sobota, 26 października 2013

Chapter 30 cz.2


Ten rozdział dedykuję Darcy Styles, oraz wszystkim czytelniczkom 
+ w notce czeka Was niespodzianka !


Sześć miesięcy później...Styczeń

  -Świetnie zaspałam !- krzyknęłam wyskakując z łóżka jak oparzona.
     Szybko pobiegłam do łazienki, gdzie pospiesznie odbyłam codzienną toaletę i ubrałam się. Następnym moim celem była kuchnia, w której zdążyłam jedynie napić się parę łyków kawy. W korytarzu szybko naciągnęłam buty na stopy, a z wieszaka zabrałam kurtkę i torebkę. Zamknęłam mieszkanie i pognałam prosto do pracy. Po drodze zdarzyło mi się poturbować parę osób, które w biegu przepraszałam. Zdyszana wbiegłam do kawiarni, po której rozchodziła się już woń parzonej kawy, słodkich ciast i drożdżówek. Na ten zapach mój brzuch zaczął fikać koziołki. Przecież nic nie zjadłam. Wpadłam za ladę i przywitałam się z moją koleżanką z pracy, Charlie. Była to wysoka, ciemnej karnacji brunetka. Widząc mnie zmarzniętą nalała mi do kubka herbaty, a ja podziękowałam jej i momentalnie przyssałam się do ciepłej cieczy, która po chwili ogrzała mój przełyk i żołądek. Do tego dobrałam sobie drożdżówkę z marmoladą i mój brzuch był pełny. Rozebrałam się, nałożyłam firmowy fartuszek i zabrałam się do pracy, bo jak co rano dużo ludzi przewija się przez kawiarnię o nazwie Annabelle Cafe.
     No tak pasowałoby Wam co nieco wyjaśnić. Od sześciu miesięcy w moim życiu nie dzieje się nic ciekawego. Nadal mieszkam w Londynie, gdzie mam swoje mieszkanie. Postanowiłam zacząć wszystko od nowa bez niczyjej pomocy. Siostra wiele razy chciała pomóc mi z pracą, ale zawsze odmawiałam. Chciałam pokazać, że potrafię się podnieść i dam sobie radę sama. Od tego czasu pracuję w kawiarni jako kelnerka i to wystarcza na opłacenie mojego mieszkania i na jakiekolwiek zakupy. Jeżeli chodzi o Niego... Dawno go nie widziałam ostatnio chyba na urodzinach Lux, czyli pięć miesięcy temu. Od czasu do czasu spotykam się z Liam'em, oraz Eleanor, z resztą mam nikły kontakt.
     Praca mijała w dosyć szybkim tempie, obyło się bez żadnych jakiś ważniejszych wydarzeń. Kiedy moja praca dobiegała powoli końca rozdzwonił się mój telefon. Wyciągnęłam go z kieszeni spodni i spojrzałam na wyświetlacz na którym wyświetliła mi się uśmiechnięta mordka Liam'a.
  -Słucham cię sunshine !- przywitałam go wesoło.
  -Rozumiem, że dobry humorek ci towarzyszy ?
  -A, i owszem !- potwierdziłam.- W jakiej sprawie do mnie dzwonisz ?- spytałam wycierając blat stolika.
  -A czy musi być jakiś konkretny powód bym dzwonił do mojej kochanej przyjaciółki ?- oburzył się.
  -Och, oczywiście, że nie ! No więc słucham- zachichotałam.
  -Zapraszam cię dzisiaj do siebie. Razem z Sophią stwierdziliśmy, że dawno cie nie widzieliśmy i bardzo byśmy chcieli byś do nas wpadła..
  -Jesteście podejrzani...
  -Oh Fay, po prostu stęskniliśmy się za tobą- westchnął.
  -Mhmm... W takim razie zaszczycę was swoją obecnością !
  -Ah, to dla nas sama przyjemność !- odpowiedział teatralnie.
  -Do zobaczenia- zaśmiałam się na jego udawany akcent.
  -Do zobaczenia...- koniec połączenia.
     Czyli nie będę musiała dzisiaj wychodzić do jakiegoś durnego klubu. Poinformowałam Charlie, że niestety ale dzisiaj nie wyjdę z nią do żadnego, ściągnęłam fartuszek i zawiesiłam go na wieszaku, a następnie opuściłam lokal. Spokojnym krokiem ruszyłam do mieszkania, po drodze robiąc zakupy. Mam szczęście, że chodzę dosyć szybko, bo już po dwudziestu minutach byłam w domu. Innym razem złapałabym taksówkę, ale dzisiaj miałam ochotę na spacer. Kiedy znalazłam się w mieszkaniu, zakupione rzeczy odłożyłam na swoje miejsce, a następnie udałam się pod prysznic. Było dopiero po trzeciej, więc miałam sporo czasu do wyjścia. W prawdzie Li nie oznajmił mi o której godzinie mam być, ale stwierdziłam że dobrą godziną będzie piąta. Weszłam pod prysznic i po chwili ciepła woda opłukiwała moje ciało z zapachu różnych słodkości i kawy. Mój nowy malinowy żel pod prysznic jeszcze skuteczniej usunął nieprzyjemny zapach i gdybym mogła w kabinie stałabym wieczność, ale nic co dobre nie trwa wiecznie. Niestety. Wyszłam i opatuliłam się ręcznikiem, wytarłam swoje mokre ciało i jak zwykle nabalsamowałam je. Opuściłam łazienkę i ruszyłam do sypialni po jakiś ciuszki. Kiedy byłam przebrana ułożyłam się na kanapie i wzięłam na kolana laptopa. Sprawdziłam wszystkie ciekawe portale, dodałam jakiś mało znaczący jak dla mnie wpis na twitterze, aby cokolwiek się tam działo i wyłączyłam komputer. Skoro miałam czas to postanowiłam pójść do łazienki i zafarbować sobie włosy, ponieważ ostatnio kupiłam farbę i nie miałam kiedy jej nałożyć. Kiedy wykonałam tę czynność, zrobiłam się głodna, więc pomaszerowałam do kuchni gdzie przygotowałam obiad. Po skonsumowaniu ryżu z warzywami nadszedł czas, by zmyć farbę. Wysuszyłam włosy i przeglądają w lusterku stwierdziłam, że wyglądam dobrze. Z uśmiechem na ustach poprawiłam swoją fryzurę, wygładziłam podkoszulek i nałożyłam balsam na ust. Niestety musiałam ponownie się przebrać, bo podczas robienia posiłku ubrudziłam bluzkę. Zabrałam z wieszaka zimowa kurtkę i nałożyłam ją razem z szalikiem i czapką. Nie obyło się bez ciepłych rękawiczek. Do kieszeni włożyłam telefon i byłam gotowa do wyjścia.
     Złapałam taksówkę i ruszyłam prosto do apartamentu Payno. Dosyć szybko dotarłam na miejsce, ponieważ nie było dużych korków. Wysiadłam prosto pod budynkiem w którym znajdowało się jego mieszkanie. Weszłam do środka i przywitałam się z portierem, który już zapamiętał że jestem tutaj mile widzianym gościem. Wyjechałam na odpowiednie piętro windą i po chwili stałam przed drzwiami do
apartamentu przyjaciela. Nacisnęłam dzwonek i w tym samym momencie gdzieś z głębi mieszkania rozległ się głośny krzyk Sophi.
  -Idę !
     Przeczesałam palcami moje włosy i drzwi się otworzyły, a Sophia rzuciła się na mnie. Przez ten czas poznałyśmy się bliżej i powiem szczerze nie mogę nic jej zarzucić. Jest w porządku osobą i można z nią na poważnie porozmawiać.
  -Cześć Sophia !- odwzajemniłam uścisk.
  -Wejdź ! Nie będziemy stać w progu.- odezwała się gdy w końcu się ode mnie oderwała.- Zmieniłaś kolor włosów !- zauważyła.
  -Uh, taak !- uśmiechnęłam się, zdejmując kurtkę, a następnie buty.
  -Muszę przyznać, że do twarzy ci, a taka zmiana dobrze ci zrobi...- powiedziała pocierając moje ramię.
    Weszłyśmy do przestronnego i minimalistycznie urządzonego salonu, w którym siedziałam Liam.
  -Cześć mała !- wstał i przygarnął mnie do siebie.- Zmieniłaś kolorek !- złapał kosmyk moich włosów między palce.
     Zaśmiałam się i lekko zaczerwieniłam, ponieważ nie spodziewałam się, że spotkam się z takimi komplementami, a następnie usiadłam na swoim ulubionym fotelu w tym mieszkaniu. Sophia po chwili pojawiła się z tacą na której znajdowały się trzy filiżanki kawy, oraz jakieś ciastka. Rozmowa w miłej atmosferze trwała już jakąś godzinę, aż w końcu rozdzwonił się telefon Liam'a. Przeprosił nas i wyszedł z salonu.
  -Sophia ?- zaczęłam po chwili ciszy zagryzając wargę ze zdenerwowania.
  -Tak ?
  -Mam do ciebie pytanie...
  -Pytaj o co tylko chcesz- uśmiechnęła się zachęcająco.
  -Nie wiesz co słychać u... ?- spuściłam głowę i przygryzłam policzki od środka z zawstydzenia.
  -U Zayna?- spytała, a ja skinęłam głową.- Z tego co wiem nikogo nie ma...Jeśli o to ci chodzi-odpowiedziała pocierając moje ramię.- Wiem tylko tyle, że zajmuje się tą dziewczyną co jest z nim w ciąży...
  -Lettie ?- uniosłam głowę do góry.
  -Tak, właśnie o nią chodzi- potwierdziła.
     Po naszej wymianie zdań nastała cisza, którą po chwili przerwał Li wchodząc, a właściwie wbiegając do salonu.
  -Słuchajcie jedziemy do szpitala !
     Reakcja brunetki i moja była taka sama.
  -Ale jak to ?!- krzyknęłyśmy zdziwione, podnosząc tyłki z kanapy.
  -Wyjaśnię Wam wszystko w samochodzie ! Chodźcie !- ponaglił nas ruchem dłoni.
     Wciągnęłam szybko buty na nogi i w biegu złapałam za kurtkę, która wisiała na wieszaku. Dosłownie wypadliśmy z mieszkania i zbiegliśmy po schodach, bo tak było szybciej. W ekspresowym tempie znaleźliśmy się w najlepszym ze szpitali w Londynie o nazwie St Hospital Mary's. Liam po drodze wyjaśnił nam po co ten pośpiech. Otóż Lettie Cavanagh ponoć zaczęła rodzić. Teraz pojawia się pytanie: Na co my wszyscy jesteśmy potrzebni ? Odpowiedz jest prosta Zayn wpadła w panikę i potrzebuje pomocy swojego najlepszego przyjaciela. Najlepsze jest to, że to ja chyba tutaj zaraz wybuchnę, ponieważ trzęsę się jak galareta, mimo iż Sophia widzi co się ze mną dzieje i próbuje mnie jakoś wesprzeć. W recepcji niestety nie chcieli nam udzielić jakiejkolwiek informacji, dlatego też Liam musiał zadzwonić po Zayna, aby tutaj przyszedł. Świetnie, a już myślałam, że jakoś tego uniknę. Postanowiłam usiąść na krzesełku i poczekać, aż w końcu będziemy mogli pójść pod salę w której rodzi blondynka. Wyjęłam telefon z kieszeni w celu sprawdzenia godziny, cyferki na wyświetlaczu oznajmiły mi, że dochodzi dziewiętnasta i robi się już ciemno.
     Zaczęłam nerwowo bawić się palcami, aż w końcu uświadomiłam sobie że wcale nie jestem tutaj potrzebna. Gdy już miałam iść do Sophii i oznajmić jej, że jadę do domu, koło bruneta pojawił się On. Jak zawsze idealna fryzura, lekki zarost, malinowe usta. Ubrany w czarno-czerwoną koszulę w kratę, białą koszulkę, czarne dżinsy i tego samego koloru glany, stał wymachując nerwowo rękami w stronę recepcjonistki. Uśmiechnęłam się delikatnie na jego widok, ale momentalnie się skarciłam. Odwróciłam głowę i skupiłam swój wzrok na Spohii, która także mnie obserwowała. Posłała mi pocieszający uśmiech, gdy zmierzałam w jej stronę.
  -Dasz radę ?- szepnęła, gdy znalazłam się koło niej.
  -Tak, myślę że tak...- odpowiedziałam.
     Gdy czarnowłosy wyjaśnił wszystko blondynce, która zajmowała miejsce w recepcji w końcu mogliśmy na spokojnie ruszyć pod salę porodową. Kiedy tylko Liam zwrócił się do nas, abyśmy się ruszyły oczy Zayn'a powędrowały w naszą stronę. Gdy zatrzymały się na mojej osobie, poczułam jak moje policzki zaczynają oblewać się rumieńcem.
  -Witaj, Zayn...- te słowa z trudem przeszły mi przez gardło.
    Tak dawno nie wypowiadałam jego imienia.
  -Cześć, Fay !- uniósł kącik ust do góry.
  -Chodźmy już !- krzyknął Liam widząc naszą niezręczną sytuacje.
    Ruszyliśmy prosto za Mulatem. Po pokonaniu kilku pięter znaleźliśmy się na właściwym oddziale. Nie wiedząc co ze sobą zrobić usiadłam na krzesełku. Oparłam swoją brodę na rękach i w takiej pozycji postanowiłam czekać. W pewnym momencie usłyszałam nad sobą głos przyjaciela.
  -Idę po coś do picia. Chcesz coś ?- spytał.
  -Nie, dzięki...Albo weź mi jakiś sok !- krzyknęłam za nim.
  -Jasne !
    Wróciłam do poprzedniej pozycji, ale tym razem ukryłam twarz w dłoniach. Byłam potwornie zmęczona całym dniem, jedyne o czym teraz marzyłam to kąpiel i ciepłe łóżeczko. Powieki były na tyle ciężkie, że nie miałam siły ich podnosić. Wtedy ktoś mną szturchnął i złapałam się nad tym, że zaczęłam usypiać.
  -Czego ?!- warknęłam zdenerwowana.
  -Hej, hej spokojnie to tylko ja !- chłopak uniósł ręce w geście obronnym i zaśmiał się.
  -Ah, to ty sory, ale jestem potwornie zmęczona...- wyjaśniłam, gdy zobaczyłam Zayna.
  -Widzę właśnie...- odpowiedziała biorąc łyk kawy z automatu.
  -Nie jesteś przy Lettie ?- spytałam.
  -Przed chwilą kazano mi wyjść, ale nie wiem dlaczego...- wzruszył ramionami, widać lekko wkurzony zaistniałą sytuacją.
  -Spokojnie, pewnie to nic takiego- postanowiłam go wesprzeć.
  -Dzięki- odparł i usiadł na krzesełku na przeciwko mnie.
    Oparł głowę na ścianie i zadarł ją lekko do góry, zamykając oczy. Wtedy poczułam, że wszystkie sytuacje z Nim wracają do mnie, do mojej głowy. Mimo, iż starałam się zapomnieć, nie mogłam. Nie dałam rady, a gdy w końcu podniosłam się i zaczęłam wszystko od nowa. On znów się pojawił.
     Zamyśliłam się na tyle, że nie zorientowałam się kiedy Malik zmienił pozycję i również wpatrywał się we mnie. Na szczęście pojawił się Li z Sophią, którzy przynieśli coś do picia. Wyprostowałam się na krzesełku i odebrałam od dziewczyny sok marchewkowy. Odkręciłam butelkę i upiłam łyk. Nastąpiła cisza, przerywana od czasu do czasu rozmową bruneta z Soph. Czas dłużył się niemiłosiernie, parę razy ktoś musiał mnie szturchać, bo usnęłabym na krzesełku.
  -Fay, jedź do domu nie ma sensu byś tu siedziała...- w pewnym momencie odezwała się brunetka.
  -Zayn od której jesteś tutaj z Lettie ?- wyminęłam pytanie dziewczyny.
  -Od czternastej...- odpowiedział zachrypniętym głosem.
  -Tak, więc i ja wytrzymam Sophia- oznajmiłam i wstałam z krzesełka.
    W tym samym czasie na korytarz wyszedł lekarz i oznajmił, że nadszedł ostatni etap porodu. Zayn poderwał się z krzesełka i ruszył za lekarzem. Nerwowo przeczesałam włosy palcami i z powrotem zajęłam krzesełko. Liam, który siedział pomiędzy mną, a swoją dziewczyną wstał i zaczął nerwowo krążyć w kółko.
  -Payne ! Tobie się dziecko rodzi czy twojemu przyjacielowi ?!- po chwili nie wytrzymałam i krzyknęłam w jego stronę.
  -Po prostu się denerwuje !- warknął w moją stronę.
  -To usiądź na dupie i ogarnij się !
     Jak powiedziałam tak zrobił.
  -Sory, poniosło mnie...- szepnęłam po chwili.
  -Nic się nie stało ty też miałaś prawo się zdenerwować- odpowiedział patrząc w moją stronę.
     Odkręciłam butelkę z sokiem i wypiłam ostatni łyk cieczy. Wstałam i wyrzuciłam do kosza butelkę, wracając na miejsce nie mal zderzyłam się z lekarzem wychodzącym z sali w której rodziła Lettie. Podskoczyłam przestraszona i chwyciłam się za klatkę piersiową.
  -Nic panie nie jest ?- spytał równie przestraszony lekarz.
  -Nie wszystko w porządku, niech pan lepiej powie co z Lettie Cavanagh !
  -Poród przeszedł bez żadnych komplikacji i pani Cavanagh urodziła śliczną, zdrową córeczkę !- uśmiechnął się szeroko.
  -Można do niej wejść ?- spytał Liam.
  -Tak, oczywiście ale nie za długo, ponieważ obie powinny odpoczywać...- ponownie uśmiechnął się życzliwie po czym ominął nas i ruszył do swojego gabinetu.
  -Dziękujemy !- krzyknęłam za nim.
     Ubraliśmy szpitalne fartuchy, które przyniosła nam pielęgniarka i weszliśmy do pomieszczenia. Kiedy przekroczyliśmy próg zastaliśmy słodki widok. Lettie uśmiechnięta leżała na łóżku, a obok niej na krześle siedział Zayn z maleństwem na rękach. Twarz miał całą we łzach szczęścia, a usta wykrzywiały się w ogromny uśmiech. Chyba emocje wzięły górę i po moich policzkach również spłynęło kilka łez, kątem oka zauważyłam że Sophia także nie powstrzymała się od uronienia kilku.
  -Jest śliczna...- szepnęłam, gdy podeszliśmy bliżej.
  -Dziękuję...- odpowiedziała z ogromnym uśmiechem blondynka.
    Zayn chyba nie do końca wiedział co dzieje się wokół niego, siedział i wpatrywał się w swoją córeczkę jak w obrazek.

Pięć miesięcy później...Maj

  -Jesteś skończonym dupkiem !- krzyknęłam w stronę blondyna, wychodząc z jego auta.
  -Kochanie, ale daj mi to wyjaśnić !
  -Zamknij się !- warknęłam nie odwracając się w jego stronę.
     Conor okazał się skończonym idiotą, który myślał tylko o jednym. Tak, spotykałam się ze skończonym idiotą ! Wściekła na siebie i na byłego już chłopaka ruszyłam do swojego mieszkania. Dobrze, że znajdowałam się tuż pod nim, bo zaczynało robić się ciemno. Odnalazłam kluczyki w torebce i z ogromnym zamachem otworzyłam drzwi wejściowe. Rzuciłam torebkę i kluczyki na komodę, kierując się prosto do łazienki zdjęłam baleriny. Uwolniłam się od ciuchów i napuściłam do wanny wody, nalewając do niej również płyn. Spięłam włosy w wysokiego koczka, aby mi nie przeszkadzały i zanurzyłam stopę w wodzie. Powoli usiadłam w wannie i mruknęłam zadowolona z ciepłej kąpieli. Niestety nie trwało to długo, ponieważ rozdzwonił się mój telefon.
  -Halo ?- odebrałam lekko zdenerwowana.
  -Hej, Fay !- usłyszałam radosny głos Eleanor.
  -Hej ! Co słychać El ?
  -W porządku, dzwonię by spytać jak tam randka !- pisnęła podekscytowana.
  -Oh, nawet nie wspominaj. To była katastrofa !
  -Zerwaliście ?- spytała zdziwiona.
  -Owszem, Conor to kretyn, który szuka tylko laski do zaliczenia !- warknęłam przymykając oczy.
  -Przykro mi Fay...- odparła pocieszającym tonem.
  -El to nie twoja wina... Po prostu teraz wiem, że faceci to zwykłe świnie...- wyjaśniłam.
  -Ehm, Fay ? Ale Liama tolerujesz ?
  -No tak... On jest inny ! Kurde El nie mieszaj mi !- pogubiłam się.
  -A jednak !- zaśmiała się.
     Wtedy usłyszałam charakterystyczny dźwięk, że ktoś jest na drugiej linii.
  -El poczekaj sekundkę, mam drugi telefon- oznajmiłam przyjaciółce.
  -Słucham ?- przełączyłam na drugą rozmowę.
  -Fay, proszę przyjedź !- usłyszałam trzęsący się głos Zayna.
  -Zayn co się dzieje, gdzie mam przyjechać ?- momentalnie się wyprostowałam.
  -Przyjedź na komisariat i szukaj funkcjonariusza Watson'a !
     Rozłączyłam się zapominając o rozmowie z przyjaciółką i dosłownie wyskoczyłam z wanny. Szybko naciągnęłam na siebie jakieś ciuchy, złapałam za kluczyki od mieszkania, oraz auta i wybiegłam z mieszkania. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam na komendę policji, na której znajdował się Zayn.
     Zaparkowałam i zamknęłam moje nowe Audi Q7, które dostałam od Tom'a i biegiem dotarłam do drzwi. Podeszłam do najbliższego policjanta i spytałam o funkcjonariusza Watson'a. Kiedy mężczyzna tłumaczył mi gdzie mogę go znaleźć, usłyszałam Jego zachrypnięty głos.
  -Fay...
     Odwróciłam głowę w prawo i zobaczyłam jego czerwone oczy, oraz łzy spływające po policzkach. Podbiegłam do niego i złapałam za ramiona. Znów się długo nie widzieliśmy, a jak już widzę to dlaczego w takich okolicznościach ?
  -Zayn co się stało ?- spytałam łamiącym się głosem.
     Nie wiedziałam co zaraz usłyszę, widok Malika w takim stanie zwiastował złe rzeczy.
  -Lettie...o-ona nie żyje...- wyjąkał i wtulił się we mnie.
     Stałam jak słup za nim dotarło do mnie co właśnie przekazał mi Mulat. Otrząsnęłam się szybko i objęłam rękoma ciało chłopaka. Nawet nie wiem kiedy obok nas pojawił się funkcjonariusz, który zaczął odpowiadać nam, a raczej mi o co go tylko spytałam. Dowiedziałam się, że Lettie miała wypadek samochodowy, nie chciałam znać szczegółów. Momentalnie przyszła mi do głowy jedna myśl.
  -Ona miała pięciomiesięczna córeczkę. Czy, czy ona z nią była ?
  -Nie, w chwili wypadku znajdowała się pod opieką opiekunki. Na razie zaopiekowała się nią Opieka Społeczna, oni zajmują się takimi sprawami. Dziewczynka jest cała i zdrowa...
     W tym momencie nie wytrzymałam i rozpłakałam się jak małe dziecko. Zayn stał koło mnie i próbował jakoś się opanować, ale czułam że cały się trzęsie.
  -Potrzebujemy numery telefonów do jej jakichkolwiek krewnych, czy mają je państwo ?
  -O-ona nie ma rodziny...- wydusił Zayn.
  -Rozumiem to tyle, dziękuję...- powiedział spokojnie i odszedł.
     Zayn usiadł na krzesełku i schował twarz w dłonie, pogładziłam go po plecach i wyszeptałam.
  -Jedź do domu...
     Chłopak pokręcił głową.
  -Chodź...- wzięłam go za rękę i pociągnęłam w stronę drzwi.
     Wsiedliśmy do mojego samochodu i ruszyłam w stronę domu czarnowłosego. Na miejscu chwyciłam za telefon i próbowałam dodzwonić się do Opieki Społecznej. Niestety nie zrobią nic do rana.
  -I co ?- spytał Malik niosąc mi kubek herbaty.
  -Niestety nie zrobią nic do siódmej rano...- pokręciłam głową.- Dzięki- wzięłam od niego kubek z cieczą.
     Usiadłam na kanapie i podskoczyłam do góry, bo coś na czym siadłam zapiszczało. Okazało się, że to tylko pluszowy miś.
  -Idź spać na górę jesteś zmęczona ja również...- powiedział spokojnie Zayn.
  -Dzięki...- uśmiechnęłam się lekko w jego stronę.
     Przytuliłam go na odchodne i ruszyłam po schodach do sypialni.

Następny dzień, rano...

  -Dzwonił ktoś ?- spytał chłopak wchodząc do kuchni.
  -Tylko prawnik Lettie...- odparłam nalewając sobie do kubka kawy.- Chce z nami pogadać i jest już w drodze...
     Zayn nic nie odpowiedział tylko zaczął wpatrywać się w przestrzeń.
  -Chcesz kawy ?- spytałam próbując jakoś przerwać zupełną ciszę.
  -Nie dzięki...- odpowiedział beznamiętnie, wstał i wyszedł z kuchni kierując się do salonu.
     Nie całe półgodziny później przyjechał prawnik. Zaprosiłam go do salonu, gdzie z Zayn'em usiedliśmy na przeciwko niego.
  -Z pewnością jest wam w tym momencie bardzo trudno. Zacznę od tego czy macie jakieś pytania ?
  -Bardzo martwię się o swoją córkę Sophie...- zaczął Zayn.
  -Uzgodniłem już wszystko. Noc spędziła u rodziców zastępczych, ale została z powrotem przeniesiona do ośrodka Opieki Społecznej. Ludzie, którzy tam pracują stwierdzili, że najlepiej będzie, gdy zamieszka z drugim rodzicem, ponieważ to pan jest jej ojcem ma pan do niej prawo i powinniście ją tutaj przywieść...
  -My ?- spytałam zdziwiona.
  -Oh, przepraszam. Czy Lettie rozmawiała z państwem o opiece prawnej nad dzieckiem ?
  -Nie...- odpowiedzieliśmy równocześnie.
  -Tak, więc w testamencie jako opiekunów Sophie, w razie jej śmierci wymieniła właśnie panią...I oczywiście drugim jest pan Malik, czyli ojciec dziewczynki...Oczywiście na pewno nie w ten sposób chcieli państwo zakładać rodzinę...
  -Przepraszam, ale to chyba jakaś pomyłka. My nie jesteśmy razem, to znaczy byliśmy jakiś rok temu...- oboje zaczęliśmy się tłumaczyć.
     Dla mnie jak i dla Niego było to zaskoczenie.
  -Wiem, że to dla pani szok. Dlatego są też inne opcje, może pani odmówić, a pan się nie zgodzić...
  -Chwileczka !- krzyknęliśmy oboje i wstaliśmy z kanapy.
     Wyszłam na taras i zaczęłam chodzić w kółko.
  -Co ja mam zrobić ?!- biłam się z myślami.
     Wzięłam parę wdechów i wydechów dla uspokojenia. Przeczesałam palcami włosy i z powrotem wróciłam do salonu. Usiadłam z Mulatem na na kanapie i wymieniłam z nim porozumiewawcze spojrzenie.
  -Zgadzamy się !



To już koniec pierwszej części !
Mam nadzieję, że spodobał Wam się ostatni rozdział bo mnie osobiście, bardzo !
Nie mogłam się doczekać, aby oddać go w Wasze ręce :)
Jestem niesamowicie podekscytowana i ciekawa jak zareagujecie !
UWAGA !
Postanowiłam dalej prowadzić to opowiadanie i specjalnie dla Was zrobiłam
kolejną część ! <3
Mam nadzieję, że się cieszycie :)

Mam do Was prośbę !
Czy te osoby, które do tej pory nie komentowały, a jedynie czytały 
mogłyby skomentować, chociaż ten ostatni rozdział pierwszej części opowiadania ? ;*
To jest moja jedyna prośba :)

Lov Ya ! <3



PS. POJAWI SIĘ TAKŻE DRUGA NOTKA Z KILKOMA INFORMACJAMI
WYCZEKUJCIE ! <3

PS2. STOORY OF MY LIFE ! <3



   

21 komentarzy:

  1. No, powiem Ci, że pierwszą część zakończyłaś należycie. Ten rozdział jest chyba jednym z lepszych w całym tym opowiadaniu i nawet nie wiesz jak się cieszę, że zdecydowałaś się na drugą część, którą na pewno też będę czytać. Dobrze, że Fay przekonała się jaki jest Conor. W ogóle uwielbiam ten rozdział, naprawdę. Już nie mogę doczekać się drugiej części. <3
    PS. Story Of My Life, adlnalnfa. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny!! Kocham twoje opowiadanie <3 /Aniaa

    OdpowiedzUsuń
  3. Obiecałam, że skomentuje. Rozdział naprawdę świetny. Czekam z niecierpliwością na druga część. Mam nadzieje że oni będą razem. <3 /Dariaa

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej...jak szybko to wszystko...
    Według mnie, wszystko stało się za szybko. Rozdział trochę pogmatwany Ale z drugiej strony fajny i strasznie ciekawy :)
    Cieszę się, że będzie druga część, ale naprawdę zwracaj uwagi na błędy i szyk zdań :)
    Podsumowując, rozdział spoko :)
    Nita ;*.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wreszcie jakas krytyka ! Dzieki ze zwrocilas mi uwage :) bede wiedziala co poprawic. Wiem, ze wszystko stalo sie szybko sama zwrocilam na to uwage i to jest troche zle, ale no nic wiem na przyszlosc zeby wiecej tego bledu nie popelniac :) pozdrawiam i dziekuje za komentarz :*

      Usuń
  5. OMOMGOMG ZAJEBISTY *.* . O MATKO NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ DRUGIEJ CZĘŚCI. KOCHAM TO OPOWIADANIE. KOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAM. AŻ NIE WIEM CO MAM DALEJ NAPISAĆ. W OGÓLE NIE SPODZIEWAŁAM SIĘ TAKIEGO ZAKOŃCZENIA, ALE JEST SUPER. CZEKAM NA NASTĘPNY. ŻYCZĘ WENY ♥♥♥ // Monti ;*
    P.S. to zakończenie przypomina mi trochę historię z filmu 'Och, życie' http://zalukaj.tv/zalukaj-film/9551/och_zycie_life_as_we_know_it_2010_.html . bardzo polubiłam ten film. jest cudowny, więc bardzo podoba mi się to że dodałaś do opowiadania taki wątek ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. dziekuje i ciesze sie, ze tak bardzo podoba Ci sie to co pisze :) dzieki rowniez za link do filmu, bo szczerze to go nie ogladalam ! Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękny rozdział. Szkoda że Lettie nie żyje... I awwww Zayn i Fay będą wychowywać dziecko ;3 Nie mogę się doczekać 2 części. Powodzenia przy piasniu //@VeronikaMiriam xoxox

    OdpowiedzUsuń
  8. w końcu jestem! przepraszam, że dopiero teraz, ale wcześniej nie miałam za bardzo czasu :(
    część 1 jest tak samo cudowna jak ta :)
    jesteś wspaniała kochanie!
    szkoda, że Lettie nie żyje
    Zayn i Fay będą wychowywać dziecko awwwwwwh

    jedna drobna uwaga: zanim dodasz to przeczytaj jeszcze raz całość, niektóre zdania można by poprawić :)
    powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje kochana <3 uwierz, ze przeczytalam tylko nie zauwazylam rzeczywiscie tych szczerze mowic troche rażących bledow :c z gory bardzo przepraszam za nie ! Pozdrawiam <3

      Usuń
  9. O mamuniu ten rozdział mnie powalił. Jak dobrze, że postanowiłaś kontynuować opowiadanie. Zayn i Sophie będą razem wychowywać dziecko, to takie słodkie Naprawdę się tego nie spodziewałam. Nie mogę się az doczekać drugiego sezonu. Czasami nie mam czasu na regularne czytanie rozdziałów, studia, praca itp ale jak tylko znajduję czas to staram się to nadrobić. Lubię Twoje opowiadanie, jak tylko je czytam to mam uśmiech na twarzy. Także nie pozostaje mi nic innego niż czekać na pierwszy rozdział kontynuacji. Życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybaczam Ci rozumiem, że masz pracę i w ogóle (wow ktoś taki jak ty polubił moje wypociny! O.O). Cieszę się, że czytasz :* Dziękuję za komentarz :* <3

      Usuń
    2. Ktoś taki jak ja? Daj spokój, jestem zwykłym szarym człowiekiem :P Czemu miałabym nie polubić. Jest naprawdę dobre ;D

      Usuń
  10. Bd cod jeszcze dodawała

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest pytanie ? Jeżeli tak to owszem, będzie druga część :) Za niedługo pojawi się notka z informacją kiedy będę ja publikować :) Mam nadzieję, że jasno wytłumaczyłam :)

      Usuń
  11. Jejjjj czekam na dalsza ciag.... :D juz nie moge sie doczekac!!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Twoj blog zaczęłam czytać dopiero dzisiaj i jest naprawdę fantastyczny ,nie mogę doczekac 2 czesci . :) D.

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziekuje ! Ale mialabym prosbe do anonimow, czy moglybyscie sie podpisywac ? :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej ; rozdzial spoczko, ale czy to nie glupie ze lettie zginela w wypadku, a napisala testament?

    Mol Ksi@zkowy

    OdpowiedzUsuń