Dedykacja dla mojej kochanej Birden <3
Następnego ranka, gdy przebudziłam się z obolałym karkiem, wstałam powoli tak by nie obudzić dziewczyn i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kawę i zaczęłam przygotowywać śniadanie. Kończąc którąś z kolei kanapkę, usłyszałam że do kuchni wchodzą Dani i Eleanor.
- Dzień dobry, jak się spało ? - odezwałam się pierwsza.
- Kark mnie strasznie boli... - jęknęła El.
- Mi głowa chce wybuchnąć. - odpowiedziała Danielle.
- Oj narzekacie, proszę śniadanko i kawa postawi was na nogi ! - odwróciłam się i postawiłam na blacie talerz z kanapkami i dwoma kawami.
W mgnieniu oka dziewczyny znalazły się na krzesełkach i zajęły się pałaszowaniem najważniejszego posiłku dnia. W pewnym momencie rozdzwonił się mój telefon. Problem był w tym, gdzie ja go zostawiłam, tym sposobem zaczęły się poszukiwania. Przegrzebałyśmy cały stos zabawek wokół kanapy, a nawet sprawdziłam w kojcu u Sophie. W końcu Eleanor wpadła na genialny pomysł i sprawdziła za poduszkami na kanapie. To było tak oczywiste, że wszystkie trzy zaczęłyśmy się z siebie śmiać.
- Łap, odbierz w końcu ten telefon ! - Danielle rzuciła urządzeniem w moją stronę.
Nie sprawdziłam nawet kto dzwoni i odebrałam.
- Słucham ?
- Cześć słońce, jak tam ? - usłyszałam głos mojego chłopaka.
Uśmiechnęłam się szeroko, a przyjaciółki które stały przede mną również się uśmiechnęły i ruchem ust spytały czy to Zayn. Kiwnęłam głową i wyszłam na taras, słońce dopiero było w połowie drogi, a trawa była mokra od porannej rosy.
- Wszystko w porządku właśnie wstałyśmy. - odpowiedziałam w końcu na jego pytanie.
- Wstałyśmy ? To kto u ciebie jest ? - spytał zdziwiony i jednocześnie rozbawiony.
- Eleanor i Danielle, pomagały mi wczoraj z Sophie. - usiadłam na krześle przy stoliku polowym.
- Wszystko z nią w porządku ? - zadał kolejne pytanie, tym razem był podenerwowany.
- Spokojnie, po prostu kiedy wyszedłeś rozpłakała się na dobre. Nie byłam w stanie sobie poradzić, więc zadzwoniłam po dziewczyny...
- Tak będzie za każdym razem, gdy będę wyjeżdżał w trasę ?
- Zayn będzie jeszcze gorzej, ona w końcu będzie coraz więcej rozumieć... - mruknęłam i zaczęłam bawić się tkaniną mojej koszulki.
- W takim razie będę was zabierał w każde miejsce, w każdą trasę w którą pojadę... - powiedział pewnie.
Roześmiałam się na jego słowa i przeczesałam palcami rozczochrane włosy.
- Głuptasie to nie możliwe. - pokręciłam głową.
- Dla was zrobię wszystko.
Wtedy przestałam się śmiać, oraz wypuściłam koszulkę z rąk. Zrozumiałam, że to jest właśnie ten moment. Nie obchodziło mnie to, że przez telefon, po prostu musiałam mu to powiedzieć.
- Bardzo cię kocham, Zayn...
- Ja kocham bardziej i już tęsknie. - właśnie wtedy wyobraziłam sobie jego oczy, gdy mi to mówi.
Zawsze w tym momencie były przepełnione radością i miłością. Przybierały taki dziwny kolor, nie był ciemne ani jasne, były idealne na ten moment.
- Jak koncert ? - spytałam po chwili ciszy.
- Świetna zabawa ! Uwielbiam to ! - krzyknął, a w jego głosie można było wyczuć ogromną radość.
- Chciałabym tam być. - zachichotałam.
- Będziesz jeszcze na nie jednym naszym koncercie kotku. - gdy to mówił usłyszałam jakieś krzyki.
- Czy to chłopcy ? - spytałam.
- Taa, będę musiał już iść na próbę dźwiękową... - mruknął, chyba był jeszcze śpiący.
- To wczesna pora jak na ciebie.
- Gdybym był w domu z tobą, to pewnie jeszcze bym sobie spał i w dodatku miałbym cię przy sobie... - wymruczał.
- Panie Malik proszę mi się ogarnąć i brać się do roboty !
Usłyszałam jego gardłowy, radosny śmiech. Był to jego najpiękniejszy śmiech, a dla moich uszu idealna muzyka.
- Do zobaczenia Fay ! - pożegnał się.
- Kocham cię ! - wysłałam mu buziaka i zakończyłam połączenie.
Z wielkim uśmiechem na twarzy weszłam do salonu i od razu przywitał mnie chichot Sophie.
- Przed chwilą się obudziła. - oznajmiła mi Eleanor.
- Chodź trzeba cię nakarmić kochanie... - wyciągnęłam ręce w kierunku małej i wzięłam ją na ręce.
Ruszyłam do kuchni, gdzie zaczęłam przygotowywać jej butelkę mleka. Kiedy była już gotowa wróciłam do salonu, wygodnie usadowiłam się na kanapie i zaczęłam karmić Soph.
Skupiona na malutkiej nie zauważyłam tego jak Eleanor i Danielle mi się przyglądają.
- No co ? - spytałam nie przerywając czynności.
- Nic po prostu, też chcę być taką idealną mamą jak ty. - odparła Dani.
- Oh przestań, obie będziecie wspaniałymi matkami, ponieważ jesteście cudownymi dziewczynami no i moimi przyjaciółkami... - uśmiechnęłam się w ich stronę.
- Mam propozycje ! - Eleanor podskoczyła na fotelu i klasnęła entuzjastycznie w dłonie.
- Aż się boje. - wywróciłam oczami i przestałam karmić brunetkę.
- Słucham cię Eleanor... - Dani zachęciła naszą przyjaciółkę do kontynuowania.
- Więc ! Ostatnio dostałam od dziewczyny ze studiów trzy karnety do spa ! Tobie Fay przyda się odpoczynek, a mi i Danielle odrobina zabawy !
Nastąpiła cisza, którą jako pierwsza przerwałam ja.
- Zwariowałaś ? A co zrobię z Sophie ? - świdrując oczami wskazałam na małą dziewczynkę leżącą na mojej piersi.
- Ja odpadam... - mulatka uniosła ręce w geście kapitulacji. - Nie mogę się rozleniwiać.
- Co jest z wami dziewczyny ! Sophie możesz zawieźć do mamy...
- Nie będę zawracać mamie głowy...
- W sumie to... El ma trochę racji odpoczęłabyś. - Dani mówiąc to lekko się jąkała.
- No widzisz ! - Calder uderzyła dłońmi w swoje uda.
Dziewczyny patrzyły na mnie wyczekując jakiejkolwiek odpowiedzi, ale ja nie byłam tego wszystkiego pewna. Nie miałam ochoty rozstawać się z Sophie. Z drugiej strony myśl o kompletnym lenistwie w spa bardzo mnie przyciągała.
- Uh, niech będzie !
W tym momencie dziewczyny przybiły sobie piątkę.
- Ej wy to zaplanowałyście ! - wskazałam palcem w ich stronę oskarżycielsko.
- Nie bądź zła Fay, martwimy się o ciebie i chcemy jak najlepiej. - Dani uśmiechnęła się słodko.
- Kocham waas... - wyciągnęłam rękę w ich stronę, oznajmiając im że chcę je przytulić.
- To co robimy ? - spytała El.
- Jest dopiero po dziesiątej, zawiozłabym Sophie do mamy to potrwałoby ponad godzinę, więc do spa mogłybyśmy się wybrać po szesnastej...
- Może być. - odezwała się Dani.
- Mi także pasuje. - Eleanor uśmiechnęła się od ucha do ucha.
Niedługo potem dziewczyny pożegnały się ze mną i opuściły dom. Wtedy gdy Sophie smacznie spała, zaczęłam pakować jej rzeczy. Mimo, że miałam zostawić ją u mamy na dwa dni, musiałam spakować wiele rzeczy. Dzieci bardzo się brudzą, muszę spakować pampersy, zabawki, dwa ulubione smoczki malutkiej, oraz butelki i oczywiście ciuszki. Zajęło mi to około godziny, więc gdy skończyłam pozwoliłam sobie chwilę odpocząć. Następnie, gdy Soph się obudziła, nakarmiłam ją i sama też zrobiłam sobie obiad.
Wyszłam na piętro z małą na rękach i weszłam do sypialni. Ułożyłam ją na łóżku i obłożyłam poduszkami po bokach. W tym miesiącu dzieci to mali akrobaci. Obróciłam się na sekundę, by wyjąć z szuflady ciuchy, a gdy z powrotem spojrzałam na brunetkę, ta leżała na brzuchu. Roześmiałam się i podeszłam do niej, usiadłam na łóżku tak, aby widzieć jej twarz.
- Maluchu co ty wyprawiasz ? - powiedziałam dziecinnym głosikiem.
Pogłaskałam Sophie po główce, a ona zaczęła gaworzyć. Wstałam i zaczęłam się przebierać, a następnie wzięłam małą delikatnie na ręce i przeszłam do jej pokoju. Ułożyłam ją na przewijaku i zmieniłam jej pieluszkę, wybrałam dla niej jakieś ciuszki i również ją przebrałam.
Kiedy spojrzałam na zegarek było dobrze po jedenastej. Nadszedł czas na wyjazd, więc zeszłyśmy na dół, ubrałam buty i zamówiłam taksówkę. Kiedy nasz transport stał już pod domem, zabrałam torbę Sophie do jednej ręki, a w drugą wzięłam nosidełko z dziewczynką. Zamknęłam dom i wsiadłam do samochodu. Podałam adres taksówkarzowi i ruszyliśmy do Richmond.
Przy ruchu, który był na drodze pod domem byłam po trzydziestu minutach. Dzięki Bogu, Sophie spała przez całą drogę. Zapłaciłam odpowiednią kwotę mężczyźnie, który prowadził i wysiadłam z taksówki. Zarzuciłam torbę na ramię i powoli wyciągnęłam nosidełko z brunetką. Następnie przeszłam dróżką prowadzącą do schodów i zadzwoniłam do domu. Po chwili usłyszałam głos mojej mamy i drzwi otworzyły się.
- Córeczko, a co ty tu robisz ?! - spytała zszokowana mama.
- Dzień dobry mamo, też się cieszę, że cię widzę ! - powiedziałam z sarkazmem, przekraczając próg domu.
- Oj Fay przestań, jestem zdziwiona twoimi odwiedzinami. - powiedziałam odbierając nosidełko ode mnie. - Cześć szkrabie, jak się masz ? - zaczęła mówić do Sophie piskliwym głosikiem.
Przeszłyśmy do salonu i usiadłyśmy na kanapie. Wtedy do pokoju wszedł też Charles.
- Cześć Fay ! - przywitał się ze mną.
- Dzień dobry Charles ! - uśmiechnęłam się życzliwie.
Wyjęłam małą z nosidełka i usadowiłam ją sobie na kolanach.
- Ona jest cudowna ! - moja mama zaczęła się zachwycać. - Jest bardzo podobna do Zayna, te brązowe oczy są takie jak jego...
- Tak zdecydowanie. - uśmiechnęłam się patrząc na małą twarzyczkę Sophie. - Mamo nie przyjechałam tutaj tylko w odwiedziny... Czy mogłabym tutaj zostawić małą na dzień ? Jutro bym po nią przyjechała. - wyjaśniłam.
- Oczywiście, ale dlaczego ? Jakieś problemy z Zaynem ?
- Nie, nie z Zaynem wszystko okey, naprawdę ! Zaczynamy od początku. - zaprzeczyłam szybko. - Po prostu muszę coś załatwić...
- Dobrze nie będę wypytywać.
Szczerze mówiąc odetchnęłam. Nie miałam ochoty bardziej oszukiwać własnej matki. Nie chciałam jej także mówić prawdy, bo jakby to wyglądało ? Mamo zajmiesz się Sophie, bo ja postanowiłam wylegiwać się w spa.
Tak jestem okropna.
Zamyśliłam się na tyle, że nie usłyszałam pytania Charlesa.
- Chcesz może coś do picia, kawy, herbaty ?
- Może być herbata, dziękuję. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
Znowu nastała cisza, a ja kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć. Dziwne.
- Słuchaj córeczko, czy na pewno wszystko w porządku ?
- Tak, wszystko jest dobrze. - pokiwałam głową znowu się uśmiechając.
- Chciałabym ci coś powiedzieć.
- Chcielibyśmy... - wtrącił brunet, który wszedł do salonu z trzema filiżankami na tacy.
- Co się dzieje ? Mamo czy to znowu coś z sercem ? - spytałam, nerwowo poprawiając sobie Sophie na kolanach.
- Kochanie, jestem zdrowa jak rydz ! Tu chodzi o to... - zawiesiła się.
- Fay skarbie, pobieramy się ! - powiedział Charles.
Zatkało mnie. Raz. Dwa. Trzy. Wdech, wydech.
- Ale jak to ? To znaczy... To wspaniale ! - roześmiałam się.
- Naprawdę nie masz nic przeciwko ? - spytała mama.
- Dlaczego mam mieć coś przeciwko, jeżeli tylko jesteś szczęśliwa ! Och mamo nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę ! - krzyknęłam, a po moim policzku spłynęła łza szczęścia.
- Ja również się cieszę ! - moja mama odetchnęła, podniosła się z fotela i podeszła by mnie przytulić.
Naprawdę byłam tym wszystkim zaskoczona. Mama i ślub ? Naprawdę się ucieszyłam. Przynajmniej będę pewna, że będzie mieć kogoś przy sobie cały czas.
- Oczywiście ty, Zayn i Sophie jesteście zaproszeni. - oznajmił Charles.
- Mamo ! Właśnie uświadomiłam sobie, że ty jeszcze nie poznałaś Zayna ! To potwornie dziwne ! - pisnęłam łapiąc się za czoło.
- Tak to dziwne... - odparła moja rodzicielka.
- Teraz będziesz mieć szanse, by z nim porozmawiać. - uśmiechnęłam się i ponownie przytuliłam matkę.
Kolejną godzinę spędziłam na przyjemnym rozmawianiu, oraz piciu herbaty. Zauważyłam, że Sophie jest totalnym śpiochem i już wiem po kim to ma. Zasnęła zaraz potem jak w pokoju zrobiło się spokojniej. Niestety dochodziła już czternasta, więc aby spokojnie zdążyć do domu i przygotować się, musiałam się już zbierać.
- Mamo będę już lecieć... - powiedziałam odkładając filiżankę na stolik.
- Och, tak szybko ? - spytała smutno.
- Niestety.
- W takim razie miłej drogi. - uśmiechnęła się do mnie ciepło.
Na szczęście mój stary dom był wielki i w jednym z pokoi stało stare łóżeczko. Charles przeniósł je do salonu, z mamą poukładałam w nim kocyki i zabawki Sophie, a na końcu włożyłam do niego małą. Ucałowałam ją w główkę i następnie zadzwoniłam po taksówkę.
- W torebce masz smoczki i butelkę Soph. Ten biały misiu z niebieską kokardą to jej ulubiony... - przy drzwiach wyliczałam mamie wszystkie najważniejsze rzeczy.
- Fay spokojnie, będzie dobrze. - mama starała się mnie uspokoić.
- Och, wiem po prostu rzadko rozstaje się z małą... - przetarłam czoło.
- Pod moją opieką nic jej nie grozi. - posłała mi ciepły uśmiech i potarła moje ramię.
- Dziękuje mamo. - cmoknęłam ją w policzek. - Do zobaczenia !
Opuściłam dom i wsiadłam do taksówki. Po kolejnej półgodzinie byłam w domu. Pobiegłam wziąć prysznic, przebrałam się i prawie dochodziła szesnasta. Siedząc na kanapie w salonie i pijąc sok pomarańczowy, wybrałam numer do Danielle. Odebrała po kilku sygnałach.
- Cześć, o której będziecie u mnie ? - zaczęłam rozmowę.
- Powinnyśmy być za dziesięć minut. - oznajmiła.
- W porządku to ja się już zbieram.
Rozłączyłam się i wstałam z kanapy. Zaniosłam szklankę do zmywarki i wtedy rozdzwonił się mój telefon. Nie patrząc na to kto dzwoni odebrałam.
- Słucham ?
- Cześć kotku ! - usłyszałam głos Zayna.
- Um, hej Zayn ! - przeczesałam włosy dłonią.
Przez ten cały wyjazd do Richmond całkowicie zapomniałam o moim chłopaku.
- Co słychać ?
- Wszystko w porządku. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, przewieszając sobie torebkę przez ramię. - A u was ?
- Tak samo, za półgodziny jedziemy na arenę...
- To życzę dobrej zabawy ! - powiedziałam uśmiechając się.
- A ty co będziesz robić ? - spytał.
- Byłam dziś w Richmond. - zignorowałam jego pytanie.
- Po co ? - spytał zdziwiony.
- Idziemy z dziewczynami do spa, zawiozłam do mamy Sophie... - powiedziałam niepewnie.
- Hmm... W porządku, jeżeli tylko cię to uszczęśliwi. - powiedział spokojnie.
- Sama nie wiem czego się zgodziłam. - pokręciłam głową.
- Okey, zabaw się skarbie !
- Moja mama wychodzi za mąż. - powiedziałam na jednym wydechu.
Nastała cisza.
- Ale jak to ? - spytał zdziwiony.
- Tak to, zaręczyła się z Charlesem. - odpowiedziałam stojąc na schodach przed domem.
- To świetnie ! - krzyknął.
- Też się cieszę, ale z drugiej strony się martwię takie ślub to stres...
- Oj Fay przestań, bądź szczęśliwa jak ona.
- Masz racje... - odetchnęłam i potarłam kark. - Słuchaj muszę już kończyć, dziewczyny przyjechały...
- To miłego odpoczynku skarbie.
- Papa ! - cmoknęłam i rozłączyłam się.
Schowałam telefon do torebki i pobiegłam w stronę białego Audi Q7, Danielle. Usiadłam na tylnych siedzeniach i przywitałam się z dziewczynami. Zamierzam dzisiaj dobrze się bawić.
- Mi głowa chce wybuchnąć. - odpowiedziała Danielle.
- Oj narzekacie, proszę śniadanko i kawa postawi was na nogi ! - odwróciłam się i postawiłam na blacie talerz z kanapkami i dwoma kawami.
W mgnieniu oka dziewczyny znalazły się na krzesełkach i zajęły się pałaszowaniem najważniejszego posiłku dnia. W pewnym momencie rozdzwonił się mój telefon. Problem był w tym, gdzie ja go zostawiłam, tym sposobem zaczęły się poszukiwania. Przegrzebałyśmy cały stos zabawek wokół kanapy, a nawet sprawdziłam w kojcu u Sophie. W końcu Eleanor wpadła na genialny pomysł i sprawdziła za poduszkami na kanapie. To było tak oczywiste, że wszystkie trzy zaczęłyśmy się z siebie śmiać.
- Łap, odbierz w końcu ten telefon ! - Danielle rzuciła urządzeniem w moją stronę.
Nie sprawdziłam nawet kto dzwoni i odebrałam.
- Słucham ?
- Cześć słońce, jak tam ? - usłyszałam głos mojego chłopaka.
Uśmiechnęłam się szeroko, a przyjaciółki które stały przede mną również się uśmiechnęły i ruchem ust spytały czy to Zayn. Kiwnęłam głową i wyszłam na taras, słońce dopiero było w połowie drogi, a trawa była mokra od porannej rosy.
- Wszystko w porządku właśnie wstałyśmy. - odpowiedziałam w końcu na jego pytanie.
- Wstałyśmy ? To kto u ciebie jest ? - spytał zdziwiony i jednocześnie rozbawiony.
- Eleanor i Danielle, pomagały mi wczoraj z Sophie. - usiadłam na krześle przy stoliku polowym.
- Wszystko z nią w porządku ? - zadał kolejne pytanie, tym razem był podenerwowany.
- Spokojnie, po prostu kiedy wyszedłeś rozpłakała się na dobre. Nie byłam w stanie sobie poradzić, więc zadzwoniłam po dziewczyny...
- Tak będzie za każdym razem, gdy będę wyjeżdżał w trasę ?
- Zayn będzie jeszcze gorzej, ona w końcu będzie coraz więcej rozumieć... - mruknęłam i zaczęłam bawić się tkaniną mojej koszulki.
- W takim razie będę was zabierał w każde miejsce, w każdą trasę w którą pojadę... - powiedział pewnie.
Roześmiałam się na jego słowa i przeczesałam palcami rozczochrane włosy.
- Głuptasie to nie możliwe. - pokręciłam głową.
- Dla was zrobię wszystko.
Wtedy przestałam się śmiać, oraz wypuściłam koszulkę z rąk. Zrozumiałam, że to jest właśnie ten moment. Nie obchodziło mnie to, że przez telefon, po prostu musiałam mu to powiedzieć.
- Bardzo cię kocham, Zayn...
- Ja kocham bardziej i już tęsknie. - właśnie wtedy wyobraziłam sobie jego oczy, gdy mi to mówi.
Zawsze w tym momencie były przepełnione radością i miłością. Przybierały taki dziwny kolor, nie był ciemne ani jasne, były idealne na ten moment.
- Jak koncert ? - spytałam po chwili ciszy.
- Świetna zabawa ! Uwielbiam to ! - krzyknął, a w jego głosie można było wyczuć ogromną radość.
- Chciałabym tam być. - zachichotałam.
- Będziesz jeszcze na nie jednym naszym koncercie kotku. - gdy to mówił usłyszałam jakieś krzyki.
- Czy to chłopcy ? - spytałam.
- Taa, będę musiał już iść na próbę dźwiękową... - mruknął, chyba był jeszcze śpiący.
- To wczesna pora jak na ciebie.
- Gdybym był w domu z tobą, to pewnie jeszcze bym sobie spał i w dodatku miałbym cię przy sobie... - wymruczał.
- Panie Malik proszę mi się ogarnąć i brać się do roboty !
Usłyszałam jego gardłowy, radosny śmiech. Był to jego najpiękniejszy śmiech, a dla moich uszu idealna muzyka.
- Do zobaczenia Fay ! - pożegnał się.
- Kocham cię ! - wysłałam mu buziaka i zakończyłam połączenie.
Z wielkim uśmiechem na twarzy weszłam do salonu i od razu przywitał mnie chichot Sophie.
- Przed chwilą się obudziła. - oznajmiła mi Eleanor.
- Chodź trzeba cię nakarmić kochanie... - wyciągnęłam ręce w kierunku małej i wzięłam ją na ręce.
Ruszyłam do kuchni, gdzie zaczęłam przygotowywać jej butelkę mleka. Kiedy była już gotowa wróciłam do salonu, wygodnie usadowiłam się na kanapie i zaczęłam karmić Soph.
Skupiona na malutkiej nie zauważyłam tego jak Eleanor i Danielle mi się przyglądają.
- No co ? - spytałam nie przerywając czynności.
- Nic po prostu, też chcę być taką idealną mamą jak ty. - odparła Dani.
- Oh przestań, obie będziecie wspaniałymi matkami, ponieważ jesteście cudownymi dziewczynami no i moimi przyjaciółkami... - uśmiechnęłam się w ich stronę.
- Mam propozycje ! - Eleanor podskoczyła na fotelu i klasnęła entuzjastycznie w dłonie.
- Aż się boje. - wywróciłam oczami i przestałam karmić brunetkę.
- Słucham cię Eleanor... - Dani zachęciła naszą przyjaciółkę do kontynuowania.
- Więc ! Ostatnio dostałam od dziewczyny ze studiów trzy karnety do spa ! Tobie Fay przyda się odpoczynek, a mi i Danielle odrobina zabawy !
Nastąpiła cisza, którą jako pierwsza przerwałam ja.
- Zwariowałaś ? A co zrobię z Sophie ? - świdrując oczami wskazałam na małą dziewczynkę leżącą na mojej piersi.
- Ja odpadam... - mulatka uniosła ręce w geście kapitulacji. - Nie mogę się rozleniwiać.
- Co jest z wami dziewczyny ! Sophie możesz zawieźć do mamy...
- Nie będę zawracać mamie głowy...
- W sumie to... El ma trochę racji odpoczęłabyś. - Dani mówiąc to lekko się jąkała.
- No widzisz ! - Calder uderzyła dłońmi w swoje uda.
Dziewczyny patrzyły na mnie wyczekując jakiejkolwiek odpowiedzi, ale ja nie byłam tego wszystkiego pewna. Nie miałam ochoty rozstawać się z Sophie. Z drugiej strony myśl o kompletnym lenistwie w spa bardzo mnie przyciągała.
- Uh, niech będzie !
W tym momencie dziewczyny przybiły sobie piątkę.
- Ej wy to zaplanowałyście ! - wskazałam palcem w ich stronę oskarżycielsko.
- Nie bądź zła Fay, martwimy się o ciebie i chcemy jak najlepiej. - Dani uśmiechnęła się słodko.
- Kocham waas... - wyciągnęłam rękę w ich stronę, oznajmiając im że chcę je przytulić.
- To co robimy ? - spytała El.
- Jest dopiero po dziesiątej, zawiozłabym Sophie do mamy to potrwałoby ponad godzinę, więc do spa mogłybyśmy się wybrać po szesnastej...
- Może być. - odezwała się Dani.
- Mi także pasuje. - Eleanor uśmiechnęła się od ucha do ucha.
Niedługo potem dziewczyny pożegnały się ze mną i opuściły dom. Wtedy gdy Sophie smacznie spała, zaczęłam pakować jej rzeczy. Mimo, że miałam zostawić ją u mamy na dwa dni, musiałam spakować wiele rzeczy. Dzieci bardzo się brudzą, muszę spakować pampersy, zabawki, dwa ulubione smoczki malutkiej, oraz butelki i oczywiście ciuszki. Zajęło mi to około godziny, więc gdy skończyłam pozwoliłam sobie chwilę odpocząć. Następnie, gdy Soph się obudziła, nakarmiłam ją i sama też zrobiłam sobie obiad.
Wyszłam na piętro z małą na rękach i weszłam do sypialni. Ułożyłam ją na łóżku i obłożyłam poduszkami po bokach. W tym miesiącu dzieci to mali akrobaci. Obróciłam się na sekundę, by wyjąć z szuflady ciuchy, a gdy z powrotem spojrzałam na brunetkę, ta leżała na brzuchu. Roześmiałam się i podeszłam do niej, usiadłam na łóżku tak, aby widzieć jej twarz.
- Maluchu co ty wyprawiasz ? - powiedziałam dziecinnym głosikiem.
Pogłaskałam Sophie po główce, a ona zaczęła gaworzyć. Wstałam i zaczęłam się przebierać, a następnie wzięłam małą delikatnie na ręce i przeszłam do jej pokoju. Ułożyłam ją na przewijaku i zmieniłam jej pieluszkę, wybrałam dla niej jakieś ciuszki i również ją przebrałam.
Kiedy spojrzałam na zegarek było dobrze po jedenastej. Nadszedł czas na wyjazd, więc zeszłyśmy na dół, ubrałam buty i zamówiłam taksówkę. Kiedy nasz transport stał już pod domem, zabrałam torbę Sophie do jednej ręki, a w drugą wzięłam nosidełko z dziewczynką. Zamknęłam dom i wsiadłam do samochodu. Podałam adres taksówkarzowi i ruszyliśmy do Richmond.
Przy ruchu, który był na drodze pod domem byłam po trzydziestu minutach. Dzięki Bogu, Sophie spała przez całą drogę. Zapłaciłam odpowiednią kwotę mężczyźnie, który prowadził i wysiadłam z taksówki. Zarzuciłam torbę na ramię i powoli wyciągnęłam nosidełko z brunetką. Następnie przeszłam dróżką prowadzącą do schodów i zadzwoniłam do domu. Po chwili usłyszałam głos mojej mamy i drzwi otworzyły się.
- Córeczko, a co ty tu robisz ?! - spytała zszokowana mama.
- Dzień dobry mamo, też się cieszę, że cię widzę ! - powiedziałam z sarkazmem, przekraczając próg domu.
- Oj Fay przestań, jestem zdziwiona twoimi odwiedzinami. - powiedziałam odbierając nosidełko ode mnie. - Cześć szkrabie, jak się masz ? - zaczęła mówić do Sophie piskliwym głosikiem.
Przeszłyśmy do salonu i usiadłyśmy na kanapie. Wtedy do pokoju wszedł też Charles.
- Cześć Fay ! - przywitał się ze mną.
- Dzień dobry Charles ! - uśmiechnęłam się życzliwie.
Wyjęłam małą z nosidełka i usadowiłam ją sobie na kolanach.
- Ona jest cudowna ! - moja mama zaczęła się zachwycać. - Jest bardzo podobna do Zayna, te brązowe oczy są takie jak jego...
- Tak zdecydowanie. - uśmiechnęłam się patrząc na małą twarzyczkę Sophie. - Mamo nie przyjechałam tutaj tylko w odwiedziny... Czy mogłabym tutaj zostawić małą na dzień ? Jutro bym po nią przyjechała. - wyjaśniłam.
- Oczywiście, ale dlaczego ? Jakieś problemy z Zaynem ?
- Nie, nie z Zaynem wszystko okey, naprawdę ! Zaczynamy od początku. - zaprzeczyłam szybko. - Po prostu muszę coś załatwić...
- Dobrze nie będę wypytywać.
Szczerze mówiąc odetchnęłam. Nie miałam ochoty bardziej oszukiwać własnej matki. Nie chciałam jej także mówić prawdy, bo jakby to wyglądało ? Mamo zajmiesz się Sophie, bo ja postanowiłam wylegiwać się w spa.
Tak jestem okropna.
Zamyśliłam się na tyle, że nie usłyszałam pytania Charlesa.
- Chcesz może coś do picia, kawy, herbaty ?
- Może być herbata, dziękuję. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
Znowu nastała cisza, a ja kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć. Dziwne.
- Słuchaj córeczko, czy na pewno wszystko w porządku ?
- Tak, wszystko jest dobrze. - pokiwałam głową znowu się uśmiechając.
- Chciałabym ci coś powiedzieć.
- Chcielibyśmy... - wtrącił brunet, który wszedł do salonu z trzema filiżankami na tacy.
- Co się dzieje ? Mamo czy to znowu coś z sercem ? - spytałam, nerwowo poprawiając sobie Sophie na kolanach.
- Kochanie, jestem zdrowa jak rydz ! Tu chodzi o to... - zawiesiła się.
- Fay skarbie, pobieramy się ! - powiedział Charles.
Zatkało mnie. Raz. Dwa. Trzy. Wdech, wydech.
- Ale jak to ? To znaczy... To wspaniale ! - roześmiałam się.
- Naprawdę nie masz nic przeciwko ? - spytała mama.
- Dlaczego mam mieć coś przeciwko, jeżeli tylko jesteś szczęśliwa ! Och mamo nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę ! - krzyknęłam, a po moim policzku spłynęła łza szczęścia.
- Ja również się cieszę ! - moja mama odetchnęła, podniosła się z fotela i podeszła by mnie przytulić.
Naprawdę byłam tym wszystkim zaskoczona. Mama i ślub ? Naprawdę się ucieszyłam. Przynajmniej będę pewna, że będzie mieć kogoś przy sobie cały czas.
- Oczywiście ty, Zayn i Sophie jesteście zaproszeni. - oznajmił Charles.
- Mamo ! Właśnie uświadomiłam sobie, że ty jeszcze nie poznałaś Zayna ! To potwornie dziwne ! - pisnęłam łapiąc się za czoło.
- Tak to dziwne... - odparła moja rodzicielka.
- Teraz będziesz mieć szanse, by z nim porozmawiać. - uśmiechnęłam się i ponownie przytuliłam matkę.
Kolejną godzinę spędziłam na przyjemnym rozmawianiu, oraz piciu herbaty. Zauważyłam, że Sophie jest totalnym śpiochem i już wiem po kim to ma. Zasnęła zaraz potem jak w pokoju zrobiło się spokojniej. Niestety dochodziła już czternasta, więc aby spokojnie zdążyć do domu i przygotować się, musiałam się już zbierać.
- Mamo będę już lecieć... - powiedziałam odkładając filiżankę na stolik.
- Och, tak szybko ? - spytała smutno.
- Niestety.
- W takim razie miłej drogi. - uśmiechnęła się do mnie ciepło.
Na szczęście mój stary dom był wielki i w jednym z pokoi stało stare łóżeczko. Charles przeniósł je do salonu, z mamą poukładałam w nim kocyki i zabawki Sophie, a na końcu włożyłam do niego małą. Ucałowałam ją w główkę i następnie zadzwoniłam po taksówkę.
- W torebce masz smoczki i butelkę Soph. Ten biały misiu z niebieską kokardą to jej ulubiony... - przy drzwiach wyliczałam mamie wszystkie najważniejsze rzeczy.
- Fay spokojnie, będzie dobrze. - mama starała się mnie uspokoić.
- Och, wiem po prostu rzadko rozstaje się z małą... - przetarłam czoło.
- Pod moją opieką nic jej nie grozi. - posłała mi ciepły uśmiech i potarła moje ramię.
- Dziękuje mamo. - cmoknęłam ją w policzek. - Do zobaczenia !
Opuściłam dom i wsiadłam do taksówki. Po kolejnej półgodzinie byłam w domu. Pobiegłam wziąć prysznic, przebrałam się i prawie dochodziła szesnasta. Siedząc na kanapie w salonie i pijąc sok pomarańczowy, wybrałam numer do Danielle. Odebrała po kilku sygnałach.
- Cześć, o której będziecie u mnie ? - zaczęłam rozmowę.
- Powinnyśmy być za dziesięć minut. - oznajmiła.
- W porządku to ja się już zbieram.
Rozłączyłam się i wstałam z kanapy. Zaniosłam szklankę do zmywarki i wtedy rozdzwonił się mój telefon. Nie patrząc na to kto dzwoni odebrałam.
- Słucham ?
- Cześć kotku ! - usłyszałam głos Zayna.
- Um, hej Zayn ! - przeczesałam włosy dłonią.
Przez ten cały wyjazd do Richmond całkowicie zapomniałam o moim chłopaku.
- Co słychać ?
- Wszystko w porządku. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, przewieszając sobie torebkę przez ramię. - A u was ?
- Tak samo, za półgodziny jedziemy na arenę...
- To życzę dobrej zabawy ! - powiedziałam uśmiechając się.
- A ty co będziesz robić ? - spytał.
- Byłam dziś w Richmond. - zignorowałam jego pytanie.
- Po co ? - spytał zdziwiony.
- Idziemy z dziewczynami do spa, zawiozłam do mamy Sophie... - powiedziałam niepewnie.
- Hmm... W porządku, jeżeli tylko cię to uszczęśliwi. - powiedział spokojnie.
- Sama nie wiem czego się zgodziłam. - pokręciłam głową.
- Okey, zabaw się skarbie !
- Moja mama wychodzi za mąż. - powiedziałam na jednym wydechu.
Nastała cisza.
- Ale jak to ? - spytał zdziwiony.
- Tak to, zaręczyła się z Charlesem. - odpowiedziałam stojąc na schodach przed domem.
- To świetnie ! - krzyknął.
- Też się cieszę, ale z drugiej strony się martwię takie ślub to stres...
- Oj Fay przestań, bądź szczęśliwa jak ona.
- Masz racje... - odetchnęłam i potarłam kark. - Słuchaj muszę już kończyć, dziewczyny przyjechały...
- To miłego odpoczynku skarbie.
- Papa ! - cmoknęłam i rozłączyłam się.
Schowałam telefon do torebki i pobiegłam w stronę białego Audi Q7, Danielle. Usiadłam na tylnych siedzeniach i przywitałam się z dziewczynami. Zamierzam dzisiaj dobrze się bawić.
Hejka wszystkim ! :*
Przepraszam za tak długą nieobecność, jakby nie było 12 dni !
Gdy tylko znalazłam czas to próbowałam coś naskrobać, ale było też tak że kompletnie mi się nie
chciało, albo nie miałam pomysłu.
Na szczęście mam upragnione ferie i w końcu mogłam spokojnie dokończyć :)
Naprawdę nie wierzę ! Mam już 41 obserwatorów i 54793 wejść !
Jesteście cudowne :*
Mam nadzieję, że nowy rozdział Wam się spodoba <3
LOV YA ! <3
PS. Przepraszam za jakiekolwiek błędy ! :*
super czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuńCudowny! Zayn i Fay są przesłodcy :) Oni też by mogli wziąć ślub :P Czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńPomyślimy, pomyślimy :) Pozdrawiam xx
UsuńSuuuuuuuuuuper
OdpowiedzUsuńCudowny! ;)
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie , a zdjecie Zayna - po prostu bajka !!!
OdpowiedzUsuńŚwietny!
OdpowiedzUsuńYeeeyy....
OdpowiedzUsuńKocham ten blogg...:-)
Czekam na nn rozdział...
Fajnie by bylo gdyby zayn i fay tez mieli slub..;)
A ja kocham Ciebie :* Pozdrawiam xx
UsuńSuper:P
OdpowiedzUsuńCzekam na nn.
Rozdział świetny! Powiem, że naszła mnie ochota na przeczytanie całej historii od początku :) Dobrze, że dziewczyny ją wyciągnęły do Spa, odpocznie sobie bo należy jej się trochę odpoczynku :) Czekam na kolejny, buźka:*
OdpowiedzUsuńOjejuu, nie ukrywam że strasznie się ucieszyłam gdy przeczytałam, że chcesz czytać od początku :) Buziaki :* xx
UsuńDedykacja? Dla mnie? Ojjj ♥ ♥ ♥
OdpowiedzUsuńZ tego wrażenia przydałby mi się pan doktor (najlepiej Malik ♥)
Kochana co ja mogę tutaj napisać??
Nic dodać nic ująć! ♥
Rozdział cudowny, takii lekki. Niby pokazujący codzienność, ale wymarzoną codzienność ♥ Taką niezwykłą w swojej zwyczajności ♥
Życzę ci kochana duużo weny i duuużo czasu wolnego!
I w ogóle wszystkiego dużoo!
Zwłaszcza pana doktora Malika ♥
Och, a więc ściskam i BUZI BUZI :***
Kocham cię ♥ ♥ ♥
Taak, sunshine dedykacja :* haha Boziu jak się uśmiecham dziekuuję :* ♥ Słodziak !
UsuńCałusy :* xx
Świetny ! ; 33
OdpowiedzUsuńświetny rozdział kiedy next???
OdpowiedzUsuńCóż, rozdziałów jak widzę jest duuużo i zamierzam przeczytać je wszystkie w wolnym czasie, tym czasem zapraszam do spamu. Ach i jeszcze jedno. Chciałam szczerze podziękować za tak piękny komentarz u mnie, aż się łezka w oku kręci ;-;
OdpowiedzUsuńxx
Niewierna
To dla mnie przyjemność komentować Twoje opowiadanie ♥
UsuńBuziaki :* xx
hej! masz śliczny wystrój bloga, a gif zayna na końcu mnie poraża, serio xx
OdpowiedzUsuńpostaram się zaglądać tu częściej, przepraszam za reklamę ale wiesz, że komentarze są ważne, więc informuj mnie o nowych rozdziałach na blogu, teraz łap :)
youjustmustbelieve.blogspot.com
Taak wiem to zasługa takiej jednej kochanej osóbki ♥
UsuńZ pewnością będę informować :)
Buziaki ;** xx
Cudowny <3
OdpowiedzUsuń<3 Genialny !
OdpowiedzUsuńPolecam: http://imagineworldwithonedirection.blogspot.com/
Właśnie przeczytałam całe opowiadanie i jest wspaniałe. Nie moge sie doczekać następnego ^-^^-^^-^
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz ile radość sprawia mi te kilka słów ♥
UsuńDziękuję :* xx
♥ i love it ♥
OdpowiedzUsuńI love you ! ♥
UsuńI love you too ! Juz nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu! (przepraszam, ze bez polskich znakow, ale pisze z telefonu)
UsuńLots of love ♥
Piekny :*
OdpowiedzUsuńAhhh wspaniały rozdział !
OdpowiedzUsuńNiesamowity! ♥♥♥ Po prostu woooow *-*
OdpowiedzUsuńPolecam! Dziewczyna naprawdę nieziemsko pisze :
http://through-the-dark-1d.blogspot.com/