Minął tydzień od wizyty chłopców, a Malik prawie nie wychodzi z pokoju. Już nawet nie wychodzi na imprezy i nie przyprowadza dziewczyn. Po prostu siedzi w zamknięciu. Słyszę jak w nocy lub późnym wieczorem drzwi do jego pokoju otwierają się i wtedy prawdopodobnie wychodzi coś zjeść, lub cokolwiek.
Obudziłam się o godzinie ósmej nad ranem i pierwsze co ujrzałam to małą istotkę leżącą obok. No tak nie odnosiłam jej wczoraj do łóżeczka tylko zostawiłam ją tutaj. Jedyne co to obłożyłam ją dookoła poduszkami, by nie spadła. Na moje usta wkradł się uśmiech. Nachyliłam się nad dziewczynką i musnęłam jej czoło. Wyplątałam się z pościeli, a następnie przeciągnęłam się i porządnie ziewnęłam. Wstałam i przeczesując włosy palcami podreptałam do łazienki. Tym razem nie brałam prysznicu, opłukałam twarz zimną wodą, nałożyłam krem pod oczy, a usta pociągnęłam pomadką ochronną. Włosy splotłam w kłosa, by mi nie przeszkadzały i opuściłam pomieszczenie. W garderobie wynalazłam ciuszki na dzisiejszy dzień i gdy byłam gotowa, usiadłam w fotelu i sprawdziłam telefon. Miałam tylko jedna wiadomość od Eleanor z pytaniem Jak się trzymam. Odpisałam jej szybko, bo Sophie właśnie się obudziła. Podeszłam do łóżka i zabrałam maleństwo. Przytuliłam ją do swojego ciała, by na spokojnie się obudziła i ucałowałam ją w policzek. Zaczęłam się lekko kołysać na boki i gdy Soph zaczęła marudzić wyszłam na korytarz i zeszłam na dół, moim celem była kuchnia. Przygotowałam jej marchewkową papkę, którą ostatnim czasem wprost uwielbia i tym razem zjadła całą miseczkę. Kiedy mała miała pełny brzuszek zaczęłam przygotowywać jedzenie sobie. Dałam Sophie grzechotkę, a następnie wyjęłam miskę i nasypałam do niej musli, oraz wyjęłam z lodówki jogurt i zalałam nim płatki.
Kończąc posiłek małej spadła zabawka, spadła to mało powiedziane mogę stwierdzić, że wylądowała po drugiej stronie kuchni. Już miałam po nią iść, gdy w kuchni pojawił się Zayn i niechcący kopnął zabawkę na co Sophie się zaśmiała. Chłopak podniósł ją i podszedł do nas. Patrzył w moje oczy, a następnie zrobił parę kroków i podał do rączki Soph grzechotkę. Przełknęłam głośno porcję musli, którą przed chwilą włożyłam do ust i zeskoczyłam z krzesełka barowego na którym siedziałam. Zabrałam z blatu miskę, którą włożyłam do zmywarki. Obróciłam się na pięcie i podeszłam do lodówki z której wyjęłam pomarańczowy sok. Upiłam łyk z gwinta, odłożyłam butelkę na półkę i zamknęłam drzwiczki. Wsunęłam dłonie do tylnych kieszeni i spojrzałam w stronę Malika, który właśnie wyciągał Sophie z nosidełka. Wziął ją na ręce i przytulił.
-Musimy porozmawiać...- powiedział po chwili ciszy.
-O czym ?- spytałam zdziwiona.
-Mam ci coś do przekazania... po prostu...- mruknął.
-Dobrze, ale najpierw coś zjedź. Idę do salonu...- odpowiedziałam cicho i chciałam zabrać Sophie.
-Aa aaa poradzę sobie...- uśmiechnął się i mrugnął jak zawodowy flirciarz.
-Okey...- uniosłam brwi do góry i opuściłam kuchnię.
Przeszłam spokojnie korytarz i zeszłam po schodkach do salonu, usiadłam na kanapie i włączyłam telewizję. Akurat leciał jakiś talk show, ale nie zwracałam na niego uwagi. W tym momencie zaczęłam się zastanawiać co też przyszło do głowy Malikowi i co ma mi do powiedzenia. Otrząsnęłam się i powiedziałam do siebie.
-Ogarnij się zaraz się wszystkiego dowiesz...
Kiedy usunęłam z głowy wszystkie te myśli zajęłam się oglądaniem jakiegoś programu. W pewnym momencie z kuchni doszedł gromki śmiech chłopaka, oraz chichot Sophie. Nie wytrzymałam i podniosłam kufer z kanapy. Przeskoczyłam schodki i szybko znalazłam się w drzwiach kuchni. Oparłam się o framugę i zaczęłam przyglądać się całej sytuacji.
Zayn stał przy wysepce i trzymał na rękach małą w pewnym momencie podniósł ją wysoko do góry i poruszył na boki. Kuchnia ponownie wypełniła się piskliwym śmieszkiem Soph. Nie wytrzymałam i parsknęłam na tyle głośno, że Zayn odwrócił się w moją stronę.
-Prawda, że ona jest słodka ?- spytał, a w jego oczach zauważyłam iskierki radości.
Uśmiechnęłam się szeroko i kiwnęłam lekko głową.
-Prawda...- szepnęłam.
Zapadła cisza przerywana od czasu do czasu gaworzeniem małej, oraz grzechotaniem zabawki którą trzymała w ręce. Patrzyliśmy sobie w oczy uśmiechając się szeroko. To było przyjemne, ale po dłuższej chwili również niezręczne.
-Powinniśmy porozmawiać...- chrząknął chłopak i odparł zachrypniętym głosem.
-Tak, chyba powinniśmy...- odpowiedziałam i ruszyłam do salonu.
Usłyszałam za sobą kroki czyli Malik poszedł za mną. Gdy znalazłam się w salonie, zajęłam fotel i zaczęłam trzeć ze zdenerwowania rękę. Chłopak położył Sophie w kojcu, a sam zajął kanapę. Obserwowałam każdy jego ruch z dokładnością. Przeczesał palcami włosy, a następnie przejechał dłonią po karku. Na chwilę zapatrzył się w przestrzeń za oknem, a następnie chrząknął. Wyjął z kieszeni zapalniczkę i sięgnął po paczkę Malboro, gdy napotkał się z moim spojrzeniem. Westchnął i odrzucił obydwie rzeczy na stolik. Opadł na oparcie kanapy i przetarł twarz dłońmi.
-Wyjeżdżam w trasę...- powiedział w końcu.
Kompletnie zapomniałam. Za nim te wszystkie wydarzenia miały miejsce, zaczynając od opieki nad Sophie, chłopcy byli w trasie. Teraz mamy maj i mają jakiś czas wolnego, który właśnie dobiega końca. Dopiero po słowach Malika to wszystko sobie uświadomiłam.
-Kiedy ?- spytałam.
-Za cztery dni...- odpowiedział niepewnie.
-Rozumiem, poradzę sobie...- kłamstwo.
-Nie, przemyślałem to i pojedziecie z nami- uciął krótko i wstał.
-Ale jak to ?!- także uniosłam się do góry.
-Tak to, nie zostawię cię tutaj samej- odpowiedział spokojnie i podszedł do kojca Soph.
-Odkąd ty się mną przejmujesz ?!- warknęłam wyrzucając ręce do góry.
-Od zawsze...- mruknął i podniósł małą do góry.- Co jest maluchu ?- zaczął do niej mówić.
Moje oczy zapewne w tym momencie przybrały kształt i wielkość pięciozłotówek, ale nie to było najważniejsze. Zayn Malik stał właśnie przede mną ze swoją maleńką córeczką w ramionach i mówił do niej, uśmiechając się szeroko, przejmując się mną od zawsze.
23 Maj dzień wyjazdu w trasę...
Siedzę na lotnisku od jakiejś pół godziny i modlę się, aby w końcu nasz samolot był gotowy. W ręce trzymam jedynie kubek z kawą i jest to jedyna rzecz, jaką od rana mam w buzi. Nie zjadłam w ogóle śniadania z tych nerwów. Nawet namowa Zayn'a nie pomogła. Dlatego teraz cierpię męki. Na przeciwko mnie w kółko wędruje właśnie Malik z nosidełkiem na ramionach. Wyglądają przeuroczo, ale nie ja jedyna jestem tego zdania. Towarzystwa przez kilka dni będzie dotrzymywać mi Eleanor i bardzo się z tego powodu cieszę. Przynajmniej nie będę sama wśród tych wszystkich samców, no może jeszcze miałabym Lou, oraz Caroline stylistkę chłopców. Mimo nawet tak świetnego towarzystwa nie uśmiecha mi się ten wyjazd, bo doskonale wiem co to znaczy. Tamten rok doskonale mi to uświadomił. Ciągłe wyjazdy, przejazdy, przepakowywanie. Naprawdę męcząca sprawa. Wolałabym zostać w domu w Londynie i zajmować się Sophie. Gdybym poprosiła to dziewczyny Eleanor, Danielle czy Sophia dotrzymałyby mi towarzystwa. Niestety Zayn miał inne plany dla mnie, dlatego jestem teraz na lotnisku i czekam na samolot do Dublina.
-No nareszcie...- prawdopodobnie każdy wymruczał pod nosem te słowa, gdy Paul oznajmił nam że samolot jest gotowy do startu.
Kilku ochroniarzy zanim zdążyłam się podnieść zabrało moje i Eleanor walizki. Popatrzyłyśmy się na siebie i po chwili zaniosłyśmy się śmiechem. Chłopcy spojrzeli w naszą stronę jak na kretynki, a my wciąż się śmiejąc wyminęłyśmy całą bandę. Szłyśmy razem, aż do samego samolotu. Zajęłyśmy nasze miejsca w fotelach i ciągnęłyśmy dalszą rozmowę.
-Zayn i Sophie razem ?- nagle przyciszyła głos.
-Teraz to zauważyłaś ?- zachichotałam.
-Nie, ale wcześniej nie chciałam nic mówić...- wytłumaczyła.
-Cztery dni temu Zayn w końcu się do mnie odezwał, no wiesz od czasu gdy zobaczył mnie i Liam'a w kuchni. Rozmawiałam ze mną tak jakby coś takiego nic się nie wydarzyło, a nasza wymiana zdań była najnormalniejszą rzeczą na ziemi. Nie powiem trochę mnie to zdenerwowało, ale nie chciałam wszczynać kolejnej kłótni, bo nie jest mi ona potrzebna. Nie ważne. Zaczął bawić się z Sophie, a wcześniej powiedział, że musimy pogadać. Potem w salonie oznajmił mi, że wyjeżdża w trasę i że my również jedziemy z nim. Wtedy krzyknęłam, że niby od kiedy się mną interesuje, a on odpowiedział spokojnie, że od zawsze...- zakończyłam swój monolog.
El pokręciła głową z niedowierzaniem, a następnie opadając na oparcie fotela odparła, wzdychając.
-Dzieciaki...
Tak Eleanor zawsze znajduje odpowiednie słowo.
-Ty nadal coś do niego czujesz, prawda ?- spytała i poderwała się do góry.
-Ja...
W tym momencie przerwała mi stewardessa, która oznajmiła, że startujemy i mamy zapiąć pasy.
-Nie wiem, Eleanor...- szepnęłam zamykając oczy.
Nigdy nienawidziłam uczucia rozpędzającego się samolotu, ani samego oderwania się kół od lądu. Kiedy otrzymaliśmy kolejną informację, że możemy spokojnie odpiąć pasy oznajmiłam Eleanor, że idę zobaczyć co z Sophie.
Przeszłam do innego pomieszczenia, w którym Liam pisał sms'y na telefonie, Louis z Niall'em rozmawiali, Loczek tak jak Li zajmował się swoim telefonem od czasu do czasu wymieniając parę zdań z Lou. Natomiast Zayn siedział koło Sophie, która w swoim foteliku grzecznie sobie spała. Najsłodsze było to, że śpiewał jej ich piosenkę.
Uśmiechnęłam się i powiedziałam.
-Chyba jej się podoba...
Zayn odwrócił się i gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się.
-Tak bardzo, że usnęła...- odwrócił ponownie twarz w stronę Sophie, a ja zachichotałam.
-Mi się podobało...- powiedziałam niepewnie.
-Cieszę się- uśmiechnął się jeszcze szerzej ponownie patrząc w moje oczy.
-Fay, chodź do nas musisz to zobaczyć !- usłyszałam wołanie Niall'a.
-Już idę !- odkrzyknęłam i rzuciłam szybkie spojrzenie czarnowłosemu.
Reszta lotu minęła na dobrej zabawie, oraz rozmowach z El. Raz Sophie się obudziłam i musiałam dać jej butelkę, a potem ponownie usnęła. Koło godziny dwunastej wylądowaliśmy na Dublin Airport. Na tym lotnisku podobno roiło się już od mnóstwa fanek. Takie informacje przekazał nam Paul. Wiadomość ta nieco mnie wystraszyła, bo nie uśmiechała mi się wizja tego, że mogłabym zostać zaatakowana niosąc Sophie. Zayn widząc moją minę uspokoił mnie i powiedział, że to on będzie niósł małą. Uśmiechnęłam się w jego stronę, choć nie byłam pewna jego słów. Nie mogę mu jeszcze zaufać, jest zbyt wcześnie. Dlatego też chwyciłam mocno dłoń Eleanor i powoli opuściłyśmy samolot. Zostałyśmy szybko przetransportowane do jakiegoś samochodu, który miał nas zawieźć prosto do hotelu. Dostałyśmy również informacje, że nasze walizki są już zapakowane i jadą w osobnym wanie. Tak naprawdę obchodziła mnie tylko jedna mała, niewinna istotka, Sophie. Pochyliłam się do przodu i oparłam na rękach. Wtedy poczułam ciepłą dłoń na plecach.
-Nie martw się, będzie dobrze...- usłyszałam pogodny głos przyjaciółki.
Wtedy przypomniało mi się jak Zayn robił właśnie tak samo, z tym że gdy byłam smutna lub się martwiłam brał mnie na kolana i przytulał do swojego ciała. Dlaczego ja o tym myślę ?
-Dziękuję El.- podniosłam się do góry i uśmiechnęłam się w stronę brunetki.
-Wiesz, że zawsze będę przy tobie...- odwzajemniła uśmiech, który tak naprawdę nie schodził z jej twarzy.
Opadłam na oparcie i w zupełnej ciszy dojechałyśmy do hotelu, pod którym również było pełno fanek. Miałyśmy ochroniarzy, więc pod ich eskortą weszłyśmy do hotelu. Od razu zaprowadzono nas do pokoi, a nasze bagaże zapakowano na specjalny wózek i również przetransportowano do pokoju. Cieszyłam się, że będę dzieliła pokój z brunetką. W dodatku był on wyposażony w łóżeczko dla dziecka, oraz przewijak. Widocznie Zayn rozmawiał na ten temat z osobami odpowiednimi za nasze zakwaterowanie.
Równocześnie z Eleanor opadłyśmy na nasze łóżka i zaczęłyśmy śmiać się z tej sytuacji. Postanowiłyśmy, że połączymy je jak małe dziewczynki na kolonii, by było nam raźniej. Kiedy miałyśmy się za to zabrać do naszego pokoju wparował jakiś ochroniarz z płaczącą Sophie na rękach. Momentalnie mój żołądek zawiązał się w supeł, a nogi popędziły w stronę tego mężczyzny. Odebrałam małą od niego i przycisnęłam do swojego ciała. Z nerwów łzy zaczęły spływać po moich policzkach, a nogi zamieniły się w watę. Musiałam usiąść by nie upaść. Soph zanosiła się coraz gorszym płaczem, a ja nie mogłam nic zrobić. Popatrzyłam na Eleanor, która kazała temu facetowi opuścić nasz pokój, a następnie przygarnęła nas do siebie. Razem starałyśmy się uspokoić dziewczynkę. Po jakimś czasie płacz ucichł i jedyny odgłos, który rozchodził się po pokoju tu ciche gaworzenie. El puściła nas i odgarnęła moje włosy które przykleiły się do mojego mokrego policzka.
-Nie płacz... Zaraz wszystko się wyjaśni...- szepnęła.
Sophie uspokoiła się na tyle, że mogłam odłożyć ją do łóżeczka. W ekstremalnie szybkim tempie usnęła. Oznajmiłam brunetce, że idę do łazienki się odświeżyć i zniknęłam za drzwiami. Wzięłam prysznic, ale żadnej czynności nie mogłam wykonać normalnie. Ręce nadal trzęsły mi się ze zdenerwowania. Co takiego się wydarzyło ? To pytanie nie dawało mi spokoju.
Opuściłam łazienkę i odezwałam się do El.
-Chyba się prześpię, gdyby Sophie się obudziła, obudź i mnie...Ale i tak pewnie sama to zrobię- uśmiechnęłam się słabo.
-Dobrze, obudzę cię... odpocznij. Ja również się położę, tylko się umyję...- również posłała mi uśmiech.
Gdy zakopałam się w pościeli i powoli oddawałam się w ręce Morfeusza, usłyszałam jakieś głosy.
-Co z nią ?- spytał znajomy głos.
-Jest zmęczona i przerażona... Właśnie śpi, przyjdź później Zayn...- powiedziała cicho Eleanor.
-Nie chciałem, by tak wyszło...
-Wiem Zayn, ale na razie nic z tym nie zrobisz. Dam ci znać, gdy się obudzi...
-Dzięki...
Niczego nie rozumiem. Jednak za nim całkowicie odpłynęłam, powiedziałam ciche.
-Dziękuję Eleanor...
-Musimy porozmawiać...- powiedział po chwili ciszy.
-O czym ?- spytałam zdziwiona.
-Mam ci coś do przekazania... po prostu...- mruknął.
-Dobrze, ale najpierw coś zjedź. Idę do salonu...- odpowiedziałam cicho i chciałam zabrać Sophie.
-Aa aaa poradzę sobie...- uśmiechnął się i mrugnął jak zawodowy flirciarz.
-Okey...- uniosłam brwi do góry i opuściłam kuchnię.
Przeszłam spokojnie korytarz i zeszłam po schodkach do salonu, usiadłam na kanapie i włączyłam telewizję. Akurat leciał jakiś talk show, ale nie zwracałam na niego uwagi. W tym momencie zaczęłam się zastanawiać co też przyszło do głowy Malikowi i co ma mi do powiedzenia. Otrząsnęłam się i powiedziałam do siebie.
-Ogarnij się zaraz się wszystkiego dowiesz...
Kiedy usunęłam z głowy wszystkie te myśli zajęłam się oglądaniem jakiegoś programu. W pewnym momencie z kuchni doszedł gromki śmiech chłopaka, oraz chichot Sophie. Nie wytrzymałam i podniosłam kufer z kanapy. Przeskoczyłam schodki i szybko znalazłam się w drzwiach kuchni. Oparłam się o framugę i zaczęłam przyglądać się całej sytuacji.
Zayn stał przy wysepce i trzymał na rękach małą w pewnym momencie podniósł ją wysoko do góry i poruszył na boki. Kuchnia ponownie wypełniła się piskliwym śmieszkiem Soph. Nie wytrzymałam i parsknęłam na tyle głośno, że Zayn odwrócił się w moją stronę.
-Prawda, że ona jest słodka ?- spytał, a w jego oczach zauważyłam iskierki radości.
Uśmiechnęłam się szeroko i kiwnęłam lekko głową.
-Prawda...- szepnęłam.
Zapadła cisza przerywana od czasu do czasu gaworzeniem małej, oraz grzechotaniem zabawki którą trzymała w ręce. Patrzyliśmy sobie w oczy uśmiechając się szeroko. To było przyjemne, ale po dłuższej chwili również niezręczne.
-Powinniśmy porozmawiać...- chrząknął chłopak i odparł zachrypniętym głosem.
-Tak, chyba powinniśmy...- odpowiedziałam i ruszyłam do salonu.
Usłyszałam za sobą kroki czyli Malik poszedł za mną. Gdy znalazłam się w salonie, zajęłam fotel i zaczęłam trzeć ze zdenerwowania rękę. Chłopak położył Sophie w kojcu, a sam zajął kanapę. Obserwowałam każdy jego ruch z dokładnością. Przeczesał palcami włosy, a następnie przejechał dłonią po karku. Na chwilę zapatrzył się w przestrzeń za oknem, a następnie chrząknął. Wyjął z kieszeni zapalniczkę i sięgnął po paczkę Malboro, gdy napotkał się z moim spojrzeniem. Westchnął i odrzucił obydwie rzeczy na stolik. Opadł na oparcie kanapy i przetarł twarz dłońmi.
-Wyjeżdżam w trasę...- powiedział w końcu.
Kompletnie zapomniałam. Za nim te wszystkie wydarzenia miały miejsce, zaczynając od opieki nad Sophie, chłopcy byli w trasie. Teraz mamy maj i mają jakiś czas wolnego, który właśnie dobiega końca. Dopiero po słowach Malika to wszystko sobie uświadomiłam.
-Kiedy ?- spytałam.
-Za cztery dni...- odpowiedział niepewnie.
-Rozumiem, poradzę sobie...- kłamstwo.
-Nie, przemyślałem to i pojedziecie z nami- uciął krótko i wstał.
-Ale jak to ?!- także uniosłam się do góry.
-Tak to, nie zostawię cię tutaj samej- odpowiedział spokojnie i podszedł do kojca Soph.
-Odkąd ty się mną przejmujesz ?!- warknęłam wyrzucając ręce do góry.
-Od zawsze...- mruknął i podniósł małą do góry.- Co jest maluchu ?- zaczął do niej mówić.
Moje oczy zapewne w tym momencie przybrały kształt i wielkość pięciozłotówek, ale nie to było najważniejsze. Zayn Malik stał właśnie przede mną ze swoją maleńką córeczką w ramionach i mówił do niej, uśmiechając się szeroko, przejmując się mną od zawsze.
23 Maj dzień wyjazdu w trasę...
Siedzę na lotnisku od jakiejś pół godziny i modlę się, aby w końcu nasz samolot był gotowy. W ręce trzymam jedynie kubek z kawą i jest to jedyna rzecz, jaką od rana mam w buzi. Nie zjadłam w ogóle śniadania z tych nerwów. Nawet namowa Zayn'a nie pomogła. Dlatego teraz cierpię męki. Na przeciwko mnie w kółko wędruje właśnie Malik z nosidełkiem na ramionach. Wyglądają przeuroczo, ale nie ja jedyna jestem tego zdania. Towarzystwa przez kilka dni będzie dotrzymywać mi Eleanor i bardzo się z tego powodu cieszę. Przynajmniej nie będę sama wśród tych wszystkich samców, no może jeszcze miałabym Lou, oraz Caroline stylistkę chłopców. Mimo nawet tak świetnego towarzystwa nie uśmiecha mi się ten wyjazd, bo doskonale wiem co to znaczy. Tamten rok doskonale mi to uświadomił. Ciągłe wyjazdy, przejazdy, przepakowywanie. Naprawdę męcząca sprawa. Wolałabym zostać w domu w Londynie i zajmować się Sophie. Gdybym poprosiła to dziewczyny Eleanor, Danielle czy Sophia dotrzymałyby mi towarzystwa. Niestety Zayn miał inne plany dla mnie, dlatego jestem teraz na lotnisku i czekam na samolot do Dublina.
-No nareszcie...- prawdopodobnie każdy wymruczał pod nosem te słowa, gdy Paul oznajmił nam że samolot jest gotowy do startu.
Kilku ochroniarzy zanim zdążyłam się podnieść zabrało moje i Eleanor walizki. Popatrzyłyśmy się na siebie i po chwili zaniosłyśmy się śmiechem. Chłopcy spojrzeli w naszą stronę jak na kretynki, a my wciąż się śmiejąc wyminęłyśmy całą bandę. Szłyśmy razem, aż do samego samolotu. Zajęłyśmy nasze miejsca w fotelach i ciągnęłyśmy dalszą rozmowę.
-Zayn i Sophie razem ?- nagle przyciszyła głos.
-Teraz to zauważyłaś ?- zachichotałam.
-Nie, ale wcześniej nie chciałam nic mówić...- wytłumaczyła.
-Cztery dni temu Zayn w końcu się do mnie odezwał, no wiesz od czasu gdy zobaczył mnie i Liam'a w kuchni. Rozmawiałam ze mną tak jakby coś takiego nic się nie wydarzyło, a nasza wymiana zdań była najnormalniejszą rzeczą na ziemi. Nie powiem trochę mnie to zdenerwowało, ale nie chciałam wszczynać kolejnej kłótni, bo nie jest mi ona potrzebna. Nie ważne. Zaczął bawić się z Sophie, a wcześniej powiedział, że musimy pogadać. Potem w salonie oznajmił mi, że wyjeżdża w trasę i że my również jedziemy z nim. Wtedy krzyknęłam, że niby od kiedy się mną interesuje, a on odpowiedział spokojnie, że od zawsze...- zakończyłam swój monolog.
El pokręciła głową z niedowierzaniem, a następnie opadając na oparcie fotela odparła, wzdychając.
-Dzieciaki...
Tak Eleanor zawsze znajduje odpowiednie słowo.
-Ty nadal coś do niego czujesz, prawda ?- spytała i poderwała się do góry.
-Ja...
W tym momencie przerwała mi stewardessa, która oznajmiła, że startujemy i mamy zapiąć pasy.
-Nie wiem, Eleanor...- szepnęłam zamykając oczy.
Nigdy nienawidziłam uczucia rozpędzającego się samolotu, ani samego oderwania się kół od lądu. Kiedy otrzymaliśmy kolejną informację, że możemy spokojnie odpiąć pasy oznajmiłam Eleanor, że idę zobaczyć co z Sophie.
Przeszłam do innego pomieszczenia, w którym Liam pisał sms'y na telefonie, Louis z Niall'em rozmawiali, Loczek tak jak Li zajmował się swoim telefonem od czasu do czasu wymieniając parę zdań z Lou. Natomiast Zayn siedział koło Sophie, która w swoim foteliku grzecznie sobie spała. Najsłodsze było to, że śpiewał jej ich piosenkę.
"You and I
We don't wanna be like them
We can make it 'till the end
Nothing can come between
You and I
Not even the Gods above
Can seperate the two of us
No, nothing can come between
You and I
Oh You and I..."
We don't wanna be like them
We can make it 'till the end
Nothing can come between
You and I
Not even the Gods above
Can seperate the two of us
No, nothing can come between
You and I
Oh You and I..."
Uśmiechnęłam się i powiedziałam.
-Chyba jej się podoba...
Zayn odwrócił się i gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się.
-Tak bardzo, że usnęła...- odwrócił ponownie twarz w stronę Sophie, a ja zachichotałam.
-Mi się podobało...- powiedziałam niepewnie.
-Cieszę się- uśmiechnął się jeszcze szerzej ponownie patrząc w moje oczy.
-Fay, chodź do nas musisz to zobaczyć !- usłyszałam wołanie Niall'a.
-Już idę !- odkrzyknęłam i rzuciłam szybkie spojrzenie czarnowłosemu.
Reszta lotu minęła na dobrej zabawie, oraz rozmowach z El. Raz Sophie się obudziłam i musiałam dać jej butelkę, a potem ponownie usnęła. Koło godziny dwunastej wylądowaliśmy na Dublin Airport. Na tym lotnisku podobno roiło się już od mnóstwa fanek. Takie informacje przekazał nam Paul. Wiadomość ta nieco mnie wystraszyła, bo nie uśmiechała mi się wizja tego, że mogłabym zostać zaatakowana niosąc Sophie. Zayn widząc moją minę uspokoił mnie i powiedział, że to on będzie niósł małą. Uśmiechnęłam się w jego stronę, choć nie byłam pewna jego słów. Nie mogę mu jeszcze zaufać, jest zbyt wcześnie. Dlatego też chwyciłam mocno dłoń Eleanor i powoli opuściłyśmy samolot. Zostałyśmy szybko przetransportowane do jakiegoś samochodu, który miał nas zawieźć prosto do hotelu. Dostałyśmy również informacje, że nasze walizki są już zapakowane i jadą w osobnym wanie. Tak naprawdę obchodziła mnie tylko jedna mała, niewinna istotka, Sophie. Pochyliłam się do przodu i oparłam na rękach. Wtedy poczułam ciepłą dłoń na plecach.
-Nie martw się, będzie dobrze...- usłyszałam pogodny głos przyjaciółki.
Wtedy przypomniało mi się jak Zayn robił właśnie tak samo, z tym że gdy byłam smutna lub się martwiłam brał mnie na kolana i przytulał do swojego ciała. Dlaczego ja o tym myślę ?
-Dziękuję El.- podniosłam się do góry i uśmiechnęłam się w stronę brunetki.
-Wiesz, że zawsze będę przy tobie...- odwzajemniła uśmiech, który tak naprawdę nie schodził z jej twarzy.
Opadłam na oparcie i w zupełnej ciszy dojechałyśmy do hotelu, pod którym również było pełno fanek. Miałyśmy ochroniarzy, więc pod ich eskortą weszłyśmy do hotelu. Od razu zaprowadzono nas do pokoi, a nasze bagaże zapakowano na specjalny wózek i również przetransportowano do pokoju. Cieszyłam się, że będę dzieliła pokój z brunetką. W dodatku był on wyposażony w łóżeczko dla dziecka, oraz przewijak. Widocznie Zayn rozmawiał na ten temat z osobami odpowiednimi za nasze zakwaterowanie.
Równocześnie z Eleanor opadłyśmy na nasze łóżka i zaczęłyśmy śmiać się z tej sytuacji. Postanowiłyśmy, że połączymy je jak małe dziewczynki na kolonii, by było nam raźniej. Kiedy miałyśmy się za to zabrać do naszego pokoju wparował jakiś ochroniarz z płaczącą Sophie na rękach. Momentalnie mój żołądek zawiązał się w supeł, a nogi popędziły w stronę tego mężczyzny. Odebrałam małą od niego i przycisnęłam do swojego ciała. Z nerwów łzy zaczęły spływać po moich policzkach, a nogi zamieniły się w watę. Musiałam usiąść by nie upaść. Soph zanosiła się coraz gorszym płaczem, a ja nie mogłam nic zrobić. Popatrzyłam na Eleanor, która kazała temu facetowi opuścić nasz pokój, a następnie przygarnęła nas do siebie. Razem starałyśmy się uspokoić dziewczynkę. Po jakimś czasie płacz ucichł i jedyny odgłos, który rozchodził się po pokoju tu ciche gaworzenie. El puściła nas i odgarnęła moje włosy które przykleiły się do mojego mokrego policzka.
-Nie płacz... Zaraz wszystko się wyjaśni...- szepnęła.
Sophie uspokoiła się na tyle, że mogłam odłożyć ją do łóżeczka. W ekstremalnie szybkim tempie usnęła. Oznajmiłam brunetce, że idę do łazienki się odświeżyć i zniknęłam za drzwiami. Wzięłam prysznic, ale żadnej czynności nie mogłam wykonać normalnie. Ręce nadal trzęsły mi się ze zdenerwowania. Co takiego się wydarzyło ? To pytanie nie dawało mi spokoju.
Opuściłam łazienkę i odezwałam się do El.
-Chyba się prześpię, gdyby Sophie się obudziła, obudź i mnie...Ale i tak pewnie sama to zrobię- uśmiechnęłam się słabo.
-Dobrze, obudzę cię... odpocznij. Ja również się położę, tylko się umyję...- również posłała mi uśmiech.
Gdy zakopałam się w pościeli i powoli oddawałam się w ręce Morfeusza, usłyszałam jakieś głosy.
-Co z nią ?- spytał znajomy głos.
-Jest zmęczona i przerażona... Właśnie śpi, przyjdź później Zayn...- powiedziała cicho Eleanor.
-Nie chciałem, by tak wyszło...
-Wiem Zayn, ale na razie nic z tym nie zrobisz. Dam ci znać, gdy się obudzi...
-Dzięki...
Niczego nie rozumiem. Jednak za nim całkowicie odpłynęłam, powiedziałam ciche.
-Dziękuję Eleanor...
Dziękuję za komentarze pod poprzednim ! :*
Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale szkoła pochłania większość mojego czasu. Potem nauka w domu, a moje dwie siostry nie dają mi spokoju. Naprawdę przepraszam i mam nadzieję, że nie straciłam przez to czytelników.
Myślę, że Wam się spodoba, bo ocieplamy nieco wizerunek Malika :)
To wszystko na dzisiaj, zmykam bo jadę do mojej rocznej kuzynki na Mikołaja !
A Wam Mikołaj coś przyniósł ?
LOV YA <3
PS. Jeżeli są błędy to bardzo za nie przepraszam :*
W końcu oglądnęłam This Is Us i jestem w niebie ! <3
Sypcio! Czekam na next! XD
OdpowiedzUsuńNo....nareszcie postawa Zayna się poprawiła :3 może do siebie wrócą...jeśli nie to jeszcze Liam został =p a rozdział wspaniały :D
OdpowiedzUsuńHu hu hu kto wie...nowa trasa koncertowa nowe przygody :3 ^^ do następnego;**
Świetny!!:-D
OdpowiedzUsuńpowoli zaczynam dostrzegać dawnego Zayna co jest wielkim plutem :-)
chociaż Payne też jest niezły, jego nie wykluczam ;-p dobrze, ze ona wyjechała z nimi w tą trasę, jakby została to by same nuuuudy były.
-larry
.O. WoooooooooooooW. Tyle słodyczy że aż xgjgfdghhff
OdpowiedzUsuńZaaaaaayyyyyynnnnn. *_*
OdpowiedzUsuńWybacz, musiałam. Bo w końcu widzę, że coś zaczyna się dziać! Jak on śpiewał małej, to byłam wniebowzięta. A potem, już pod koniec, to widać, że jednak Malik myśli o tym, co zrobił. Mam nadzieję, że ta sytuacja szybko się wyjaśni, bo nie mogę patrzeć na to, co się dzieje. Eleanor zachowuje się cudownie, naprawdę. Uwielbiam ją i cieszę się, że nasza główna bohaterka ma takie wsparcie w tej osóbce. Bardzo podoba mi się ten rozdział. Ma w sobie coś takiego... magicznego. Czekam na kolejny. <3
yay! dziekuje :*
UsuńJezuuu.... kocham takiego Zayna? *-* co ja pieprze?! kocham Zayna nawet gdy jest nic nie wartym chamem xD <3
OdpowiedzUsuńYey! rozdział był niesamowity, niezwykły, magiczny, piękny..... i..... i....... i nw jakich jeszcze mg użyć przymiotników żeby go opisać! był jak każdy Twój rozdział taki jduajufhsadiv ;3 nawet sb nie zdajesz sprawy jak ja go przeżywam! Malik w końcu zachwuje się jak na dobrego tatusia przystało...... a przynajmniej się stara..... liczą się chęci c'nie? (: oklaski dla Zayna, który przestaje być chujem(przepraszam za wyrażenie, ale jak targają mną emocje to nie potrafię nie użyć chociaż jednego świńskiego słowa ~ wyrażam swój podziw xd)! Tak p.Malik owacje na STOJĄCO dla pana!!! <3 Boże... Jak on jej śpiewał, albo że wciąż się Fay interesuje i się o nią przejmował i się stara i (chyba/na pewno) żałuje tego co się z Sophie stało (cokolwiek to było)...... I'm crying :') wszystko idzie w dobrym kierunku i mam teraz takiego banana na ryju! :D nmg się doczekać następnych rozdziałów czyt. aż coś się stanie między Fay a Zaynem bo ONI SIĘ KURWA KOCHAJĄ!....... tak? :) a jeśli nie to mi nie mów bo ja wciąż będę TEAM 'FAY I ZAYN' A NIE 'ZAYN I JEGO DZIWKI' XD i tym o to kończę mój długi jak papier toaletowy komentarz :) jeśli to przeczytasz znaczy, że jesteś nienormalna ;o....... Ale i tak CIĘ KOCHAM! <3 :*:*:*
PS. też mam 2 siostry! OMG! XD
PS.2 byłaś na rozszerzonym TIU?! zazdro! W moim kinie nie ma ;( :*
Ok ok a teraz już serio pa! dowidzenia! cześć! bajo! etc. I ŻYCZĘ WENY! ;) ;*
@gochillout
hahah przeczytalam Twoj komentarz i to ja mam wiekszego banana na ryju dziekuje :*
UsuńBoski , kocham tego bloga *.*
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny rozdział??? Bo juz sie doczekac nie mogę :(
nie wiem kochana :) dopiero dodalam ten :) pozdrawiam :*
Usuńps. mam prosbe do anonimow prosze o podpisy jakas ksywka imie cokolwiek :)
Na samym początku dziękuję za komentarz pod moim epilogiem. Cieszę się, że Ci się spodobał. Jak tworzyłam tę historię chciałam, aby zawarty był w niej morał, aby w tej całej, w sumie trochę wyimaginowanej sytuacji, było coś co można przełożyć na realne życie. Myślę, że nie wyszło najgorzej, a utwierdziło mnie w tym Twoje zdanie. Ten komentarz był inny, był pisany od serca. Przykro mi, że stało się coś złego, ale tak jak pisałam, czasami popełniamy błędy, ale jesteśmy tylko ludźmi, a takie sytuacje wiele nam dają, uczą nas wytrwałości. Czasami wychodzi nam to nawet na dobre. To co zawarłam w prologu i epilogu nie jest pisane na rzecz opowiadania. Tak naprawdę to cała historia Lizz została dostosowana do moich myśli i uczuć. I jeszcze raz dziękuję za miły komentarz, mam nadzieję, że u Ciebie wszystko niedługo wróci do normy xx
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o rozdział... Kocham go. Kocham tą 33 część. Kocham Malika, który poprzednio był dupkiem, a teraz znowu topi moje serce. Moment w kuchni był taki awww <3 A jak śpiewał Sophie... Szkoda, że mój tata mi tak nie śpiewał. Może w sumie nawet lepiej -.- Tak długo czekałąm na ten rozdział, nawet wchodziłam co jakiś czas żeby sprawdzić czy już coś dodałaś, ale nie żałuję, bo naprawdę warto było czekać. Zayn jest kochany i niech przypadkiem nie robi się z niego dupek na nowo. Trzymam kciuki za tę historię, za Malika, za Fray i Sophie. Życzę weny kochana i do następnego! xx
Dziękuję Ci i nie martw się wszystko jest w porządku :*
Usuńhej! : ) z góry przepraszam za spam, ale zaczęłam pisać opowiadanie o Harrym i żeby ono miało sens, fajnie byłoby mieć je dla kogo pisać, więc jak masz ochotę to wpadaj http://we-have-got-a-bit-of-love.blogspot.com/ :*
OdpowiedzUsuńNo to mam nadzieję, że następny rozdział zbliża się dużymi krokami. Jak zwykle genialnie
OdpowiedzUsuńJane xox
Zostałaś nominowana do Liebster Award! <3
OdpowiedzUsuńhttp://dontstopbelieving99.blogspot.com/2013/12/libster-award-blog.html
Ooo...Zayn mnie coraz bardziej zadziwia swoim zachowaniem! Oczywiście w pozytywnym sensie :)
OdpowiedzUsuńRozdział fajny, czekam na następny,
Anita ♥
Świetne opowiadanie, przeczytałam je od samego początku i powiem że wciągnęło mnie na maksa, zdecydowanie. Będę okropna mówiąc że cieszę się że Lettie zniknęła z opowiadania, bo ja jestem żeby Fray była z Malikiem, którego zachowanie mnie coraz bardziej zadziwia. Nie mogę się doczekać następnych, muszę koniecznie wiedzieć co wydarzy się jeszcze w trasie :) I przepraszam bardzo za to że nie skomentowałam wszystkich rozdziałów, ale strasznie mnie korciło żeby jak najszybciej przeczytać kolejne, ale obiecuję, że teraz już będę komentować każdy, dodaję do obserwowanych i czekam na nowy:*
OdpowiedzUsuńdziekuje :* no cos ty nie musisz komentowac kazdego :) glowna bohaterka to Fay no chyba ze to lietrowka to przepraszam :*
Usuńkiedy bedzie nastepny ? <333333333
OdpowiedzUsuńjeszcze nie wiem moze w tym tygodniu :) ale nic nie obiecuje mam duzo nauki na ten tydzien w tym kilka innych spraw. postaram sie zrobic wszystko by pojawil sie jeszcze jeden przed swietami :)
Usuń