sobota, 31 sierpnia 2013

Chapter 25

      Pobudkę o dziewiątej zaserwowała mi moja mama, która przyniosła mi śniadanie do łóżka. Podziękowałam jej za posiłek w postaci mleka z czekoladowymi płatkami, oraz szklanki soku z świeżo wyciśniętej pomarańczy. Zaścieliłam łóżko, ubrałam ciepłe kapcie i wygrzebałam z walizki kosmetyczkę, oraz czyste ciuchy. 
              Weszłam do łazienki, gdzie wzięłam zimny orzeźwiający prysznic, który spłukał resztki snu. 
Wyszłam z pod niego szybko opatulając się kremowym ręcznikiem, rozczesałam włosy i splotłam je w wysokiego warkocza. Wyszczotkowałam zęby miętową pastą, oraz wypłukałam je płynem. Nałożyłam bieliznę, także przygotowane ciuchy i wyszłam z łazienki. Podeszłam do szafki nocnej, gdzie leżał mój telefon, odblokowałam ekran i ukazała mi się wiadomość o nieodebranym połączeniu. Okazało się, że to Zayn. Postanowiłam poczekać, aż zadzwoni po raz kolejny, jeżeli to coś ważnego to zrobi to po raz kolejny.
Rzeczywiście. Kilka minut później usłyszałam dzwonek mojego telefonu.
  -Cześć, kotku !- usłyszałam jego głos.
  -Heej !- odpowiedziałam lekko zdziwiona godziną o której dzwoni.- Kochanie czy u ciebie przypadkiem nie jest już dobrze po północy ?
  -Zgadza się, ale musiałem przywitać z rana moją piękną pani czułymi słowami..- wymruczał.
      Zaśmiałam się perliście na jego słowa, a ona zawtórował mi.
  -Zdobyliśmy wszystkie nagrody do jakich byliśmy nominowani !- powiedział dumnie.
  -Gratuluję !- krzyknęłam uradowana.
 -Kocie ja to mam taką nadzieję, że złożysz mi osobiste gratulację po moim przyjeździe..- mruczał tym swoim seksownie niskim głosem.
      Zachichotałam jak nastolatka i usiadłam na łóżku opierając się o ścianę.
  -Oczywiście, już nawet to planuję..
  -Już nie mogę się doczekać..Nawet nie wiesz jaką mam na ciebie ochotę...
  -Zayn ?- przerwałam mu.
  -Tak ?
  -Kocham Cię..- po wypowiedzeniu tych słów zagryzłam wargę, ponieważ byłam bliska płaczu.
  -Ej mała czy ty płaczesz ? Też cię kocham i to nawet nie wiesz jak bardzo i choćby miałoby coś się stać, nadal będę cię kochał. Tęsknie !
      Nie powiem po tych słowach nieco się uspokoiłam, ale o co chodziło mu z tym "...choćby miałoby coś się stać...". Te słowa już nie były tak pocieszające, czy on coś przewidywał ? Przetarłam nos i odpowiedziałam.
  -Też tęsknie..
  -Wiesz co ? Zmieńmy temat na weselszy !- zadecydował.
  -Masz rację. Opowiadaj jak tam na afterparty i w ogóle jak cała gala !- rozweseliłam się.
      W tym momencie Malik zaczął nawijać o wszystkich zabawnych momentach na gali jak i na imprezie. Powiedział, że nie za długo się bawił, ponieważ nie było tam mnie. On się naprawdę słodki, ale dostał ode mnie za to ochrzan powinien się bawić, a nie ubolewać, że nie ma mnie z nim.
  -Słuchaj Fay, musisz kogoś poznać. W zasadzie ja też poznałem ją dzisiaj, ale słuchaj poznaliśmy Rihanne !- krzyknął rozentuzjazmowany. 
  -Cieszę się..- na tą wiadomość w głowie zapaliło mi się czerwone światło.
     Zayn nadal nawijał o tym jak to ona jest uzdolniona i jak dobrze się z nią bawił, ja przytakiwałam mu tylko mruknięciem.
  -Chwila, chwila.. Fay czy ty mnie słuchasz ?- spytał tym samym, budząc mnie z transu.
  -Tak, hmm, słucham, słucham !- mówiłam jak najęta.
  -Faaay Teasdale !- przeciągnął literę w moim imieniu.- Czy pani jest zazdrosna ?- spytał rozbawiony.
     Roześmiałam się jak szalona i zaczęłam zaprzeczać.
  -Nie ! Wcale nie jestem zazdrosna ! Pff, skąd ci to przyszło do głowy, huh ?- kłamałam.
  -Przyznaj się, wiem jak bardzo mnie kochasz i nie pozwolisz się innej dziewczynie zbliżyć do mnie nawet na metr..- powiedział pewnie.
      Cholera miał rację.
  -To jak ?- spytał.
      Zrezygnowana powiedziałam.
  -Ehh, tak masz rację..
  -Ha ! Wiedziałem !- zaśmiał się gardłowo.- Kocham cię ty moja zazdrośnico, ale muszę kończyć jest już noc, a ja nie śpię..
  -Nie jestem zazdrośnicą ! Ej ! 
  -Kocham jak się złościsz, masz wtedy seksowny głos, wiesz ?- mówił rozbawiony.
  -Dobranoc !- z udawaną złością oderwałam telefon od ucha.
      Usłyszałam tylko jego krzyk.
  -Kocham Cię !
      Odłożyłam telefon na szafkę i westchnęłam ciężko. Nie widzę go drugi dzień, a ja i tak cholernie tęsknie.
Tęsknie za jego oczami, ustami, dosłownie za każdym szczegółem. Nawet za jego chrypką z rana. Na te obrazy na moich ustach zagościł szeroki uśmiech. Zjechałam z łóżka i żwawym, wesołym krokiem ruszyłam na dół. Zjechałam po poręczy i już znajdowałam się na parterze. Wbiegłam do kuchni, gdzie urzędowała mama i usiadłam na krzesełku barowym, kładąc łokcie na blacie i podpierając dłońmi buzię szczerzyłam się w stronę rodzicielki.
  -Coś się stało, że masz, aż tak dobry humor ? Co ja mówię ty masz doskonały humor !- krzyknęła łapiąc się za policzek.
  -Po prostu tak jak stwierdziłaś mam doskonały humor !- wzruszyłam ramionami.
  -Zayn dzwonił ?- uniosła jedną brew.
      Chichotałam i kiwałam głową na potwierdzenie.
  -I wszystko jasne !- krzyknęła wymachując rękoma i zarzucają ścierkę na ramię, zaczęła zmywać naczynia.
  -Idę dziś do Mii..- oznajmiłam zabierając z kosza owoców, nektarynkę.
  -To dobrze, powinna już być w domu..
  -Stęskniłam się za nią..- stwierdziłam biorąc kęs nektarynki. 
  -Nie dziwię się, dawno się z nią nie widziałaś. Ostatnio chyba w Londynie, prawda ?- spytała, by się upewnić.
  -Taak..Ja już pójdę..- odpowiedziałam schodząc z krzesełka.
      Oczywiście skurcze, które nie dawały mi spokoju również w nocy, odezwały się i teraz. Jak przy poprzednich skurczach, zgięłam się w pół i złapałam za podbrzusze. Tym razem ból był na tyle silny, że nie powstrzymałam krzyku. Mama podbiegła do mnie przerażona i szukając moich oczu pytała.
  -Córeczko, co ci jest ?!
      Nie potrafiłam jej odpowiedzieć, bo sama nie wiedziałam co ze mną nie tak. Wyprostowałam się i wróciłam na poprzednie miejsce. Usiadłam delikatnie na krześle, nadal trzymając brzuch.
  -Chcesz wody ?- spytała rodzicielka.
      Przytaknęłam zaciskając powieki. Matka szybko nalała wody do szklanki i podała mi ją. Upiłam łyk cieczy i odstawiłam szklankę na blat.
  -Fay co ci jest ?- spytała ponownie, głaszcząc mnie po głowie jak małą dziewczynkę.
  -Może się czymś zatrułam.. to nic takiego..- mówiłam to tylko po to, by jej nie zdenerwować.
  -Nie okłamiesz mnie, jesteś moją córką wiem kiedy kłamiesz..- powiedziała ostro.
  -Mamo, ale ja nie wiem co mi dolega, naprawdę !- krzyknęłam zrezygnowana.
      W tym momencie poczułam jak przed chwilą zjedzony owoc nawraca się. Odruchowo złapałam się za usta i biegiem pognałam do łazienki. Byłam przerażona tym co przed chwilą się stało, brzuch nadal mnie cholernie bolał, a ja nie wiedziałam co mi jest. Najbardziej przerażała mnie wizja, że mogę być w ciąży. Zaraz po wyjściu z łazienki matka złapała mnie za ramiona i spytała.
  -Córciu, czy ty jesteś w ciąży ?
      Widziałam zmartwienie na jej twarzy jak i w oczach, ale gdzieś tam widziałam też iskry jakby radości.
  -Nie wiem mamo..- odpowiedziałam po chwili ciszy.
      Uwolniłam się z uścisku i ruszyłam prosto do drzwi. Wyszłam na zewnątrz i skierowałam się drogą, którą tak bardzo znałam. Droga prowadziła prosto do państwa Palvin. Kiedy dotarłam do ich domu, zadzwoniłam dzwonkiem i moim oczom ukazała się pani Margaret, mama Mii. Przywitała mnie ciepło, od razu zagarniając do siebie. Kiedy mnie wyściskała oznajmiła mi, że Mia jest u siebie. Drogę do jej pokoju znałam doskonale, więc pani Palvin nie musiała mnie odprowadzać. Weszłam po schodach i dużym korytarzem, ruszyłam do pokoju mojej przyjaciółki. Na samym końcu pomieszczenia był skręt w prawo, tam znajdowały się drzwi do jej pokoju. Zapukałam delikatnie i gdzieś z głębi pomieszczenia usłyszałam ciche.
  -Proszę !
      Nacisnęłam na klamkę i weszłam do środka. Mia siedziała na łóżku z laptopem na kolanach i z Boltem koło siebie. Chyba wam już wspominałam kto to Bolt ? To jej rottwiler. Kiedy dziewczyna mnie zobaczyła, pędem odłożyła urządzenie i z wielkim uśmiechem rzuciła się na mnie.
  -Jak ja się za tobą stęskniłam dziewczyno !- krzyknęła uradowana.
  -Taak ja teeż ! Ale mogłabyś już puścić ? Dusisz mnie..- zaśmiałam się.
  -O tak sorcia..- przeprosiła uwalniając mnie z uścisku.- Chodź i opowiadaj wszystko !- zawołała i usiadła z powrotem na łóżku.
      Zwaliła Bolt'a na podłogę i poklepała miejsce obok siebie. Podeszłam do łóżka i klapnęłam na wskazanym miejscu. Zaczęłam opowiadać mniej więcej wszystko co działo się od pobytu w Londynie. Z ust Mii wychodziły przeróżne słowa lub dźwięki. Nie raz wybuchała śmiechem, a raz była smutna lub zła. Między czasie mama Mii przyszła do nas jak zawsze, gdy przebywałam w ich domu z ciepłym kakao, oraz czekoladowym ciasteczkami. Po godzinie opowiadania i zjedzeniu smakołyków, nastąpiła cisza.
  -A u ciebie co ciekawego ?- spytałam.
  -Jak zwykle nudy..dziś wróciłam z Londynu, ale to była klapa.. nie ma co opowiadać..
  -Ahh..- westchnęłam.- Przykro mi..
  -Eee tam !- roześmiała się.
      Śmiałyśmy się i wygłupiałyśmy jak za dawnych czasów. Na dodatek brunetka przyniosła album z naszymi zdjęciami jak byłyśmy małe. Postanowiłam, że jedno z nich sobie zabiorę, choć pewnie w domu również mam ich masę. W pewnym momencie znów pojawiły się mdłości. Przeprosiłam Mię i pobiegłam do łazienki. Była to powtórka z przed półtorej godziny. Kiedy wróciłam moja przyjaciółka była zdezorientowana, również u niej pojawiły się przypuszczenia, że to może być ciąża. Wtedy puściły mi emocje i rozpłakałam się. Nie obchodziło mnie, ani ją że zamoczyłam jej cały rękaw. Ona siedziała ze mną przytulając mnie mocno i masując moje plecy ręką. Nie odzywała się bo słowa były zbędne. Jednak, gdy już mój płacz ustąpił oznajmiła, że jutro pójdziemy do apteki po test i sprawdzimy czy rzeczywiście spodziewam się dziecka.

Z perspektywy Zayn'a...

      Nie mogłem jej tego zrobić. Jak to mogło się stać, byłem pijany nie wiedziałem co robię. Kiedy obudziłem się po imprezie wieczorem i zobaczyłem ją koło siebie, byłem przerażony. Na początku przytuliłem ją do siebie, ale gdy nie spodobał mi się kolor włosów i zauważyłem, że to nie Fay. Odskoczyłem od niej i w ekspresowym tempie zacząłem się ubierać. Byłem w szoku i zostawiłem ją samą. Wróciłem do naszej rezydencji i poszedłem pod prysznic. Spłukałem z siebie zapach jej perfum i przebrałem się w szare dresy. Wyszedłem na balon i oparłem się o balustradę. W nosie miałem czy w tym momencie paparazzi robią mi zdjęcia, liczyło się tylko to, że ją zdradziłem. Boże, jak to brzmi. Przecież ja ją kocham ! Z tych nerwów postanowiłem do niej zadzwonić. 
   -Cześć, kotku !- krzyknąłem nadal zdenerwowany.
  -Heej !- odpowiedziała.- Kochanie czy u ciebie przypadkiem nie jest już dobrze po północy ?-spytała.
  -Zgadza się, ale musiałem przywitać z rana moją piękną pani czułymi słowami..- kłamałem, musiałem usłyszeć jej głos, by się uspokoić.
      Zaśmiała się słodko, a ja zawtórowałem jej.
  -Zdobyliśmy wszystkie nagrody do jakich byliśmy nominowani !- powiedziałem, by się rozluźnić.
  -Gratuluję !- krzyknęła uradowana.
 -Kocie ja to mam taką nadzieję, że złożysz mi osobiste gratulację po moim przyjeździe..- wymruczałem.
      Boże jaki ze mnie palant.
  -Oczywiście, już nawet to planuję..
  -Już nie mogę się doczekać..Nawet nie wiesz jaką mam na ciebie ochotę...
  -Zayn ?- przerwała mi.
  -Tak ?
  -Kocham Cię..- te słowa zakuły mnie w serce.
  -Ej mała czy ty płaczesz ? Też cię kocham i to nawet nie wiesz jak bardzo i choćby miałoby coś się stać, nadal będę cię kochał. Tęsknie !- dostałem słowotoku.
  -Też tęsknie..
  -Wiesz co ? Zmieńmy temat na weselszy !- musiałem zmienić temat, bo za chwilę bym wszystko jej wyśpiewał.
  -Masz rację. Opowiadaj jak tam na afterparty i w ogóle jak cała gala !- rozweseliła się.
      W tym momencie zacząłem nawijać byle tylko omijać szerokim łukiem temat jednej osoby. Przypomniałem sobie sytuacje z rana jak poznaliśmy Rihanne, postanowiłem jej o niej opowiedzieć.
  -Słuchaj Fay, musisz kogoś poznać. W zasadzie ja też poznałem ją dzisiaj, ale słuchaj poznaliśmy dziewczyny Rihanne!- krzyknął rozentuzjazmowany. 
  -Cieszę się..- odpowiedziała beznamiętnie.
  -Chwila, chwila.. Fay czy ty mnie słuchasz ?- spytałem.
  -Tak, hmm, słucham, słucham !- odpowiedziała zdziwiona.
  -Faaay Teasdale !- przeciągnąłem literę w jej imieniu.- Czy pani jest zazdrosna ?- spytałem rozbawiony.
     Roześmiała się jak szalona i zaczęła zaprzeczać.
  -Nie ! Wcale nie jestem zazdrosna ! Pff, skąd ci to przyszło do głowy, huh ?- wiem, że kłamała.
  -Przyznaj się, wiem jak bardzo mnie kochasz i nie pozwolisz się innej dziewczynie zbliżyć do mnie nawet na metr..- powiedziałem.-To jak ?- spytałem.
   -Ehh, tak masz rację..- zrezygnowana ustąpiła.
  -Ha ! Wiedziałem !- zaśmiałem się gardłowo.- Kocham cię ty moja zazdrośnico, ale muszę kończyć jest już noc, a ja nie śpię..
  -Nie jestem zazdrośnicą ! Ej ! 
  -Kocham jak się złościsz, masz wtedy seksowny głos, wiesz ?- mówiłem, by ją rozbawić.
  -Dobranoc !
  -Kocham Cię !- krzyknąłem na koniec.
      Jestem naprawdę głupi jak mogłem jej to zrobić. Usiadłem na leżaku, spuściłem głowę i przejechałem dłońmi po włosach, aż po kark. Poczułem jak oczy zaczynają mnie piec, przetarłem je podniosłem się z siedzenia i wyszedłem z tarasu. Schodami ruszyłem do swojej sypialni, gdzie po długiej męczarni w końcu usnąłem.

Z perspektywy Fay...

      Po kilku godzinnej wizycie u swojej przyjaciółki, postanowiłam pójść do apteki. Nie mogłam czekać do jutra. Było po trzynastej jak dotarłam na miejsce, poprosiłam o kilka najlepszych testów ciążowych i mimo, że kobieta, która mi je sprzedawała patrzyła się na mnie dziwnie, aż w końcu spytała: "Czy wszystko w porządku ?" ja przytaknęłam i zabierając siatkę z zakupionymi rzeczami wyszłam z apteki. Teraz prosto skierowałam się do domu. Po drodze rozmyślałam o tym jakby to było jakbym była w ciąży. Czy bym sobie poradziła i jak na to wszystko zareagowałby Zayn ? Zostawiłby mnie dla innej, czy opiekowałby się mną i maleństwem ? Wszystko na raz przychodziło mi do głowy. Od tych najgorszych scenariuszy po te dobre. W końcu dotarłam do celu, krzyknęłam na cały dom, że wróciłam. Oczywiście nie mogłam dotrzeć do pokoju w spokoju, ponieważ na schodach złapała mnie mama z Charles'em.
  -On wie ?- spytałam i wskazałam na mężczyzne palcem.
  -Taak..- odpowiedziała matka niepewnie.
      Nie pytając o nic więcej, odwróciłam się i poszłam na górę do swojego pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi na klucz i oparłam się o nie. Odetchnęłam i rzuciłam reklamówkę z testami na łóżko. Sama usiadłam na nim i wzięłam jedną paczkę do ręki. Po przeczytaniu instrukcji i innych zaleceń, dowiedziałam się, że taki test najlepiej zrobić rano. Zrezygnowana odrzuciłam pudełko na bok i opadłam na łóżko. Zakryłam twarz dłońmi, byłam naprawdę zdenerwowana. Gdy tak leżałam usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Z lekką niechęcią podniosłam się z łóżka i zabierając kluczyk z biurka podeszłam i otworzyłam drzwi. Do pokoju weszła moja mama. Wyglądała na zmartwioną. Wróciłam na poprzednie miejsce i popatrzyłam w stronę okna. Po chwili poczułam jak łóżko ugina się i koło mnie pojawia się moja rodzicielka. Odwróciłam twarz w jej stronę i zobaczyłam, że w ręce trzyma pudełko z testem. Uśmiechnęła się do mnie pocieszająco i odkładając test mocno mnie przytuliła. Przymknęłam mocno powieki, a po moich policzkach spłynęły słone łzy. Cholernie się bałam. Mama masowała moje plecy okrężnymi ruchami i lekko oderwała mnie od siebie. Otarła kciukiem moje łzy i szepnęła:
  -Będzie dobrze...

_________________________________________________________________________

Witam, witam ! Przepraszam, że tak długo się nic nie pojawiało, ale postanowiłam w ostatnim tygodniu wakacji jeszcze zaszaleć. Miałam kilka wyjazdów, a gdy miałam czas odpoczywałam i leniłam się. Przyznam, że również nie chciało mi się zabrać do pisania kolejnego, ale wczoraj wieczorem naskrobałam trochę w zeszycie, a resztę dokończyłam na komputerze. Muszę Was ostrzec, że już nie wiele zostało do KOŃCA mojego opowiadania. Jeszcze mam kilka pomysłów, które muszę zrealizować, ale spodziewajcie się za nie długo ostatniego. Dobra dość złych informacji, teraz pytam Was o to kto był na This Is Us i jakie wrażenia po obejrzeniu. Ja niestety, ale nie mogłam być i jestem nieźle wkurzona na siebie, ale obejrzę na internecie ( mam nadzieję, że się pojawi!). Ah ! No i co sądzicie o zaręczynach Zerrie ? Ja chyba nie skomentuje :) Wiecie co zacznę chyba od dziś robić tak jak to robią na niektórych blogach ileś komentarzy kolejny. Niestety.

Lov Ya ! :*

10 KOMENTARZY = KOLEJNY ROZDZIAŁ :)


Ps. Przepraszam za jakiekolwiek błędy :)







wtorek, 20 sierpnia 2013

Chapter 24

      Zbliża się gala Teen Choice Awards. Postanowiłam na ten czas wyjechać do Richmond do mamy. Muszę sprawdzić jak się czuje, a zresztą cholernie się stęskniłam. Lou odwiozła mnie na lotnisko, gdzie LA, gdzie wszyscy aktualnie się znajdują. Szkoda tylko, że siostra nie może lecieć ze mną. Wiem, że matce brakuje drugiej córki, która niestety nie ma możliwości brania urlopu od tak. Dopiero za kilka dni chłopcy będą mieć ponad miesięczną przerwę, wtedy zapewne Lou postara się odwiedzić Richmond. 
       Tymczasem ja właśnie wchodzę na pokład samolotu. Po drodze zaczepiło mnie kilka directioner, które chcą zdjęcie lub autograf. Odmówiłam im tłumacząc się, że nie jestem żadną gwiazdą.
     Usiadłam na fotelu pasażerskim i z słuchawkami na uszach zamierzam przetrwać trzynastogodzinną podróż.Wysiadłam okropnie zmęczona na lotnisku Londyn Heathrow, ma tu na mnie czekać mój kuzyn Colin. Po krótkiej rozmowie telefonicznej z nim, okazało się, że czeka przy wyjściu. Rzeczywiście brunet czekał na mnie oparty o ogromną szybę. Wyszedł mi na przeciw z rozpostartymi rękoma i z ogromnym bananem na twarzy. Strasznie się za nim stęskniłam.
  -Heej mała, ale się zmieniłaś !- krzyknął i chwytając moją dłoń obrócił wokół osi.
        Zaśmiałam się na jego słowa i wtuliłam mocno w umięśnioną klatkę piersiową.
  -Nie wiesz jak bardzo się za tobą stęskniłam, za twoimi częstymi docinkami, za tym wszystkim !
        Colin złapał mnie za ramiona i odczepił od siebie, a następnie popatrzył na moją twarz.
  -Ja bardziej !
  -Nie, bo ja !- zachichotałam.- Widzisz tego mi brakowało !
  -Kłótni ze mną ?- dźwignął jedną brew do góry i uśmiechnął się chytrze.
  -Oj Colin, Colin..- westchnęłam i ponownie go przytuliłam.
  -Chodźmy..- złapał rączkę mojej jednej z dwóch walizek, a drugą rękę zawiesił na moich ramionach.
     Chwyciłam rączkę drugiej walizki i ruszyliśmy prosto do samochodu. Zapakowaliśmy bagaże i wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy w stronę Richmond. Po drodze kuzyn wypytywał mnie chyba o wszystkie możliwe rzeczy. Nie zauważyłam nawet kiedy usnęłam.
     Obudziłam się w moim dawnym, bo chyba tak to teraz nazwę, pokoju. Przetarłam twarz dłonią i zsunęłam się z łóżka. Na podłodze leżały moje stare, różowe kapcie z królikami. Lekko zakurzone, ale mimo to uśmiechnęłam się na ich widok. Wsunęłam je na nagie stopy i podniosłam się z mojego kochanego łóżeczka. Wyszłam na podłużny korytarz, podążyłam do jego końca, gdzie znajdowały się schody. Zbiegłam po nich do połowy i jak to miałam w zwyczaju, usiadłam na poręczy i zjechałam na dół, gdzie było dziwnie cicho. W kuchni, salonie, nigdzie ani żywej duszy. Postanowiłam wyjść na taras za domem, który prowadził prosto do ogrodu. Kiedy postawiłam pierwsze kroki na drewnianej posadzce, zobaczyłam mamę stojącą na drabinie.
  -Mamo, bo spadniesz i sobie coś złamiesz !- podbiegłam do balustrady, kładąc dłonie na niej.
  -Spokojnie, Charles mnie trzyma..- odpowiedziała ze spokojem.
      Dopiero teraz zauważyłam dosyć wysokiego i nawet dobrze zbudowanego mężczyznę z czarnymi podsiwiałymi włosami.
  -O ! Dzień dobry..- powiedziałam zmieszana z lekkim uśmiechem na ustach.
  -Cześć !- podszedł do mnie i podał mi dłoń, wcześniej wycierając ją o ciemne jeansy.
          Odwzajemniłam uścisk, a on niespodziewanie przyciągnął mnie do siebie i przytulił.
  -Myślałaś, że przywitam się z tobą uściśnięciem dłoni ?- spytał i zaśmiał się ciepło.
          Nie powiem gość mnie całkowicie zaskoczył- oczywiście pozytywnie. Oderwał się ode mnie i pomógł zejść mojej mamie z drabiny.
  -Wyspałaś się ?- spytała podchodząc do mnie i ściskając mocno.
  -Taaak..- przymknęłam oczy na zapach jej perfum, które tak bardzo kochałam.
  -Chodź dam ci zjeść, bo pewnie zgłodniałaś przez tak długą podróż.
        Przytaknęłam kiwnięciem głowy i w trójkę ruszyliśmy do domu. Weszliśmy do kuchni, a ja od razu wyskoczyłam na krzesełko barowe przy blacie.
  -To co dziś mi zaserwujesz ?- spytałam ruszając zabawnie brwiami co rozśmieszyło moją rodzicielkę.
  -A jak myślisz ?- odpowiedziała pytaniem na pytanie.
          Wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
  -Lasagne ! Twoja ulubiona !
       Ucieszyłam się jak mała dziewczynka słysząc o moim ukochanym daniu zaraz oczywiście po naleśnikach. Mama nałożyła mi porcję, następnie Charles'owi, a na końcu sobie. Usiedliśmy przy stole i zaczęły się pytania. Co u Louise ? Co u Lux ? Jak mój związek z Zayn'em ? I tak dalej...
      Po obiedzie przyszedł czas na deser. Mama przyniosła trzy kremówki na tacy, a zaraz potem kawę. Byłam chyba w niebie. Gdy ciasto zniknęło z talerzy przypomniałam sobie o moim kuzynie.
  -A gdzie Colin ?- spytałam, a następnie upiłam łyk ciemnej, ciepłej cieczy.
  -Pojechał do Jennifer..- wytłumaczyła rodzicielka, ale nie wiele mi to dało.
              Zmarszczyłam brwi i odłożyłam kubek z kawą.
  -Do kogo ?
 -Ah, taak bo ty nie wiesz !- matka złapała się za czoło.- Jennifer to dziewczyna Colin'a, przemiła dziewczyna..- wyjaśniła.
          Dopiero teraz wszystko mi się przypomniało. Zanim wyjechałam do Londynu, rozmawiałam z Colin'em i wspominał o jakiejś dziewczynie. To zapewne była ona.
  -Rozumiem- uśmiechnęłam się.- Mamo ?
  -Tak słońce ?
  -Jak się czujesz ?- spytałam z troską.
  -Wspaniale ! Po za tym mam przy sobie Charles'a..- odpowiedziała ze spokojem.
  -Bierzesz leki ?- pytałam nie do końca przekonana.
  -Faay..Daj spokój mam się dobrze !- odpowiedziała lekko zdenerwowana.
  -Oj dobrze mamuś, po prostu się martwię ! Pójdę wziąć prysznic..- wstałam od stołu.
  -Fay ?- usłyszałam moją matkę.- Cieszę się, że ma cię z powrotem- uśmiechnęła się, a w oczach widziałam łzy.
  -Maaamoo...- podeszłam do niej zamykając ją w szczelnym uścisku.- Też się cieszę, że tu jestem..- ucałowałam ją w policzek i oderwałam się od niej. Uśmiechnęłam się na odchodne i wyszłam z kuchni. Wydrapałam się po schodach, gdy byłam na górze usłyszałam rodzicielkę:
  -Ręczniki masz w łazience !
  -Dzięki !- odkrzyknęłam.
      Odsunęłam jedną walizkę i wyjęłam z niej kosmetyczkę. Podreptałam do łazienki, gdzie zdjęłam brudne ubrania i weszłam pod prysznic. Odkręciłam ciepłą wodę i nalałam owocowego żelu na gąbkę. Zaczęłam oczyszczać moje zmęczone i brudne po całym dniu ciało. Zapach żelu drażnił moje nozdrza, a ciepła woda odprężała mnie luzując moje pospinane mięśnie. Spłukując pianę poczułam ogromny ból w dole brzucha, zgięłam się w pół i zagryzłam wargi, by nie zacząć krzyczeć. Jęknęłam cicho i wyprostowałam się powoli. Wypłukałam do końca ciało i wyszłam z kabiny. Złapałam biały puchowy ręcznik i osuszyłam nim skórę, a następnie owinęłam się nim. Rozczesałam mokre włosy i wzięłam do ręki suszarkę. Podłączyłam ją do kontaktu i znowu ten okropny ból. Suszarka wypadła mi z ręki i narobiła huku uderzając o posadzkę, a po chwili uruchomiła się sama zagłuszając mój dosyć głośny jęk. Byłam zgięta wpół, ponownie się wyprostowałam, zabierając suszarkę z podłogi. Trzymałam się za podbrzusze, a drugą ręką zaczęłam suszyć włosy. Lekko wilgotne spięłam w kucyk. Wyjęłam z kosmetyczki balsam i nasmarowałam nim nogi i ramiona. Wytuszowałam rzęs, a na usta nałożyłam ochronną pomadkę. Wyszłam z łazienki z grymasem na twarzy nadal trzymając rękę na brzuchu. Włożyłam do walizki kosmetyczkę i wyjęłam z niej ciuchy. Włożyłam je na siebie i zabierając bluzę, oraz telefon wyszłam z pokoju. Zeszłam po schodach i krzyknęłam:
  -Mamo idę się przejść, a potem może wpadnę do Mii !
  -Fay !
  -Taak ?!- cofnęłam się do salonu, gdzie na kanapie razem z Charles'em leżała moja matka.
  -Wszystko w porządku ? Słyszeliśmy huk na piętrze ?
  -To nic, suszarka mi upadła..- wymusiłam uśmiech i już miałam się wycofać.
  -A słuchaj !- powstrzymała mnie.
  -Tak ?- ponownie się cofnęłam.
  -Mia wraca jutro..-oznajmiła uśmiechając się.
  -Aha, w porządku odwiedzę ją jutro..- ponownie się "uśmiechnęłam".
      Wyszłam z domu i zaczęłam iść przed siebie w nieznanym kierunku. Myślałam nad tym co może mi być.. Jedną opcję omijałam szerokim łukiem. Nie, na pewno nie jestem w ciąży ! Zabezpieczaliśmy się z Zayn'em. Może coś przeoczyliśmy ? Nie ! Na pewno nie ! Szłam z założonymi rękoma, aż w końcu natknęłam się na wejście do lasu, w którym zawsze z Mią jak byłyśmy małe bawiłyśmy się na wiosnę i lato. Ruszyłam ścieżką, która prowadziła do jednego. Polana, która przywoływała wiele wspomnień. Po drodze spotkałam parę osób z psami, ale ja dążyłam do tego jednego miejsca. W końcu dotarłam. Zobaczyłam jezioro, które zrobiło się mniejsze niż jak ostatnio je widziałam, ale nadal tam było. Podeszłam bliżej i usiadłam na brzegu. Wspominałam wszystkie sytuacje, które mnie tutaj spotkały.
Pierwszy pocałunek. Uśmiechnęłam się na tą myśl. przyrzeczenie przyjaźni z Mią. Jeszcze większy uśmiech zagościł na moich ustach. Zabawa do późnych godzin. I wszystkie inne sytuacje. Podniosłam kufer do góry i postanowiłam poszukać naszych inicjałów, moich i Mii, które wyryłyśmy na znak naszej przyjaźni. Odnalazłam je za jakimś krzakiem były tam, lekko zarośnięte, ale się trzymały. Przejechałam po nich opuszkami palców. Uśmiechnęłam się na kolejne wspomnienie z tamtego dnia, kiedy przyszłyśmy tu ze scyzorykiem mojego taty. Przyrzekłyśmy sobie wieczną przyjaźń. Obiecałyśmy sobie, że to będzie nasze miejsce, a następnie wyryłyśmy tu te inicjały. Niesamowity dzień.
Wreszcie wróciłam do rzeczywistości i postanowiłam wracać do domu, bo robi się późno. Po drodze stwierdziłam, że zadzwonię do Zayn'a. 
     Weszłam do domu i oznajmiłam,że jestem w domu i pognała do pokoju. Wybierając numer do Mulata przypomniałam sobie, że pewnie przygotowuje się do gali. Rzeczywiście nie odbierał. Opadłam na łóżko i ponownie poczułam ból. Zwinęłam się w kłębek. Nagle rozdzwonił się mój telefon. Podniosłam się delikatnie i spojrzałam na wyświetlacz na którym ukazała się buźka Zayn'a.
Uśmiechnęłam się szeroko i odebrałam połączenie:
  -Heej kocie !- krzyknął radośnie.
  -Heej Zayn !- opowiedziałam i opadłam na łóżko unosząc nogi do góry.
       Machałam nimi jak nastolatka, która zabujała się w chłopaku ze szkoły.
  -Jak tam, jesteś już na miejscu no nie ?
  -Taak..Właśnie wróciłam ze spaceru..
  -Ja szykuje się na galę. Właśnie skończyliśmy próbę- dlatego nie odbierał.- Lou zmieniła mi trochę fryzurę..
  -Kocie, bo cię nie poznam jak się spotkamy !-  podniosłam się do góry i oparłam o ścianę.
  -Spokojnie trochę mi je podcięła..-uspokoił mnie.- Spodoba ci się- wymruczał.
  -Ty mi się we wszystkim podobasz...- w tej chwili po drugiej stronie usłyszałam okropny jazgot.- Zayn?! Zayn?!
  -Przepraszam kochanie ! Pozdrowienia od chłopaków- zaśmiał się, a ja z nim.
  -Doobra nie przeszkadzam. Też ich pozdrów i ucałuj Lux. A na gali dajcie czadu i zgarnijcie wszystkie nagrody !- zaśmiałam się.
  -Nie przeszkadzasz kotek ! Dla ciebie postaramy sie je zgarnąć ! Tęsknie kochanie ! Paa !
  -Buziaki !- koniec połączenia.
       Poleżałam chwilę wpatrując się w sufit, aż w końcu podniosłam się. Poszłam do łazienki odświeżyć się. Przebrałam się w piżamę, oznajmiłam na dole, że idę spać i pobiegłam na górę. Odłożyłam telefon na szafkę, podłączyłam go do ładowarki i wskoczyłam pod kołderkę. Długo jeszcze zastanawiałam się nad tym co mi jest. Postanowiłam, że jak mi nie przejdzie to pójdę do lekarza. Męczyłam się z zaśnięciem. Brakowało mi Go.



Alee mam podjarke ! Oglądałam jak chłopcy przechadzali się po czerwonym dywanie przed premierą !
Ja chce już oglądnąć ten film !
Dobra dość o This Is Us :) Teraz trzeba pogadać o rozdziale. Podoba mi się ogólnie jestem tej zasady, że nie dodam czegoś co kompletnie mi się NIE podoba.
Opinię pozostawiam Wam kochani :* Zasmuciła mnie ostatnia liczba komentarzy, ale usprawiedliwiam to wyjazdami wakacyjnymi :)
Chciałabym, abyście napisały coś w stylu np. CZYTAM lub coś innego, abym wiedziała ile Was wszystkich czytelników jest :) Hmm.. Jak myślicie co jest Fay ?

To tyle :)

LOV YA :**



PS. UMARŁAM MOŻECIE LECIEĆ PO TRUMNE !



sobota, 17 sierpnia 2013

Veratile Blogger Award

Nominacja od bloga:


Fakty o mnie:

1. Uwielbiam siatkówkę.
2. Moim ulubieńcem (nie wiem czego) jest Zayn.
3. Myślę, że Zerrie to ustawka (tak teraz pewnie hejty).
4. Jestem szczera i bezczelna.
5. Mam spore rodzeństwo.
6. Trenuję lekkoatletykę i siatkówkę.
7. Nad życie kocham moją przyjaciółkę.



Nominuję blogi:



Dziękuję ForeverAndAlways za nominację :**











poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Chapter 23


  -Idę do niego..- wyszeptałem, ucałowałem Fay w czubek głowy i wyszedłem.
Powolnym krokiem skierowałem się do pokoju Paul'a, przeczesałem palcami włosy zapukałem i kiedy usłyszałem znajomy głos nacisnąłem klamkę i wszedłem do pomieszczenia.
Jedyne co mnie zdziwiło to siedzący tam chłopcy. Popatrzyłem na nich ze zdziwieniem i spytałem bezgłośnie:
  -Co wy tu robicie ?
Wzruszyli ramionami i w tym momencie Paul odwrócił się w naszą stronę i zaczął:
  -Co mam z tobą zrobić Malik..?- westchnął i pokręcił głową.
  -Przepraszam, ale nie rozumiem o co ci chodzi..- zmarszczyłem brwi.
  -O ciebie, Fay o to wszystko, dokładniej chodzi mi o tą całą szopkę..- wyliczał, a na koniec podsumował.
O nie teraz to mnie facet wkurzył ! 
  -Kocham Ją ! Masz coś przeciwko ?- krzyknąłem cholernie zły zaciskając pięści.
  -Owszem, co z Lettie ? Już ci się znudziła ? A co jeżeli Fay ci się też znudzi, też ją tak zostawisz ?
Nie wytrzymałem i rzuciłem się na niego, gdyby nie Louis z Liam'em koleś miałby obitą morde.
Wyrwałem się im i wyszedłem z pokoju trzaskając drzwiami, skierowałem się do swojego pokoju, gdzie rzuciłem się na łóżko, nałożyłem słuchawki i postanowiłem się przespać.

Z perspektywy Fay...

      Martwię się o Niego, wyszedł już chwilę temu i dalej go nie ma. No chyba, że nie zamierza mnie poinformować co takiego powiedział mu Paul. Wyszłam z pokoju, gdy poczułam się lepiej i poszłam w kierunku pokoju, z którego dochodziły wrzaski. Był to pokój Niall'a, weszłam bez pukania jak zawsze i zaczęłam:
  -Hej, nie wie..- ale nie dokończyłam, gdy zobaczyłam mokrego od stóp do głów Niall'a i stojącego nad nim na łóżku Louis'a z butelką wody w ręce. Reszta czyli Liam i Hazza leżeli wyciągnięci na łóżku jak gdyby, nigdy nic.
  -Co tu się dzieje ?!- spytałam zszokowana tym co zobaczyłam.
  -Taaki mały śmingus-dungus ! Też chcesz się pobawić ?- oznajmił mi uradowany Louis.
  -E, nie dzięki ? Chyba wam się miesiące pomyliły mamy sierpień ciołki !- krzyknęłam kładąc ręce na biodrach.
  -Eee, eee nie znasz się !- Louis wystawił mi język, ale nie miałam ochoty się z nim użerać, dlatego spytałam 
osoby bardziej cywilizowane, czytaj Liam.
  -Liiaaś ?- zaczęłam wślizgując się pomiędzy niego, a Hazze.
  -Taak ?- spytał unosząc brwi.
  -Wiesz gdzie jest mój przecudowny chłopak, którego zwą Zayn ?- wyrecytowałam najpiękniej jak
potrafiłam.
  -Powinien być u siebie w pokoju lepiej do niego idź..- odpowiedział spokojnie patrząc prosto w moje oczy.
  -Ok, stało się coś ?- spytałam podejrzliwie patrząc na każdego z nich.
  -Bo Paul .. !- zaczął Niall.
  -Horan !- przeszkodził mu Liam.- Sama z nim pogadaj..- te słowa wypowiedział już łagodniej do mnie.
Zdziwiona zachowanie chłopców wyszłam z pokoju i przechodząc obok mojego trafiłam na Malika.
Nacisnęłam klamkę i otworzyłam drzwi:
  -Zayn..
Cisza. Weszłam wgłąb pokoju i zobaczyłam czarnowłosego śpiącego na łóżku ze słuchawkami w uszach.
Uśmiechnęłam się na ten widok i podeszłam bliżej w celu wyłączenia mu muzyki.
Kiedy to zrobiłam Zayn poruszył się i uchylił jedno oko, a następnie przetarł je palcami.
  -Która godzina ?- wychrypiał.
  -Za osiem minut czwarta..- wyszeptałam kładąc się twarzą do niego.-Powiesz mi co się stało ?- spytałam po chwili ciszy.
W tym momencie Zayn objął mnie w tali, uniósł mnie lekko i ułożył bardzo blisko siebie. Objęłam go rękoma, wtuliłam głowę w jego tors zaciągając się jego perfumami. Chłopak tak samo objął mnie ręką i zaczął gładzić mnie po głowie.
  -Zayn powiesz mi ?- wymamrotałam zadzierając głowę do góry i opierając brodę na jego klatce piersiowej.
  -Paul myśli, że jesteś moją zabawką..- w końcu wydusił z siebie.
Zmarszczyłam brwi, uwolniłam się z uścisku i usiadłam po turecku nad Zayn'em.
  -Dlaczego tak myśli ?- spytałam przymykając oczy.
  -Dlatego, że przespałem się z Lettie, będę mieć z nią dziecko i ją zostawiłem chodź w ogóle z nią nie byłem..- wyjaśnił siadając na przeciwko mnie w tej samej pozycji, łapiąc mnie
za dłonie.
  -Ale posłuchaj Fay, wieloma słowami mogę wyrazić to co czuję do Ciebie. Ale są dwa słowa których nigdy nie zastąpię. Wiesz o jakie słowa mi chodzi. Powtarzam je przy każdej okazji byś wiedziała o tym co czuję. Nie będę się krył ani nic. Kocham Cię jak wariat ! Nie wstydzę się tego, że jestem tak w Tobie zakochany. Pierwszy raz tak mocno kogoś pokochałem i to właśnie Ty ! Nie wyobrażam sobie mojego życia bez ciebie..- przysięgam, że głos mu się łamał, a oczy zaszkliły dokładnie tak samo jak moje.
Siedziałam osłupiała wpatrując się w jego czekoladowe tęczówki i widziałam jedno.
Miłość.
Nie wiem ile jeszcze wpatrywałabym się w niego, gdyby się ponownie nie odezwał.
  -Fay ?
Nie odpowiedziałam, przysunęłam się bliżej niego, objęłam rękoma w talii wtuliłam głowę w klatkę piersiową i ścisnęłam najmocniej jak tylko potrafiłam. On zdziwiony moją reakcją przez chwilę siedział w bezruchu, ale w końcu poczułam jego ręce na moich plecach, a następnie dłonie na moich policzkach. Nakierował moją twarz na wprost jego i w końcu złożył na moich wargach najwspanialszy pocałunek jaki od niego dostałam.
  -Kocham Cię..- powiedziałam patrząc z powrotem w jego oczy i uśmiechnęłam się, zrobił to samo i ponownie zadłużył się w moich ustach.
  -Dobra, dobra Zayniee..- wysapałam między pocałunkami.- Idę się przebrać, a ty też się zbieraj..Malik mruknął, opadł z powrotem na łóżko i zaczął jęczeć jak małe dziecko jak nie dostanie lizaka.
  -Pa Pa !- pomachałam mu wychodząc i przesłałam mu w locie buziaka.
Otworzyłam drzwi, a na ziemie prosto pod moje nogi runęła czwórka cwaniaczków, którzy podsłuchiwali naszą rozmowę. Nie minęła sekunda, a koło mnie pojawił się zdziwiony Zayn zaraz potem zaczął się potwornie brechtać co i mi się udzieliło.
  -Ładnie to tak ?- spytałam łapiąc oddech.
  -Auaa.. Louis złaź ze mnie !- krzyknął wkurzony Liam.
Brunet sturlał się z ciała Li prosto na ziemie co przypieczętował ogromnym jękiem.
  -Zbierać dupery z podłogi i zbierać się za godzinę musimy być w Mandalay Bay Events Center..- oznajmiłam i próbowałam zgrabnie wyminąć ich zwłoki, ale przeszkodził mi w tym Harry, który złapał mnie za kostkę i runęłam na podłogę.
  -Kurwa, Harold pożałujesz !- wrzasnęłam jęcząc z bólu.
Poważnie zaczął boleć mnie nadgarstek na który krzywo upadłam.
  -Chłopaki serio mówię, nadgarstek mnie boli !- jęknęłam, a ci ryknęli śmiechem.
Zrobiłam minę zbitego psa i odezwałam się do mojego chłopaka.
  -Zayniee..pomóż mi wstać..
Podszedł do mnie, złapał za łokcie i pociągnął do góry.
  -Ała, ała, ała..- syknęłam z bólu.
  -Gdzie cię boli ?- spytał.
  -Cały nadgarstek..- wskazałam i wyjaśniłam.
  -Aj, ty ciamajdo trzeba jechać do szpitala..Idę powiadomić Paul'a..- już wychodził, gdy powstrzymał go Liam.
  -Czekaj ja pójdę..- spojrzał porozumiewawczo i sam skierował się do niego.
  -Siadaj..- nakazał mi Zayn.
Usiadłam na łóżku, a obok Malik, który zaczął oglądać uszkodzoną część ciała.
  -Co tu się dzieje, co to za huk ?- spytała poirytowana Lou.
  -Jedna wielka wywrotka i znaleźli się też poszkodowani..- wyjaśnił Niall, a ja pomachałam zdrową ręką siostrze.
  -O Boże..- złapała się za głowę.- Co zrobiłaś ?
  -No ten ciołek zwany Haroldem złapał mnie za kostki i się wywróciłam no i zrobiłam sobie chyba coś w nadgarstek..- wyjaśniłam i wskazałam na bolące miejsce.
  -Idź ty ciamajdo..- westchnęła.
  -Ej, już wszyscy tak do mnie mówią !- oburzyłam się.
  -Spokojnie kocie..- Zayn splótł nasze dłonie.
Spojrzałam w jego stronę i zobaczyłam w jego oczach troskę, a na ustach pojawił się pocieszający uśmiech.
  -Ooo..jacy wy słodcy jesteście..- zawył Louis.
Popatrzyłam na niego ja na totalnego debila, a potem ponownie na Brązowookiego i zaczęliśmy się z niego śmiać. Wtedy do pokoju wparował Liam:
  -Załatwione ! Jedziemy do szpitala..
  -Nie potrzebuję całej pielgrzymki wystarczy jak pojedzie ze mną Lou..
  -O nie, nie, nie ja muszę jechać !- zaprzeczył Zayn.
  -No dobra ty możesz..
  -Ej !- oburzył się Harry.
  -Ty siedź cicho !- warknęłam.
  -Właśnie uszkodziłeś moją kobietę..- "oburzony" Malik potrafi być zabawny.
Na jego słowa parsknęłam śmiechem i cmoknęłam go w policzek, nie przeszkadzał mi jego słodki kilkudniowy zarost. Dźwignęłam tyłek do góry i podreptałam do swojego pokoju, gdzie przebrałam się z mała pomocą Lou, oczywiście chciał to zrobić Zayn, ale moja siostra mu nie pozwoliła na co strzelił okropnego focha.Gotowa wsunęłam jedną ręką na stopy białe, niskie converse i wyszłam z pokoju. Włosy miałam w miarę ogarnięte po tym jak Lou zebrała je na czubku i związała w koka.
      Zjechaliśmy windą na dół, gdzie Zayn złapał moją rękę i wyszliśmy przed hotel, gdzie czyhało wiele paparazzich, oraz fanek. Szybko przemknęliśmy do czarnego wana i odjechaliśmy w stronę naszego celu.
Na miejscu zrobiono mi badania i okazało się, że mój nadgarstek jest skręcony. Zagipsowali mi go i po otrzymaniu recepty mogliśmy opuścić szpital. Zayn był trochę niespokojny tym, że tak szybko stwierdzili zwichnięcie mojego nadgarstka, ale równie szybko go uspokoiłam. Na pocieszenie dostałam soczystego buziaka co nie umknęło wścibskim pielęgniarkom patrzących w stronę Zayn z pożądaniem.
Powinnam na czole przykleić mu kartkę z napisem własność Fay Teasdale. No przepraszam no, ale jestem potworną zazdrośnicą.
      Wyszliśmy z budynku i ponownie znaleźliśmy się w czarnym wanie. Przemierzyliśmy ulice, które mijaliśmy w drogę do szpitala i z powrotem byliśmy w hotelu, gdzie oczywiście czekali paparazzi.
Raz, dwa ! I już byliśmy na górze w swoich pokojach. Oczywiście czterech pacanów na czele z Liam'em rzuciło się na mnie żądając jakiejkolwiek informacji.
  -Nic mi nie jest mam zwichnięty nadgarstek, dwa tygodnie ściągnął mi gips i rąsia będzie jak nowa..- wyszczerzyłam się.
  -Fay.. Bo ja chciałem przeprosić..- usłyszałam charakterystyczną chrypkę Hazzy.- Gdybym cię nie złapał za nogi to nic by ci się nie stało..- mówił obwiniając się za wszystko.
  -Harry daj spokój nic mi nie jest ! Chodź tu wariacie !- przygarnęłam go zdrową ręką i przytuliłam mocno.
  -A zapomniałbym to dla ciebie !- zza pleców wyciągnął maskotkę.
  -Jest świetny !- zachwyciłam się pluszakiem.- Czekaj, czekaj nie zwinąłeś go Lux ?- spytałam
chodź nie widziałam u małej takiego miśka.
  -Nie..- zaprzeczył unosząc ręce w geście obrony.- Dostałem od directioner !- wyszczerzył się.
  -A więc to tak wykorzystujesz prezenty ?- zaśmiałam się.
Zagarnęłam miśka pod pachę i weszłam do pokoju, a za mną Zayn.
  -A ty tu czego ?- spytałam.
  -Jakąś godzinę temu brutalnie mi coś zabrano i teraz przyszedłem to odzyskać..- mruczał zbliżając się do mnie, a gdy dotarł położył na moich biodrach dłonie.
  -A có..- nie dokończyłam bo Malik zamknął moje usta całusem.
  -Awww !- rozniosło się po pokoju, a obydwoje z Zayn'em odskoczyliśmy od siebie.
Na łóżku leżał Niall oparty o ramię Liam'a on o ramię Louis'a, a on o ramię Hazzy.
Jak oni tu wleźli ?!
  -Zrobiłem wam focie patrzcie !- wydarł się Niall wymachując Iphonem.
Wykręciłam oczami i podeszłam do blondyna, by zobaczyć zdjęcie. Rzeczywiście było słodkie kazałam Niallerowi je sobie przesłać i po chwili miałam nową tapetę. Powygłupialiśmy się chwilę całą szóstką i zaczęliśmy się zbierać na koncert.
      Poszłam do łazienki poprawiłam koczka i narzuciłam nowe ciuszki i gotowa wyszłam do chłopaków.
Oplotłam głowę Zayn'a ręką i musnęłam jego usta, chłopak wstał i ruszyliśmy wszyscy prosto do windy. Zjechaliśmy na dół i po przedarciu się przez tłumy fanek wsiedliśmy do wana. Po wygłupach w samochodzie wysiedliśmy prosto pod Mandalay Bay Events Center. Przemieściliśmy się szybko do środka i każdy poszedł w swoją stronę ja z Zayn'em do garderoby, a chłopcy rzucili się na kanapę w sąsiednim pokoju i postanowili pograć w fifę, nic nowego. Malik jako pierwszy był gotowy, miał zrobiona fryzurę i chodził już w koncertowych ciuchach jeżeli tak je mam nazwać. 
      Dwie godziny później rozpoczął się koncert. Siedziałam z Lou na skrzyniach obok sceny obserwując od czasu do czasu biegającą w słuchawkach Lux. Dołączyła do nas również El i Gemma siostra Harry'ego. Bawiłyśmy się świetnie śmiejąc z wygłupów chłopaków na scenie. Wiem, że to zabrzmi strasznie banalnie, ale wtedy poczułam się naprawdę ważna dla Zayn'a kiedy zaczęli śpiewać Little Things właśnie wtedy cały czas patrzył w moją stronę.





Dziękuję za komentarze pod poprzednim :*
Dziękuję również za 9294 wyświetleń :)
Jak szablon się nie pojawił tak nie wiem czy w ogóle się pojawi nie wiem w ogóle co się dzieje i przepraszam Was za to bo co chwila Was zapewniam, że lada dzień, lada chwila się pojawi.
Teraz konkrety chłopcy teraz mają ponad miesięczną przerwę i dobrze należy się im.. są zmęczeni to widać.
Jaram się zdjęciami z TCA !
I nowymi tatuażami chłopaków :)
Teraz mam pytanko kto z Was wybiera się na This Is Us ?
Ja miałam iść, ale okazało się że nici z tego ;c ubooolewam strasznie :c
Proszę o komentarze, które naprawdę motywują. Temu rozdziałowi poświęciłam cały dzień i mam nadzieję, że się spodoba :)

LOV YA ♥

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ ! :*


Jezuuuuu ♥.♥ Chyba nie tylko ja się tym jaram nie ?

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Chapter 22

     Dla faceta chcę być jak dobry kumpel. Chcę siedzieć z nim wieczorem przed telewizorem i pijąc piwo oglądać mecz. Chcę z nim gra w fife i te wszystkie gry na x-boxie. Chcę z nim przeklinać, palić papierosy i robić najbardziej głupie rzeczy na świecie. Chcę się z nim wyzywać i kłócić, a po chwili godzić bez słowa i nie pamiętać o tym. Chcę nawet tego, żeby nieustannie się ze mnie śmiał i żebym mogła mu tak samo cisnąc. Chcę człowieka, z którym będę mogła wszystko. Nie chcę się na niego obraża, stroić bezpodstawnych fochów. Nie potrzebuję romantycznych kolacji przy świecach. Wolę pójść z nim na mecz albo piwo. A romantyczne wieczory mogę spędzać z nim siedząc kilka godzin na masce samochodu, wpatrując się w gwiazdy i popijając wino z butelki.
     Właśnie taki związek pragnę zbudować z Zaynem, a jemu to odpowiada.
     Upłynął kolejny miesiąc trasy, a ja uważam że to najlepszy miesiąc jaki mogłabym sobie wymarzy. Pasowałoby to wszystko podsumować.
     Lettie - no tak ta dziewczyna wiele namieszała. Zayn dzwoni do niej i pyta o jej samopoczucie o zdrowie dziecka, natomiast Lettie wysyła mu zdjęcia USG na maila. Siedem miesięcy i Sophie powita świat. Tak to będzie dziewczynka. Prawdopodobnie.
     Mama - wszystko u niej w porządku po zawale, prosto ze szpitala wróciła do domu. Musi dbać o siebie i zażywać lekarstwa jakie przepisał jej lekarz, a wszystkiego dopilnować ma jej "przyjaciel" Charles.
     Louise - moja kochana siostrzyczka przyzwyczaiła się do mojego związku z Zaynem i chce już planować mi ślub. Ona jest pokręcona.
                    Zayn- .. no tak najukochańszy chłopak na ziemi. Dwa słowa- przestał boksować.
Podsumowując najlepszy i najbardziej pokręcony miesiąc w moim życiu.

              Leżę na kanapie wtulona w Malika rozmyślam nad tym wszystkim. Ups, chyba chłopaki skończyli grać w fife.
  -Fay co tak siedzisz cicho ? Teraz twoja kolejka..- powiedział Louis podając mi joystick.
  -Umm, przepraszam zamyśliłam się- odpowiedziałam uśmiechając się lekko.
  -Nad czym myślisz ?- spytał dociekliwy Niall z chytrym uśmieszkiem na twarzy.
  -Nad wszystkim- wzruszyłam ramionami.- Chłopaki chyba nie mam ochoty grać, brzuch mnie boli pójdę się położyć..- powiedziałam z grymasem na twarzy.
  -Jasne, idź odpocznij- uśmiechnął się Liam.
                     Odpowiedziałam mu tym samym i poszłam do swojego pokoju. Ah, no tak zapomniałabym jesteśmy w hotelu w Las Vegas chłopcy mają dzisiaj koncert w Mandalay Bay Events Center. 
                             Położyłam się na łóżku i kładąc rękę na brzuchu powoli go rozmasowywałam. Do tego te cholerne mdłości. Przymknęłam oczy i próbowałam zasnąć, uchyliłam je na moment i zauważyłam, że drzwi powoli otwierają się, a w nich stoi Zayn.
  -Co jest kocie ?- spytał troskliwie.
  -Ból brzucha, mdłości..- zaczęłam wyliczać na palcach.
  -Okres ?
  -Jakiś ty błyskotliwy kochanie..- powiedziałam z ironią.
  -Biedactwo..- powiedział i znalazł się koło mnie.
                             Leżałam na plecach, a on na boku podpierał się ręką. Moja dłoń znajdująca się na brzuchu, została okryta drugą dłonią znacznie większą i cieplejszą. Kolistymi ruchami Czarnowłosy rozmasowywał mi brzuch. Cmoknął mnie w skroń i zaczął nucić jakąś melodię.
  -Co to za piosenka ?- spytałam z zamkniętymi oczami.
  -Nie wiem, teraz to wymyśliłem..- szepnął i kontynuował.
                                W takiej atmosferze prędko zasnęłam i spałam tak do czternastej.
Obudziło mnie chrapanie mojego chłopaka. Byłam przygnieciona jego ciałem, więc moje ruchy były ograniczone.
  -Zayn !- próbowałam go zrzucić.- Malik !
Nic.
Zebrałam w sobie na tyle siły, że za którymś razem zrzuciłam go z siebie, a ten przeturlał się na drugą stronę łóżka i gwałtownie usiadł na piętach. 
  -Co jest ?!- zachrypiał mając przymrużone oczy i włosy powywracane w każdą możliwą stronę. Biała koszulka podwinęłam mu się do góry, ukazując kawałek brzucha, a nogawka szarych dresów powinęła mu się do kolana.
Zaczęłam się z niego śmiać, bo wyglądał przezabawnie, ale i słodko.
  -Czego się śmiejesz ?- spytał zdezorientowany przecierając twarz dłonią.
  -Bo.. hahha.. wyg... hahah- nie byłam w stanie nic powiedzieć przez śmiech.
  -Aha, to ciekawe czy będzie ci do śmiechu jak zrobię tak..- uśmiechnął się chytrze i uniósł brwi do góry. Złapał mnie za kostki i przyciągnął do siebie, to samo zrobił z moimi nadgarstkami i przełożył je nad moją głowę. Drugą ręką zaczął mnie łaskotać, a ja uwięziona nie wiele mogłam zrobić. Próbowałam go kopnąć, ale usiadł mi na udach.
  -Zayn ! Zayn przestań !- piszczałam.
  -Nie, bo się ze mnie śmiałaś !
             Nagle drzwi gwałtownie otworzyły się, a w nich stanął Paul.
Zayn momentalnie ode mnie odskoczył, poprawił koszulkę oraz przeczesał włosy dłonią.
  -U mnie w pokoju za pięć minut...- warknął i zmroził Malika, a następnie mnie wzrokiem.
  -Jasne..- powiedział cicho Mulat.
              Mężczyzna wyszedł, a ja wypuściłam głośno powietrze z ust.
  -O co mu chodzi ?- spytałam po chwili ciszy.
  -Nie wiem..- odpowiedział zapalając papierosa, włożył go do ust i zapatrzył się w widok za oknem.



No i mamy kolejny.
Jest krótki, wiem i o niczym to też wiem, ale musiałam napisać taki rozdział.
Przyspieszyłam trochę akcję, bo nie chce mi się opisywać każdego dnia.
Mam zamiar zrobić dwie części tego opowiadania. Wszystko zależy od Was, czytelników.
Ta którą aktualnie piszę będzie się powoli kończyć zamierzam napisać jeszcze około osiem
rozdziałów tak, by dosięgnąć 30. 
Drugą część zaczęłabym dopiero wtedy, gdybyście wyrazili chęć czytania tego bloga dalej.
Nie wiem ile osób czyta to opowiadanie, gdyż pod wcześniejszym rozdziałem prosiłam
o komentarze, abym wiedziała ile osób czyta po mojej dwutygodniowej przerwie.
Zaledwie cztery osoby skomentowały.
Bardzo im dziękuję za to :*
Rozumiem to, że może ktoś nie mógł lub miał jakikolwiek powód.
Jednak zrobiło mi się przykro.

To tyle kocham Was :* ♥

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ :*



PS. PRZEPRASZAM ZA WYGLĄD BLOGA, ALE NAMĄCIŁAM, A SZABLON MUSIAŁAM
ZAMAWIAĆ OD NOWA :c