czwartek, 20 lutego 2014

Przepraszam ! ♥

Wieelkie, ogromne przeprosiny ! ♥
Nie jestem z siebie zadowolona ani dumna...
Miałam ferie, które się skończyły.
Podczas ich trwania nie miałam kompletnie czasu na pisanie.
Ciągłe wyjazdy i tak dalej nie pozwalały mi na to.
Mogłam jedynie rozmyślać nad tym
co chciałabym zawrzeć w kolejnym rozdziale.
Zawaliłam i wiem to !
Teraz naprawdę chcę Was szczerze przeprosić :*
Mam nadzieję, że mi wybaczycie i będę miała dla kogo dalej pisać :)
No a teraz chciałabym podziękować za wszystkie komentarze pod poprzednim 
no i oczywiście za 62205 wyświetleń ! ♥
Bardzo Was kocham ! ♥
Rozdział pojawi się za niedługo, ponieważ już go kończę :)

Przepraszam jeszcze raz i do rozdziału !


Ps. Wcale nie próbuje przekupić Was tym gifem ! 
Oczywiście to żart ! :)

poniedziałek, 3 lutego 2014

Chapter 39

    
 Dedykacja dla mojej kochanej Birden <3


     Następnego ranka, gdy przebudziłam się z obolałym karkiem, wstałam powoli tak by nie obudzić dziewczyn i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kawę i zaczęłam przygotowywać śniadanie. Kończąc którąś z kolei kanapkę, usłyszałam że do kuchni wchodzą Dani i Eleanor.
  - Dzień dobry, jak się spało ? - odezwałam się pierwsza.
  - Kark mnie strasznie boli... - jęknęła El.
  - Mi głowa chce wybuchnąć. - odpowiedziała Danielle.
  - Oj narzekacie, proszę śniadanko i kawa postawi was na nogi ! - odwróciłam się i postawiłam na blacie talerz z kanapkami i dwoma kawami.
      W mgnieniu oka dziewczyny znalazły się na krzesełkach i zajęły się pałaszowaniem najważniejszego posiłku dnia. W pewnym momencie rozdzwonił się mój telefon. Problem był w tym, gdzie ja go zostawiłam, tym sposobem zaczęły się poszukiwania. Przegrzebałyśmy cały stos zabawek wokół kanapy, a nawet sprawdziłam w kojcu u Sophie. W końcu Eleanor wpadła na genialny pomysł i sprawdziła za poduszkami na kanapie. To było tak oczywiste, że wszystkie trzy zaczęłyśmy się z siebie śmiać.
  - Łap, odbierz w końcu ten telefon ! - Danielle rzuciła urządzeniem w moją stronę.
     Nie sprawdziłam nawet kto dzwoni i odebrałam.
  - Słucham ?
  - Cześć słońce, jak tam ? - usłyszałam głos mojego chłopaka.
     Uśmiechnęłam się szeroko, a przyjaciółki które stały przede mną również się uśmiechnęły i ruchem ust spytały czy to Zayn. Kiwnęłam głową i wyszłam na taras, słońce dopiero było w połowie drogi, a trawa była mokra od porannej rosy.
  - Wszystko w porządku właśnie wstałyśmy. - odpowiedziałam w końcu na jego pytanie.
  - Wstałyśmy ? To kto u ciebie jest ? - spytał zdziwiony i jednocześnie rozbawiony.
  - Eleanor i Danielle, pomagały mi wczoraj z Sophie. - usiadłam na krześle przy stoliku polowym.
  - Wszystko z nią w porządku ? - zadał kolejne pytanie, tym razem był podenerwowany.
  - Spokojnie, po prostu kiedy wyszedłeś rozpłakała się na dobre. Nie byłam w stanie sobie poradzić, więc zadzwoniłam po dziewczyny...
  - Tak będzie za każdym razem, gdy będę wyjeżdżał w trasę ?
  - Zayn będzie jeszcze gorzej, ona w końcu będzie coraz więcej rozumieć... - mruknęłam i zaczęłam bawić się tkaniną mojej koszulki.
  - W takim razie będę was zabierał w każde miejsce, w każdą trasę w którą pojadę... - powiedział pewnie.
     Roześmiałam się na jego słowa i przeczesałam palcami rozczochrane włosy.
  - Głuptasie to nie możliwe. - pokręciłam głową.
  - Dla was zrobię wszystko.
     Wtedy przestałam się śmiać, oraz wypuściłam koszulkę z rąk. Zrozumiałam, że to jest właśnie ten moment. Nie obchodziło mnie to, że przez telefon, po prostu musiałam mu to powiedzieć.
  - Bardzo cię kocham, Zayn...
  - Ja kocham bardziej i już tęsknie. - właśnie wtedy wyobraziłam sobie jego oczy, gdy mi to mówi.
     Zawsze w tym momencie były przepełnione radością i miłością. Przybierały taki dziwny kolor, nie był ciemne ani jasne, były idealne na ten moment.
  - Jak koncert ? - spytałam po chwili ciszy.
  - Świetna zabawa ! Uwielbiam to ! - krzyknął, a w jego głosie można było wyczuć ogromną radość.
  - Chciałabym tam być. - zachichotałam.
  - Będziesz jeszcze na nie jednym naszym koncercie kotku. - gdy to mówił usłyszałam jakieś krzyki.
  - Czy to chłopcy ? - spytałam.
  - Taa, będę musiał już iść na próbę dźwiękową... - mruknął, chyba był jeszcze śpiący.
  - To wczesna pora jak na ciebie.
  - Gdybym był w domu z tobą, to pewnie jeszcze bym sobie spał i w dodatku miałbym cię przy sobie... - wymruczał.
  - Panie Malik proszę mi się ogarnąć i brać się do roboty !
     Usłyszałam jego gardłowy, radosny śmiech. Był to jego najpiękniejszy śmiech, a dla moich uszu idealna muzyka.
  - Do zobaczenia Fay ! - pożegnał się.
  - Kocham cię ! - wysłałam mu buziaka i zakończyłam połączenie.
     Z wielkim uśmiechem na twarzy weszłam do salonu i od razu przywitał mnie chichot Sophie.
  - Przed chwilą się obudziła. - oznajmiła mi Eleanor.
  - Chodź trzeba cię nakarmić kochanie... - wyciągnęłam ręce w kierunku małej i wzięłam ją na ręce.
     Ruszyłam do kuchni, gdzie zaczęłam przygotowywać jej butelkę mleka. Kiedy była już gotowa wróciłam do salonu, wygodnie usadowiłam się na kanapie i zaczęłam karmić Soph.
     Skupiona na malutkiej nie zauważyłam tego jak Eleanor i Danielle mi się przyglądają.
  - No co ? - spytałam nie przerywając czynności.
  - Nic po prostu, też chcę być taką idealną mamą jak ty. - odparła Dani.
  - Oh przestań, obie będziecie wspaniałymi matkami, ponieważ jesteście cudownymi dziewczynami no i moimi przyjaciółkami... - uśmiechnęłam się w ich stronę.
  - Mam propozycje ! - Eleanor podskoczyła na fotelu i klasnęła entuzjastycznie w dłonie.
  - Aż się boje. - wywróciłam oczami i przestałam karmić brunetkę.
  - Słucham cię Eleanor... - Dani zachęciła naszą przyjaciółkę do kontynuowania.
  - Więc ! Ostatnio dostałam od dziewczyny ze studiów trzy karnety do spa ! Tobie Fay przyda się odpoczynek, a mi i Danielle odrobina zabawy !
     Nastąpiła cisza, którą jako pierwsza przerwałam ja.
  - Zwariowałaś ? A co zrobię z Sophie ? - świdrując oczami wskazałam na małą dziewczynkę leżącą na mojej piersi.
  - Ja odpadam... - mulatka uniosła ręce w geście kapitulacji. - Nie mogę się rozleniwiać.
  - Co jest z wami dziewczyny ! Sophie możesz zawieźć do mamy...
  - Nie będę zawracać mamie głowy...
  - W sumie to... El ma trochę racji odpoczęłabyś. - Dani mówiąc to lekko się jąkała.
  - No widzisz ! - Calder uderzyła dłońmi w swoje uda.
     Dziewczyny patrzyły na mnie wyczekując jakiejkolwiek odpowiedzi, ale ja nie byłam tego wszystkiego pewna. Nie miałam ochoty rozstawać się z Sophie. Z drugiej strony myśl o kompletnym lenistwie w spa bardzo mnie przyciągała.
  - Uh, niech będzie !
     W tym momencie dziewczyny przybiły sobie piątkę.
  - Ej wy to zaplanowałyście ! - wskazałam palcem w ich stronę oskarżycielsko.
  - Nie bądź zła Fay, martwimy się o ciebie i chcemy jak najlepiej. - Dani uśmiechnęła się słodko.
  - Kocham waas... - wyciągnęłam rękę w ich stronę, oznajmiając im że chcę je przytulić.
  - To co robimy ? - spytała El.
  - Jest dopiero po dziesiątej, zawiozłabym Sophie do mamy to potrwałoby ponad godzinę, więc do spa mogłybyśmy się wybrać po szesnastej...
  - Może być. - odezwała się Dani.
  - Mi także pasuje. - Eleanor uśmiechnęła się od ucha do ucha.
     Niedługo potem dziewczyny pożegnały się ze mną i opuściły dom. Wtedy gdy Sophie smacznie spała, zaczęłam pakować jej rzeczy. Mimo, że miałam zostawić ją u mamy na dwa dni, musiałam spakować wiele rzeczy. Dzieci bardzo się brudzą, muszę spakować pampersy, zabawki, dwa ulubione smoczki malutkiej, oraz butelki i oczywiście ciuszki. Zajęło mi to około godziny, więc gdy skończyłam pozwoliłam sobie chwilę odpocząć. Następnie, gdy Soph się obudziła, nakarmiłam ją i sama też zrobiłam sobie obiad.
     Wyszłam na piętro z małą na rękach i weszłam do sypialni. Ułożyłam ją na łóżku i obłożyłam poduszkami po bokach. W tym miesiącu dzieci to mali akrobaci. Obróciłam się na sekundę, by wyjąć z szuflady ciuchy, a gdy z powrotem spojrzałam na brunetkę, ta leżała na brzuchu. Roześmiałam się i podeszłam do niej, usiadłam na łóżku tak, aby widzieć jej twarz.
  - Maluchu co ty wyprawiasz ? - powiedziałam dziecinnym głosikiem.
     Pogłaskałam Sophie po główce, a ona zaczęła gaworzyć. Wstałam i zaczęłam się przebierać, a następnie wzięłam małą delikatnie na ręce i przeszłam do jej pokoju. Ułożyłam ją na przewijaku i zmieniłam jej pieluszkę, wybrałam dla niej jakieś ciuszki i również ją przebrałam.
     Kiedy spojrzałam na zegarek było dobrze po jedenastej. Nadszedł czas na wyjazd, więc zeszłyśmy na dół, ubrałam buty i zamówiłam taksówkę. Kiedy nasz transport stał już pod domem, zabrałam torbę Sophie do jednej ręki, a w drugą wzięłam nosidełko z dziewczynką. Zamknęłam dom i wsiadłam do samochodu. Podałam adres taksówkarzowi i ruszyliśmy do Richmond.
     Przy ruchu, który był na drodze pod domem byłam po trzydziestu minutach. Dzięki Bogu, Sophie spała przez całą drogę. Zapłaciłam odpowiednią kwotę mężczyźnie, który prowadził i wysiadłam z taksówki. Zarzuciłam torbę na ramię i powoli wyciągnęłam nosidełko z brunetką. Następnie przeszłam dróżką prowadzącą do schodów i zadzwoniłam do domu. Po chwili usłyszałam głos mojej mamy i drzwi otworzyły się.
  - Córeczko, a co ty tu robisz ?! - spytała zszokowana mama.
  - Dzień dobry mamo, też się cieszę, że cię widzę ! - powiedziałam z sarkazmem, przekraczając próg domu.
  - Oj Fay przestań, jestem zdziwiona twoimi odwiedzinami. - powiedziałam odbierając nosidełko ode mnie. - Cześć szkrabie, jak się masz ? - zaczęła mówić do Sophie piskliwym głosikiem.
     Przeszłyśmy do salonu i usiadłyśmy na kanapie. Wtedy do pokoju wszedł też Charles.
  - Cześć Fay ! - przywitał się ze mną.
  - Dzień dobry Charles ! - uśmiechnęłam się życzliwie.
     Wyjęłam małą z nosidełka i usadowiłam ją sobie na kolanach.
  - Ona jest cudowna ! - moja mama zaczęła się zachwycać. - Jest bardzo podobna do Zayna, te brązowe oczy są takie jak jego...
  - Tak zdecydowanie. - uśmiechnęłam się patrząc na małą twarzyczkę Sophie. - Mamo nie przyjechałam tutaj tylko w odwiedziny... Czy mogłabym tutaj zostawić małą na dzień ? Jutro bym po nią przyjechała. - wyjaśniłam.
  - Oczywiście, ale dlaczego ? Jakieś problemy z Zaynem ?
  - Nie, nie z Zaynem wszystko okey, naprawdę ! Zaczynamy od początku. - zaprzeczyłam szybko. - Po prostu muszę coś załatwić...
  - Dobrze nie będę wypytywać.
     Szczerze mówiąc odetchnęłam. Nie miałam ochoty bardziej oszukiwać własnej matki. Nie chciałam jej także mówić prawdy, bo jakby to wyglądało ? Mamo zajmiesz się Sophie, bo ja postanowiłam wylegiwać się w spa. 
     Tak jestem okropna.
     Zamyśliłam się na tyle, że nie usłyszałam pytania Charlesa.
  - Chcesz może coś do picia, kawy, herbaty ?
  - Może być herbata, dziękuję. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
     Znowu nastała cisza, a ja kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć. Dziwne.
  - Słuchaj córeczko, czy na pewno wszystko w porządku ?
  - Tak, wszystko jest dobrze. - pokiwałam głową znowu się uśmiechając.
  - Chciałabym ci coś powiedzieć.
  - Chcielibyśmy... - wtrącił brunet, który wszedł do salonu z trzema filiżankami na tacy.
  - Co się dzieje ? Mamo czy to znowu coś z sercem ? - spytałam, nerwowo poprawiając sobie Sophie na kolanach.
  - Kochanie, jestem zdrowa jak rydz ! Tu chodzi o to... - zawiesiła się.
  - Fay skarbie, pobieramy się ! - powiedział Charles.
     Zatkało mnie. Raz. Dwa. Trzy. Wdech, wydech.
  - Ale jak to ? To znaczy... To wspaniale ! - roześmiałam się.
  - Naprawdę nie masz nic przeciwko ? - spytała mama.
  - Dlaczego mam mieć coś przeciwko, jeżeli tylko jesteś szczęśliwa ! Och mamo nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę ! - krzyknęłam, a po moim policzku spłynęła łza szczęścia.
  - Ja również się cieszę ! - moja mama odetchnęła, podniosła się z fotela i podeszła by mnie przytulić.
     Naprawdę byłam tym wszystkim zaskoczona. Mama i ślub ? Naprawdę się ucieszyłam. Przynajmniej będę pewna, że będzie mieć kogoś przy sobie cały czas.
  - Oczywiście ty, Zayn i Sophie jesteście zaproszeni. - oznajmił Charles.
  - Mamo ! Właśnie uświadomiłam sobie, że ty jeszcze nie poznałaś Zayna ! To potwornie dziwne ! - pisnęłam łapiąc się za czoło.
  - Tak to dziwne... - odparła moja rodzicielka.
  - Teraz będziesz mieć szanse, by z nim porozmawiać. - uśmiechnęłam się i ponownie przytuliłam matkę.
     Kolejną godzinę spędziłam na przyjemnym rozmawianiu, oraz piciu herbaty. Zauważyłam, że Sophie jest totalnym śpiochem i już wiem po kim to ma. Zasnęła zaraz potem jak w pokoju zrobiło się spokojniej. Niestety dochodziła już czternasta, więc aby spokojnie zdążyć do domu i przygotować się, musiałam się już zbierać.
  - Mamo będę już lecieć... - powiedziałam odkładając filiżankę na stolik.
  - Och, tak szybko ? - spytała smutno.
  - Niestety.
  - W takim razie miłej drogi. - uśmiechnęła się do mnie ciepło.
     Na szczęście mój stary dom był wielki i w jednym z pokoi stało stare łóżeczko. Charles przeniósł je do salonu, z mamą poukładałam w nim kocyki i zabawki Sophie, a na końcu włożyłam do niego małą. Ucałowałam ją w główkę i następnie zadzwoniłam po taksówkę.
  - W torebce masz smoczki i butelkę Soph. Ten biały misiu z niebieską kokardą to jej ulubiony... - przy drzwiach wyliczałam mamie wszystkie najważniejsze rzeczy.
  - Fay spokojnie, będzie dobrze. - mama starała się mnie uspokoić.
  - Och, wiem po prostu rzadko rozstaje się z małą... - przetarłam czoło.
  - Pod moją opieką nic jej nie grozi. - posłała mi ciepły uśmiech i potarła moje ramię.
  - Dziękuje mamo. - cmoknęłam ją w policzek. - Do zobaczenia !
     Opuściłam dom i wsiadłam do taksówki. Po kolejnej półgodzinie byłam w domu. Pobiegłam wziąć prysznic, przebrałam się i prawie dochodziła szesnasta. Siedząc na kanapie w salonie i pijąc sok pomarańczowy, wybrałam numer do Danielle. Odebrała po kilku sygnałach.
  - Cześć, o której będziecie u mnie ? - zaczęłam rozmowę.
  - Powinnyśmy być za dziesięć minut. - oznajmiła.
  - W porządku to ja się już zbieram.
     Rozłączyłam się i wstałam z kanapy. Zaniosłam szklankę do zmywarki i wtedy rozdzwonił się mój telefon. Nie patrząc na to kto dzwoni odebrałam.
  - Słucham ?
  - Cześć kotku ! - usłyszałam głos Zayna.
  - Um, hej Zayn ! - przeczesałam włosy dłonią.
     Przez ten cały wyjazd do Richmond całkowicie zapomniałam o moim chłopaku.
  - Co słychać ?
  - Wszystko w porządku. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, przewieszając sobie torebkę przez ramię. - A u was ?
  - Tak samo, za półgodziny jedziemy na arenę...
  - To życzę dobrej zabawy ! - powiedziałam uśmiechając się.
  - A ty co będziesz robić ? - spytał.
  - Byłam dziś w Richmond. - zignorowałam jego pytanie.
  - Po co ? - spytał zdziwiony.
  - Idziemy z dziewczynami do spa, zawiozłam do mamy Sophie... - powiedziałam niepewnie.
  - Hmm... W porządku, jeżeli tylko cię to uszczęśliwi. - powiedział spokojnie.
  - Sama nie wiem czego się zgodziłam. - pokręciłam głową.
  - Okey, zabaw się skarbie !
  - Moja mama wychodzi za mąż. - powiedziałam na jednym wydechu.
      Nastała cisza.
  - Ale jak to ? - spytał zdziwiony.
  - Tak to, zaręczyła się z Charlesem. - odpowiedziałam stojąc na schodach przed domem.
  - To świetnie ! - krzyknął.
  - Też się cieszę, ale z drugiej strony się martwię takie ślub to stres...
  - Oj Fay przestań, bądź szczęśliwa jak ona.
  - Masz racje... - odetchnęłam i potarłam kark. - Słuchaj muszę już kończyć, dziewczyny przyjechały...
  - To miłego odpoczynku skarbie.
  - Papa ! - cmoknęłam i rozłączyłam się.
     Schowałam telefon do torebki i pobiegłam w stronę białego Audi Q7, Danielle. Usiadłam na tylnych siedzeniach i przywitałam się z dziewczynami. Zamierzam dzisiaj dobrze się bawić.



Hejka wszystkim ! :*
Przepraszam za tak długą nieobecność, jakby nie było 12 dni !
Gdy tylko znalazłam czas to próbowałam coś naskrobać, ale było też tak że kompletnie mi się nie
chciało, albo nie miałam pomysłu.
Na szczęście mam upragnione ferie i w końcu mogłam spokojnie dokończyć :)
Naprawdę nie wierzę ! Mam już 41 obserwatorów i 54793 wejść !
Jesteście cudowne :*
Mam nadzieję, że nowy rozdział Wam się spodoba <3

LOV YA ! <3


PS. Przepraszam za jakiekolwiek błędy ! :*