czwartek, 26 grudnia 2013

Chapter 35

      Pewne sytuacje nas krępują czy nawet żenują. O tak, teraz czułam się niesamowicie zażenowana. Kto by nie był ?
     Wyskoczyłam z łóżka jak oparzona całkowicie zapominając o tym, że jestem w samej bieliźnie z koszulką do połowy ud. Po drugiej stronie łóżka stał zszokowany i... zaspany Zayn. Oddychałam bardzo głęboko i głośno, o mal nie zaczęłam sapać jak spragniony pies. Zamiast pobiec do łazienki to stoję jak ten kołek, wpółnaga przed swoim byłym. Zabierzcie mnie stąd.
  -Ja, umm... - odezwał się, a następnie zamknął usta lustrując mnie od dołu do góry.
  -Co ty tu robisz ?! - warknęłam i podenerwowana spojrzałam w stronę łóżeczka, w którym spała Sophie.
     Właśnie. Spała. Na szczęście.
  -Chyba pomyliłem pokoje, przepraszam - mruknął rozmasowując kark.
  -Tak, zdecydowanie pomyliłeś pokoje... - spuściłam głowę w dół, pozwalając moim włosom opaść kaskadą na ramiona, zakrywając moje zapewne już purpurowe policzki.
     Bezskutecznie próbowałam bardziej naciągnąć koszulkę na dolne partie nóg.
  -Po co to robisz ? - usłyszałam charakterystyczną chrypkę Mulata.
     Uniosłam oczy do góry i zmarszczyłam brwi.
  -To znaczy ?
  -Próbujesz usilnie zakryć swoje nogi. Po co ? Zbyt wiele razy je widziałem, nie masz się czego wstydzić... - powiedział niedbale, wsuwając ciemne jeansy na biodra.
     Westchnęłam ciężko i poczekałam, aż chłopak wyjmie spod łóżka drugiego buta. Kiedy się wyprostował przerzucił czarną koszulkę przez ramię i spojrzał w moją stronę.
  -Powinieneś już iść - powiedziałam cicho po długiej ciszy, podchodząc do łóżeczka.
  -Tak...tak, powinienem - cofał się nie spuszczając wzroku z mojej osoby.
     Pochyliłam się nad łóżeczkiem, by wziąć brunetkę na ręce, a gdy się wyprostowałam Zayna nie było już w pokoju. Pozostał tylko charakterystyczny zapach jego perfum, oraz tytoniu.
     Usiadłam na łóżku i pozwoliłam na to, aby Soph się dobrze obudziła. Zaczęłam mówić do niej przez jej ulubionego białego misia z dużą kokardą w kolorze tiffany blue. Mała zaczęła się śmiać, gdy łaskotałam jej szyjkę noskiem maskotki.
  -Czeeść ! - do pokoju wparowała uradowana El.
  -Heej ? - popatrzyłam na nią podejrzanie - Czy ty coś brałaś ?
  -Nie, po prostu mam dobry humor, powinnaś tego spróbować Fay - mruknęła.
  -Sory, masz rację zrobiłam się straszna...- westchnęłam i położyłam małą na poduszkach.
  -Tak, zrobiłaś - powiedziała pewnie Eleanor - Bez obrazy.- dorzuciła szybko.
  -Heej ! - rzuciłam w nią poduszką, którą zaczęłam sekundę temu skubać - Teraz miałaś zaprzeczyć usiąść, pocieszyć mnie i poradzić co zrobić, by to zmienić ! Po za tym dlaczego zawsze mówi się Bez obrazy, skoro i tak się to zrobiło - powiedziałam z żalem, a El zaczęła się śmiać.
  -Kochana takie rzeczy tylko w filmach ! - krzyknęła wyrzucając ręce w powietrze i opadła na miejsce obok mnie - To jak opowiesz mi o wspaniałej nocy ze swym lubym ? - szturchnęła mnie w ramię poruszając zabawnie brwiami.
  -To twoja sprawka ! - krzyknęłam podnosząc się do góry i popatrzyłam w stronę dziewczyny złowrogim spojrzeniem.
     Calder zakryła twarz poduszką, którą chwilę temu porządnie oberwała i jedyne co wystawiła, to swoje piękne oczy, które był wielkości jak te od kota z Shrek'a.
  -Och, El ! - jęknęłam, pacnęłam się otwartą ręką w czoło i zaczęłam nerwowo chodzić po pokoju.
  -No co, ktoś musi coś z wami zrobić, przecież wy się kochacie ! - zaczęła się usprawiedliwiać, cicho chichocząc.
  -Naprawdę nie potrzebuję pomocy El... - mruknęłam i zamknęłam się w łazience.
     Usiadłam na podłodze, westchnęłam głośno i zakryłam oczy dłonią.
  -Pospiesz się, chłopcy mają jakiś wywiad i musimy z nimi jechać ! - usłyszałam głos przyjaciółki z głębi pokoju.
     Pokręciłam z niedowierzaniem głową i podniosłam tyłek z posadzki. Wzięłam prysznic, oraz umyłam włosy. Następnie wyszczotkowałam zęby i wysuszyłam włosy, które zagarnęłam na bok i splotłam w luźnego warkocza. Skoro mamy gdzieś wychodzić, nałożyłam lekki makijaż i dopiero opuściłam łazienkę.
  -Fay, przepraszam no !- El gwałtowanie wstała z łóżka na którym siedziała wraz z Sophie.
  -Shh !
  -Ale...
  -Shh !- przerwałam jej.
     Wybrałam ciuchy i ponownie zniknęłam za brązową płytą, drzwi łazienkowych. Włożyłam energicznie wybrany przeze mnie zestaw i biorąc głęboki wdech ponownie wyszłam z pomieszczenia, w którym spędziłam niewielką ilość czasu.
  -Jesteś na mnie zła ? - spytała cicho brązowooka, siedząc na fotelu i bawiąc się swoimi palcami.
  -Och, nie... - westchnęłam po chwili ciszy i rzuciłam bluzeczkę Sophie na łóżko, a następnie podeszłam do przyjaciółki. - Po prostu, zdenerwowałam się. Nie byłam na to przygotowana, cholera !
  -Fay, przepraszam - podeszła do mnie i przytuliła do siebie.
  -W porządku El - wychlipiałam.
     Stałyśmy na środku pokoju kołysząc się lekko na boki. Tą niezwykłą cisze przerwał Harry, który tak po porostu wparował do naszego pokoju.
  -Musimy już... Ou, sorki już mnie nie ma ! - podniósł ręce do góry.- Za dziesięć minut wychodzimy ! - krzyknął szybko i zniknął za drzwiami.
  -Rozumiesz go w ogóle ? - spytałam.
  -Nope - odpowiedziała sztywno patrząc w masywną płytę drzwi wyjściowych.
      Spojrzałam w tamtą stronę i ponownie na twarz brunetki, a następnie wybuchnęłam śmiechem.
  -Z czego się cieszysz ? Lepiej ubieraj Sophie ! - krzyknęła.
     Momentalnie się zerwałam i zaczęłam ubierać małą w przygotowane ciuszki. Po dziesięciu minutach byłyśmy gotowe. Złapałam w biegu nosidełko, oraz moją torebkę i wyszłyśmy z pokoju. Zjechałyśmy windą na dół, gdzie przy recepcji stali już chłopcy, Paul, oraz moja siostra z Lux. Wszyscy oprócz mojej siostrzenicy patrzyli w naszą stronę wzrokiem godnym zabójcy. Natomiast my spokojnie wyminęłyśmy ich. Eleanor rzuciła jeszcze przez ramię krótkie.
  -Idziecie czy nie ?
     Nawet się nie zatrzymując wyszłyśmy z hotelu, obiło mi się jeszcze o uszy coś w rodzaju.
  -Czy dobrze zrobiliśmy dając im pokój we dwójkę ?- zdaję się, że były to słowa Paul'a.
     Nawet nie zauważyłam kiedy dotarliśmy na miejsce, tak zagadałam się z przyjaciółką. Sophie przez całą drogę spała, uwielbia samochody. Kiedy opuściliśmy pojazdy szybko przemieściliśmy się do wysokiego, oszklonego, w którym miała odbyć się jakaś sesja do magazynu. Zupełnie nie wiem po co mamy tutaj być.
     Kiedy znaleźliśmy się w środku chłopcy zostali zgarnięci przez moją siostrę i inne stylistki. Dlatego my rozsiadłyśmy się w pokoju, w którym miała odbyć się sesja. Byłyśmy zajęte rozmową, gdy podszedł do nas Paul.
  -Dziewczyny nie ma sensu byście tu siedziały, możecie iść na miasto, czy cokolwiek... - oznajmił.
  -Och, serio Paul - jęknęłyśmy równocześnie.
     Wzruszył ramionami i uśmiechnął się do nas. Przysięgam kiedyś zabije tego gościa.
  -To co robimy, Fay ? - spytała El.
  -Skoro możemy robić co chcemy to chodźmy na te zakupy ? - zaproponowałam.
  -Jestem za ! - pisnęła zadowolona.
     Oznajmiłyśmy całej ekipie, że wychodzimy. Chłopcy błagali, abyśmy ich zabrały, co nie uszło uwadze organizatorów sesji i zaprzeczyli temu wszystkiemu, w kółko powtarzając, że to naprawdę ważna sesja. Strasznie było nam przykro.
     Wychodząc nie zapomniałyśmy o tym, że nie idziemy same. Musiałyśmy mieć wokół siebie ochronę. Za nami szło dwóch, a kto wie czy gdzieś nie było ich więcej.
     Zakupy były niezwykłe już dawno nie bawiłam się tak dobrze. Przymierzałyśmy wiele ciuchów mając przy tym ogromny ubaw, nie wiadomo z czego. Chyba tak po prostu cieszyłyśmy się swoim towarzystwem, a i Sophie nie marudziła dzisiaj jak to miała w zwyczaju. Oprócz jej słodkości, uroku i piękności, ten diabełek potrafił dawać w kość. Ale nie dziś.
     Po godzinie wędrowania po galerii, nadszedł czas by nakarmić małą. W sumie nie tylko jej brzuszek dawał o sobie znać, mi i Eleanor także przydałby się jakiś posiłek, dlatego też wybrałyśmy się do jakiejś restauracji.
     Najpierw wyjęłam słoiczek z deserkiem dla Soph, który opróżniła z wielkim apetytem. Następnie włożyłam ją do nosidełka i zaczęłam nim lekko kołysać, przy okazji przeglądając menu. W końcu zdecydowałam się na jakąś sałatkę i sok pomarańczowy. Eleanor również jak ja postawiła na ten sam zestaw, dobierając do tego deser czyli szarlotkę. Na nasze zamówienia nie musiałyśmy długo czekać, w dodatku przyniósł je naprawdę przystojny kelner, który obdarzał mnie swoim uśmiechem od samego początku.
     Po jakimś czasie spędzonym w restauracji, postanowiłyśmy pospacerować po galerii. Wychodząc dostałam wiadomość od Louise, że wracają do hotelu.
  -El, chyba musimy już wracać - oznajmiłam.
  -Dlaczego ? - spytała odwracając się w moją stronę.
  -Wszyscy wracają już do hotelu - poprawiłam nosidełko, które znajdowało się na przedramieniu.
     Calder opuściła rękę z torebką i westchnęła.
  -No dobrze, wracajmy - odpowiedziała smutno.
     Ruszyłyśmy do wyjścia z budynku, nadal otoczone przez ochroniarzy. Było to uciążliwe, ale niezbyteczne. Będąc w restauracji zauważyłam kilku facetów z aparatami w rękach.
  -Dziękuję Eleanor za ten dzień - uśmiechnęłam się w stronę dziewczyny, gdy przechodziłyśmy przez ulicę.
  -Nie ma za co, bawiłam się świetnie ! - pisnęła entuzjastycznie, unosząc swoje zakupy do góry.
     Najzabawniejsze było to, że moje torby niósł Tonny, jeden z ochrony. Szczególnie polubiłam tego mięśniaka.
     Kiedy znalazłyśmy się pod budynkiem, w którym chłopcy mieli sesję jeden z ochroniarzy oznajmił nam, że wszyscy znajdują się już w hotelu i dlatego teraz musimy czekać na transport. Po dziesięciu minutach pojawił się czarny wan. Cieszyłam się jak małe dziecko, bo zaczynało robić się nie przyjemnie. Jednym słowem, paparazzi.
     Dwadzieścia minut zmierzałyśmy z Eleanor prosto do windy. Nie ukrywam byłam potwornie zmęczona. Czy chodzenie po sklepach z dzieckiem na przedramieniu, można porównać do dźwigania ciężarów ? Zabawne porównanie, nieprawda ?
     Wparowałyśmy do naszego pokoju i gdy tylko przełożyłam Sophie do łóżeczka, opadłam na swoje. Nie wiem, która była godzina, ale pewnie gdzieś po trzeciej. Nie myślałam o niczym innym jak o tym, by wziąć prysznic. Dlatego jakoś podniosła swoje zwłoki z łóżka i zajęłam łazienkę.
     Wzięłam długi, ciepły prysznic, a gdy wyszłam pacnęłam się w czoło. Nie zabrałam ze sobą ciuchów.
Opuściłam łazienkę, ale gdy tylko rozejrzałam się po pokoju nie ujrzałam w nim mojej przyjaciółki. Trzymając mocno ręcznik podreptałam w stronę łóżeczka. Ogarnęło mnie przerażenie, gdy nie znalazłam w nim Sophie. Nagle po pokoju rozszedł się głos. Głos Zayna.
  -Jest z Eleanor, poszły do Louise - stał nonszalancko oparty o ścianę.
  -Aha - bąknęłam.
     Nastała grobowa cisza. Nie przepraszam tak mi się wydawało. Zapewne w całym pokoju słychać było, mój ciężki przyspieszony oddech. Nie wiem jak to się stało.
     Moje ciało przy jego.
     Jego usta przy moich.
     Moje ręce na jego karku.
     Jego ręce na moich udach.
     Moje nogi na jego, męskich biodrach.







Krótko i zwięźle.
Podoba się nowy wygląd bloga ? <3
Uwielbiam Was, naprawdę dziękuję za miłe komentarze i wszystkie nominacje :)


Ps. Ten wspaniały szablon wykonała niesamowita Birden z tego oto
bloga



   

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Liebster Award

Nominacja od Kinga Kinia.
Dziękuję bardzo :*

1. Najważniejsza osoba w Twoim życiu ?

Rodzice, rodzeństwo, moja przyjaciółka.

2.Wyobraź sobie, że cały świat cię słucha. Co mówisz ?

Ojejku, nie wiem xd

3.Skąd wziął się pomysł na Twoją historię ?

Od tak po prostu :) Moja głowa czasem za dużo
myśli, musiałam to przelać na papier, a potem
zdecydowałam się spróbować na bloggerze.

4.Jakie jest Twoje największe marzenie ?

Jechać na koncert One Direction, zamieszkać w 
Londynie, oraz kilka innych takich dużych.

5.Lubisz zwierzęta ? Masz jakieś ?

Tak, lubię. Mam kota i psa :)

6.Twoja rodzina wie, że piszesz ?

Nie :)

7.Plany na przyszłość ?

Nie mam jakiś konkretnych, ale na pewno
chcę napisać dobrze testy po III gim. :)
Potem przejść jakoś liceum i zdać maturę, a potem
wyjechać sobie do Londynu.


DZIŚ NIESTETY NIKOGO NIE NOMINUJĘ,
BO CZYTAM ZA MAŁO BLOGÓW :)

ŻYCZĘ WAM WESOŁYCH ŚWIĄT ! <3


Rozdział pojawi się za niedługo :*


czwartek, 19 grudnia 2013

Chapter 34

Perspektywa Zayn'a...


     Jak mogłem do tego dopuścić. Czuje się strasznie. Jej płacz odbija się echem w mojej głowie. Leżąc w tym momencie na hotelowym łóżku, zastanawiam się nad sobą i nad tym co powinienem zrobić. Czy mam iść do jej pokoju i wyjaśnić całą sprawę ? Czy udawać, że nic się nie stało. A płacz Sophie usprawiedliwić zwykłym marudzeniem, które pojawia się u niej dosyć często ? Uhh, ma to po mnie.
     Nie ważne, po prostu nie mogę zostawić tego od tak. Muszę zebrać się w sobie i ułożyć jakie sensowne wytłumaczenie tej sytuacji. Powiedźcie mi jak mam wytłumaczyć to, że moje fanki tak po prostu rzuciły się na moją osobę, choć w rękach niosłem małe dziecko ? To niczego nie tłumaczyło, a zwłaszcza mojej osoby. Chciałem choć trochę odciążyć Fay, chciałem jej pokazać, że nie jestem tylko kupą wrednego, zimnego dupka. Niestety jak zwykle wszystko zepsułem.


Perspektywa Fay...


     Obudził mnie czyjś głos. Z początku pomyślałam o Eleanor, ale od kiedy ona ma tak intensywny, głęboki i zachrypnięty głos... Oh, tak mój były tym samym głosem codziennie rano budził mnie z cudownego snu, bym mogła wstać i cieszyć się jeszcze lepszym życiem u jego boku. 
      Uchyliłam lekko powieki i przekręciłam się na plecy, by zobaczyć Zayn'a siedzącego na fotelu z małą  Soph na rękach. Już nie spała, a uśmiechała się szeroko wprost do swojego tatusia, który swoją drogą coś do niej mówił, ale nie za bardzo wiem co. W pewnym momencie zaprzestał swojej czynności i tak po prostu obdarzył mnie swoim urokliwym spojrzeniem, oraz najpiękniejszym uśmiechem z całego zestawu jaki posiadał. 
  -Jak się czujesz ?- skierował te słowa do mojej osoby.
  -Dobrze...- ziewnęłam i podniosłam się do pozycji siedzącej.
  -To wspaniale, dzisiaj wieczorem mamy koncert, ale przed tym wydarzeniem. Chciałbym cię gdzieś zabrać.- uśmiechnął się tajemniczo.
  -Chyba nie mam ochoty na niespodzianki, po za tym kto zostanie z Soph ?- spytałam stawiając stopy na miękkiej wykładzinie.
  -Kto powiedział, że nie możemy zabrać jej ze sobą ?
     Wzruszyłam ramionami i podeszłam do swojej walizki, by wyjąć z niej czyste ciuchy.
  -Tak, więc bądź gotowa za półgodziny. Idziemy na spacer...- ostatnie słowa wyszeptał, opuszczając mój pokój z Soph w ramionach.
     Wywróciłam oczami i opuściłam ręce, które trzymałam na biodrach. Weszłam do łazienki, gdzie opłukałam twarz, wyszczotkowałam zęby, a następnie nałożyłam na siebie świeże ciuchy. Rozczesałam włosy i spięłam je w wysoką kitkę. Cieszę się, że zdecydowałam się na zmianę ich koloru. Opuściłam łazienkę i wrzuciłam znoszone ciuchy do walizki. Opadłam na łóżko cicho wzdychając, wyciągnęłam z pod poduszki telefon. Sprawdziłam twitter'a i omal nie zemdlałam widząc wszystkie pytania skierowane do mnie.
Czy ty i Zayn wróciliście do siebie ? Było to pytanie jedno z bardzo wielu, które kompletnie mną wstrząsnęło. Nie czułam się dobrze z tym, że ponownie ktoś śledzi każdy mój ruch. Dosłownie każdy może wyłapać mój błąd, patrząc na moje ręce.
     Chyba za długo zastanawiałam się nad tą sytuacja. Usłyszałam pukanie do drzwi, a już po chwili do pokoju wparował Malik, oczywiście z małą na rękach.
  -Gotowa ?- spytał od razu, ale widząc moją skołowaną minę zmarszczył brwi.- Wszystko w porządku ?
  -Emm... co ? A tak, tak już idę...- zerwałam się na nogi i schowałam telefon do torebki.- Zayn, tak w ogóle gdzie jest wózek Soph ?
  -Czeka przed drzwiami, już go rozłożyłem, więc jest gotowy do podróży- wyjaśnił i wyszczerzył się.
  -A Eleanor ?
  -Z Louis'em...- wywrócił oczami.- Jeszcze jakieś pytania ?
  -Wszystko przemyślałeś, huh ?- spytałam przekręcając głowę na bok i kładąc dłoń na lewym biodrze.
  -Dokładnie tak, panno Teasdale !
      Z uśmiechem na twarzy opuściłam pokój, a następnie pomogłam Zayn'owi usadowić księżniczkę w jej limuzynie. Następnie zjechaliśmy windą na dół, gdzie spotkaliśmy blondyna, który niesamowicie się cieszył pobytem w swoim kraju. W końcu mógł spotkać się z rodziną bez jakichkolwiek problemów. Oznajmiliśmy mu, że idziemy zwiedzać jego ukochaną Irlandię. Opuszczając hotel, przyłączyło się do nas kilku ochroniarzy, byli oni w końcu niezbędni.
      Kompletnie nie wiedziałam dokąd zmierzamy, więc po prostu szłam za chłopakiem, który prowadził wózek. Czy ktoś podmienił mi Zayn'a ? Pytanie to wielokrotnie zalewało moją głowę, ale wydawało się nie możliwe. Nieważne, być może po prostu postanowił się zmienić ? Gdy o tym pomyślałam tak po prostu zachciało mi się śmiać, próbowałam się powstrzymać ale na marne. Z moich ust wydobyło się ciche parsknięcie. Widocznie na tyle głośne, by Zayn je usłyszał, ponieważ odwrócił głowę w moją stronę i zmarszczył brwi.
  -Jest okey ?- spytał przystając na chwilę.
  -Tak, tylko...
  -Dobrze, chodź już nie daleko.- mrugnął do mnie i ponownie zaczął pchać wózek.
     Uśmiechnęłam się z satysfakcją, że udało mi się wybrnąć i przyspieszyłam kroku, by wyrównać kroki z chłopakiem. Widząc jego uśmiechniętą twarz, nie mogłam uwierzyć, że aż tak mógł się zmienić. Może rzeczywiście przemyślał swoje zachowanie i chce mi to jakoś wynagrodzić ?
  -Jesteśmy na miejscu !
     Zatrzymał się przed bramą do ogromnego parku. Wszędzie było tyle zieleni, aż moje oczy nie mogły się przyzwyczaić do jej nadmiaru. Obiekt był wyposażony w plac zabaw, ogromne jezioro, oraz alejki, którymi można było spacerować.
  -Wiem, że to zwykły park, ale pomyślałem...
  -Cicho bądź jest idealnie !- urwałam i szarpnęłam za jego rękaw, dając mu równocześnie znak byśmy ruszyli.
     Spacerowaliśmy alejką dosyć długo, kompletnie się do siebie nie odzywając. Jedyne odgłosy, które nam towarzyszyły to odgłosy przyrody, dzieci biegających gdzieś między drzewami, oraz na placu zabaw, no i oczywiście gaworzącej Sophie. Po półgodzinie wędrowania, zmęczeni usiedliśmy na jednej z ławeczek nie daleko placu zabaw. Uśmiechnęłam się na widok dziecka, które biegło z piaskownicy prosto w ramiona jednego z rodziców.
  -Wyobrażasz sobie jak to będzie za kilka lat ?- spytałam, nie zmieniając wyrazu twarzy.
  -To znaczy ?- Zayn zaczął uważnie mnie obserwować, nadal kołysząc wózkiem Soph.
  -Kiedy Sophie zacznie chodzić, pójdzie do przedszkola, zacznie się uczyć...
  -Fay zwolnij, żyj chwilą... Wiesz na razie skupmy się na teraźniejszości, chciałbym z tobą porozmawiać o tym co się stało...- uśmiech, który do tej pory malował się na jego twarzy znikł, a pojawiła się powaga.Tak jak na mojej twarzy.
     Spuściłam głowę w dół i zaczęłam bawić się pierścionkiem.
  -Naprawdę jest mi ciężko, chciałem dobrze, a wyszło tak jak wyszło. Nic mnie nie usprawiedliwia, dlatego powiem jedno, krótkie przepraszam...- powiedział pewnie patrząc na moją twarz swoim czekoladowym spojrzeniem.
  -Mi też jest ciężko Zayn, nawet nie wiesz jak bardzo... Wybaczam ci...- uniosłam wzrok i napotkałam jego.
     Jego twarz nagle rozpromieniała, a w oczach pojawiły się iskierki, iskierki radości. Chyba dałam się ponieść emocjom, bo tak po prostu wczepiłam się w jego tors, a on objął mnie swoimi ramionami zamykając w szczelnym uścisku.
  -Wracamy ?- wymruczał w moje włosy.
  -Tak, już jest późno, a ty masz dzisiaj koncert...
     Delikatnie wyswobodziłam się z uścisku i podniosłam się z ławki. Malik tak samo jak wcześniej zaczął prowadzić wózek ze śpiącą już Sophie. Na naszych twarzach widniały ogromne uśmiechy, nie wiem czego oglądnęłam się za siebie i spojrzałam na dwóch ochroniarzy.
  -Och, przestańcie !- jęknęłam widząc jak naśladują naszą dwójkę.
     Zdezorientowany Zayn również spojrzał za siebie, a potem na mnie i zmarszczył brwi. W odpowiedzi wyszczerzyłam się do niego.
  -Nigdy cię nie zrozumiem...
  -Ani ja ciebie...
     Mruknęliśmy, a następnie w zupełnie niewyjaśniony sposób nasze dłonie splotły się ze sobą. Jakie to dziwne, że nadal pasują do siebie jak dawniej.
     Kiedy wróciliśmy do hotelu, ekipa musiała zbierać się na próbę dźwiękową przed koncertem, który miał się odbyć za cztery godziny. Niestety ja musiałam zostać na miejscu i opiekować się małą, dlatego też kiedy znalazłam się w swoim pokoju, wzięłam prysznic i przebrałam się w luźniejsze ciuchy. Odkąd tylko wróciliśmy ze spaceru Sophie, śpi i śpi. Przynajmniej mam czas dla siebie, położyłam się na łóżku i zaczęłam przeglądać internet. Nawet nie wiem kiedy oddałam się w ręce Morfeusza.
     W nocy obudziły mnie jakieś szmery, dlatego podniosłam się do pozycji siedzącej i przetarłam oczy, ale za nim ponownie je otworzyłam, owa osoba która weszła do pokoju zniknęła za drzwiami łazienki. Nie chcąc tracić tak dobrego snu, ponownie ułożyłam się na poduszkach.
     Nad ranem zrobiło mi się cholernie gorąco, otworzyłam oczy i ziewnęłam przeciągle. Zaraz, zaraz coś mi się nie zgadza. Dlaczego jestem przygnieciona czyimś ciałem ? O cholera.
  -Zayn !


Dziękuję Wam kociaki za komentarze pod poprzednim jesteście wspaniałe !
Mam nadzieję, że ten krótki rozdział przypadnie Wam do gustu, a no właśnie przepraszam, że tak krótki, ale idą święta i naprawdę mam mało czasu. W dodatku teraz mam tyle sprawdzianów, a jeszcze wczoraj miałam mecz i doznałam kontuzji, dlatego leżę i piszę dla Was rozdział :)
Na dzisiaj to tyle pozdrawiam ! :*
Ps. Mam dla Was niespodziankę, która ujawni się za niedługo !


PS2. Przepraszam za jakiekolwiek błędy !


piątek, 13 grudnia 2013

Liebster Award



Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.

Bardzo dziękuję Megan M. za nominację, naprawdę nie wiem za co to  <3



Nominacje:

4. http://undead-fanfiction.blogspot.com/

5. http://malikandivylife.blogspot.com/

6. http://criminal-story-zayn-malik.blogspot.com/

7. http://jedna-chwila-zmienila-wszystko.blogspot.com/

8. http://one-direction-back-off-camera.blogspot.com/

9. http://fanfcfictionzaynmalik.blogspot.com/

10. http://never-be-too-late.blogspot.com/

11. http://letmebeyourreasontosmile.blogspot.com/

Odpowiedzi:

1. Od kiedy prowadzisz bloga ?

Od 24 kwietnia 2013 roku.

2. Jakiej muzyki słuchasz ?

Pop, Rock.

3. Ulubiony film ?

This Is Us, Drobna Niedogodność, Dary Anioła: Miasto Kości i wiele, wiele innych :)

4. Kto jest Twoją przyjaciółką/przyjacielem ?

Przyjaciółka Madzia i Kasia.

5. Wolisz morze czy góry ?

Oczywiście, że morze <3

6. Ulubiona piosenka ?

Nie mam ulubionej. Ale ostatnio płyta Midnight Memories, piosenki Ariany Grande, oraz 
Arctic Monkeys :)

7. Gdzie mieszkasz ?

W bardzo fajnej miejscowości :)

8. Jak masz na imię ?

Wiki :)

9. Horrory, komedie czy sensacyjne ? (film)

Nienawidzę horrorów, zdecydowanie komedie.

10. Chłopak, w którym się kochasz zaprosił Twoją przyjaciółkę na randkę. Co robisz ?

Nie mam takiego problemu, bo mam chłopaka :) 

11. Podoba Ci się zmiana zachowania Miley Cyrus ?

Nigdy nie byłam jej fanką, więc nie będę nikogo oceniać po za tym jej nie znam.
Ale skoro mam odpowiedzieć to jej zachowanie jest bardzo dziecinne,
po prostu próbuje zwrócić na siebie uwagę i wywołać u ludzi oburzenie, szok byleby
tylko zwrócili na siebie uwagę.
DRAMA TIME DLA JEJ FANEK.

Moje pytania:

1. Jaki masz kolor włosów ?

2. Masz tumblr ?

3. Ulubiona piosenka ?

4. Dlaczego prowadzisz bloga ?

5. Od jak dawna piszesz ?

6. Twój autorytet ?

7. Nike vs. Converse ?

8. Ulubiona świąteczna piosenka ?

9. Twoje imię to ?

10. Twój ulubieniec 1D ?

11. Czy uważasz, że Perrie i Zayn do siebie pasują ?




To tyle bardzo dziękuję za nominacje :*




niedziela, 8 grudnia 2013

Chapter 33

     Wspominałam jak to mi jest źle ? Tak ? To cofam tamte słowa, jest okropnie. Od czasu, gdy Zayn zobaczył mnie w kuchni z Liam'em przestał totalnie się do mnie odzywać, a nawet unikał mnie. Zamykał się w swoim pokoju grafitti, w którym prawdopodobnie wyżywał się artystycznie lub fizycznie. Tak, fizycznie. Pewnego dnia kurier przywiózł ogromne pudło. Jak się okazało był to worek treningowy, który zajął miejsce właśnie w tym pomieszczeniu. Porządnie mnie to zdenerwowało, ale co ja mogłam zrobić ?
     Minął tydzień od wizyty chłopców, a Malik prawie nie wychodzi z pokoju. Już nawet nie wychodzi na imprezy i nie przyprowadza dziewczyn. Po prostu siedzi w zamknięciu. Słyszę jak w nocy lub późnym wieczorem drzwi do jego pokoju otwierają się i wtedy prawdopodobnie wychodzi coś zjeść, lub cokolwiek.
      Obudziłam się o godzinie ósmej nad ranem i pierwsze co ujrzałam to małą istotkę leżącą obok. No tak nie odnosiłam jej wczoraj do łóżeczka tylko zostawiłam ją tutaj. Jedyne co to obłożyłam ją dookoła poduszkami, by nie spadła. Na moje usta wkradł się uśmiech. Nachyliłam się nad dziewczynką i musnęłam jej czoło. Wyplątałam się z pościeli, a następnie przeciągnęłam się i porządnie ziewnęłam. Wstałam i przeczesując włosy palcami podreptałam do łazienki. Tym razem nie brałam prysznicu, opłukałam twarz zimną wodą, nałożyłam krem pod oczy, a usta pociągnęłam pomadką ochronną. Włosy splotłam w kłosa, by mi nie przeszkadzały i opuściłam pomieszczenie. W garderobie wynalazłam ciuszki na dzisiejszy dzień i gdy byłam gotowa, usiadłam w fotelu i sprawdziłam telefon. Miałam tylko jedna wiadomość od Eleanor z pytaniem Jak się trzymam. Odpisałam jej szybko, bo Sophie właśnie się obudziła. Podeszłam do łóżka i zabrałam maleństwo. Przytuliłam ją do swojego ciała, by na spokojnie się obudziła i ucałowałam ją w policzek. Zaczęłam się lekko kołysać na boki i gdy Soph zaczęła marudzić wyszłam na korytarz i zeszłam na dół, moim celem była kuchnia. Przygotowałam jej marchewkową papkę, którą ostatnim czasem wprost uwielbia i tym razem zjadła całą miseczkę. Kiedy mała miała pełny brzuszek zaczęłam przygotowywać jedzenie sobie. Dałam Sophie grzechotkę, a następnie wyjęłam miskę i nasypałam do niej musli, oraz wyjęłam z lodówki jogurt i zalałam nim płatki. 
     Kończąc posiłek małej spadła zabawka, spadła to mało powiedziane mogę stwierdzić, że wylądowała po drugiej stronie kuchni. Już miałam po nią iść, gdy w kuchni pojawił się Zayn i niechcący kopnął zabawkę na co Sophie się zaśmiała. Chłopak podniósł ją i podszedł do nas. Patrzył w moje oczy, a następnie zrobił parę kroków i podał do rączki Soph grzechotkę. Przełknęłam głośno porcję musli, którą przed chwilą włożyłam do ust i zeskoczyłam z krzesełka barowego na którym siedziałam. Zabrałam z blatu miskę, którą włożyłam do zmywarki. Obróciłam się na pięcie i podeszłam do lodówki z której wyjęłam pomarańczowy sok. Upiłam łyk z gwinta, odłożyłam butelkę na półkę i zamknęłam drzwiczki. Wsunęłam dłonie do tylnych kieszeni i spojrzałam w stronę Malika, który właśnie wyciągał Sophie z nosidełka. Wziął ją na ręce i przytulił.
  -Musimy porozmawiać...- powiedział po chwili ciszy.
  -O czym ?- spytałam zdziwiona.
  -Mam ci coś do przekazania... po prostu...- mruknął.
  -Dobrze, ale najpierw coś zjedź. Idę do salonu...- odpowiedziałam cicho i chciałam zabrać Sophie.
  -Aa aaa poradzę sobie...- uśmiechnął się i mrugnął jak zawodowy flirciarz.
  -Okey...- uniosłam brwi do góry i opuściłam kuchnię.
      Przeszłam spokojnie korytarz i zeszłam po schodkach do salonu, usiadłam na kanapie i włączyłam telewizję. Akurat leciał jakiś talk show, ale nie zwracałam na niego uwagi. W tym momencie zaczęłam się zastanawiać co też przyszło do głowy Malikowi i co ma mi do powiedzenia. Otrząsnęłam się i powiedziałam do siebie.
  -Ogarnij się zaraz się wszystkiego dowiesz...
     Kiedy usunęłam z głowy wszystkie te myśli zajęłam się oglądaniem jakiegoś programu. W pewnym momencie z kuchni doszedł gromki śmiech chłopaka, oraz chichot Sophie. Nie wytrzymałam i podniosłam kufer z kanapy. Przeskoczyłam schodki i szybko znalazłam się w drzwiach kuchni. Oparłam się o framugę i zaczęłam przyglądać się całej sytuacji.
     Zayn stał przy wysepce i trzymał na rękach małą w pewnym momencie podniósł ją wysoko do góry i poruszył na boki. Kuchnia ponownie wypełniła się piskliwym śmieszkiem Soph. Nie wytrzymałam i parsknęłam na tyle głośno, że Zayn odwrócił się w moją stronę.
  -Prawda, że ona jest słodka ?- spytał, a w jego oczach zauważyłam iskierki radości.
     Uśmiechnęłam się szeroko i kiwnęłam lekko głową.
  -Prawda...- szepnęłam.
      Zapadła cisza przerywana od czasu do czasu gaworzeniem małej, oraz grzechotaniem zabawki którą  trzymała w ręce. Patrzyliśmy sobie w oczy uśmiechając się szeroko. To było przyjemne, ale po dłuższej chwili również niezręczne.
  -Powinniśmy porozmawiać...- chrząknął chłopak i odparł zachrypniętym głosem.
  -Tak, chyba powinniśmy...- odpowiedziałam i ruszyłam do salonu.
      Usłyszałam za sobą kroki czyli Malik poszedł za mną. Gdy znalazłam się w salonie, zajęłam fotel i zaczęłam trzeć ze zdenerwowania rękę. Chłopak położył Sophie w kojcu, a sam zajął kanapę. Obserwowałam każdy jego ruch z dokładnością. Przeczesał palcami włosy, a następnie przejechał dłonią po karku. Na chwilę zapatrzył się w przestrzeń za oknem, a następnie chrząknął. Wyjął z kieszeni zapalniczkę i sięgnął po paczkę Malboro, gdy napotkał się z moim spojrzeniem. Westchnął i odrzucił obydwie rzeczy na stolik. Opadł na oparcie kanapy i przetarł twarz dłońmi.
  -Wyjeżdżam w trasę...- powiedział w końcu.
     Kompletnie zapomniałam. Za nim te wszystkie wydarzenia miały miejsce, zaczynając od opieki nad Sophie, chłopcy byli w trasie. Teraz mamy maj i mają jakiś czas wolnego, który właśnie dobiega końca. Dopiero po słowach Malika to wszystko sobie uświadomiłam.
  -Kiedy ?- spytałam.
  -Za cztery dni...- odpowiedział niepewnie.
  -Rozumiem, poradzę sobie...- kłamstwo.
  -Nie, przemyślałem to i pojedziecie z nami- uciął krótko i wstał.
  -Ale jak to ?!- także uniosłam się do góry.
  -Tak to, nie zostawię cię tutaj samej- odpowiedział spokojnie i podszedł do kojca Soph.
  -Odkąd ty się mną przejmujesz ?!- warknęłam wyrzucając ręce do góry.
  -Od zawsze...- mruknął i podniósł małą do góry.- Co jest maluchu ?- zaczął do niej mówić.
     Moje oczy zapewne w tym momencie przybrały kształt i wielkość pięciozłotówek, ale nie to było najważniejsze. Zayn Malik stał właśnie przede mną ze swoją maleńką córeczką w ramionach i mówił do niej, uśmiechając się szeroko, przejmując się mną od zawsze.

23 Maj dzień wyjazdu w trasę...

     Siedzę na lotnisku od jakiejś pół godziny i modlę się, aby w końcu nasz samolot był gotowy. W ręce trzymam jedynie kubek z kawą i jest to jedyna rzecz, jaką od rana mam w buzi. Nie zjadłam w ogóle śniadania z tych nerwów. Nawet namowa Zayn'a nie pomogła. Dlatego teraz cierpię męki. Na przeciwko mnie w kółko wędruje właśnie Malik z nosidełkiem na ramionach. Wyglądają przeuroczo, ale nie ja jedyna jestem tego zdania. Towarzystwa przez kilka dni będzie dotrzymywać mi Eleanor i bardzo się z tego powodu cieszę. Przynajmniej nie będę sama wśród tych wszystkich samców, no może jeszcze miałabym Lou, oraz Caroline stylistkę chłopców. Mimo nawet tak świetnego towarzystwa nie uśmiecha mi się ten wyjazd, bo doskonale wiem co to znaczy. Tamten rok doskonale mi to uświadomił. Ciągłe wyjazdy, przejazdy, przepakowywanie. Naprawdę męcząca sprawa. Wolałabym zostać w domu w Londynie i zajmować się Sophie. Gdybym poprosiła to dziewczyny Eleanor, Danielle czy Sophia dotrzymałyby mi towarzystwa. Niestety Zayn miał inne plany dla mnie, dlatego jestem teraz na lotnisku i czekam na samolot do Dublina.
  -No nareszcie...- prawdopodobnie każdy wymruczał pod nosem te słowa, gdy Paul oznajmił nam że samolot jest gotowy do startu.
     Kilku ochroniarzy zanim zdążyłam się podnieść zabrało moje i Eleanor walizki. Popatrzyłyśmy się na siebie i po chwili zaniosłyśmy się śmiechem. Chłopcy spojrzeli w naszą stronę jak na kretynki, a my wciąż się śmiejąc wyminęłyśmy całą bandę. Szłyśmy razem, aż do samego samolotu. Zajęłyśmy nasze miejsca w fotelach i ciągnęłyśmy dalszą rozmowę.
  -Zayn i Sophie razem ?- nagle przyciszyła głos.
  -Teraz to zauważyłaś ?- zachichotałam.
  -Nie, ale wcześniej nie chciałam nic mówić...- wytłumaczyła.
  -Cztery dni temu Zayn w końcu się do mnie odezwał, no wiesz od czasu gdy zobaczył mnie i Liam'a w kuchni. Rozmawiałam ze mną tak jakby coś takiego nic się nie wydarzyło, a nasza wymiana zdań była najnormalniejszą rzeczą na ziemi. Nie powiem trochę mnie to zdenerwowało, ale nie chciałam wszczynać kolejnej kłótni, bo nie jest mi ona potrzebna. Nie ważne. Zaczął bawić się z Sophie, a wcześniej powiedział, że musimy pogadać. Potem w salonie oznajmił mi, że wyjeżdża w trasę i że my również jedziemy z nim. Wtedy krzyknęłam, że niby od kiedy się mną interesuje, a on odpowiedział spokojnie, że od zawsze...- zakończyłam swój monolog.
     El pokręciła głową z niedowierzaniem, a następnie opadając na oparcie fotela odparła, wzdychając.
  -Dzieciaki...
     Tak Eleanor zawsze znajduje odpowiednie słowo.
  -Ty nadal coś do niego czujesz, prawda ?- spytała i poderwała się do góry.
  -Ja...
     W tym momencie przerwała mi stewardessa, która oznajmiła, że startujemy i mamy zapiąć pasy.
  -Nie wiem, Eleanor...- szepnęłam zamykając oczy.
     Nigdy nienawidziłam uczucia rozpędzającego się samolotu, ani samego oderwania się kół od lądu. Kiedy otrzymaliśmy kolejną informację, że możemy spokojnie odpiąć pasy oznajmiłam Eleanor, że idę zobaczyć co z Sophie.
     Przeszłam do innego pomieszczenia, w którym Liam pisał sms'y na telefonie, Louis z Niall'em rozmawiali, Loczek tak jak Li zajmował się swoim telefonem od czasu do czasu wymieniając parę zdań z Lou. Natomiast Zayn siedział  koło Sophie, która w swoim foteliku grzecznie sobie spała. Najsłodsze było to, że śpiewał jej ich piosenkę.

"You and I
We don't wanna be like them
We can make it 'till the end
Nothing can come between
You and I
Not even the Gods above
Can seperate the two of us
No, nothing can come between
You and I
Oh You and I..."

     Uśmiechnęłam się i powiedziałam.
  -Chyba jej się podoba...
     Zayn odwrócił się i gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się.
  -Tak bardzo, że usnęła...- odwrócił ponownie twarz w stronę Sophie, a ja zachichotałam.
  -Mi się podobało...- powiedziałam niepewnie.
  -Cieszę się- uśmiechnął się jeszcze szerzej ponownie patrząc w moje oczy.
  -Fay, chodź do nas musisz to zobaczyć !- usłyszałam wołanie Niall'a.
  -Już idę !- odkrzyknęłam i rzuciłam szybkie spojrzenie czarnowłosemu.
     Reszta lotu minęła na dobrej zabawie, oraz rozmowach z El. Raz Sophie się obudziłam i musiałam dać jej butelkę, a potem ponownie usnęła. Koło godziny dwunastej wylądowaliśmy na Dublin Airport. Na tym lotnisku podobno roiło się już od mnóstwa fanek. Takie informacje przekazał nam Paul. Wiadomość ta nieco mnie wystraszyła, bo nie uśmiechała mi się wizja tego, że mogłabym zostać zaatakowana niosąc Sophie. Zayn widząc moją minę uspokoił mnie i powiedział, że to on będzie niósł małą. Uśmiechnęłam się w jego stronę, choć nie byłam pewna jego słów. Nie mogę mu jeszcze zaufać, jest zbyt wcześnie. Dlatego też chwyciłam mocno dłoń Eleanor i powoli opuściłyśmy samolot. Zostałyśmy szybko przetransportowane do jakiegoś samochodu, który miał nas zawieźć prosto do hotelu. Dostałyśmy również informacje, że nasze walizki są już zapakowane i jadą w osobnym wanie. Tak naprawdę obchodziła mnie tylko jedna mała, niewinna istotka, Sophie. Pochyliłam się do przodu i oparłam na rękach. Wtedy poczułam ciepłą dłoń na plecach.
  -Nie martw się, będzie dobrze...- usłyszałam pogodny głos przyjaciółki.
     Wtedy przypomniało mi się jak Zayn robił właśnie tak samo, z tym że gdy byłam smutna lub się martwiłam brał mnie na kolana i przytulał do swojego ciała. Dlaczego ja o tym myślę ?
  -Dziękuję El.- podniosłam się do góry i uśmiechnęłam się w stronę brunetki.
  -Wiesz, że zawsze będę przy tobie...- odwzajemniła uśmiech, który tak naprawdę nie schodził z jej twarzy.
     Opadłam na oparcie i w zupełnej ciszy dojechałyśmy do hotelu, pod którym również było pełno fanek. Miałyśmy ochroniarzy, więc pod ich eskortą weszłyśmy do hotelu. Od razu zaprowadzono nas do pokoi, a nasze bagaże zapakowano na specjalny wózek i również przetransportowano do pokoju. Cieszyłam się, że będę dzieliła pokój z brunetką. W dodatku był on wyposażony w łóżeczko dla dziecka, oraz przewijak. Widocznie Zayn rozmawiał na ten temat z osobami odpowiednimi za nasze zakwaterowanie.
     Równocześnie z Eleanor opadłyśmy na nasze łóżka i zaczęłyśmy śmiać się z tej sytuacji. Postanowiłyśmy, że połączymy je jak małe dziewczynki na kolonii, by było nam raźniej. Kiedy miałyśmy się za to zabrać do naszego pokoju wparował jakiś ochroniarz z płaczącą Sophie na rękach. Momentalnie mój żołądek zawiązał się w supeł, a nogi popędziły w stronę tego mężczyzny. Odebrałam małą od niego i przycisnęłam do swojego ciała. Z nerwów łzy zaczęły spływać po moich policzkach, a nogi zamieniły się w watę. Musiałam usiąść by nie upaść. Soph zanosiła się coraz gorszym płaczem, a ja nie mogłam nic zrobić. Popatrzyłam na Eleanor, która kazała temu facetowi opuścić nasz pokój, a następnie przygarnęła nas do siebie. Razem starałyśmy się uspokoić dziewczynkę. Po jakimś czasie płacz ucichł i jedyny odgłos, który rozchodził się po pokoju tu ciche gaworzenie. El puściła nas i odgarnęła moje włosy które przykleiły się do mojego mokrego policzka.
  -Nie płacz... Zaraz wszystko się wyjaśni...- szepnęła.
     Sophie uspokoiła się na tyle, że mogłam odłożyć ją do łóżeczka. W ekstremalnie szybkim tempie usnęła. Oznajmiłam brunetce, że idę do łazienki się odświeżyć i zniknęłam za drzwiami. Wzięłam prysznic, ale żadnej czynności nie mogłam wykonać normalnie. Ręce nadal trzęsły mi się ze zdenerwowania. Co takiego się wydarzyło ? To pytanie nie dawało mi spokoju.
     Opuściłam łazienkę i odezwałam się do El.
  -Chyba się prześpię, gdyby Sophie się obudziła, obudź i mnie...Ale i tak pewnie sama to zrobię- uśmiechnęłam się słabo.
  -Dobrze, obudzę cię... odpocznij. Ja również się położę, tylko się umyję...- również posłała mi uśmiech.
     Gdy zakopałam się w pościeli i powoli oddawałam się w ręce Morfeusza, usłyszałam jakieś głosy.
  -Co z nią ?- spytał znajomy głos.
  -Jest zmęczona i przerażona... Właśnie śpi, przyjdź później Zayn...- powiedziała cicho Eleanor.
  -Nie chciałem, by tak wyszło...
  -Wiem Zayn, ale na razie nic z tym nie zrobisz. Dam ci znać, gdy się obudzi...
  -Dzięki...
     Niczego nie rozumiem. Jednak za nim całkowicie odpłynęłam, powiedziałam ciche.
  -Dziękuję Eleanor...


Dziękuję za komentarze pod poprzednim ! :*
Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale szkoła pochłania większość mojego czasu. Potem nauka w domu, a moje dwie siostry nie dają mi spokoju. Naprawdę przepraszam i mam nadzieję, że nie straciłam przez to czytelników.
Myślę, że Wam się spodoba, bo ocieplamy nieco wizerunek Malika :)
To wszystko na dzisiaj, zmykam bo jadę do mojej rocznej kuzynki na Mikołaja !
A Wam Mikołaj coś przyniósł ?

LOV YA <3


PS. Jeżeli są błędy to bardzo za nie przepraszam :*
W końcu oglądnęłam This Is Us i jestem w niebie ! <3