- Lux, jeżeli tylko zechcesz, ciocia z wujkiem mogą się tym zająć. - mówiąc to patrzył to na mnie to na Lux.
Moja siostra, oraz Tom byli bardzo zdziwieni, ale widać że również zbierało im się na śmiech.
- Chodź skarbie musimy już iść do domku... - Louise wyciągnęła rękę by złapać małą dłoń dziewczynki.
Pożegnaliśmy się z nimi i odprowadziłam ich do drzwi. Kiedy wróciłam zobaczyłam, że Malik zajął miejsce na kanapie razem z Sophie.
- Co to było ? - spytałam kiedy usiadłam obok niego.
- Ale, że co ?
- Myślę, że ja też powinnam mieć jakieś zdanie na temat tego czy chcę mieć dzieci.
- A nie chcesz ? - Zayn przestał bawić się z Soph, ułożył ją na kolanach i spojrzałam w moją stronę, jakby ze smutkiem w oczach.
- Oczywiście, że chcę, ale nie wiedziałam że ty chcesz ! - podciągnęłam nogi do góry i usiadłam po turecku.
- Skarbie bardzo tego chcę, ale w sumie mamy jeszcze na to czas. Po za tym ustaliliśmy, że próbujemy powoli od początku... - uśmiechnął się, łapiąc moją dłoń w swoje.
W odpowiedzi nachyliłam się ku niemu i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki Sophie roześmiała się.
- Tak bardzo cię to śmieszy śmieszko ? - spytał Zayn, a następnie podniósł małą do góry i oboje z chłopakiem pocałowaliśmy oba policzki Soph.
W tak miłej atmosferze spędziliśmy resztę wieczora, aż w końcu położyliśmy się spać. Dziwnie było po tak długiej przerwie dzielić z kimś łóżko, ale szybko się przyzwyczaiłam, gdy zostałam przytulona do torsu Mulata. Tak jak zawsze ciepłe i umięśnione ramiona oplatały moją talię, a ja wtedy czułam się bezpiecznie i było mi ciepło.
Następny dzień był równie przyjemny co poprzedni. Całą rodzinką wybraliśmy się na spacer po czym wróciliśmy do domu i ugotowaliśmy obiad. Zdecydowanie najśmieszniejszym momentem dnia była próba karmienia Sophie nową kaszką bananową. Oczywiście nie pominę faktu, że karmił ją sam Zayn. Skończyło się na tym, że mała opluła Malika, ja zaczęłam się z niego śmiać, a on żeby się na mnie odegrać starł trochę kaszki z policzka i zaczął mnie gonić. Był szybszy i złapał mnie w progu kuchni, umazał mi czoło i brodę, a potem tak po prostu unieruchomił mi ręce, którymi chciałam odepchnąć Mulata, przycisnął mnie do ściany i pocałował. Robił to bardzo często tego dnia. Zaczęłam się zastanawiać czy nie będę musiała założyć mu kagańca czy czegoś innego na jego twarz.
Niestety ten dzień był ostatni dniem wolnym przed kolejnymi koncertami. Jeden z nich miał odbyć się jutro w Sunderland na Stadium Of Light, potem znowu dwa dni wolnego na przemieszczenie się i koncert w Manchesterze na Etihad Stadium. Dlatego też wieczorem, gdy Sophie już poszła spać zajęliśmy się pakowaniem walizek Zayna. Tym razem postanowiliśmy, że zostanę w domu, a najwyżej pojadę z nimi razem z małą, w trasę po Europie.
Za nic w świecie nie chciałam naszej rozłąki, zwłaszcza że zaczęliśmy odbudowywać nasz związek. W końcu to praktycznie dwa tygodnie. Moją zmartwioną minę i zachowanie wychwycił Zayn, który zaprzestał pakowania.
- Co jest kochanie ? - spytał i podszedł do mnie łapiąc mnie za dłonie.
- Nic, po prostu martwię się... - odpowiedziałam spuszczając głowę.
Nim się obejrzałam Malik wziął mnie na ręce i położył się ze mną na łóżku. Ułożył mnie sobie na torsie, dłonią zaczął gładzić moje plecy, a ja jeszcze mocniej przytuliłam się do jego ciała. Pozwoliłam moim powiekom opaść, a mój nos wypełnił zapach znajomych mi perfum Zayna, oraz papierosów. Mimo, że go prosiłam to i tak kiedy tylko nadarzyła się okazja wychodził po to by zapalić.
- Będę tęsknić... - wymamrotałam w jego koszulkę.
- Ja też. - ucałował mnie w czubek głowy.
Oparłam brodę na jego klatce piersiowej, by móc spojrzeć na jego przepiękne czekoladowe oczy. Czarnowłosy odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy i zaplótł go za ucho.
- Zawsze lubiłam twoje oczy, wiesz ? - podniosła się delikatnie, by opleść rękoma jego szyję.
- Nie tylko ty je lubisz, moje fanki wprost je uwielbiają, a ja nie wiem dlaczego... - roześmiał się radośnie.
- Hipnotyzujesz skarbie, po za tym ja uwielbiam je bardziej. - wzruszyłam ramionami i wpiłam się po raz kolejny tego dnia w usta Malika.
Z sekundy na sekundę zaczęliśmy się coraz bardziej rozkręcać. Napięcie rosło, a w pokoju zrobiło się bardzo duszno, pokój wypełniły nasze nierównomierne oddechy oraz odgłosy mokrych pocałunków. Musiałam to szybko przerwać, bo nie chciałam dopuścić do tego do czego to wszystko zmierzało. Nie było to łatwe, bo podniecenie jego jak i moje rosło coraz bardziej.
- Zayn... - wysapałam między jednym pocałunkiem, a drugim ale nie podziałało, chyba nie usłyszał.
Obcałowywał moją szyję i zjeżdżał w dół. Powtórzył kilkakrotnie tą ścieżkę i w tym momencie postanowiłam ponownie zainterweniować.
- Zayn, nie możemy stop ! - powiedziałam spokojnie, ale pewnie, kładąc dłonie na jego klatce piersiowej, która unosiła się i opadała w bardzo szybkim tempie.
- Co się dzieje ? - spytał patrząc na mnie ciemnymi, przymglonymi oczami.
Jego włosy sterczały w każdym możliwym kierunku, a biała koszulka podwinęła mu się do połowy brzucha.
- Musimy dokończyć cie pakować... - uśmiechnęłam się delikatnie, głaszcząc jego policzek.
- I tylko dlatego przerwałaś ? Akurat w momencie, w którym byłem już bardzo nakręcony ? - pytał jak małe dziecko.
- Właśnie tak. - powiedziałam pewnie.
Zayn zrobił minę zbitego szczeniaczka, próbował zaczarować mnie swoimi oczami, ale byłam twarda i nie pozwoliłam się omamić. Zbliżył swoją twarz do mojej i ponownie mnie pocałował.
- No Zayn, no ! Jesteś jak małe dziecko... - mruknęłam i zeszłam z niego.
Podeszłam do walizek i spojrzałam na brązowookiego, który nadal leżał na łóżku.
- Raz, dwa wstawaj ! - krzyknęłam.
Odwróciłam się i weszłam do garderoby, a z sypialni usłyszałam coś na podobieństwo skomlenia. Wychyliłam głowę z pomieszczenia i spojrzałam na niego pobłażliwie, a on po raz kolejny tego wieczora roześmiał się.
Kiedy skończyliśmy, poszłam się umyć, a zaraz po mnie poszedł Zayn. Byłam na tyle zmęczona, że kiedy ułożyłam się w wygodnym, ciepłym łóżeczku niemal momentalnie usnęłam. Poczułam tylko jak Malik kładzie się koło mnie i przyciąga moje ciało do jego.
Następny dzień, 28 Maja...
Wstaliśmy bardzo wcześnie rano. Pogoda była dzisiaj typowo Londyńska, rozpadało się na dobre. Podreptałam więc do łazienki, wraz z przygotowanymi ciuchami. Nie mogłam być sama, bo oczywiście pod prysznic wrył się Zayn. Kiedy już się umyliśmy, naciągnęłam ciepłe skarpetki na stopy i poszłam sprawdzić czy Sophie się obudziła, ale kiedy zajrzałam do jej łóżeczka brunetka jeszcze smacznie spała. Zostawiłam ją w spokoju i zeszłam na dół, by przygotować śniadanie.
Kiedy nakładałam jajecznicę na talerz, do kuchni wszedł Mulat z małą na rękach. Odwróciłam się w ich stronę i od razu na mojej buzi zagościł szeroki uśmiech. Oboje mimo, że Malik brał prysznic, byli zaspani. Dlatego też Sophie była wczepiona w ramię taty i za nic nie chciała puścić, by przejść do mnie na ręce. W końcu poddałam się i to Zayn nakarmił małą panią Malik.
Po zjedzonym śniadaniu poszłam ją przewinąć i przebrać. Kiedy zeszłam na dół, w korytarzu on już stał w korytarzu gotowy do wyjścia. Momentalnie w moich oczach pojawiły się łzy. Za nic w świecie nie chciałam go wypuszczać z domu. Podeszłam i przytuliłam się do niego, a on oplótł mnie rękami. Było mało wygodnie, bo między nami znajdowała się Sophie, ale najważniejsze było to, że byliśmy razem.
- Fay, kotku muszę już iść... - wyszeptał w moje włosy.
- Nie... - odpowiedziałam szybko urywając mu połowę zdania.
Gdyby nie to, że do domu wparował Liam, pewnie nie ruszylibyśmy się z miejsca.
- Siema, siema kocha... - urwał w połowie, gdy zobaczył nas w korytarzu. - Ou, ja chyba nie w porę... - wycofał się.
- Nic się nie stało Liam, już idę. - powiedział Zayn odrywając się od nas, tym samym ukazując moje mokre policzki.
- Fay to tylko dwa tygodnie, zanim się obejrzysz Zayn do was wróci ! - mój przyjaciel posłał mi pocieszający uśmiech.
- Dzięki Li... - odpowiedziałam mu słabym, wymuszonym uśmiechem.
- Będzie dobrze mała. - rzucił Mulat i pogłaskał mnie wierzchem dłoni po policzku.
Ucałował mnie w czubek głowy, a następnie czule w usta, a na końcu cmoknął główkę Sophie.
- Do zobaczenia ! - krzyknął, chwytając walizki.
Uśmiechnął się ostatni raz i już się nie odwrócił, by się nie rozkleić. Zauważyłam, że jego oczy również robią się czerwone, więc czym prędzej się ulotnił.
Trzaski drzwi i cisza. Nagle Sophie zaczęła potwornie płakać, nie wiedziałam że wyczuje coś takiego. Ewidentnie mała skojarzyła, że Zayn się z nami pożegnał. Bardzo mnie to zdziwiło, bo ona ma dopiero pięć miesięcy. Nie to było najważniejsze. Małą nic nie uspokajało, nic ani nikt. Zadzwoniłam po Eleanor i Danielle, ale kompletnie nic to nie dało. We trójkę próbowałyśmy wszystkiego, nawet wyszłyśmy z nią na pole, ale zaczęła płakać jeszcze bardziej.
Kiedy pod wieczór miałam kompletnie dość, w końcu Sophie prawdopodobnie zmęczona płaczem usnęła. Odetchnęłyśmy z ulgą i w końcu na spokojnie usiadłyśmy w salonie. Przy kubku herbaty miałyśmy rozmawiać, ale skończyło się na spaniu we trójkę, pod kocami na kanapie w salonie.
Wreszcie mamy kolejny !
Przepraszam za tak długą nieobecność, ale brak czasu nie pozwalał mi na nic.
Koniec semestru wiąże się z wystawianiem ocen co wiąże się z wyciąganiem lub
poprawianiem ocen. Zależało mi na nich bardzo, więc oddałam się nauce w całości.
Ale w końcu udało mi się dorwać komputera i nareszcie mogłam na spokojnie
napisać rozdział.
Nic szczególnego się nie dzieje, ale na myślę że przypadnie wam to gustu :)
Dziękuję za komentarze pod poprzednim, jesteście wspaniałe :*
Teraz chciałabym Was zaprosić na bloga mojej koleżanki, która dopiero co
zaczęła przygodę z bloggerem.
Jak to mówią ?
Reklama dźwignią handlu !
http://how-long-will-i-love-youu.blogspot.com/
Ps. Proszę anonimy o podpisywanie się ! :)
LOV YA <3
Super !!! M.
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział :)
OdpowiedzUsuńTo takie smutne że musiał wyjechać aż sama prawie ryczałam rozdział jak zwykle świetny i z niecierpliwością czekam na następny :-) jestem bardzo ciekawa co wydarzy się dalej :-)
OdpowiedzUsuńNo niestety :c Ciesze sie bardzo, ze Ci sie podoba :*
UsuńPozdrawiam xx
Aww. Wiczka! Myślałam, że się rozkleję przy ich pożegnaniu.
OdpowiedzUsuńJest tak sweet. Cóż, fajnie, że zaczęli od początku. W końcu Fay nie ryczy jak kretynka, albo nie wkurza się na niego, że olewa Sophie. Soł słit. :D
Mam tylko nadzieję, że Malik, kołek, niczego nie wykmini przez te dwa tygodnie i wszystko będzie w porządku.
W ogóle! Zaczęłam kombinować nad ich imionami, ale nic mi nie wychodzi, wiesz? No bo jak będzie? Zay/Fayn? Ewentualnie nazwiskami! Ale to też najlepiej nie wychodzi, bo jedyne, co złożyłam to Teaslik/Masdale. No widzisz? Nic nie wyszło. xd Przynajmniej nic, co byłoby normalne. xd
Ogólnie to chciałam skomciać pierwsza, ale widzę, że mnie wyprzedzili.
Tak bardzo to smutne. ;_;
No i ogólnie to Wiczka, tak Ci powiem, że to chyba tyle. Czekaj! Ty masz na imię Wiktoria, a ja dzisiaj takiego suchara wymyśliłam! Słcuhaj (a właściwie to czytaj):
Jak się nazywa dłoń Wiktorii?
.
.
.
.
.
.
RĘKAWICZKI!
*kłania się nisko, śmiejąc się z własnej głupoty*
No już, już. Nie musicie tak głośno klaskać. Wiem, że jestem wspaniała.
No, więc mój komentarz jest dziś trochę... chaotyczny?
Ach, widzisz, co ta Twoja piękna powieść ze mną robi? xd
Chyba tyle.
Czekam na następny!
Weny, czasu i co Ci tam jeszcze trzeba, by go napisać.
Pozderki!
K. x
Normalnie smieje sie jak glupia :* Jestes kochana :) Taak kiedys tez kombinowalam z ich imionamii wyszlo tak jak Tobie nic fajnego xd Jedynie moze Fayn :D A suchar niby niby nie smieszny, ale ja zaczelam sie smiac jak glupia :p
UsuńDziekuje za wspanialy komentarz :)
Buziaki :* xx
CUDOWNE *.*
OdpowiedzUsuńZapraszam do czytania, komentowania i obserwowania mojego bloga:
http://never-say-goodbye-baby.blogspot.com/
Mrrr myślałam już, że będzie "ciekawiej", ale przecież no trzeba im wszystko popsuć xD Zaglądałam wczoraj kilka razy i nie trafiłam na rozdział, ale pacze dzisiaj i... JEST! Omomomom, ale jakoś za szybko się mi przeczytało. Rozdział BOSKI i taki awwww, ale smutny bo akurat głupia trasa no wrrrr ;(((((
OdpowiedzUsuńCzekam na next kocie ;*****
Mrrow :* Oj kocie ty zboczuszku przeciez ja taka poukladana i w ogole nie jestem zboczona to czego ty ode mnie oczekujesz :D Ciesza mnie Twoje komentarze :*
UsuńBuziaki :* xx
Jak to nic się nie dzieje? A Fay i Zayn? Razem? Igraszki. O Boże, uwielbiam! :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że teraz już nic nie stanie im na drodze do szczęścia, że podczas trasy nic się nie stanie:) Czekam na kolejny z wielką niecierpliwością :)
Napalony Zayn zawsze spoko :D Zycie jest nieprzewidywalne, wiec wszystko moze sie zdarzyc ;)
UsuńDziekuje za komentarz naprawde sprawiaja mi one ogromna radosc :)
Calusy :* xx
Supcio! Czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńOjoj jak słodko no!
OdpowiedzUsuńPo prostu rozdział cudowny :3 Tylko na końcu spadłam z krzesła i się popłakałam :c
To było takie smutne... Niech Zayn wróci jak najszybciej no!!
Kocham cię misiu i życzę duuużo weny i wolnego czasu !
Asjdfnew... jestem tak ciekawa co będzie dalej, że nie wiem co piszę ♥ Normalnie świetnie się spisałaś! Masz tutaj doktora Malika w choinkowych lampkach w nagrodę ♥
Buziaczki :*****
Birden, kicia wszystko w porzadku ? Nie plakuniaj plis :* Nic Cie nie boli po tak strasznym upadku z tego przekletego krzesla ? :c
UsuńTez Cie kocham, ale Malika w lampach choinkowych mam juz w nadmiarze (w koncu to moj maz xd), ale mimo wszystko dziekuje :)
Sciskam i wysylam buziaki :* xx
Super ;)
OdpowiedzUsuńSwietny! Jak mozesz zobaczyc jest godzina 0:12 a ja czytam twoje opowiadanie xD mam nadzieje ze pozwolisz mi zostac na dluzej :3
OdpowiedzUsuńCudowny*-*
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział! trochu smutny, oby Zayn wziął swój chudy tyłeczek i wrócił jak najszybciej! <3 czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńbtw. świetnie piszesz, gratki!
weny, Mała. ;-*
jak chcesz to wpadaj do mnie na nowy: http://we-have-got-a-bit-of-love.blogspot.com buziaaaa. ;-*
Świetny! ; 3 czekam na kolejny : P
OdpowiedzUsuńniesamowity jak wszystkie czekam na nexta <3 Dominika :*
OdpowiedzUsuń