Kiedy dotarłyśmy pod najlepsze spa w Londynie w jednym momencie zostałam oczarowana. Wiedziałam, że z tego budynku wyjdę jak nowo narodzona. Po zaparkowaniu nie zastanawiając się ani chwili dłużej ruszyłyśmy do drzwi. Eleanor zaczęła rozmowę z panią w recepcji, a ja z Danielle stojąc tuż za nią rozglądałyśmy się po przepięknym lobby. Było to jasne pomieszczenie z zielonymi dodatkami w postaci kwiatów w wazonach. Zamyśliłam się na tyle, że brunetka musiała pomacha mi dłonią przed twarzą.
- Fay idziemy ! - powiedziała nieco głośniej dodatkowo pstrykając palcami.
- Tak, jasne już idę... - odpowiedziałam wyrwana z letargu.
Okazało się, że najpierw idziemy na serie masaży następnie na manicure i pedicure. O kolejnych usługach mamy dowiadywać się na bieżąco.
Godziny mijały szybko w sumie to za szybko. Po całym dniu w tym cudownym spa nie miałam ochoty wychodzić. Dziewczyny przez całą drogę do auta musiały wysłuchiwać moich jęków niezadowolenia. Nawet kiedy do niego wsiadłam nie mogłam przestać nawijać. Najdziwniejsze było to, że Danielle obok mnie i Eleanor z tyłu w ogóle się nie odzywały. Nie wiem całkowicie mnie zignorowały, albo były na mnie wściekłe za moje zachowanie.
- Co jest z wami dziewczyny ? Eleanor, Danielle ? - spojrzałam kolejno na przyjaciółki.
Odpowiedziała mi cisza.
- Hello ! - krzyknęłam gdy brunetka zahamowała na czerwonym świetle.
- Do jasnej, Fay ! Ogarnij się. Przez całą drogę nawijasz o tym jak ci to źle, że nie masz dla siebie czasu i tak dalej. Moim zdaniem powinnaś być najszczęśliwszą osobą na ziemi. Masz kochającego faceta, wychowujesz cudowne dziecko i mimo tych wszystkich problemów w końcu wybrnęłaś na prostą, ale tobie nadal nic nie pasuje ! Obudź się, musisz brać od życia to co akurat ci daje. - uniosła się Dani.
- No pięknie ! To skoro, aż tak wam przeszkadzam to po co mnie zabierałyście ?! Kiedy zamierzałaś mi to wszystko powiedzieć ? Po to był ten cały wypad do spa ? A może wcale nie miałaś zamiaru mi tego wyznawać, huh ?!
Nim się obejrzałam Danielle ruszyła z piskiem opon. Jechała prosto przez skrzyżowanie, gdy nagle w lewy bok białego Audi uderzył inny samochód. Jedyne co pamiętam to ogromny huk, tłuczone szkło i pisk dziewczyn.
Perspektywa Zayna...
Kolejne pakowanie i kolejny przejazd do innego miasta. Tym razem do Manchesteru gdzie już jutro mamy mieć tam koncert na Eithad Stadium.To dopiero drugi dzień, a ja już potwornie tęsknie za moimi dziewczynami, Fay i Sophie.
Robiąc przerwę w składaniu kilku rzeczy, które leżały na fotelu, usiadłem na łóżku i spojrzałem na ekran telefonu. Nie było żadnych wiadomości od Fay, ale w sumie się nie zdziwiłem jest w spa. Powinienem podziękować dziewczynom, że ją wyciągnęły. Sama na pewno by się nie wybrała jest za bardzo przywiązana do Sophie. Zupełną ciszę w moim pokoju przerwało pukanie.
- Stary musimy już jechać... - zza drzwi wyłoniła się głowa Harrego.
- Jasne już idę. - rzuciłem i podniosłem się do góry.
Zabrałem walizki i wyszedłem z pokoju. Na korytarzu czekał na mnie Styles, więc razem ruszyliśmy na dół gdzie plątała się ochrona i inni z ekipy. W pewnym momencie usłyszałem jak ktoś się kłóci. Jak się okazało do holu wszedł Paul, a za nim biegli Niall i Louise. Zmarszczyłem brwi i nadstawiłem uszu by usłyszeć o co chodzi.
- Oni powinni wiedzieć ! - krzyknął blondyn.
- Paul daj spokój ! - swoje trzy grosze dorzuciła Lou.
- Nie ma mowy ! Jakby się dowiedzieli nie pojechaliby do Manchesteru, a wtedy nici z koncertu. - mówiąc to w końcu odwrócił się do niej i zgromił ją wzrokiem, a następnie odwrócił się i znów ruszył przed siebie tym razem zawieszając swój wzrok na mnie.
Zauważyłem w jego oczach niepokój, oraz zdenerwowanie co zdarza się w sytuacjach gdy coś idzie nie po jego myśli. Zainteresowany całą sytuacją odezwałem się.
- Wszystko w porządku ?
- Zayn na litość Boską szukałam Cię ! - Horan złapał się za głowę i szybkim krokiem podszedł do mnie.
- Niall nawet się nie waż ! - zagroził mu Higgins.
- Słuchaj tu chodzi o Fay... - tym razem odezwała się Louise której oczy przypominały dwa lustra, a jej skóra była bielsza niż kiedykolwiek.
- Co się stało ? - spytałem całkiem zdezorientowany.
Być może po mojej głowie przewinęło się kilka myśli co mogło się stać, ale żadnej z nich nie chciałem do siebie dopuścić.
- Dzwoniła moja, nasza mama... - zaczęła Louise, ale przerwała by przełknąć śline.
Nic nie rozumiałem, więc rozejrzałem się wokoło i zauważyłem, że nie stoję sam. Za mną byli chłopcy.
- Zayn... - westchnęła jakby nie potrafiła powiedzieć nic więcej. - Fay, Eleanor i Danielle miały wypadek. - zakończyła i schowała twarz w dłoniach odwracając się do sylwetki Nialla, który momentalnie wyciągnął w jej stronę rękę i objął ją.
Chwilę później blondyn zaczął objaśniać jak do tego doszło, ale ja już nie słuchałem. Myślami byłem przy jednej z osób, które kocham najbardziej na świecie, Fay.
- Chcę wracać do Londynu. - powiedziałem stanowczo, przerywając Horanowi.
- Ale Zayn... - odpowiedział.
- Jesteś głuchy ?! Jadę do niej ! - warknąłem na niego, zaciskając pięści na krawędziach koszulki.
Nie panowałem nad sobą, więc czym prędzej odizolowałem się od wszystkich. Poinformowałem Paula o mojej decyzji. Nie był zachwycony, a nasza rozmowa nie przypominała w najmniejszym stopniu rozmowy, było to coś w rodzaju walki dwóch wkurzonych na maksa tygrysów. Jeszcze chwila i skoczylibyśmy sobie do gardeł, gdyby nie ochroniarz.Razem z chłopakami zapakowaliśmy się do aut i ruszyliśmy prosto do Londynu.
Byłem cholernie zdenerwowany nie myślałem o niczym innym jak tylko o niej i o Sophie. Kompletnie zapomniałem, ze ona jest u mamy Fay, więc będę musiał ją odebrać. Jednak najpierw muszę dowiedzieć się jaki jest stan brunetki. Nie obawiałem się konsekwencji odwołania koncertu, w tym momencie liczyło się zdrowie mojej dziewczyny.
W pewnym momencie zdenerwowałem się na Stan'a, który prowadził samochód w ślimaczym tempie, choć zapewne próbował nie przekroczyć żadnych ograniczeń. Dla mnie wszystko zwolniło.
Nawet nie zastanowiłem się nad tym jak przeżywa to Louis czy nawet Liam. Z informacji blondyna wychwyciłem, że to Eleanor prowadziła, obok niej siedziała Fay, a z tyłu Danielle i mimo, że to była dziewczyna Payne'a to i tak zapewne odczuwał niesamowity ból. Dlatego odwróciłem się do tyłu, by spojrzeć na tę dwójkę i nie myliłem się. Obaj mieli czerwone oczy i wyglądali jakby stracili wszystko. Czy ja wyglądałem tak samo ? Jednego jestem pewien, nie mogę jej stracić.
Po ponad czterech godzinach jazdy nie czułem się ani trochę lepiej, mogę powiedzieć że o wiele gorzej. Pojawiło się poczucie winy. Może gdybym nie pojechał, lub nie pozwolił Fay pójść do tego spa nic takiego by się nie wydarzyło. Niestety wyjechać musiałem, a kim bym był gdybym zabronił jej gdziekolwiek wychodzić. W końcu dotarliśmy pod szpital, ale nie poczułem ulgi. Pojawił się jeszcze większy strach.
Ledwo zaparkowaliśmy, a ja już byłem w biegu do drzwi. W momencie gdy znalazłem się w środku od razu dopadłem najbliższą recepcję i nie zwracając uwagi na ludzi czekających na swoją kolej spytałem, a raczej krzyknąłem.
- Fay Teasdale, gdzie ona leży ?! - poczułem za swoimi plecami resztę chłopaków.
- Oraz Eleanor Calder. - odezwał się Louis, głosem bez życia.
- Danielle Peazer... - Liam złapał mnie za ramię.
- Trzecie piętro. - starsza kobieta odezwała się głosem czysto formalnym i wypranym z emocji, a na sam koniec uśmiechnęła się sztucznie.
Nie zważając na nic więcej ruszyliśmy prosto do winy, która tyle co odjechała. Nie chcąc czekać pobiegliśmy na schody i kiedy znaleźliśmy się na odpowiednim piętrze dopadliśmy do kolejnej recepcji.
- Gdzie znajdziemy Eleanor Calder, Fay Teasdale i Danielle Peazer ? - tym razem spytał Harry, który był bardziej opanowany od naszej trójki.
- Kim panowie są dla tych dziewcząt ? - zerknęła na nich, zsuwając okulary na czubek nosa.
- Fay Teasdale to moja narzeczona. - odparłem szybko. - Eleanor i Danielle to ich narzeczone. - wskazałem palcem na dwójkę zdezorientowanych Liama i Louisa.
- Przykro mi, ale możemy udzielać informacji tylko członkom z rodziny. - wyrecytowała znając tą regułkę na pamięć.
- Cholera ! Czy panie nie rozumie ? Gdzieś tam na sali leży po wypadku leży moja dziewczyna ! Czy to takie trudne podać mi numer sali ?! - uderzyłem pięścią w burko.
- Zayn ? - usłyszałem ciepły, cichy kobiecy głos.
Odwróciłem się i zobaczyłem kobietę średniego wzrostu o brąz włosach i niebieskich oczach, które w tym momencie były bardzo intensywnego koloru prawdopodobnie od zbierających się w nich łez. Do złudzenia przypominała mi moją Fay.
Za nią stał wysoki mężczyzna, również szatyn choć gdzie nie gdzie widać było siwiznę. Trzymał ręce na ramionach kobiety i również wyglądał na poważnie zmartwionego.
Przede mną stała mama Fay, oraz niejaki Charles jej narzeczony.
- Jestem Hannah, mama Fay. - kobieta wyciągnęła w moją stronę dłoń i uśmiechnęła się słabo. - Nie najlepszy moment na zapoznanie.
- Zgadzam się... - odwzajemniłem uśmiech.
- Jest w porządku. - Hannah odezwała się do recepcjonistki, która miała zdezorientowaną minę i nadal trzymała rękę na słuchawce od telefonu, prawdopodobnie chciała zadzwonić po ochronę.
- Co z nią, gdzie ona jest ? - z moich ust zaczęły wylewać się pytania.
- Zaprowadzę cię. Eleanor i Danielle mają sale obok. - spojrzała na chłopaków stojących za mną. - Ale za nim pójdziecie... - z powrotem spojrzała na mnie i ponownie uśmiechnęła się delikatnie.
Charles przesunął się lekko w prawo i schylił się by z krzesełka, które stało za nim podnieść nosidełko.
- Sophie... - szepnąłem i momentalnie wyjąłem ją z niego.
Przytuliłem jej drobne ciałko do swojego i ucałowałem główkę.
- Tatuś już jest, skarbie. - powiedziałem cicho lekko się kołysząc, a w moich oczach ponownie zagościły łzy.
- Zayn wezmę ją, a ty idź do Fay. - odezwała się Louise, która nagle pojawiła się koło mnie.
- Dobrze... - podałem ją niechętnie Lou i spojrzałem na mamę Fay.
Skinęła głową i ruszyła korytarzem, a ja Louis i Liam za nią. Kiedy znalazłem się pod salą z numerem 142 moje serce zaczęło łomotać jak oszalałe. Nie wiedziałem czego się spodziewać. Chwyciłem za klamkę i gdy miałem ją nacisnąć usłyszałem głos pani Teasdale.
- Fay jest nieprzytomna, mimo to poczekam tutaj. - spojrzałem na jej twarz po której spłynęło kilka pojedynczych łez.
- Będzie dobrze. - chwyciłem jej drobną lekko zniszczoną dłoń.
Nacisnąłem na klamkę i zobaczyłem ją. Drobną, białą jak porcelana. Pomimo kilku siniaków, zadrapań na buzi i na rękach, nadal wyglądała pięknie. Wyglądała jakby pogrążyła się w pięknym, głębokim śnie.
Nareszcie pojawił się rozdział 40 ! Jeej !
Naprawdę się cieszę, że w końcu udało mi się go napisac.
Pojawiła się notka z przeprosinami, ale ja znowu nawaliłam :(
Czuje się strasznie.
Mam nadzieję, że wybaczycie mi tak długą nieobecnośc.
Przyznam szczerze i otwarcie.
Miałam dużo nauki, gdy miałam czas miałam cholernego lenia, a gdy
już zabrałam się za pisanie nie mogłam wykrzesac z siebie słowa.
Wiedziałam mniej więcej chcę żeby się działo, ale za nic nie potrafiłam tego napisac.
Potworne uczucie. Pierwszy raz mi się to zdarzyło i mam nadzieję, że już nie powtórzy.
INFORMACJA:
Myślę, że jeszcze jakieś dziesięc rozdziałów i będziemy kończyc historię Fay i Zayna :)
To tyle :**
Lov Ya <3
Ps. Przepraszam za jakiekolwiek błędy ! :*
Wspaniały rozdział :) Choć nie pomyślałam, że tak skończy się ich wypad do SPA :/ Mam nadzieję, że niedługo się wybudzi :)
OdpowiedzUsuńBiedne dziewczyny :(
OdpowiedzUsuńCudo!!! xD
Super ;) Tylko szkoda że już chcesz kończyć :c
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ;))
http://lostinlifeonedirection.blogspot.com/
super czekam na nexta Dominika :*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ;*
http://bad-boy-zaynmalik.blogspot.com
Cudne!!
OdpowiedzUsuńGenialny:)
OdpowiedzUsuńCzekam na nn.
Juz chcesz kończyć, proszę nie rób tego :(
OdpowiedzUsuńBoże, Boże proszę nie rób mi tego, niech dziewczyny wyjdą z tego cało, Błagam! Bo inaczej nie wytrzymam, aż mnie zakuło w serduchu. Wczułam się w tę sytuację i z tego wszystkiego się aż popłakałam.
OdpowiedzUsuńPrzed wypadkiem dziewczyny się pokłóciły. No w sumie to miały rację, bo ciągłe narzekanie nic nie da. ale z drugiej strony rozumiem Fay, przecież wiele przeszła. Mam nadzieję, że wyjaśnią sobie wszystko i proszę Cię raz jeszcze nie uśmiercaj nikogo:)
Czekam na kolejny, pozdrawiam Asiek:)
Nie płacz skarbie proszę <3
UsuńNie mogę nic zdradzić niestety :(
Dziękuję Ci za ten cudowny komentarz i do kolejnego :)
Buziaki :** xx
Zapraszam na 4 rozdział http://followyourheart-ff.blogspot.com/. Liczę na Twoją opinię :-)x
OdpowiedzUsuńPS. Jeśli nie chcesz być informowana daj znać o tym w zakładce INFORMOWANI. Będę wdzięczna.
Jejku jakie kochane *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na następną część :)
Alex ♥
Jeju, brak mi słów. Po prostu REWELACJA!!!! ;)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście dużo się działo.
Czekam na nexta i mam nadzieję, że niedługo się pojawi ;)
Jui
Wspaniały! <3
OdpowiedzUsuńJej nieziiiiiiiemski ! <3
OdpowiedzUsuńWspaniały ;)
OdpowiedzUsuńCuudo *.* a kim jest Sophie dla Malika w prawdziwym życiu? :)
OdpowiedzUsuńdziekuje :* to jest Brooklyn, corka stylistki 1D, oraz jego chrzesnica :)
UsuńNie moge sie doczekac nastepnego!
OdpowiedzUsuńGratulujemy twój blog został nominowany do konkursu: Blog Miesiąca! Wszystkie informacje są dostępne na naszej stronie, a w sprawie jakiś dodatkowych pytań możesz odezwać się do nas na twittera czy też maila.
OdpowiedzUsuńŻyczymy Powodzenia,
Spis1D
http://spis1d.blogspot.com/