poniedziałek, 1 lipca 2013

Chapter 18

     Dni za dniem, koncert za koncertem mijały w bardzo szybkim tempie. Za nim się obejrzeliśmy był początek lipca. Kolejny koncert miał być w Hershey . Siedząc jeszcze w moim łóżeczku rozmyślałam nad tym co się wydarzyło przez ten miesiąc. Od dnia pocałunku z Zayn'em nic się nie zmieniło. Postanowiłam więcej swojej uwagi poświęcić Lux. Malik, oh wiele się w jego życiu podziało. Pamiętacie jeszcze Lettie ? Tak tą blondynke ze szpitala. Wyobraźcie sobie przespała się z NIM w tą noc kiedy się pokłóciliśmy. Nie było by nic w tym takiego dziwnego, gdyby nie to, że ta zdzira urodzi mu dziecko za osiem miesięcy. 
     Życzę im szczęścia- czujecie ten sarkazm ? 
     Za jakieś trzy godziny mamy wylot do Stanów. Szczerze ? Nie mam zamiaru tam lecieć. Wolałabym zostać tu na miejscu i w moim kochanym łóżeczku ze słuchawkami na uszach. Nie obraziłabym się wcale na kubek gorącego kakao i murzynka, ale pewnie nie mam co nawet marzyć. Za chwilę muszę się zbierać na lotnisko, a ja nawet nie spakowana. Szalona ja.
  - Fay ?- siostra weszła do pokoju.
  - Tak ?- zsunęłam słuchawki na szyje.
  - Jesteś spakowana ?
  - Emm.. nie- wyszczerzyłam się.
  - Matko jedyna ! To na co ty czekasz ?- Lou strzeliła sobie facepalma.
  - Oj Lou już się zbieram..- wymamrotałam i wygrzebałam się spod kołdry.
     Siostra wyszła z pokoju, a ja przyciągnęłam do siebie walizkę, której nawet nie chowałam. Otworzyłam szafę w której był jednym słowem burdel. Wywaliłam wszystko na podłogę i zaczęłam "składać", a następnie wkładać do walizki. Nie zajęło mi to dużo czasu, następnie podreptałam do łazienki. Stamtąd zabrałam 
kosmetyki, które tak jak ciuchu, w kosmetyczce władowałam do bagażu. Tak po półgodzinie moja walizka była gotowa, ale ja jeszcze nie. Zabrałam z łóżka wcześniej odłożone ciuchy i wsunęłam je na siebie. Włosy  przeczesałam szczotką i spięłam w niechlujnego koczka.
     Gotowa zeszłam na dół, gdzie złapałam małą i zaczęłam się z nią bawić. Niestety musiałyśmy przerwać, ponieważ musieliśmy już jechać na lotnisko. Oczywiście naszej wspólnej zabawy nie było końca. Razem z Lux wygłupiałyśmy się w aucie. Parę razy Tom oberwał w głowę, ale to nic w porównaniu ile razy dostała Lou. W tak dobrym nastroju dotarliśmy do celu. Wyładowaliśmy się z samochodu, które zostawiliśmy na lotnisku. Weszliśmy do ogromnego gmachu, gdzie po kilku minutach rzucił się na mnie Liam.
  - Jak tam mała ? - spytał zaraz potem jak się ode mnie oderwał.
  - Ekhem ! Tylko nie mała. - pogroziłam mu palcem, na co brunet wyszczerzył się.
  - No tak zapomniałem, że tego nie lubisz..- wystawił mi język.
  - Uznajmy, że tego nie było. Wszystko w porządku- odpowiedziałam i wymusiłam uśmiech, który idealnie pasował do mojej odpowiedzi.
  - Czyli źle..- sprostował Liam.
  - Aż tak bardzo widać ?- spytałam zrezygnowana.
  - Jak przylepisz ten twój sztuczny uśmiech number 5 to nawet w spoko..- na taką wypowiedź
chłopak dostał kuksańca w bok, a na widok jego miny na moje twarzy pojawił się prawdziwy, szczery uśmiech.
  - O widzisz i tak masz się uśmiechać przez cały czas !- oznajmił.
  - Jeżeli będziesz miał taką samą minę w momencie, gdy cię dźgnęłam to będziesz widział ten uśmiech cały czas- zaśmiałam się.
     Chłopak zarzucił na moje ramię swoją rękę, a w wolne dłonie chwyciliśmy walizki i ruszyliśmy w stronę reszty. Louis akurat żegnał się z Eleanor, Harry "stukał" coś na swoim Iphonie, chyba nie zdziwicie się jak powiem, że Niall jadł jakiegoś batonika. Natomiast Zayn rozmawiał przez telefon. Na jego widok na mojej twarzy zaraz po uśmiechu spowodowanym żartem Liam'a pojawił się grymas. Wiedziałam, że tak będzie. - pomyślałam.
  - Wdech, wydech pamiętaj Fay..-usłyszałam szept mojego przyjaciela, który w tym samym momencie 
puścił mnie i podszedł do swojej dziewczyny i dał jej soczystego buziaka.
     Naprawdę jestem pełna podziwu, że ich związek jeszcze istnieje. Nie widzą się zbyt często, chyba że jest to wyjątek jak dziś. Mimo to miłość jest silniejsza, a ja im będę kibicować.
  - Hej Fay !- odezwał się lokaty.
  - Cześć Harry- uśmiechnęłam się i usiadłam obok niego.
     Brunet z powrotem zagłębił swoje zainteresowanie w telefonie, a ja natomiast naciągnęłam na uszy moje kochane białe Soniaki. Zdawało mi się, że ktoś coś do mnie mówił, ale olałam to. Zachciało mi się do łazienki, więc dźwignęłam się z krzesełka i powolnym krokiem ruszyłam w stronę mojego celu. Na sam początek dostałam drzwiami od jakiejś starszej pani, która jak oparzona zaczęła krzyczeć, że tak to jest teraz z młodzieżą. Stwierdziła, że teraz to wszyscy noszą takie blaszane nauszniki i przez to nic nie słyszą.
Zachichotałam pod nosem bo tyle miałam "do powiedzenia" na temat jej uwagi i weszłam do pomieszczenia.      Załatwiłam potrzebę, a kiedy wyszłam przy lustrze stała osoba, której na pewno nie chciała teraz oglądać. Pech chciał, że właśnie wtedy przed lustrem stała Lettie. 
     Dlaczego mnie to nie dziwi.
     Próbując udawać, że jej tam nie ma stanęłam przed lustrem i poprawił koczka, a następnie namydliłam i zamoczyłam dłonie, by następnie je osuszyć. Kiedy chciałam wychodzić, ktoś.. Przepraszam Lettie szarpnęła mnie za łokieć powodując tym, że cofnęłam się gwałtownie do tyłu.
  - Czego chcesz ?!- warknęłam.
  - Żebyś się odczepiła od Zayn'a..- syknęła i zmrużyła oczy.
     Prychnęłam i pokręciłam głową z niedowierzaniem.
  - Ty jesteś rzeczywiście taka głupia, czy grasz ? Przecież wiesz, że od jakiegoś czasu
prawie nie rozmawiamy ze sobą.
  - Ha ! Myślisz, że jestem idiotką ? Wiem co do niego czujesz, a takie uczucie szybko nie mija !
     Niestety na twoim miejscu jak najszybciej radziłabym wybić go sobie z głowy. On
ma teraz mnie, ma mnie i nasze dziecko !- krzyknęła i pokazała palcem na swój brzuch, a po łazience rozniosło się echo.
  - Jeżeli myślisz, że będę się wielce zamartwiać po twoim wywodzie to się mylisz ! Teraz przepraszam, a nie nie przepraszam, ale spieszę się na samolot.
     Zaśmiałam się głośno z jej głupoty, odwróciłam na pięcie i trzaskając jej drzwiami przed nosem wyszłam z łazienki. Wróciłam w miejsce, gdzie przed chwilą siedział Harry i reszta, ale nie zastałam tam ich.
  - Cholera !- warknęłam pod nosem.
     Wyciągnęłam z kieszeni telefon i nerwowo zaczęłam szukać numeru Liam'a. Nie odbierał, zresztą ja reszta. Z moich ust leciały coraz to lepsze wiązanki. Usiadłam na krześle zrezygnowana, lecz momentalnie poderwałam się, gdy zobaczyłam Malika. Może nie chciałam, żeby to on się teraz zjawił, ale był on moim ratunkiem. Pobiegłam w jego stronę i krzyknęłam:
  - Zayn !- wpadłam na niego.
  - Co się stało ?!- spytał zdenerwowany.
  - Umm.. przepraszam- zabrałam swoje ręce z jego torsu i założyłam pasmo włosów za ucho, które
wyleciało.
  - Nie pytam o to..- odpowiedział już spokojniej.
  - Jasne..-wymamrotałam i zmieszana opuściłam głowę.- Nie widziałeś reszty ?- powiedziałam śmielej.
  - Umm.. nie wyszedłem zapalić..- wyjaśnił i poruszył ramionami.
  - To świetnie..- wyszeptałam i zadarłam głowę do góry.
  - A stało się coś, że ich szukasz ?- spytał zdziwiony.
  - Emm.. nie wiesz.. tylko do kurwy nędzy chyba nas zostawili !- powiedziałam ironicznie.
  - Ja pierdole..- chłopak po chwili odparł i złapał się za głowę.
     Wytrzeszczyłam na niego oczy, a na usta cisnęło mi się:
  - Serio ?!
     Nastała między nami cisza, Mulat usiadł na krzesełku, a ja zaczęłam krążyć. Po chwili Zayn warknął:
  - Usiądź do jasnej cholery !- i pociągnął mnie za rękę, którą momentalnie wyszarpałam.
     Popatrzył na mnie zdziwiony i pokręcił głową.
  - Co się z nami stało ?!- krzyknął prosto z mostu.
  - Z nami ?! Z nami ?! Jakimi nami ? Było w ogóle takie coś ?!- zaczęłam krzyczeć na niego.
     On stał jak wbity w ziemie i nic nie mówił, natomiast ja zrezygnowana usiadłam na krześle i schowałam twarz w dłonie. Kiedy już ochłonęłam i uniosłam głowę do góry Zayn'a nigdzie w okół mnie nie było.
Chciałam zadzwonić do niego, ale telefon odmówił posłuszeństwa. Czytaj rozładował się, jak mus to mus.
Postanowiłam go poszukać, jednak  dałam sobie spokój i wróciłam na moje poprzednie miejsce. Po chwili ujrzałam nadchodzącego Zayn'a z dwoma kubkami kawy.
  - Trzymaj..- powiedział i usiadł koło mnie.
     Byłam zdziwiona jego zachowaniem. Nie zdziwiłabym się jakby mnie tu zostawił, ale to. To był dla mnie
szok.
  - D-dziekuję-  wyjąkałam.
  - Nie ma za co. Samolot mamy za godzinę...- odpowiedział ze spokojem i upił łyk kawy.
  - Co !- krzyknęłam i wytrzeszczyłam na niego swoje patrzałki.
  - To co słyszałaś- popatrzył na mnie tymi swoimi czekoladowymi oczami, które akurat w tym momencie były jaśniejsze niż zwykle.
  - Ale jak to ?- spytałam spokojnie, niemalże szeptem.
  - Fay przestań zadawać pytania. Za godzinę mamy samolot do USA damy radę..- wyjaśnił.
  - Jak to załatwiłeś ?- olałam jego uwagę.
  -Ehh..- uśmiechnął się lekko.- Nie przestaniesz zadawać pytanie co ?- znów popatrzył na mnie.
     Spuściłam głowę i uśmiechnęłam się, by za chwilę ponownie ją unieść.
  - Nie- odpowiedziałam.
  - Kiedy poszedłem po nasze kawy, spojrzałem na tablicę przylotów. Zauważyłem, że samolot do USA ląduje za godzinę, wiec chyba jasne, że za godzinę ten sam samolot będzie leciał z powrotem do Stanów.
Poszedłem zakupić bilety, które były wykupione..
  - To jak ty to zrobiłeś ?!- krzyknęłam podekscytowana.
  - Fay.. moją osobą nie trudno kogoś przekonać- wyszczerzył się.
  - No tak..- zakryłam twarz dłonią, a następnie strzeliłam facepalma.
     Malik zaczął się niemiłosiernie śmiać, na co oberwał w ramię.
  - Ej ! To bolało..- zaczął masować obolałe miejsce.
  - Bo miało..- zaśmiałam się.
     W tak o dziwo miłej atmosferze minęła nam godzina. Po szybkiej odprawie znajdowaliśmy się na pokładzie samolotu. Biedny Zayn nie mógł się opędzić od fanek- czujecie ten sarkazm ?
     Kiedy wylądowaliśmy cieszyliśmy się jak małe dzieci. Jednak to był dopiero początek kłopotów....



Dziękuję za komentarze pod poprzednim :**
I od razu przygaszę wasz entuzjazm nie jestem geniuszem !
Kocham Was naprawdę podnosicie mnie na duchu takimi komentarzami,
bo aż dziwne, że kto tak uważa :)
Tyle dzisiaj do następnego kociaki :*


PS. Przepraszam za jakiekolwiek błędy :)


6 komentarzy:

  1. ugh. ;/
    wiedziałam, że z tą całą Lettie będą jakieś kłopoty, ale, żeby do cholery aż takie?!teraz jedyne, co mi przychodzi do głowy to błaganie, aby ta ciąża nie była prawdziwa. to byłby w sumie dobry wątek. Lettie udawała ciążę, żeby Zayn z nią był... tak! takie coś bym przyjęła. xd
    niech oni się pogodzą...
    lubiłam ich rozmowy. *.*
    czekam na następny. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Bosh kocham to. Przeczytałam wszystkie rozdziały z zapartym tchem. Pięknie piszesz. Czekam na next!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Oh, GOOD WHY ? Budujesz u mnie takie napięcie, że wbiłam sobie pazury w plecy i mnie teraz bolą... Co to ma być, znajdę tą Lettie choćby nie wiem co (nawet jeśli ona nie istnieje to i tak ją znajdę) i dokonam na niej aborcji (oczywiście jeśli ta ciąża jest prawdziwa) ! Jak mogłaś zadać mi taki cios, normalnie nuż w plecy, skopałaś leżącego. Nom, także ten, i wgl aż się pozbierać nie mogę i... MADA FAKA JAKI ZAJEBISTY ROZDZIAŁ i... ZAYM omomom rozpływam się jak almette w gębie xd
    Oczywiście kocurze, że pozdrawiam (jak zawsze buahaha), życzę weny i czekam na nexta z niecierpliwością :*

    OdpowiedzUsuń
  4. WYJDŹ Z ZAJE**STOŚCIĄ SWOJEGO BLOGA <3
    Ale świetny chapter <3! Muszę Ci to zawsze powtarzać?!
    Kocham Zayna w Twoim opowiadaniu, JARAM SIĘ *.*
    Czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha ten rozdział jest po prostu fantastyczny! *-*
    Już mówiłam, że Cię kocham?
    Nie?!
    To teraz wiedz że normalnie 'moja idolka' to za słabe określenie! Ja chyba zacznę wyznawać jakąś nową religię zwaną 'Wiktorianizm'. Kto chętny przyłączać się xd
    Cały blog poczynając od szablonu, a kończąc na polach do komentowania jest wzorem perfekcji :)
    Ale wracając do rozdziału..
    Ja chyba jako jedyna mam nadzieję, że ta ciąża będzie prawdą hihi zła jestem prawda? :p Jednak jakby nie patrzeć byłoby więcej mega akcji :3
    Nie pozostaje mi nic innego niż czekać na nexta

    my-world-and-one-direction.blogspot.com
    Nowy rozdział już jest!! Skomentujesz? ;)

    OdpowiedzUsuń