Z perspektywy Zayna...
Słysząc jej słaby, delikatny głos przełknąłem ślinę tylko po to by się nie rozkleić. Stałem tak jak zahipnotyzowany i wpatrywałem się w jej twarz, tak jakbym widział ją pierwszy raz. Chyba powinienem coś powiedzieć, ruszyć się z miejsca, ale nie potrafiłem. Dopiero po chwili oderwałem wzrok od brunetki i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Rodzice Fay, Louise, Niall, Harry, Louis no i Sophie, która leżała na brzuchu mojej dziewczyny. Wszyscy jak jeden mąż mieli wzrok skierowany na moją sylwetkę. No może oprócz mojej córki, która bawiła się materiałem kołdry. Poczułem się nieco dziwnie, więc w końcu poruszyłem się i spuściłem wzrok. W pewnym momencie usłyszałem chrząknięcie.
- Zostawmy ich samych. - odezwał się Charles.
Przysięgam na wszystko będę wdzięczny temu facetowi do końca życia. Kompletnie nie wiem co było przyczyną mojego zachowania. Czy jako zakochany po uszy facet nie powinienem rzucić się na swoją ukochaną ? Dlaczego stałem jak kołek i po prostu nie mogłem oderwać oczu od jej pięknych błękitnych tęczówek.
Wszyscy zaczęli wychodzić. Charles jako jedyny zatrzymał się przy mnie i łapiąc mnie za ramię uśmiechnął się pokrzepiająco. W końcu zostaliśmy we trójkę. My i nasza córka.
- Czyżby pan Malik się zawstydził ? - usłyszałem pytanie z jej malinowych ust.
Uśmiechnąłem się szeroko.
- Masz siłę na droczenie się ze mną ? - odpowiedziałem jej pytaniem na pytanie, powoli przybliżając się do jej łóżka.
- Zawsze. - odpowiedziała pewnie. - To jak ?
- Z czym ? - zagryzłem wargę, gdy opierałem się rękoma o materac łóżka.
- Zarumieniłeś się. - wystawiła mi język.
- Nie odpuścisz prawda ? - uśmiechnąłem się i pochyliłem nad jej twarzą.
Brunetka pokręciła głową i wyciągając rękę do góry oplotła nią mój kark. Kciukiem kreśliła kółka na linii włosów i mojej skóry. Wpatrywaliśmy się sobie w oczy przez moment, aż niebieskooka lekko przyciągnęła moją twarz, nadal się uśmiechając. Złączyłem nasze usta w pocałunku, a następnie przejechałem językiem po jej dolnej wardze prosząc tym samym o otworzenie ust. Ponownie zamknąłem usta trzymając jej dolną wargę między moimi, a ona powiodła za moim ruchem powoli zamykając moją górną wargę między swoimi. Otworzyłem oczy i ujrzałem jej błękitne tęczówki, nadal stykaliśmy się nosami. Lekko potarłem swoim o jej, a następnie cmoknąłem go w sam czubek. Oddaliłem się od niej słysząc zniecierpliwione gaworzenie. Spojrzałem na małą Sophie, który leżała na brzuchu Fay i również ucałowałem ją w główkę. Następnie zająłem miejsce na krzesełku i złapałem jej dłoń między swoje tak jak robiłem to wczoraj.
- Nie mogę się na ciebie napatrzeć... - mruknąłem przykładając jej zimną dłoń do policzka.
- Chyba zaraz się zawstydzę... bo powinnam, co nie ? Zayn Malik nie może oderwać ode mnie wzroku. Och, Sophie chyba mam branie. - odezwała się dziecinnym głosikiem do naszej córki.
- Masz bardzo dobry humor, kocie. - uśmiechnąłem się i puściłem jej oczko.
- Chyba, aż za dobry. Podali mi leki przeciwbólowe to chyba normalne. - wydęła dolną wargę.
- Nie mogę doczekać się dnia w którym wyjdziesz z tego szpitala.
- To ja tu leżę, więc ja powinnam narzekać. - odpowiedziała głaszcząc Sophie po główce.
- Ale to ja jestem sam w domu i druga połowa łóżka jest zimna. - zrobiłem smutną minę.
- Nie narzekaj kochanie. - puściła mi buziaka.
Podniosłem swój tyłek z krzesełka i usiadłem na łóżku koło bioder brunetki. Pochyliłem się nad jej twarzą i odgarnąłem jej włosy z czoła. Ponownie przyłożyłem swoje usta do jej miękkich warg, ale tym razem nasze języki podjęły walkę o to który będzie dominował. Przerwy na oddech uzupełniałem krótkimi cmoknięciami i ponownie podejmowaliśmy walkę. W pewnym momencie usłyszałem skrzypnięcie klamki i drzwi się otworzyły.
- Koniec prywatności ! - krzyknął Niall.
- Ej czekajcie chyba im przeszkodziliśmy ! - usłyszałem Stylesa.
- Gołąbeczki dziecko patrzy ! - odezwał się Louis.
Patrzyłem w oczy Fay z uniesionymi brwiami. W końcu zdecydowałem się odwrócić głowę, ale brunetka nadal zahaczała opuszkami palców moją szyję.
- Ej przecież mam dwadzieścia jeden lat ! - oburzył się blondyn.
- Idioto chodziło o Sophie... - Liam uderzył się w czoło z otwartej dłoni.
Usłyszałem słodki śmiech Fay, oraz poczułem jak palcami zjeżdża w dół, aż w końcu dłońmi przejechała po mojej klatce piersiowej i torsie po to by sięgnąć po moją dłoń. Splotłem swoje palce z jej i z powrotem zająłem miejsce na krzesełku. Teraz dokładniej przyglądnąłem się chłopakom. Stali we czterech przed łóżkiem, a dodatkowo Horan był zajęty przywiązywaniem kolorowych baloników do obręczy.
- Chłopcy nie jestem małą dziewczynką ! - roześmiała się Fay.
- To śmieszne dokładnie to samo powiedziała Eleanor i Danielle. - odpowiedział Harry.
- Jak one się czują ? - spytała.
- W porządku. Chciały do ciebie przyjść, ale lekarz jeszcze im nie pozwolił. Pewnie dopiero jutro, gdy je wypiszą. - odpowiedział tym razem Louis.
- Mnie też ? - zadała kolejne pytanie.
- Chyba nie, twój stan był o wiele gorszy byłaś w śpiączce, a one nie. Lekarz mówił, że mają potrzymać cię jakiś czas na obserwacji. - objaśnił poinformowany Liam.
- Nie martw się, my będziemy przy tobie ! - odezwał się Harry poprawiając jej humor.
- Hej czy oni nie wyglądają słodko ? - spytał ni z gruszki ni z pietruszki Niall.
Z bezsilności do tej czwórki palantów oparłem głowę o udo dziewczyny. W momencie poczułem jak zanurza w moich włosach palce, ale zaraz je wyjęła. Kiedy tylko to zrobiła dostałem czymś twardym i brzęczącym w głowę. Sophie chyba uznała, że to będzie zabawne.
- Sophie... - jęknąłem łapiąc się za głowę.
Dziewczynka spojrzała na mnie niewinnie, a ja nie potrafiłem się na nią złościć.
- I tak cię kocham. - nachyliłem się i cmoknąłem ją w policzek.
- To będzie córeczka tatusia. Ja wam mówię... - stwierdził Payne.
- Zaczynam być zazdrosna. - usłyszałem rozbawiony głos Fay.
- Kocham was obie po równo... - uśmiechnąłem się i ponownie złączyłem nasze wargi.
- Chłopaki ewakuacja znowu zaczynają się obściskiwać !
Uśmiechnąłem się pomiędzy kolejnym pocałunkiem. Czy może być coś piękniejszego od tej drobnej, cudownej osóbki ? Moim zdaniem nie.
Gdy tylko ją widzę na mojej twarzy pojawia się ogromny uśmiech, a serce przyspiesza i wyrywa się z klatki piersiowej. Nie przewidziałem, że gdy pierwszy raz ją zobaczyłem będzie ona dla mnie tyle znaczyć i będzie moją miłością. Moim kochaniem. Moim wszystkim. Moim całym światem.
- Idź już... - szepnęła, gdy lekko oddaliłem się od jej ust.
Zauważyłem, że cały czas patrzyła na moje rozchylone wargi.
- Zabierz Sophie do domu chyba jest zmęczona... - ponownie usłyszałem jej lekki niczym wiatr, szept.
Cmoknąłem po raz ostatni jej usta, posłałem jej delikatny uśmiech, który odwzajemniła. Złapałem Sophie pod pachami i przytuliłem do swojego ciała. Pomachałem na pożegnanie Fay i opuściłem salę. Na korytarzu siedziała Hannah, oraz Charles.
- Zayn wszystkie rzeczy Sophie, które przywiozła do nas Fay są u Louise... - poinformowała mnie brunetka.
- W porządku odbiorę je po drodze. - uśmiechnąłem się lekko, gładząc plecki małej.
- Poradzisz sobie z nią ?
- Myślę, że damy sobie rady. Sophie nie jest kłopotliwym dzieckiem. Prawda mały szkrabie ? - połaskotałem Sophie pod pachami, a ona słodko się zaśmiała.
- Chyba rzeczywiście nie potrzebnie się martwię. Jesteś jej ojcem, kto się nią lepiej zajmie ? - Hannah uśmiechnęła się ciepło i potarła moje ramię.
Odwzajemniłem uśmiech i zauważyłem, że mała zaczęła ziewać.
- Powinienem już iść, Sophie jest śpiąca. Wpadnę później.
- Ah, zapomniałabym o nosidełku ! - złapała się za głowę i odwróciła do krzesełka na którym stało.
Włożyłem Sophie do siedziska i ruszyłem korytarzem. Kiedy znalazłem się u wyjścia ze szpitala, uświadomiłem sobie, że nie mam jak wrócić do domu. Zatrzymałem się na chwilę po to aby wyjąć telefon z kieszeni spodni. Wybrałem numer do Liama i przyłożyłem urządzenie do ucha. O dziwo odebrał od razu. Poprosiłem go o podwózkę do domu i poczekałem na niego. Po kilku minutach zauważyłem bruneta i gdy znalazł się przy mnie, rzuciłem z rozbawieniem.
- Jeszcze chwilę, a nazwę cię moim szoferem.
- Ty sobie nie pozwalaj i nie żartuj. Powinieneś zrobić sobie prawo jazdy.
- Masz racje. Tym bardziej, że mam dziecko... - odruchowo spojrzałem w dół do nosidełka, w którym spała moja córeczka.
Kiedy znaleźliśmy się w samochodzie, zapiąłem nosidełko z Sophie, a sam usiadłem koło niej. Liam odpalił silnik i ruszyliśmy z parkingu.
- Stary mógłbyś zajechać na chwilę do Louise ? To po drodze, a muszę zabrać rzeczy Sophie.
- Jasne. A tak w ogóle, dasz sobie rady sam ? - spojrzał na mnie przez lusterko.
- Cholera. Wszyscy mnie o to pytają. Przecież opieka nad dzieckiem nie może być taka trudna. - syknąłem zdenerwowany.
Dlaczego wszyscy skreślają mnie na starcie. Muszę sobie dać rady. Fay dała to i ja dam.
- Nie wiem Zayn, ale gdybyś miał jakiś problem wiesz, że możesz zadzwonić. - skinąłem głową choć nie jestem pewien czy to zauważył.
Po piętnastu minutach jazdy Payne zaparkował pod domem Teasdale.
- Zostań z Sophie ja zaraz wrócę. - rzuciłem wychodząc.
- Ale Zayn... - mruknął z przerażeniem w oczach.
- Nie panikuj. Przecież ona śpi... - skinąłem głową w stronę nosidełka.
Zatrzasnąłem drzwi i ruszyłem truchcikiem w stronę domu. Zadzwoniłem do drzwi i po chwili otworzył mi Tom.
- Hej, wpadłem po rzeczy Sophie ! - przywitałem się z nim uściśnięciem dłoni i wszedłem do środka.
- Nie ma sprawy już po nie idę, a ty idź do salonu.
Przeszedłem do pomieszczenia w którym Lux leżała na kanapie i oglądała jakąś bajkę.
- Cześć ! - przywitałem się z blondynką.
- Czeiść Zayn ! - pomachała mi łapką.
- Co oglądasz ? - spytałem, zajmując miejsce obok niej.
- Dora poźnaje świat ! - krzyknęła entuzjastycznie biorąc chrupkę do buzi.
W tym momencie do pokoju wszedł Tom.
- Trzymaj tutaj jest wszystko. - podał mi torbę.
- Dzięki, to ja lecę. - wziąłem rzeczy Sophie i założyłem torbę na ramię.
- Nie zostaniesz ? - spytał.
- Nie mogę, czeka na mnie Liam z małą. Jadę do domu, bo byłem u Fay, ale Sophie była śpiąca. - wyjaśniłem.
- W porządku.
- Papa Lux ! - pomachałem małej wychodząc.
- Paaa, ujek ! - odmachała szczerząc się do mnie.
Tom odprowadził mnie do drzwi po czym się ze mną pożegnał. Opuściłem ich dom i ruszyłem do auta. Otworzyłem tylne drzwi, wrzuciłem torbę na siedzenia i sam zająłem miejsce koło niej.
- I co było, aż tak źle ? - spytałam patrząc do nosidełka.
Sophie cały czas spała.
- Siedź cicho, bo cię zostawię i do domu będziesz szedł na nogach. - powiedział przygaszony, a ja zaśmiałem się pod nosem.
- Tom z pewnością byłby na tyle miły i podrzuciłby mnie. - mrugnąłem do niego wkładając głowę między siedzenia.
- Na wszystko masz rozwiązanie lub odpowiedź ? - spytał wpychając moją głowę z powrotem na miejsce.
- Uwielbiam się z tobą przekomarzać Liam. - zaśmiałem się cicho, by nie obudzić małej.
Payne ruszył z podjazdu i wyjechał na drogę. Do końca naszej trasy czyli do mojego domu siedzieliśmy w ciszy. Nie chcieliśmy spowodować pobudki Soph. Podziękowałem przyjacielowi za podwózkę i uprzednio zarzucając torbę na ramię wysiadłem z samochodu. Obszedłem je dookoła i otworzyłem drzwi z drugiej strony, by wypiąć nosidełko mojej córki. Wyjąłem ją z auta i zatrzasnąłem drzwi. Zapukałem do szyby i uniosłem rękę do góry, by ostatecznie pożegnać się z Liamem. Kiedy wyjechał z podjazdu, ruszyłem do domu. Zatrzymałem się przy drzwiach i odstawiłem na chwilę nosidełko na ziemię. Wyjąłem klucze z kieszeni bluzy i otworzyłem drzwi. Ponownie złapałem za rączkę siedziska, w którym spała Soph i wszedłem do domu. W salonie rzuciłem torbę na kanapę, a nosidełko postawiłem na stoliku. Odpiąłem szelki, którymi była przypięta mała i delikatnie wyjąłem ją z nosidełka. Przytuliłem ją do swojego ciała i podszedłem do kojca, by spokojnie ją położyć. Kiedy udało mi się to bez jej obudzenia odetchnąłem z ulgą. Złapałem za torbę i pokierowałem się na schody. Rozpakowałem ją w pokoju Sophie i z powrotem zszedłem na dół. Nie miałem pojęcia co ze sobą zrobić. Dlatego też usiadłem na kanapie i włączyłem sobie konsole. Wyciszyłem głos i wciągnąłem się w grę Fifę.
Po godzinie zrobiłem się głodny. Byłem także zdziwiony tym, że Sophie nadal spała. Nie wiele myśląc wybrałem numer i zamówiłem sobie pizzę. Po piętnastu minutach czekania zadzwonił dzwonek do drzwi. Wstałem z kanapy, wybiegłem po schodkach i przemierzyłem korytarz, a następnie otworzyłem drzwi. Odebrałem pizzę, zapłaciłem odpowiednią sumę i pożegnałem dostawcę.
Gdy wróciłem do salonu od razu spostrzegłem, że mała już nie śpi, a siedzi i bawi się maskotką. Pokręciłem głową i odstawiłem pudełko na stolik. Uśmiechnąłem się i podszedłem do kojca, by wyciągnąć córkę. Przytuliłem ją do swojej klatki piersiowej i pogładziłem po główce.
- Dzień dobry księżniczko... Jak się spało ? - spytałem nie oczekując odpowiedzi i cmoknąłem ją w czółko. - Pewnie jesteś głodna. - stwierdziłem kierując się w stronę kuchni.
Położyłem ją na leżaczku stojącymi na blacie kuchennym, a sam zająłem się przygotowaniem mleka. Starałem się robić wszystko po kolei i idealnie tak jak Fay, ale nie jestem pewien czy mi wyszło. Co może być trudne w przygotowaniu mleka ? Można je przegrzać, tak. Zayn Malik przegrzał mleko i oparzył sobie rękę, gdy sprawdzał jego temperaturę. Włożyłem butelkę do lodówki i ponownie zacząłem przygotowywać kolejną porcję. Tym razem z dobrym skutkiem, temperatura mleka była odpowiednia, więc wziąłem Sophie na ręce i zacząłem karmić. Kiedy jej brzuszek był pełny przytuliłem ją do siebie i zacząłem lekko klepać ją po pleckach do momentu, aż jej się odbiło. Z powrotem wróciłem do salonu i włożyłem małą na chwilę do kojca bym i ja mógł uzupełnić swój pusty żołądek.
Już najedzony oparłem się o oparcie kanapy i w pewnym momencie wpadłem na pomysł, że pojadę z Sophie na zakupy. Kupię jakiś prezent dla Fay, przydadzą się też jakieś nowe zabawki dla mojej córeczki, bo niestety ale szybką jej się nudzą. Pomyślałem, że to dobry pomysł zwłaszcza, że i tak wieczorem będę jechał do szpitala. Przynajmniej będę miał po drodze.
Zadzwoniłem do swojego ochroniarza, który oczywiście zgodził się na ten mały wypad. Nie czekając dłużej wziąłem Sophie na ręce i poszedłem na górę przewinąć ją i przebrać w inne ciuszki. Sprawnie mi to poszło i w momencie mała była ubrana w koszulę w kolorowe kwiatuszki, oraz szare getry. Mnie też wypadałoby się przebrać, więc gdy znalazłem się w sypialni ułożyłem Sophie na łóżku i obłożyłem ją poduszkami, tak by nie spadła. W garderobie wynalazłem moją
starą bluzkę, oraz jakieś spodnie. Chwyciłem do ręki fullcapa i założyłem go tyłem do przodu. Z komody zabrałem też okulary przeciwsłoneczne i zaczepiłem je na bluzce. Musiałem też zabrać dla Sophie butelkę z mlekiem, kilka pampersów i tych innych pierdół. Dlatego zapakowałem to wszystko do torby załączonej do wózka i byłem gotowy.
Zauważyłem, że James zaparkował już na moim podjeździe, więc wyszedłem przed dom i przywitałem się z nim, a następnie poprosiłem go o zapakowanie wózka do bagażnika. Sam zabrałem nosidełko z Sophie i zapiąłem ją na tylnych siedzeniach. Usiadłem koło niej i mogliśmy ruszać na zakupy.
Dwadzieścia minut później znajdowaliśmy się w centrum handlowym. Oczywiście miałem świadomość, że moja osoba wywoła niemałe zamieszanie, więc dlatego zabrałem ze sobą mojego ochroniarza. Dziś nie miałem zamiaru robić sobie zdjęć z fankami czy rozdawać autografy, dlatego James delikatnie oznajmiał to każdej osobie, która podchodziła do mnie. Tym sposobem mogłem spokojnie robić zakupy ze swoją córką. Kupiłem jej kilka nowych zabawek, oraz ciuszków. Kto powiedział, że takimi rzeczami zajmują się kobiety.
Na samym końcu zahaczyłem o kilka sklepów gdzie zamierzałem kupić coś dla Fay. W końcu padło na beżową
sukienkę z Victoria's Secret, oraz tego samego koloru
szpilki od Gucci'ego. Ktoś pomyśli, że powariowałem, ale muszę dbać o swoją dziewczynę, a po za tym chcę ją uszczęśliwiać na różne sposoby.
Zamierzałem też kupić kilka rzeczy dla siebie, więc wstąpiłem do sklepu Nike i Adidas. W tym drugim zrobiłem zdjęcie małej, bo wyglądała prze uroczo.
Po kilku godzinach zakupów, stwierdziłem że czas na to by nakarmić Sophie. Dlatego też razem z James'em znaleźliśmy restaurację i zajęliśmy miejsce w której na spokojnie mógłbym usiąść i podać butelkę małej. Miałem rację, moja mała księżniczka zjadła całą porcję mleka, a gdy przytuliłem ją klatki piersiowej by się jej odbiło, usnęła.
Po chwili byliśmy w drodze do mojego domu. Niestety, ale dzisiaj już nie odwiedzę Fay. Nie miałbym co zrobić z Soph, a nie chcę zabierać jej ze sobą do szpitala, bo to raczej nie najlepszy pomysł. Po za tym mała niedawno zasnęła, więc nie chcę jej męczyć, tym bardziej że ma za sobą cały dzień jeżdżenia po sklepach.
Pod domem podziękowałem James'owi i wysiadłem razem z Sophie z auta. Ochroniarz wyjął wózek, oraz zakupy z bagażnika i zaniósł wszystko do korytarza. Pożegnałem się z nim i wszedłem do domu. Kiedy wyjmowałem małą z nosidełka niestety się obudziła. Dlatego pozwoliłem jej się powoli obudzić, gdy nosiłem ją na rękach. Poszedłem do pokoju Soph i przebrałem ją w body, a następnie odwiedziłem moją sypialnię bym i ja mógł przebrać się w szarą koszulkę i czarne dresy.
Położyłem się na łóżku, a córeczkę ułożyłem sobie na klatce piersiowej. Miałem nadzieję, że szybko zaśnie. Niestety, nadzieja matką głupich, bo Sophie ani na chwilę nie zmrużyła oczu, a bawiła się uszami misia, który leżał koło mnie. Postanowiłem, więc zrobić zdjęcie i wysłać Fay. Kiedy wykonałem tą czynność położyłem brunetkę koło siebie i obłożyłem ją poduszkami. Obserwowałem ją do momentu, aż usnęła, oraz ja oddałem się w ręce Morfeusza.
Z perspektywy Fay...
Czekałam na sen, gdy w pewnym momencie usłyszałam wibracje na etażerce obok łóżka. Zdziwiona tak późnym sms'em zmarszczyłam brwi i oparłam się na rękach, by sięgnąć po telefon. Odblokowałam go i odebrałam wiadomość. Moim oczom ukazało się słodkie zdjęcie Zayna i Sophie. Teraz z pewnością zasnę z uśmiechem na ustach.
W końcu jestem ! ♥
Wiem, że co chwila nawalałam, więc po prostu może przejdę do rzeczy.
Rozdziały mogą pojawiać się w różnych odstępach czasu. Naprawdę gdybym mogła
to dodawałabym rozdziały co tydzień, ale jest jak jest i szkoła mi na to nie pozwala.
Mam sporo nauki, więc mam mało czasu napisanie. Oczywiście staram się to robić
w każdej wolnej chwili, ale kiedyś też muszę odpocząć.
Dlatego proszę o wyrozumiałość i cierpliwość.
Bloga nie zawieszam ani nic z tych rzeczy :)
Od początku ustaliłam sobie, że skończę to opowiadanie bez względu na wszystko.
No nic, mam nadzieję, że rozdział się Wam podoba i pokażecie to w licznych komentarzach ♥
Liczę na Was !
Po za tym.
Życzę Wam, wesołych, radosnych świąt wielkanocnych ! ♥
Malik, zabijasz ♥
Ps. Przepraszam za jakiekolwiek błędy.