżkę i w tym momencie postanowiłam ponownie zainterweniować.
  - Zayn, nie możemy stop ! - powiedziałam spokojnie, ale pewnie, kładąc dłonie na jego klatce piersiowej, która unosiła się i opadała w bardzo szybkim tempie.
  - Co się dzieje ? - spytał patrząc na mnie ciemnymi, przymglonymi oczami.
     Jego włosy sterczały w każdym możliwym kierunku, a biała koszulka podwinęła mu się do połowy brzucha.
  - Musimy dokończyć cie pakować... - uśmiechnęłam się delikatnie, głaszcząc jego policzek.
  - I tylko dlatego przerwałaś ? Akurat w momencie, w którym byłem już bardzo nakręcony ? - pytał jak małe dziecko.
  - Właśnie tak. - powiedziałam pewnie.
     Zayn zrobił minę zbitego szczeniaczka, próbował zaczarować mnie swoimi oczami, ale byłam twarda i nie pozwoliłam się omamić. Zbliżył swoją twarz do mojej i ponownie mnie pocałował.
  - No Zayn, no ! Jesteś jak małe dziecko... - mruknęłam i zeszłam z niego.
     Podeszłam do walizek i spojrzałam na brązowookiego, który nadal leżał na łóżku.
  - Raz, dwa wstawaj ! - krzyknęłam.
     Odwróciłam się i weszłam do garderoby, a z sypialni usłyszałam coś na podobieństwo skomlenia. Wychyliłam głowę z pomieszczenia i spojrzałam na niego pobłażliwie, a on po raz kolejny tego wieczora roześmiał się.
     Kiedy skończyliśmy, poszłam się umyć, a zaraz po mnie poszedł Zayn. Byłam na tyle zmęczona, że kiedy ułożyłam się w wygodnym, ciepłym łóżeczku niemal momentalnie usnęłam. Poczułam tylko jak Malik kładzie się koło mnie i przyciąga moje ciało do jego.

Następny dzień, 28 Maja...

     Wstaliśmy bardzo wcześnie rano. Pogoda była dzisiaj typowo Londyńska, rozpadało się na dobre. Podreptałam więc do łazienki, wraz z przygotowanymi ciuchami. Nie mogłam być sama, bo oczywiście pod prysznic wrył się Zayn. Kiedy już się umyliśmy, naciągnęłam ciepłe skarpetki na stopy i poszłam sprawdzić czy Sophie się obudziła, ale kiedy zajrzałam do jej łóżeczka brunetka jeszcze smacznie spała. Zostawiłam ją w spokoju i zeszłam na dół, by przygotować śniadanie.
     Kiedy nakładałam jajecznicę na talerz, do kuchni wszedł Mulat z małą na rękach. Odwróciłam się w ich stronę i od razu na mojej buzi zagościł szeroki uśmiech. Oboje mimo, że Malik brał prysznic, byli zaspani. Dlatego też Sophie była wczepiona w ramię taty i za nic nie chciała puścić, by przejść do mnie na ręce. W końcu poddałam się i to Zayn nakarmił małą panią Malik.
     Po zjedzonym śniadaniu poszłam ją przewinąć i przebrać. Kiedy zeszłam na dół, w korytarzu on już stał w korytarzu gotowy do wyjścia. Momentalnie w moich oczach pojawiły się łzy. Za nic w świecie nie chciałam go wypuszczać z domu. Podeszłam i przytuliłam się do niego, a on oplótł mnie rękami. Było mało wygodnie, bo między nami znajdowała się Sophie, ale najważniejsze było to, że byliśmy razem.
  - Fay, kotku muszę już iść... - wyszeptał w moje włosy.
  - Nie... - odpowiedziałam szybko urywając mu połowę zdania.
     Gdyby nie to, że do domu wparował Liam, pewnie nie ruszylibyśmy się z miejsca.
  - Siema, siema kocha... - urwał w połowie, gdy zobaczył nas w korytarzu. - Ou, ja chyba nie w porę... - wycofał się.
  - Nic się nie stało Liam, już idę. - powiedział Zayn odrywając się od nas, tym samym ukazując moje mokre policzki.
  - Fay to tylko dwa tygodnie, zanim się obejrzysz Zayn do was wróci ! - mój przyjaciel posłał mi pocieszający uśmiech.
  - Dzięki Li... - odpowiedziałam mu słabym, wymuszonym uśmiechem.
  - Będzie dobrze mała. - rzucił Mulat i pogłaskał mnie wierzchem dłoni po policzku.
     Ucałował mnie w czubek głowy, a następnie czule w usta, a na końcu cmoknął główkę Sophie.
  - Do zobaczenia ! - krzyknął, chwytając walizki.
     Uśmiechnął się ostatni raz i już się nie odwrócił, by się nie rozkleić. Zauważyłam, że jego oczy również robią się czerwone, więc czym prędzej się ulotnił.
     Trzaski drzwi i cisza. Nagle Sophie zaczęła potwornie płakać, nie wiedziałam że wyczuje coś takiego. Ewidentnie mała skojarzyła, że Zayn się z nami pożegnał. Bardzo mnie to zdziwiło, bo ona ma dopiero pięć miesięcy. Nie to było najważniejsze. Małą nic nie uspokajało, nic ani nikt. Zadzwoniłam po Eleanor i Danielle, ale kompletnie nic to nie dało. We trójkę próbowałyśmy wszystkiego, nawet wyszłyśmy z nią na pole, ale zaczęła płakać jeszcze bardziej.
     Kiedy pod wieczór miałam kompletnie dość, w końcu Sophie prawdopodobnie zmęczona płaczem usnęła. Odetchnęłyśmy z ulgą i w końcu na spokojnie usiadłyśmy w salonie. Przy kubku herbaty miałyśmy rozmawiać, ale skończyło się na spaniu we trójkę, pod kocami na kanapie w salonie.



Wreszcie mamy kolejny !
Przepraszam za tak długą nieobecność, ale brak czasu nie pozwalał mi na nic.
Koniec semestru wiąże się z wystawianiem ocen co wiąże się z wyciąganiem lub
poprawianiem ocen. Zależało mi na nich bardzo, więc oddałam się nauce w całości.
Ale w końcu udało mi się dorwać komputera i nareszcie mogłam na spokojnie
napisać rozdział. 
Nic szczególnego się nie dzieje, ale na myślę że przypadnie wam to gustu :)
Dziękuję za komentarze pod poprzednim, jesteście wspaniałe :*

Teraz chciałabym Was zaprosić na bloga mojej koleżanki, która dopiero co
zaczęła przygodę z bloggerem. 
Jak to mówią ?
Reklama dźwignią handlu !

http://how-long-will-i-love-youu.blogspot.com/


Ps. Proszę anonimy o podpisywanie się ! :)

LOV YA <3

piątek, 10 stycznia 2014

Chapter 37


26 Maj...
   
     Niezmiernie cieszyłam się, że już dzisiaj wyjeżdżamy z Dublina. Jest kilka powodów dla których chce się stąd wynieść. Wspomnienia. No i te wszystkie sytuacje. Bardzo trudno było mi zasnąć w łóżku którego dwa razy gościem był Zayn. Tylko teraz czeka mnie mega wyzwanie wracamy do Wielkiej Brytanii co wiąże się z powrotem do domu.
     Zaraz po śniadaniu zapakowaliśmy się do samolotu. Czeka mnie godzinka lotu i znowu będę w domu. W domu z tym wariatem.
     Przez całą drogę nie zamieniłam słowa z Zaynem. Kiedy tylko wsiadł do czarnego Range Rover'a odwrócił się w stronę szyby i założył słuchawki. Zachowuje się jak kobieta, gdy ma okres. Było między nami ogromne napięcie, a w samochodzie zrobiło się okropnie duszno. Jedynie mała Sophie siedząc między nami w swoim foteliku nie wiedziała co się dzieję i machała rączkami gaworząc. Położyłam dłoń na jej główce i czule pogłaskałam.
     Zaparkowaliśmy przed domem, więc powoli zaczęłam odpinać pasy brunetki. Wzięłam ją na ręce, a po opuszczeniu samochodu chciałam złapać za rączkę mojej walizki.
  -Zostaw... - urwał. - Ja je przyniosę - oznajmił i uśmiechnął się lekko w moją stronę.
     Skinęłam głową i złapałam klucze, które mi rzucił. Ruszyłam do drzwi, które po chwili otworzyłam i weszłam do środka. Od razu poczułam się lepiej, po prostu bezpieczniej. Oczywiście ta chwila musiała się skończyć. Zaczęłam mieć jakieś okropne zwidy. Przed oczami widziałam jak po schodach schodzi jakaś blondynka i ciągnie za rękę Zayna. Była w koszulce, białej koszulce Malika. Odwróciła się w jego stronę i pocałowała czule w usta, a chłopak nie protestował oddawał pocałunki z ogromną przyjemnością.
     Oczy zaszły mi mgłą i nie mogłam się ruszyć.
  -Co się dzieje ? - usłyszałam głęboki głos.
     Potrząsnęłam głową i odpowiedziałam cicho.
  -Nic. Jest w porządku...
     Ruszyłam przed siebie, zeszłam po schodkach do salonu i omijając kanapę włożyłam Sophie do kojca.
  -Idę wziąć prysznic ! Zajmiesz się Soph ? - krzyknęłam.
  -Tak, jasne ! - dostałam odpowiedź, gdzieś z głębi korytarza.
     Weszłam po schodach i odwiedziłam moją sypialnie. Zabrałam z szafy jakieś ciuchy i zajęłam łazienkę. Wzięłam ciepły prysznic, oraz umyłam włosy. Wychodząc opatuliłam się puszystym ręcznikiem i zaczęłam suszyć włosy. Zostawiłam je lekko wilgotne, a następnie ubrałam się. Nasmarowałam twarz kremem nawilżającym i opuściłam pomieszczenie. Było dziś bardzo ciepło jak na Maj no i Londyn. Uchyliłam okno i wyszłam z sypialni.
     W salonie nie było Soph, więc od razu przeszłam do kuchni. Leżała w nosidełku na blacie kuchennym, a Zayn zdaje się próbował coś upichcić.
  -Co robisz ? - spytałam podchodząc bliżej.
  -Obiad dla nas - oznajmił nie odrywając się od czynności, która wykonywał.
     Wyskoczyłam na blat i złapałam do ręki butelkę wody, która stała na blacie. Upiłam łyk i zakołysałam nosidełkiem Soph.
  -Jakie masz plany na dziś ? - spytałam z ciekawości.
  -Pewnie będę spał... - mruknął, podsmażając pokrojonego kurczaka na patelni.
  -To w takim razie idę na spacer z małą, wrócę na obiad - zeskoczyłam z szafki i zabrałam Sophie.
     Zabrałam torbę z rzeczami dla brunetki i usadowiłam ją w wózku. Opuściłam dom i ruszyłam chodnikiem koło domów sąsiadów. Bardzo podobała mi się ta okolica. Piękna, wokół pełno willi, oraz najważniejsze że była bezpieczna. Stwierdziłam, że dojdę do parku i zawrócę.
     Wchodząc na posesję zerknęłam na zegarek, było trochę po czternastej. Weszłam do domu i wyciągnęłam Sophie z jej pojazdu, zabrałam torbę i zostawiłam wózek w korytarzu.
  -Już jestem ! - krzyknęłam.
     Po domu rozchodził się niesamowity zapach, momentalnie zaczęło burczeć mi w brzuchu. Szybko znalazłam się w kuchni, gdzie przy stole siedział Malik, a po drugiej stronie było nakryte miejsce dla mnie. Wyjęłam z torby butelkę mleka dla Sophie i podeszłam do stołu.
  -Hej, smacznego - usiadłam na przeciwko chłopaka.
  -Dzięki i nawzajem - mrugnął w moją stronę, a ja uśmiechnęłam się szeroko.- Mam nadzieję, że będzie ci smakowało...
  -Zawsze dobrze gotowałeś - odparłam i zajęłam się pałaszowaniem ryżu z warzywami i kurczakiem.
     Między czasie musiałam trzymać małą na kolanach, zauważył to Zayn, który chwilę temu skończył jeść swoją porcję.
  -Daj nakarmię ją - wyciągnął ręce w moją stronę i wstał od stołu.
     Zabrał brunetkę, oraz butelkę i wrócił na swoje poprzednie miejsce. Tym sposobem mogłam jeść spokojnie obiad i oglądać naprawdę uroczy obrazek.
     Kiedy zjadłam zabrałam nasze talerze i szklanki, a następnie włożyłam je do zmywarki. Brązowooki opuścił kuchnię wraz z małą i poszedł do salonu. Gdy posprzątałam po posiłku również podreptałam do chłopaka. Siedział na kanapie oglądając powtórkę meczu z śpiącą Soph na jego klatce piersiowej.
     Uśmiechnęłam się i zajęłam miejsce obok Malika. W ciszy przyglądałam się jak Zayn gra na konsoli w fifę. W pewnym momencie zorientowałam się, że i chłopak tak po prostu usnął. Chcąc zapamiętać ten obrazek na dłużej zrobiłam im zdjęcie.

     Następnie wstałam i postanowiłam ogarnąć trochę w domu, mimo iż nie było nas kilka dni to wszędzie nazbierał się kurz. Najpierw zajęłam się piętrem, gdy tam skończyłam zeszłam na dół i zabrałam się za kuchnię. Gdy już kończyłam ktoś wszedł do kuchni bardzo głośno ziewając.
  -Ile spałem ? - spytał zaspany.
  -Z godzinę, dwie... - odpowiedziałam.- Gdzie Soph ?
  -Przełożyłem ją do kojca, bo nadal śpi... - zaczął robić sobie kawę.- Co ty tak w ogóle robisz ? - spytał uważnie mi się przyglądając.
  -Nie miałam co robić to wszędzie posprzątałam, a no i rozpakowałam walizki i zrobiłam pranie - uśmiechnęłam się.
  -Pracusiu idź odpocznij... - parsknął, zalał sobie kawę i założył ręce na piersi.
  -Właściwie to... chciałam porozmawiać - zaczęłam niepewnie.
  -O czym ? - chłopak zmarszczył brwi.
     Westchnęłam. 1...2...3...
  -Czy ty... pamiętasz naszą rozmowę w nocy ? - wydusiłam.
  -Tak - odpowiedział pewnie i twardo.- Uprzedzę twoje kolejne pytanie, nie chcę o tym gadać... - mruknął i zabierając kubek z ciepłą cieczą chciał opuścić kuchnie.
     O nie. Nie tym razem, nie zostawię tego tak.
  -Zayn, porozmawiaj ze mną ! - krzyknęłam.
     Chłopak zatrzymał się i powoli odwrócił w moją stronę.
  -Czego chcesz ? -podszedł i odłożył kubek na blat.- Czego ty ode mnie chcesz ? Przecież cierpiałaś, gdy te dziewczyny do mnie przychodziły !
  -Skąd... - zaczęłam cicho, a w oczach zebrały się łzy.
  -Wiem co czułaś... Nie mogłaś wytrzymać z zazdrości, twoje serce się rozrywało, gdy widziałaś jak je całuje...Nie mogłaś patrzeć na to jak je dotykam !
  -Dość ! Przestań ! - krzyknęłam, a z moich oczu popłynęły łzy.
  -Widzisz... - szepnął.- Skrzywdziłem cię... - odwrócił się i chciał wyjść.
     Spuściłam głowę, a z moje oczy zamieniły się w wodospad łez.
  -Mam dość kłótni ! Mam dość twoich humorków ! - krzyczałam.
     Chłopak zatrzymał się i lekko przekręcił głowę.
  -Owszem bolało mnie to wszystko bardziej niż to sobie wyobrażasz ! Ale nie chcę do tego wracać, chcę by było dobrze, chcę by Sophie w przyszłości nie pytała dlaczego jej rodzice się kłócą, lub w ogóle ze sobą nie rozmawiają ! Bo przecież nią jesteśmy, jesteśmy rodziną Zayn... - pod sam koniec uspokoiłam się i otarłam wierzchem dłoni policzki.
     Odwróciłam się plecami do chłopaka i przymknęłam oczy. W ten sposób próbowałam uspokoić moje nerwy. W pewnym momencie poczułam czyjąś dłoń na nadgarstku. Dotyk był niepewnym muśnięciem, aż w końcu moje palce zostały splecione z palcami Zayna. Otworzyłam oczy i zadarłam głowę do góry. Moje jeszcze zaszklone oczy odszukały tęczówki chłopaka, który właśnie uniósł dłoń, by odkleić kosmyki włosów, które pozlepiały się na moim policzku od słonych łez. Następnie pogłaskał mnie po nim, a kciukiem kreślił kółeczka na linii szczęki. Wpatrywał się we mnie jak zaczarowany, a ja nie byłam lepsza. Nie mogłam oderwać od niego wzroku.
  -Jesteś piękna, mówiłem ci to kiedykolwiek ? - wymruczał nachylając się do mojego ucha, a po moim ciele przeszedł prąd.
  -Tak, wspominałeś... - odpowiedziałam cicho, zaskoczona tym uczuciem.
     Musiałam szybko się otrząsnąć. On ewidentnie mnie uwodzi, a ja mu ulegam. Nie mogę być taka łatwa.
  -Przepraszam, że tak mocno cię skrzywdziłem - powiedział za nim cokolwiek wyszło z moich ust.- Żałuję, że wtedy przespałem się z Perrie, żałuję że pozwoliłem tym wszystkim dziewczynom wejść do mojego łóżka... - urwał.- Wiesz muszę ci się do czegoś przyznać... - uśmiechnął się nikle, a na jego policzkach pojawiły się blado czerwone cienie.
     Zayn Malik właśnie się rumienił.
  -Usta żadnej z tych dziewczyn nie smakowały mi, ani nie pasowały do moich tak jak twoje - wymruczał i zagryzł wargę.
  -Zayn to miłe, ale nie potrzebuję twoich komplementów... ja... - zająknęłam się.- Potrzebuję ciebie, Zayn - ponownie spojrzałam na jego twarz.
  -Może spróbujmy o nas zawalczyć, chcę odbudować to co było kiedyś - zaproponował i przebiegł ręką po swoich włosach.
  -Nie chcę byś mnie zranił... Ale chcę spróbować - uśmiechnęłam się delikatnie i oplotłam talię chłopaka, śmiesznie musi to wyglądać.
  -Kocham cię - wyszeptał w moje włosy.
     Nie chcę na razie mu tego mówić, chyba nie jestem gotowa. Wystarczyło mi to, że Malik zaproponował odbudowanie związku.
  -Zero kłótni ? - chlipnęłam.
  -Zero - odpowiedział pewnie, mocniej oplatając mnie rękami.
  -Ani cichych dni ? - oderwałam głowę od jego torsu.
  -Ani cichych dni, chyba że nie pozwolisz mi się do siebie przytulić... - uśmiechnął się cwaniacko.
     Nie potrzebowałam nic więcej jak jego ciepłych ramion i obietnic, które złożył mi przed chwilą. W końcu jest nadzieja, że będzie coraz lepiej. Może moje marzenie się spełni i będziemy szczęśliwą rodziną ?
     Razem z chłopakiem usadowiłam się na kanapie, a ponieważ Sophie nadal spała mieliśmy chwilę dla siebie. Malik położył się w taki sposób, że głowę miał na moim brzuchu, a ja miałam dostęp do jego włosów. Zawsze tak robił, twierdził że mój brzuch jest bardzo miękki, a gdy bawiłam się jego włosami dosłownie mruczał jak kot. Tym razem także zatopiłam palce w jego czarnej czuprynie.
  -Kocham to uczucie... - wymruczał.
     O tym właśnie mówiłam.
  -Kochany, pomimo tak długiej rozłąki nadal wiem co lubisz - zachichotałam.
     Nastała cisza, ale nie taka niezręczna. Była to taka przyjemna cisza, potrzebna. No ale w końcu trzeba było nawiązać jakiś dialog, więc spytałam.
  -Czy twoja mama wie co się u nas dzieje ?
  -Tak, wie o wszystkim... Jak się dowiedziała, że będę miał dziecko to się ucieszyła, ale uśmiech znikł z jej twarzy gdy dowiedziała się, że nie z tobą - odparł spokojnie, a mi oczy wyszły na wierzch.
  -Serio ? - wyciągnęłam palce z jego włosów.
  -Tak, była wściekła, ale jej przeszło. Wyjaśniłem jej potem wszystko, wtedy rozstaliśmy się, a  moja mama znowu była na mnie wściekła, że wypuściłem tak idealną dziewczynę no ale potem się uspokoiła, bo wiedziała, że nic z tym nie zrobi - spojrzał na mnie spod wachlarzu czarnych rzęs.
  -Dziwnie się czuję, twoja mama naprawdę mnie lubiła - uśmiechnęłam się.
  -Owszem, nawet bardzo - odwzajemnił uśmiech.- Na mnie była wściekła za to co zrobiłem...
  -Uwierz mi ja też - powiedziałam dziwnym tonem.
  -To wiem, dokładnie pamiętam ten dzień, gdy ci powiedziałem... - nagle zmarkotniał i wyłączył się.
  -Halo Zayn, obudź się ! Teraz mamy teraz jestem tutaj z tobą !- pomachałam mu ręką przed twarzą.
  -Tak wiem i nadal w to nie wierzę - uśmiechnął się i podniósł się do pozycji siedzącej.- Wiesz mam pomysł ! My nigdy nie byliśmy na randce !
  -Ale Zayn, mamy dziecko kto się nią zajmie ? - spytałam zszokowana pomysłem Mulata.
  -Sophie ma tyle cioć i wujków, że na pewno ktoś się zgodzi ! - machnął ręką i złapał za telefon, mocno podekscytowany.- Idź się przebrać, a ja po kogoś zadzwonię - mrugnął do mnie.
  -Ale w co ? - spytałam nadal oszołomiona.
  -W coś luźnego, naprawdę będziesz dobrze wyglądała we wszystkim - powiedział nie podnosząc wzroku z nad wyświetlacza.
     Czy on oszalał. Tak zdecydowanie. Chyba po prostu włączył przycisk z napisem romantyzm i walka. Miała to być walka o moje serce, które od zawsze należało do niego.
     Grzecznie wycofałam się z salonu i pobiegłam na górę. Kiedy znalazłam się w sypialni miałam czarną dziurę w głowie. W co mam się ubrać ? Przekopałam całą szafę, bo miałam wiele pomysłów naraz, które okazały się totalną klapą. Wreszcie olśniło mnie i ze sterty ciuchów wykopałam świeżutko zakupione rzeczy. Chwyciłam kwiecistą sukienkę, która była moją zdobyczą podczas zakupów z Eleanor. Nie byłam do końca do niej przekonana, ale teraz nie żałuje tej decyzji. Z półki zdjęła sandałki i popędziłam do łazienki. Wszystko odrzuciłam na bok i spojrzałam w stronę lustra.
  -Jak jak wyglądam ! - pisnęłam i zakryłam buzię ręką.
     Najpierw umyłam dobrze twarz i zabrałam się za nakładanie bardzo lekkiego makijażu. Następnie rozczesałam włosy i zakręciłam je prostownicą. Teraz mogłam śmiele powiedzieć, że wyglądałam okey. Wsunęłam na siebie sukienkę, oraz złote sandałki. Parę wdechów i wydechów i byłam gotowa. Złapałam jeszcze za torebkę i wybiegłam z pokoju. Na korytarzu zwolniłam i zeszłam powoli po schodach. Na kanapie siedział Zayn z Sophie na kolanach. Był ubrany klasycznie. Czarne rurki, przetarte w okolicach kolan, szara koszulka z napisami, oraz obok niego leżała skórzana kurtka. Na stopach swoją bielą odznaczały się nike. Włosy ułożone w artystycznym nieładzie, jak dla mnie idealne. Pragnęłam zatopić w nich moje palce.
     Zorientowałam się, że od jakiś kilku minut wpatruje się w Zayna w dodatku z przygryzioną wargą. Dla niego był to jednoznaczny znak. Zwłaszcza, że nie miałam jak tego ukryć, ponieważ on tak samo jak ja wpatrywał się we mnie. Spuściłam głowę w dół i chrząknęłam cicho.
  -Twoja siostra, Tom i Lux już jadą... - Malik obudził się i postanowił odezwać, oczywiście towarzyszył mu cwaniacki uśmiech.
     Chwała Panie, że odezwał się pierwszy.
  -Moja siostra ? - spytałam i uśmiechnęłam się nikle.
  -Tak, Liam i Sophia są zajęci sobą, Eleanor z Louisem nie odbierają, Niall pojechał z Gregiem do jakiś kumpli, a z Harrym raczej nie chcę z nim zostawiać mojego dziecka... - przy ostatnim zachichotał.
  -Oh, Zayn no widzisz mogliśmy zostać tu i nie zawracać innym głowy - jęknęłam i usiadłam obok niego.
  -Fay, Lou już jedzie zgodziła się bez zająknięcia, co prawda była trochę zdziwiona faktem, że wychodzimy - odparł, by mnie uspokoić, ale gdy złapał mnie za dłoń wcale tego nie ułatwił.
  -No dobrze - uśmiechnęłam się i w tym momencie rozległ się dźwięk dzwonka.
  -Pójdę otworzyć - Zayn wstał z kanapy i z małą na rękach ruszył do korytarza.
     Przywitałam się z siostrą, a na jej wzrok, który mówił sam za siebie odpowiedziałam uśmiechem. Na co oczywiście ona poruszyła zabawnie brwiami. Najzwyczajniej w świecie uszczypnęłam niezauważalnie Louise w rękę na co ona cicho pisnęła. Natomiast ja udając, że nic nie zrobiłam uciekłam do korytarza przed tym całując Sophie w główkę.
     Wyszliśmy przed dom i zaczęłam się zastanawiać nad tym jak gdziekolwiek pojedziemy. Spojrzałam w stronę chłopaka, który zmierzał w stronę garażu.
  -Ekhm, Zayn ? - odchrząknęłam i uniosłam lewą brew do góry, gdy czarnowłosy obdarzył mnie swoim spojrzeniem.
  -Tak ? - spytał zdezorientowany.
  -Zamierzasz prowadzić ? Przecież nie masz prawa jazdy... - założyłam ręce i umieściłam je poniżej klatki piersiowej.
  -Niczym się nie martw, czasem jeżdżę bez prawka, po za tym za niedługo pójdę je wyrobić - odpowiedział i wyciągnął w moją stronę rękę.
     Złapałam jego dłoń i weszliśmy do garażu, w którym stał czarny Ford Mustang. Zayn otworzył mi drzwi i wsiadłam do samochodu. Chłopak obszedł maszynę i zajął miejsce obok mnie. Przekręcił kluczyki w stacyjce i wyjechaliśmy z garażu.
     Stojąc na światłach ciszę między nami wypełniała piosenka lecąca w radiu, 30 seconds to Mars - Kings and Queens. Uwielbiałam ta piosenkę dlatego nuciłam ją cicho i wystukiwałam palcami na kolanie rytm. Zayn zauważył to i uśmiechnął się w moją stronę.
  -Pamiętam jak nakryłem cię na śpiewaniu, masz dobry głos - odezwał się.
     Parsknęłam śmiechem na jego słowa, ale również byłam zdziwiona, że to pamięta.
  -Serio to pamiętasz ? - spytałam przeczesując włosy.
  -Tak - odpowiedział i ruszył, ponieważ światła zmieniły swój kolor.
     Przez chwilę wpatrywałam się w jego profil i wróciłam do wcześniejszej pozycji. Byłam pod wrażeniem.
Po jakiś dwudziestu minutach Mulat zatrzymał się na wzgórzu Primrose Hill. Zgasił silnik, a ja nie mogłam oderwać wzroku od panoramy Londynu.
  -Podoba ci się ? - spytał.
  -Żartujesz ? Jest cudnie ! - odwróciłam się w jego stronę i przytuliłam chłopaka, a następnie otworzyłam drzwi i wybiegłam na zewnątrz.
     Zatrzymałam się i oparłam o maskę Mustanga. Miejsce było przepiękne. Na dole widać było ogromny park, dalej można było zobaczyć London Eye, oraz wiele innych budowli. W pewnym sensie gdy zobaczyłam ten widok uspokoiłam się i wyluzowałam. Przestałam się martwić Sophie i myśl, że mogłoby się coś stać zastąpiłam tym, że jest pod dobrą opieką.
  -Pięknie prawda ? - usłyszałam zachrypnięty głos chłopaka.
     Odwróciłam twarz w jego stronę i zauważyłam, że niesie butelkę wina i dwa kieliszki. Kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się delikatnie, zawijając kosmyk włosów za ucho.
  -Jedyne miejsce, gdzie nikt mnie nie znajdzie. Żadni paparazzi, fanki... Mogę tu odpocząć, bo nikt nie wie o mojej kryjówce...
  -Ja wiem - mruknęłam odpychając się od maski samochodu.
  -Chciałem podzielić się z tobą moją tajemnicą... - podszedł do mnie i podał mi kieliszek.
     Poczekałam, aż naleje mi czerwonego wina i postanowiłam wznieść toast.
  -To za naszą kryjówkę ! - rozległ się brzęk uderzających kieliszków.
     Napiłam się alkoholu i podeszłam bliżej samochodu. Postawiłam naczynie na masce i sama usiadłam na niej. Zayn podążył moimi krokami i uczynił to samo. Przez jakiś czas siedzieliśmy w ciszy, aż do momentu, gdy słońce zaczęło zachodzić. Oparłam głowę na ramieniu chłopaka i uśmiechnęłam się.
  -Chciałbyś tworzyć ze mną rodzinę ? - spytałam zanim zdążyłam przemyśleć co powiedziałam i zagryzłam wargę.
     Malik chyba był zdziwiony moim pytaniem, bo nastąpiła cisza, poruszył się i w końcu odezwał.
  -Co masz na myśli ?
  -Czy chciałbyś mieć więcej dzieci, no i tak dalej ? - spytałam nie zmieniając pozycji.
  -Szczerze ?
     Uniosłam głowę do góry i patrząc w oczy Malika zagryzłam wargę i skinęłam głową.
  -Bardzo... - szepnął.
     W tym momencie jego twarz zaczęła zbliżać się do mojej w bardzo szybkim tempie. Na szczęście, a może i nie, rozdzwonił się telefon Zayna. Jak miał w zwyczaju w takich sytuacjach, przeklną pod nosem i odebrał telefon. Po krótkiej wymianie zdań zrozumiałam, że dzwoni moja siostra.
  -Co chciała ? - spytałam, gdy zakończyli rozmowę.
  -Uspokoić cię, bo zapewne się denerwujesz. Mówi, że wszystko jest w porządku, a Sophie śpi... - powiedział i upił łyk wina.
     Zapadła cisza, a mi zrobiło się nieco chłodniej ponieważ słońce już zaszło i już nie ogrzewało mojego ciała. Na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka, więc zaczęłam pocierać ramiona. Zauważył to chłopak, który bez słowa założył mi na ramiona swoją skórzaną kurtkę, oraz oplótł mnie swoim ramieniem tak, że przylegałam do jego torsu.
  -Poczekaj chwilkę - szepnął i cmoknął mnie w policzek.
     Zeskoczył z maski i obszedł samochodu. Uniosłam głowę do góry i zaczęłam podziwiać gwiazdy. Zamyślałam się na tyle, że nie zauważyłam jak Zayn stoi przede mną i gdyby nie chrząknął dalej bym nie zwróciła na niego uwagi. Chłopak trzymał coś za plecami i uśmiechał się szeroko. Byłam zdziwiona, ale i lekko przestraszona. Może on chce mnie zabić ?
  -Jesteś pojebana, Fay... - powiedział mój mózg.
     Pewnie za swoją głupotę pacnęłabym się z otwartej dłoni, ale pewnie wyglądałoby to głupio. Nim się zorientowałam Zayn przede mną klęczał, a w głowie zaczęłam mieć naprawdę różne myśli. Westchnęłam głośno, a moje oczy zapewne przybrały wielkość pięciozłotówek.
  -Co on wyprawia ?! - krzyknęłam w myślach.
  -Fay Teasdale, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną ? - wyrecytował i wyciągnął zza pleców pudełeczko z przepięknym naszyjnikiem z literką Z.
     Miałam ochotę wybuchnąć płaczem jak i śmiechem. Już zaczynałam mieć głupie wizje, ale przecież to nie możliwe, że mógłby mi się oświadczyć. Dopiero zaczęliśmy odbudowywać nasze relacje.
  -No nie wiem, nie wiem... Tak na pierwszej randce, Zayn ? - zaczęłam się z nim droczyć.
     Wtedy Mulat gwałtownie wstał, podszedł do mnie objął moją szyję, umieszczając kciuki na linii mojej szczęki i wpił się w moje usta. Wystarczającą odpowiedzią było to, że go nie odepchnęłam.





Szczerze ? To nie tak miało wyglądać :D
Ale stwierdziłam, że nie mogę tak karać już tego biednego Zayna i zrobię coś
innego ! No i mam nadzieję, że będziecie zadowolone :)
Zastanawiam się czy nie za szybko, ale tak naprawdę oni w tym związku będą
próbowali poznawać siebie od nowa, będą odbudowywać ich stary związek.
Teraz przeprosiny za to, że dosyć późno dodaję ten odcinek, ale wynagrodziłam Wam
to w postaci dłuższego rozdziału (nie zanudziłam Was ?).
Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu :*
Dziękuję za komentarze <3

Lov Ya <3


PS. Tandeta z tym naszyjnikiem z pierwszą literą jego imienia, nie ? 

PS2. Sophie jest o wiele większa niż na tym ich wspólnym zdjęciu :)



   

   
   

sobota, 4 stycznia 2014

Libster Award

Nominację otrzymałam od
Nataszy z bloga:

Bardzo Ci dziękuję :*

Pytania:

1. Kto z twoich bliskich wie, że piszesz bloga ?

Nikt nie wie.

2. Wolisz mięso czy sałatę ?

Zależy na co mam ochotę :)

3. Jaki jest Twój ulubiony kolor ?

Myślę, że czarny, biały, kremowy i pudrowy róż.

4. Jakie jest twoje postanowienie noworoczne ?

Nie mam.

5. Gdzie spędzasz nowy rok ?

Forever Alone.

6. Wolisz spódnice czy spodnie ?

Spodnie.

7. Opisz swój charakter w trzech słowach.

To trudne...
Myślę, że jestem...
Miła, ale nie zawsze (czasem mogę być naprawdę wredna).
Cicha.
Opanowana.

8. Czego w sobie nie lubisz ?

Nienawidzę swojego nosa.

9. Skąd masz pomysły na opowiadania.

Z głowy. Głównie wieczorami lubię pomyśleć
i coś stworzyć.
Inspirują mnie filmy, muzyka czy książki, które uwielbiam czytać.

10. Jaką piosenkę ostatnio często słuchasz ?

One Direction - Don't Forget Where You Belong
One Direction - Half A Heart
Ellie Goulding - Goodness Gracious

11. Uważasz, że piosenka "My Słowianie" to 
hit czy kit ?

Ta piosenka moim zdaniem nie ma sensu.
Kit.

Moje Pytania:

1. Wiesz co chcesz osiągnąć w życiu ?

2. Jakie masz plany na przyszłość ?

3. Londyn czy Nowy York ?

4. Ulubiona piosenka ?

5. Larry Shipper czy Elounor Shipper ?

6. Co sądzisz o modelkach ?

7. Przywiązujesz uwagę do tego czy nosisz
modne rzeczy czy nie ?

8. Blondyn czy szatyn ?

9. Dlaczego prowadzisz bloga ?

10. Czy pisanie jest dla Ciebie czymś na chwilę,
czy zamierzasz z tym związać przyszłość ?

11. Najważniejsza osoba w Twoim życiu ?

Nominacje:







Dzisiaj nominuję tylko pięć blogów :)

Dziękuje jeszcze raz za nominację :*


czwartek, 2 stycznia 2014

Czeeść :*

Hej kochani <3

Mam dla Was niespodziankę, aj tam jaka niespodzianka po prostu
wprowadziłam parę zmian w zakładce Bohaterowie :)
Tak, więc zaglądnijcie :D

To tyle !
Zapraszam do czytania i komentowania rozdziału 36 <3

LOV YA <33

środa, 1 stycznia 2014

Chapter 36

     Dlaczego poddałam się tym pieszczotą ! Uh, ale jak tu nie ulec skoro przed sobą mam cholernie przystojnego mężczyznę, który zaczął atakować moje usta swoimi. Nim się obejrzałam leżałam na zimnej, białej pościeli przygnieciona ciepłym męskim ciałem, Zayna. Czy to nie jasne, że rozpęta się burza ?
     Przytulona do jego ciała próbowałam unormować oddech. Dla uspokojenia kreśliłam kółeczka na klatce piersiowej chłopaka, który swoją drogą oglądał moje poczynania, również próbując wyrównać oddech.
  -Co my zrobiliśmy Zayn ? - spytałam cicho, nie odrywając się od wcześniejszej czynności.
      Malik w odpowiedzi przycisnął mnie mocniej do swojego boku i pocałował w czubek głowy.

Wieczorem. Koncert.

     Totalna paranoja. Jestem na siebie zła, okropnie zła. Po co mi, nam to było ! Od tego co stało się popołudniu, w ogóle się do siebie nie odzywamy. Zayn wydaje mi się, że próbuje mnie unikać.
     A ja ?
     Uciekam ?
     Na to wygląda.
     Zgodziłam się dziś wybrać na koncert, zupełnie nie wiem dlaczego. Sophie została wraz z Lux pod opieką Lindsay, kolejnej stylistki chłopców która akurat nie była dzisiaj potrzebna. Znów poczułam tą magię, te emocje, które towarzyszyły mi za każdym razem stojąc na backstage'u. Na szczęście wsparciem w tym momencie była Eleanor, która nieświadoma tego co działo się wcześniej, ani tego co dzieje się w mojej głowie, stała i śpiewała wraz z chłopakami tekst piosenki You & I. Jeszcze wczoraj Zayn śpiewał ją Sophie w samolocie.

~*~
                      
       "...Przeszłam do innego pomieszczenia, w którym Liam pisał sms'y na telefonie, Louis z Niall'em rozmawiali, Loczek tak jak Li zajmował się swoim telefonem od czasu do czasu wymieniając parę zdań z Lou. Natomiast Zayn siedział  koło Sophie, która w swoim foteliku grzecznie sobie spała. Najsłodsze było to, że śpiewał jej ich piosenkę.

     "You and I
     We don't wanna be like them
     We can make it 'till the end
     Nothing can come between
     You and I  Not even the Gods abo
     Can seperate the two of us
     No, nothing can come between
     You and I
     Oh You and I..."

     Uśmiechnęłam się i powiedziałam.
  -Chyba jej się podoba...
     Zayn odwrócił się i gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się.
  -Tak bardzo, że usnęła...- odwrócił ponownie twarz w stronę Sophie, a ja zachichotałam.
  -Mi się podobało...- powiedziałam niepewnie.
  -Cieszę się- uśmiechnął się jeszcze szerzej ponownie patrząc w moje oczy..."



~*~
    

     Tak bardzo chciałabym tworzyć z nim rodzinę. Taką ciepłą, kiedy będziemy razem leżeć na kanapie oglądając jakiś głupi serial ze szczerymi uśmiechami na twarzach, a Zayn będzie mógł godzinami śpiewać jej swoje piosenki. Przymknęłam oczy i wyobraziłam sobie to wszystko.
     Z zamyślenia wyrwały mnie krzyki chłopców. Prawdopodobnie zeszli ze sceny na przerwę, by się przebrać. Pomyślałam tylko o jednym.
  -Muszę z nim porozmawiać !
     Jak zaczarowana szybko podbiegłam do niego i pociągnęłam za rękę w ustronne miejsce.
  -Możemy porozmawiać ?- spytałam cicho.
  -Jasne, ale nie teraz mamy koncert ! - zerknął w stronę chłopaków.
  -Ale... - przerwał mi krzyk.
  -Zayn, chodź musisz się przebrać ! - to była Louise.
     Moja siostra działa mi na nerwy.
  -Fay porozmawiamy później, muszę iść ! - cmoknął mnie w policzek i już go nie było.
     Już miałam za nim krzyknąć, ale zanim cokolwiek z siebie wydusiłam podbiegła do mnie Eleanor.
  -Co. To. Było !? - pisnęła entuzjastycznie.
  -Daj spokój Calder - mruknęłam i upiłam łyka wody z butelki.
  -Jak mam ci dać spokój jak tu dzieją się takie rzeczy ? - spytała nadal nie dając mi spokoju.
     Nastąpiła cisza, a ja zastanawiałam się co powiedzieć brunetce.
  -Opowiem ci w hotelu - związałam włosy w kitkę.
  -Czyli jednak coś się stało ! - klasnęła w dłonie.
     Stało. Oj, stało.


Północ. Hotel.


     Tak się stało, że nie porozmawiałam, ani z Zaynem ani z Eleanor. Chłopak upił się w drodze powrotnej do hotelu co chyba było ekstremalnym wyczynem, a El padła na łóżko zaraz po wejściu do pokoju. 
     Dupa, nie rozmowa.
     Zrezygnowana poszłam wziąć prysznic, oraz przebrać się w piżamę. Wychodząc z łazienki zerknęłam do łóżeczka, w którym spała Sophie. Zabrałam ją od Lindsay zaraz po powrocie do hotelu. Niby to kilka godzin, a ja i tak się stęskniłam. 
     Ucałowałam małą w czubek głowy i na palcach przetransportowałam się do łóżka, oraz opatuliłam się satynową kołdrą. Niestety długo męczyłam się nad zaśnięciem. Wciąż myślałam o mnie i o czarnowłosym.
     Rozmyślając przypomniałam sobie wszystkie sytuacje Zaynem, pamiętam doskonale jak idealne były poranki kiedy budziłam się i widziałam uśmiechniętą twarz tego niezwykłego mężczyzny. Tak, zdecydowanie to były najpiękniejsze chwile spędzone z nim, te wszystkie idealne poranki. Jaką szczęściarą musiałam być, by leżeć tak po prostu koło niego i wpatrywać się w jego buźkę z tak bliskiej perspektywy. Przysięgam mogłabym robić to godzinami. I robiłam. Zazwyczaj to ja budziłam się wcześniej i mogłam go podziwiać.
     Głupia uśmiechnęłam się wspominając to wszystko i tak jakby grom z jasnego nieba do mojej głowy wpadło pytanie - czy rodzina Zayna wie co się dzieje ?
     Dokładnie pamiętam w jak dziwny sposób poznałam jego mamę Trishie. 


~*~

    "...Nie dał za wygraną i pochylił się nade mną. Zaczęłam się wykręcać i śmiać z jego rymowanek, które miały mnie skłonić do zjedzenia. W pewnym momencie usłyszeliśmy chrząknięcie. Podnieśliśmy się oboje do pozycji siedzącej i popatrzyliśmy w stronę z której dochodził ten dźwięk. Ku mojemu zdziwieniu w drzwiach do salonu stała kobieta, bardzo podobna do mojego chłopaka.
  -Cześć mamo..- powiedział zmieszany Zayn.
  -Dzień dobry synku..- uśmiechnęła się.
     Mulat oprzytomniał, wstał, a ja z nim.
  -Mamo to moja dziewczyna, Fay..- przygarnął mnie ręką do siebie.
  -Dzień dobry..- odpowiedziałam nieśmiało i podchodząc do niej podałam jej rękę.
      Idealne poznanie teściowej, kurna jakiej teściowej to tylko matka mojego chłopaka. Tak czy inaczej chyba nikt nie chciałby, aby teściowa poznała was w takiej sytuacji, nie ? Mimo wszystko chyba zrobiłam na niej dobre wrażenie, bo obdarzyła mnie ciepłym uśmiechem.
  -Emm.. to ja pójdę się ubrać..aa potem zrobię herbaty..- powiedział zmieszany, bo chyba przypomniał sobie, że jest w samych dresach.
      Zayn wyskoczył po schodkach i zniknął za zakrętem. No i co ja mam teraz robić ?
  -Usiądź kochanie..- powiedziała łagodnie i wskazała miejsce obok mnie.
      Podeszłam do kanapy i zajęłam wskazane przez nią miejsce..."


~*~

     Na to kolejne wspomnienie uśmiechnęłam się jeszcze szerzej i tak po prostu prychnęłam zapominając o Eleanor śpiącej obok. Na szczęście dziewczyna przekręciła się tylko z jednego boku na drugi, a następnie mlasnęła głośno.
     Czy to wszystko musi być takie trudne ? W sumie kto powiedział, że będzie łatwo. 
     Kiedy powieki zdawały się robić coraz cięższe, a zmęczenie dawało o sobie znać w postaci bólu głowy, na korytarzy usłyszałam jakiś hałas. Zapewne to ktoś z obsługi - tak pomyślałam. No i pomyliłam się, nieco później drzwi do naszego pokoju uchyliły się, a między futrynę, a drzwi, głowę wsadził Zayn.
  -Chciałaś porozmawiać ? - spytał dziwnym tonem i po tym doskonale wiedziałam, że nadal nie jest do końca trzeźwy.
  -Zayn ? Co ty tu robisz idź spać ! - szepnęłam głośniej, wychodząc spod kołdry.
  -Ale chciałaś porozmawiać, a ja ci to obiecałem. Wiesz, że dotrzymuje obietnic - mówił od czasu do czasu zacinając się.
     Przewróciłam oczami co ostatnio zdarzało mi się często, oraz owinęłam się szlafrokiem.
  -Niech ci będzie - mruknęłam i cicho zamknęłam za sobą drzwi.
     Obróciłam się w stronę Malika i dopiero teraz zauważyłam, że usiadł na wykładzinie po między moimi drzwiami, a pokojem Niall'a. Uniosłam brew do góry, a Mulat poklepał miejsce obok wskazując tym samym abym usiadł obok niego. Wzruszając ramionami, usiadłam po turecku zachowując odpowiednią odległość między mną, a nim co było nieco dziwne porównując sytuacje z południa. 
     Nastała krępująca cisza. Chciałam porozmawiać, a w momencie gdy mam okazje by wygarnąć mu co o tym wszystkim myślę, siedzę jak jak ta idiotka i nie wiem od czego zacząć.
  -Przepraszam... - odezwał się Zayn.
     Oczy wyszły mi z orbit, a ręce zaczęły mi się trząść. Może to dlatego, że gdzieś w sercu tliła się nadzieja. Nadzieja na lepsze jutro.
  -Nie sądzisz, że zbyt często się przepraszamy ? - spytałam, a on głośno wypuścił powietrze z ust.
  -Nie jesteśmy ze sobą, a wychowujemy razem dziecko. Nie jesteśmy razem, a śpimy ze sobą... - odparł bawiąc się palcami.
  -Ty jesteś taki głupi, czy udajesz ? - fuknęłam.
  -Nie rozumiem - pokręcił głową, marszcząc równocześnie swoje gęste, czarne brwi.
  -Uh, nieważne ! - warknęłam i odwróciłam głowę.
     Gdy już miałam zamiar wstać i zaszczycić swoją obecnością hotelowe łóżko. Zayn złapał mnie za dłoń i zatrzymał mnie namiętnym pocałunkiem. 
  -Zostań proszę... - wyszeptał, patrząc w moje tęczówki świdrującym wzrokiem.
  -Dobrze...
     Z powrotem zajęłam miejsce na podłodze i przymknęłam oczy. Niespodziewanie poczułam ciepłe dłonie wsuwające się pod moją koszulkę i usta Malika na mojej szyi.
  -Zayn... Zayn proszę - mruknęłam próbując powstrzymać chłopaka, który siedział już pomiędzy moimi nogami.- Jesteś pijany...
  -Nie jestem... - wymruczał i na koniec cmoknął mnie w okolicach ucha.
     Przynajmniej wrócił na swoje miejsce, a ja odetchnęłam z ulgą. Poprawiłam swoje ułożenie i ponownie zamknęłam oczy.
  -Nadal cię kocham, Fay Teasdale... - usłyszałam i zanim dotarło do mnie znaczenie tych słów było za późno na wszystko.
     Otworzyłam oczy, ale Malika już nie było. Byłam w zbyt dużym szoku, by się ruszyć. Po półgodzinie intensywnego myślenia postanowiłam wrócić do pokoju. 
     Ten facet igra z moimi uczuciami.


Następny dzień, rano.


     Domyślałam się tego, że może tego nie pamiętać. Ale nie tego, że z powrotem zamieni się w nieczułego dupka, zamknie się w sobie i jeszcze może z powrotem zacznie z tymi swoimi chamskimi odzywkami. Gdybym tylko wiedziała do czego zaprowadzi ta rozmowa, w życiu nie wyszłabym z tego pieprzonego łóżka. Kiedy tylko się przebudziłam moje myśli powróciły do słów Malika.
Nadal cię kocham. Nadal cię kocham. Nadal cię kocham. KOCHAM.
     Fay ogarnij się może chodziło mu o miłość dwóch przyjaciół, albo taką miłość czysto platoniczną ? Tylko jaki debil odebrałby te słowa w taki sposób, przecież jemu ewidentnie chodziło o miłość, którą darzył mnie od zawsze. Przynajmniej wydawało mi się, że mnie kocha dopóki nie zdradził mnie z Perrie. 
     Aby ostudzić emocje poszłam wziąć prysznic. Dla pewności, że przestanę bombardować swój mózg tym wszystkim opłukałam kilka razy twarz, za nim nałożyłam makijaż. Ubrałam się w wygodne ciuchy, ponieważ dzisiejszy dzień zamierzałam przesiedzieć w tym pokoju. Zejście na śniadanie przyprawiało mnie o mdłości. Samo to, że miałam go zobaczyć wywoływało ogromny ból mojego brzucha.
     Wszystkiego się spodziewałam, ale nie tego.
     Żadnego Cześć, Hej czy nawet Dzień dobry. Kompletnie nic. Bez żadnego spojrzenia, bez jakichkolwiek uczuć tak po prostu. Snując się po hotelowej restauracji nie raczył nikogo ani jednym słówkiem. Nie zjadł nawet porządnego śniadania, jedyną rzeczą którą wziął do ust to łyk wody. Ah, no i papieros, który utkwił pomiędzy jego malinowymi ustami. Opuścił pomieszczenie, w którym aktualnie wszyscy się znajdowali, a mnie ogarnęła pustka. Chyba nie powinnam się tym martwić, jestem do tego przyzwyczajona. Co innego mnie trapiło. Mianowicie, Malik. Pojawiło się także pytanie.
     Czy to znaczy, że powrócił dawny Zayn ?




Heeej :*
Pewnie zawiodło Was to, że nie ma tu jakiegoś hard pornosa :D
No niestety, ale ja na razie takich rzeczy nie potrafię pisać.
Albo ujmę to inaczej :)
Może i potrafię, ale raczej trudno czternastolatce.
Tak czy inaczej mam nadzieję, że rozdział się podoba, nie zanudziłam Was tymi
wspomnieniami i swoją opinię
pięknie zamontujecie tam na dole w komentarzach :*
Oczywiście bardzo dziękuję za poprzednie i mam nadzieję, że będzie ich coraz więcej
bo i obserwatorów przybywa. No i liczba wyświetleń o czymś świadczy.

Okey nie zanudzam Was więcej do następnego !

LOV YA <3


Ps. Słodziak no nieee ? <3
Ps2. Jak tam sylwester ? Udany ? :)
Ps3. Właśnie słucham sobie Don't forget where you belong omomo <3