Komentujcie to będzie dla mnie znak, że chcecie kolejną część tego opowiadania !
Poranek jak każdy inny, a nie jednak nie. Obudziłam się dosyć wcześnie i to był błąd, ponieważ nadal byłam niewyspana. Przeniosłam wzrok na lewo, ale nie ujrzałam tam osoby, którą chciałam zobaczyć. Miejsce było puste i nie pogniecione co oznaczało, że Zayn ze mną nie spał. Przeciągnęłam się i powoli zaczęłam dźwigać się do góry, niestety nawet to nic nie dało, bo gdy postawiłam nogi na ziemi zaczęły mnie niemiłosiernie piec. Westchnęłam ciężko i odbiłam się od materaca. Ciężkimi krokami dotarłam jakoś do łazienki, gdzie przemyłam twarz wodą i przeczesałam palcami włosy, próbowałam zrobić coś by doprowadzić się do w miarę normalnego stanu. Niestety na nic się to zdało, więc odpuściłam sobie i zamknęłam drzwi łazienki. Postanowiłam poszukać Zayn'a. Po drodze próbowałam przypomnieć sobie co zdarzyło się na imprezie. Nie możliwe, że aż tyle wypiłam by na dzisiaj nic nie pamiętać, starałam się ograniczyć do kilku drinków, dlatego że zażywam leki. Kiedy zeszłam po schodach, co usłyszałam ? No właśnie nic nie usłyszałam, było cicho, za cicho. Gdy już wychodziłam po schodkach do korytarza, przestraszyło mnie przeciągłe chrapnięcie. Wzdrygnęłam się na ten odgłos i odwróciłam w stronę miejsca skąd dochodził ten ryk. Okazało się, że miejscem docelowym była kanapa, a osobą która wydała z siebie ten niezidentyfikowany dźwięk była nie kimś innym, a moim chłopakiem. Uniosłam jedną brew do góry w geście zdziwienia i ręką szturchnęłam ramię Zayn'a.
-Zayn !- cisza.- Zayn !- wrzasnęłam tak, że chyba sąsiedzi mnie usłyszeli.
Do niego to z orkiestrą iść, a nic go nie ruszy. Zrezygnowana odwróciłam się na pięcie i ruszyłam do łazienki. Zabrałam wiaderko, które znalazłam koło kosza na brudne ubrania i nalałam do niego letniej wody. Z uśmiechem na ustach przemierzyłam korytarz i ostrożnie by nie wylać wody, zeszłam po schodkach. Podeszłam do kanapy, przekręciłam głowę na bok i uśmiechnęłam się na widok jaki zastałam. Malik skulił się jak małe dziecko i nie mało brakowało, a ssał by kciuka. Zrobiło mi się go szkoda, ale co mi tam. Przechyliłam nad nim wiadro i cała zawartość wylądowała na nim. Chłopak podskoczył do góry i otrzepał się jak pies. Niemal pisnął jak mała dziewczynka pod wpływem szoku. Upuściłam wiadro i zaczęłam się rechotać.
-Co się stało ?!- krzyknął zdezorientowany wyłupiając oczy i łapiąc się za głowę.
Odpowiedziałam mu moim niepohamowanym śmiechem. Próbując oczywiście złożyć jakieś sensowne wytłumaczenie, ale na jego widok nie mogłam się powstrzymać. Zayn był chyba mega wkurzony, bo gdy nie uzyskał odpowiedzi po prostu ominął fotel i ruszył prosto na górę. Wtedy dopiero otarłam łzy, które zaczęły spływać mi po policzkach po wpływem całkowitego rozśmieszenia. Unormowałam oddech i odetchnęłam głęboko.
-Chyba przesadziłam...- wymamrotałam pod nosem.
Postanowiłam go jakoś przeprosić i ruszyłam do kuchni. Stwierdziłam, że najlepszym sposobem będzie gdy zrobię mu śniadanie. Dlatego gdy znalazłam się w kuchni zaczęłam zbierać potrzebne składniki, by zrobić jajecznicę. Kiedy miałam już wszystko wyjęłam patelnię i położyłam na kuchence. Uwinęłam się dosyć szybko, więc po chwili na stole leżały dwa talerze pełne jajecznicy, obok grzanki, oraz dwie szklanki soku pomarańczowego. Rozkładając sztućce kątem oka zauważyłam jak Zayn wchodzi do kuchni. Był już przebrany w suche ciuchy, ale minę miał nietęgą. Postanowiłam jakoś zacząć rozmowę.
-Za...
-Daruj sobie...-urwał mi.- Chciałaś mnie przekupić śniadaniem ?- prychnął.
-Zayn daj mi coś powiedzieć...- zbita z tropu odezwałam się cicho, nie spodziewając się takiego obrotu spraw.
-Wiesz z takim przekupstwem to raczej idź do Niall'a...- rzucił i zabierając talerz ze śniadaniem wyszedł z kuchni.
Poczułam jak w kącikach moich oczu zbierają się łzy. Zaczęłam nerwowo mrugać i patrzeć w sufit byle by tylko nie uronić ani jednej. Ból w klatce piersiowej uświadomił mi, że wstrzymałam oddech, więc pospiesznie wypuściłam powietrze. Otrząsnęłam się i usiadłam przy stole. Zaczęłam w myślach powtarzać jak mantrę, że wszystko będzie dobrze, przejdzie mu. Wzięłam kęs potrawy, ale z ogromnym trudem przeszedł mi przez gardło, dlatego też wyrzuciłam resztki, a talerz włożyłam do zmywarki. Zgarnęłam z blatu sok i wypiłam go duszkiem, a szklankę potraktowałam w ten sam sposób co talerz.
Wiedząc, że w salonie znajduje się chłopak wzięłam parę wdechów i wydechów ruszając do celu. Niestety myliłam się, bo nie zastałam tam chłopaka. Zdziwiona żwawym krokiem przemierzyłam pomieszczenie i pędem pobiegłam do sypialni. Zamknęłam drzwi, zjechałam po nich na dół i ukryłam twarz w dłoniach. Po chwili ciszy zaśmiałam się ze swojej głupoty.
-Przed czym ja uciekam ?- spytałam siebie w myślach.
Potrząsnęłam głową i podniosłam się do pozycji siedzącej. Pewnym krokiem podeszłam i otworzyłam drzwi do garderoby, wynalazłam tam ciuchy, które postanowiłam dziś założyć. Z tymi rzeczami poszłam do łazienki, gdzie postanowiłam wziąć orzeźwiający prysznic. Gdy znajdowałam się w kabinie, usłyszałam huk. Tym sposobem dowiedziałam się gdzie znajduje się mój chłopak. Ten huk to była jego wieża stereofoniczna, znajdująca się w pokoju grafitti. Zapewne odreagowuje. Wychodząc przypomniałam sobie o nie zażytych lekarstwach, dlatego też z szuflady wyjęłam paczkę i "wycisnęłam" jedną ampułkę, a następnie popiłam wodą. Wilgotne jeszcze włosy splotłam w luźnego warkocza, złapałam za paczkę moich Sobranie, oraz zapalniczkę i wyszłam na balkon. Wyjęłam jednego i włożyłam do ust, resztę wsunęłam do kieszeni spodni. Następnie odpaliłam jednego z różowych papierosów. Trochę dziwnie się z tym czułam, ale Zayn ostatnio stwierdził, że nie mogę palić, a już skoro muszę to robić to nie mogą to być zwykłe czerwone Marlboro. Dlatego też kupił mi Sobranie. Kiedy skończyłam wrzuciłam niedopałek do popielniczki. Weszłam do środka i zamknęłam drzwi balkonowe. Wtedy zorientowałam się, że muzyka ucichła. Zebrałam się do brzydko mówiąc "kupy" i ruszyłam na dół w poszukiwaniu Zayna. Zbiegłam po schodach, przeszłam salon gdzie nie było chłopaka i na placach wbiegłam po kolejnych, tym razem mniejszych schodkach. Nie miałam wątpliwości co do tego gdzie jest chłopak. Nie myliłam się, siedział na stołku barowym w kuchni. Miał na uszach słuchawki, więc nie wiedział, że weszłam do pomieszczenia. Podreptałam w jego stronę i obeszłam wysepkę kuchenną, wtedy Malik podniósł wzrok i zauważył mnie. Stałam na przeciwko niego i patrzyłam w jego czekoladowe tęczówki. Farbą miał lekko ubrudzone ręce i twarz. Jego biała koszulka też nie była w najlepszym stanie. Nie ważne jak wyglądał był zawsze strasznie przystojny. Nie zorientowałam się nawet kiedy zsunął słuchawki na szyję, wyłączył muzykę i wpatrywał się we mnie zdziwiony. Chrząknęłam zdenerwowana i potrząsnęłam delikatnie głową, by tego nie zauważył. W końcu ponownie skupiłam się na jego twarzy. Agh, ta cholerna cisza.
-Zayn, ja-a chciałam przeprosić...- spuściłam nieśmiało wzrok.
-Za to co zrobiłaś na imprezie czy to co stało się przed chwilą ?- fuknął.
Co wczoraj wieczorem się stało ? Próbując sobie cokolwiek przypomnieć zmarszczyłam czoło i przymrużyłam oczy. Taki gest z mojej strony spotkał się z gardłowym, donośnym rechotem Zayna.
-Nic nie pamiętasz ?- przerwał uśmiechając się kpiąco.
W odpowiedzi pokręciłam przecząco głową.
-Nawet tego jak lepiłaś się do Horana ?- wysyczał.
Mrugnęłam kilkakrotnie z nadzieją, że to tylko sen. Wtedy zaczęłam powoli sobie wszystko przypominać.
-Tak ? A kto niby niemal rozebrał na parkiecie Perrie ?- warknęłam i wykrzywiłam się na wspomnienie tej sytuacji.
Zayn na moje słowa wybałuszył oczy i odkaszlnął nerwowo.
-Niby kiedy ?- udawał niewiniątko.
-Myślisz, że nie widziałam jak z nią tańczyłeś ?- prychnęłam i podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej butelkę wody.
-Fay nie zmieniaj tematu...- ściągnął słuchawki z szyi, a następnie obszedł wysepkę, by znaleźć się obok mnie.
Spojrzałam na niego z ukosa i tyle wystarczyło, by stwierdzić że jest potwornie wkurzony. Po chwili czułam jego oddech na szyi i jego dłonie na moich biodrach.
-Chciałam odwrócić jakoś jakoś twoją uwagę od...od niej...- wytłumaczyłam cicho.
-Musimy porozmawiać...- wyszeptał z nutą chrypki w głosie.
Natychmiast odwróciłam się do niego przodem. Jego tęczówki były łagodne i delikatnie się świeciły. Widziałam w nich jakby smutek ? Żal ? Co się stało ? Po mojej głowie zaczęły przechodzić najczarniejsze myśli, dlatego rozchyliłam lekko wargi i zaczęłam nerwowo ruszać oczami. Emocje, które wezbrały się we mnie doprowadziły mnie do łez. Tak, jedna sama pojedyncza łza spłynęła mi po policzku, a za nią kolejne i kolejne.
-Co się stało Zayn ?- wyszeptałam drżącym głosem i pogładziłam Mulata po policzku.
-Nie płacz proszę...
-Powiedz mi, proszę...- starłam łzę, którą spłynęła po policzku chłopaka.
-Mogę cię pocałować ?- spytał.
Zaśmiałam się cicho z jego głupiego pytania i skinęłam głową.
-Oczywiście Zayn, co to za głupie pytanie !- odpowiedziałam z rozbawieniem.
Chłopak nic nie odpowiedział, jedynie ujął moją twarz w dłonie i powoli nachylił się nade mną, by złożyć na moich ustach, delikatny i czuły pocałunek. To wszystko działo się tak szybko, ale dla mnie całe wieki. Po tej cudownej chwili i momencie w którym Zayn starł moje łzy z policzków, usłyszałam z jego ust najgorsze słowa jakie mogłam tylko usłyszeć. Zabolały one tak potwornie, że poczułam ból w klatce piersiowej i wstrzymałam oddech. Dopiero kolejne słowa wybudziły mnie z transu i łapczywie złapałam oddech.
-Kim ona jest ?- spytałam spuszczając głowę.
Drżącymi rękami nawinęłam kosmyk włosów za ucho. Zacisnęłam mocno powieki i pozwoliłam, aby łzy ponownie wydostały się na zewnątrz.
-Kim ona jest ?!- ponowiłam ostrzej pytanie.
-Perrie...- wyszeptał łamliwym głosem.
Podniosłam wzrok na jego twarz i uśmiechnęłam się gorzko.
-Życzę szczęścia...- użyłam sarkazmu widząc jego ból wymalowany na twarzy.
Odwróciłam się na pięcie i czym prędzej opuściłam kuchnię. Przebiegłam salon i wielkimi krokami uporałam się ze schodami. Słysząc krzyki i kroki Zayna za mną przyspieszyłam i zatrzasnęłam za sobą drzwi do sypialni. Dopiero teraz dałam totalny upust emocjom. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa w takim stopniu, że opadłam na panele osuwając się po drzwiach. Nie mogłam złapać oddechu, a płacz zamienił się w głośny i spazmatyczny szloch. Słyszałam jak czarnowłosy próbuje dostać się do pomieszczenia krzycząc i bijąc pięścią w drzwi. Doczołgałam się do łóżka i wydrapałam na nie. Zakopałam się pod kołdrą tak, by nie słyszeć krzyków.
Po dwóch godzinach byłam już wyczerpana i na tyle znużona, że powieki same zaczęły mi opadać. Nie wiedziałam, która jest godzina. Najważniejsze było to, że Zayn chyba dał sobie spokój i w końcu odszedł od drzwi. Zmęczona oddałam się w ręce Morfeusza.
Obudziłam się wymęczona ciągłymi koszmarami, a także wczorajszym płaczem. Nie miałam siły na nic, jednak musiałam coś zrobić nie mogłam przebywać tu wieczność, zwłaszcza że pościel pachniała nim i jego perfumami. Dlatego też powoli zsunęłam się z materaca, zabrałam z etażerki mój telefon i sprawnie napisałam sms do Liam'a, by po mnie przyjechał. Niestety zamiast dostać konkretną odpowiedź mój telefon zaczął wibrować.
-Tak, Liam ?- westchnęłam zmierzając prosto do drzwi garderoby.
-Dlaczego mam po ciebie przyjechać ? Co się stało ?- zalał mnie potokiem pytań.
-Opowiem ci jak przyjedziesz, dlatego zrób to dosyć sprawnie...- wymamrotałam.
-Dobrze się czujesz ?- zadał kolejne pytanie.
-Oczywiście...- skłamałam, bo niby co miałam mu powiedzieć, że najchętniej zapadła bym się pod ziemię ?
W odpowiedzi usłyszałam głośne westchnięcie i szybkie "Do zobaczenia". Odłożyłam telefon na komodę, a następnie z jednej z szaf wyciągnęłam moje dwie ogromne walizki. Otworzyłam je i zaczęłam byle jak wrzucać do nich wszystkie moje ubrania, zostawiając puste wieszaki. Z półek zabrałam moją kolekcje trampek i szpilek, które także wylądowały w jednych z fioletowych bagaży. Pakowanie zajęło mi mniej czasu niż rozpakowanie tego wszystkiego. Zabrałam przygotowane walizki do sypialni i postawiłam je przy drzwiach. Wiedziałam, że Liam nie będzie się za bardzo spieszył dlatego pozwoliłam sobie wziąć prysznic i przebrałam się w czyste rzeczy. Włosy zostawiłam w spokoju, tak by opadały falami na moje ramiona i wyszłam z łazienki. Usiadłam na skraju łóżka i zaczęłam nerwowo w placach obracać telefon. Kiedy zawibrował niemal wypadł mi z rąk, ale mój refleks na to nie pozwolił. Odczytałam wiadomość od bruneta z informacją, że jest już pod domem. Wrzuciłam Iphone'a do torebki, wzięłam głęboki oddech i podeszłam do drzwi, by je otworzyć. Wychyliłam głowę na korytarz i rozglądnęłam się na prawo i lewo. Ani śladu Zayna. Wyszłam z sypialni i pewnym krokiem ruszyłam w stronę schodów. Kiedy po nich schodziłam moje buty wydały z siebie charakterystyczne stukanie, więc już nie było ucieczki. W salonie na kanapie siedział Mulat ze schowaną twarzą w dłoniach na małym stoliczku przed nim stało Whiskey, jedna szklanka oraz paczka Marlboro. Kiedy podniósł głowę do góry i mnie zobaczył, średnice momentalnie mu się powiększyły. Podniósł się do pozycji stojącej, ale nie odezwał się słowem. Patrzyłam na niego beznamiętnie, nawet w tej chwili jego oczy nie działały na mnie w żaden sposób. Nie widziałam w Nim nikogo. Miałam do niego odrazę i ciężko było mi na niego patrzeć, bo sprawiało mi to ból. Ciszę jaka nastała w salonie przerwał trzask drzwi i Liam, który wszedł do pomieszczenia.
-Fay !- krzyknął brunet i zmierzał w moim kierunku z wielkim uśmiechem.
-Liam moje walizki są na górze, przyniesiesz je ?- spytałam nie spuszczając wzroku z oczu Zayna.
-Nie rozumiem ?- zatrzymał się w pół kroku, a uśmiech zszedł mu z twarzy.
-Po prostu je przynieś, dobrze ?
Chłopak zdezorientowana kiwnął głową i gdy nas omijał usłyszałam warknięcie Mulata.
-Zostaw te walizki...
Przymknęłam oczy i nabrałam powietrza w płuca.
-Zayn, nie utrudniaj mi tego !- uniosłam delikatnie głos.
Liam przystanął w połowie schodów i przyglądał się naszym poczynaniom.
-Daj mi to wszystko wytłumaczyć...- przyciszył głos i spojrzał na mnie błagalnie.
-Nie Zayn...To koniec- wyszeptałam, ponieważ na więcej nie pozwoliła mi ogromna gula w gardle.
Kątem oka zauważyłam jak brunet spuszcza głowę i powoli kieruje się na górę. W salonie zostaliśmy sami, Malik usiadł na kanapie i założył ręce na kark spuszczając tym samym głowę w dół.
-Byłem pijany...- zaczął łamiącym się głosem.- Ja naprawdę cię ko...
-Nie mogę tego słuchać !- przerwałam mu i zaczęłam kierować się w stronę wyjścia.
-Fay, nie !- ruszył za mną i złapał mnie za nadgarstek.
-Puść, proszę...nie utrudniaj mi tego...- pozwoliłam, aby parę łez opuścił moje oczy.
Po chwili puścił moją dłoń, a ja odruchowo złapałam się za nią i rozmasowałam, mimo iż wcale mnie nie bolała.
-Żegnaj Zayn...- wyszeptałam patrząc po raz ostatni w jego tęczówki.
Taa Daaaammm ! I jest ostatni Booziu <3 Kocham Was :* dziekuję za komentarze pod poprzednim i w ogóle za tyle wyświetleń ! No, ale niestety jeszcze się mnie nie pozbędziecie jak widzicie jest to pierwsza część ostatniego rozdziału. Nie zmieściłam się w jednym, bo stwierdziłam że chyba uśniecie przy tak długim, więc są dwie części :* Dzisiaj krótko i na temat :) Tyle do drugiej części !
Genialny i dramatyczny. Czekałam na taki. Pisz dalej bo aż się nie mogę doczekać następnego //@VeronikaMiriam xoxox
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że w końcu spełniłam Twoje oczekiwania :) Pozdrawiam :*
UsuńOMG o.O
OdpowiedzUsuńAle zwrot akcji, naprawdę. Miałam łzy w oczach gdy czytałam fragment jak Fay się o tym dowiaduje. Ale też szkoda mi Zayna, no! I proszę Cię nie kończ opowiadania tylko pisz dalej :*
Być może Twoje (Wasze) prośby zostaną wysłuchane ! :* Nie płakuniaj :) Pozdrawiam !
UsuńKolejny świetny rozdział! Ta historia po prostu nie może się skończyć, więc - oczywiście, że chcemy drugą część! Jak czytałam o tym, że Fay jednak się dowiedziała, to z trudem powstrzymywałam łzy. Dobrze się stało, naprawdę. Chociaż z drugiej strony Zayn ma kłopot.. Kurcze, tak źle i tak niedobrze. Ech, mam nadzieję, że wszystko w końcu się ułoży. Czekam na kontynuację. :D
OdpowiedzUsuńDziekuje za mile slowa :)
UsuńCudowne opowiadanie *.* . Zaczelam je czytac w nocy, a teraz skonczylam. Po prostu sie w nim zakochalam. Nie moge sie doczekac nastepnej czesci tego rozdzialu i kolejnej czesci bloga <3. Dobrze ze Zayn powiedzial wszystko Fay bo nie mogl jej tak dluzej oklamywac, ale jest mi jej teraz bardzo szkoda ;( . Mam nadzieje ze jeszcze sobie wszystko wyjasnia i beda razem bo sa idealna para <3. Zycze weny do dalszego pisania ;*. //Monti :**
OdpowiedzUsuńA ja zakochałam się w Twoim komentarzu :* Bardzo się cieszę, że tak bardzo wciągnął i zaciekawił Cię mój blog obiecuję, że następny rozdział przyniesie Wam wiele emocji być może więcej niż w tym :) Pozdrawiam !
UsuńMam taki mentlik w głowie, że o mamusiu. Nie mam pojęcia co napisać ;c
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam ten rozdział trochę wyrwany z kontekstu bo nie znam poprzednich rozdziałów, ale obiecuję, że w najbliższym czasie nadrobię wazystko :D
Piszesz wspaniale i nigdy nie czytałam tak dobrych opisów przedstawiających sytuację :3
Masz ogromny talent, który nie może się marnować dlatego zabieraj się do pisania drugiej części opowiadania :p
Strasznie miszkoda głównej bohaterki Fay tak? Z tego co przeczytałam bardzo kochała mulata, który swoją drogą zachował się jak dupek. Czas nauczyć się doceniać to co się ma Zayn :)
Huh dzisiaj cały dzień poświęce doczytaniu wszystkich poprzednich rozdziałół także życz mi powodzenia xd
Czekam na kolejny genialny wpis :D
PS strasznie dziękuję za komentarz u mnie. To wiele dla mnie znaczy ;*
only-to-die.blogspot.com
Bardzo się cieszę, że podoba Ci się to co piszę :) Zgadza się Fay dobrze napisałaś :P Życzę miłego czytania :*
UsuńPozdrawiam <3
Boziuu nie lubię rozstań!
OdpowiedzUsuńBiedna Fay, biedny Zayn, widać, że żałuje...
Achh genialna część! Uwielbiam, kocham! :**
Czekam na nexta, proszę daj jak najszybciej!
Mogłabym poprosić o dedyka, pls :-)
Zapraszam do sb
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.comoz
Dziękuje :* Tak jasne <3
UsuńUhuhu, ale wpadłam :3 13-ty koment :) Tak się zaczytałam, że poprzednich notek nie komentowałam. Po prostu ubóstwiam Twoje opowiadanie! Mam nadzieję, że Fay i Zay się zejdą... :( Czekam na następne i zapraszam do siebie: http://dont-miss-your-life.blogspot.com/ :** Pozdrawiam, Alive ♥
OdpowiedzUsuńDziekuje ze skomentowalas :* pozdrawiam :) napewno wpadne na bloga !
UsuńJeny! <33333 Dawno mnie nie było ;( szkoła i w ogóle..
OdpowiedzUsuńPerfekcyjne jak zwykle boziu miałam się uczyć ale jak zwykle się wciągnęłam i przeczytałam i wiem że jestem dziwna ale zaczęłam twoje opowiadanie od nowa haha bo jest świetne a tylko nieliczne historie można czytać 2 razy <3 Znając życie to bedzie ich więcej :D
Boże Fay szkoda mi jej strasznie choć z drugiej strony Zayn żałuje.. mam nadzieję że jednak będzie happy-end!
A właśnie ma być II część! <3 Czekam z niecierpliwością xx
Nic nie szkodzi :) dziekuje mimo wszystko, ze skomentowalas to dla mnie wazne <3 pozdrawiam
UsuńNo co to ma być KOCIE?! Chcesz mnie w depresję wpędzić... Ja ubolewam teraz nad tym ich rozstaniem... Masz ich "złączyć" znowu bo ja sobie nie wyobrażam ich razem ;(((((( Proszę, weź ich pogódź i będzie wszystko okey ;DD i wszyscy będą zadowoleni, i ja będę zadowolona, i cały świat będzie zadowolony a ja będę mogła spać spokojnie. Tak, więc poza tym słońce rozdział jest CUUUUDOWNY, ale to wiesz o tym. Podoba mi się jego długość chociaż jaktak zabrałam się do czytania i tak sobie czytam i nagle paczam a tu KONIEC i ja takie WHYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYY i było mi śmutno, alęm szybko się pozbierałam i przecież zaraz dodasz kolejny no nię? Nie, że ja cię poganiam czy wywieram presję, ja tylko mówię, że rozdział MUSI BYĆ W TRYBIE NOW! Kocham cię kocie ;****
OdpowiedzUsuńKoooocham Cie kocie :* <3 wczoraj mial sie pojawic nowy ale mialam jakies problemy :c dziekuje Ci jak zawsze za wspanialy komentarz <3
Usuń