wtorek, 10 września 2013

Chapter 27 cz. 1

      Z dedykacją dla mojej kochanej Madzi (ForeverAndAlways), która skłoniła mnie do dodania :* 

      Pobudkę zafundowałam sobie o godzinie siódmej rano, sama nie wiem jak udało mi się tego dokonać, ale być może to, to że miałam niesamowicie dobry humor. Zrobiłam porządek w pokoju, zapakowałam porozrzucane ciuchy i zabrałam te czyste do łazienki. Wzięłam szybki orzeźwiający prysznic, włosy spięłam w niechlujnego koczka, ubrałam się w luźne ciuszki na podróż, ponieważ gdy wyjrzałam za okno stwierdziłam, że dzisiaj będzie ciepło. Choć nigdy nic nie wiadomo i dlatego do ręki złapałam sweterek. Zbiegłam na dół i pierwsze co zrobiłam to ucałowałam matkę w policzek zdziwiona uśmiechnęła się, a ja usiadłam na stałym miejscu. W momencie pojawił się przede mną talerz ze śniadaniem.
  -Mamo nie trzeba było..- odezwałam się momentalnie.
  Odwróciła się w moją stronę, przechyliła głowę na bok i podchodząc do mnie zamknęła mnie w szczelnym uścisku.
  -Chcę poczuć się jakbym miała cię na co dzień, więc jak zwykle rano zrobiłam ci śniadanie- powiedziała pocierając ręką moje plecy.
  -Dziękuję, mamuś.
      Odeszła ode mnie i zajęła się poprzednią czynnością. Zaczęłam pochłaniać przygotowaną jajecznicę z grzankami w między czasie popijając pomarańczowym sokiem. W momencie wszystko znikło z talerza. Oparłam się łokciami na blacie i wpatrywałam się w każdy ruch matki.
  -Będzie mi tego brakowało..- przerwałam ciszę, która narastała z każdą chwilą.
  -To zostań- mama próbowała robić dobrą minę do złej gry, co odkryłam po jej łamiącym się głosie.
      Zaśmiałam się cicho.
  -Gdyby to było takie proste, wiesz że nie mogę. Muszę teraz znaleźć pracę, a z pewnością tutaj jej nie dostanę, po za tym w Londynie mam Zayn'a on się mną opiekuje tak samo Lou będzie mnie mieć na oku. Oczywiście, że będę cholernie tęsknić i obiecuje, że będę cię odwiedzać najczęściej jak to możliwe !- z oczu popłynęło mi kilka łez.
      Matka podeszła do mnie i ponownie mnie przytuliła. Uwielbiałam zapach jej perfum był słodki, ale mi nie przeszkadzał. Był idealny. W końcu oderwałyśmy się od siebie i wtedy mama ujęła moją twarz i pocałowała mnie w czoło jak swoją malutką córeczkę. Wtedy do kuchni wszedł Charles.
  -O ! Jak chyba przeszkodziłem !
      Kiedy już miał się wycofać zawołałam.
  -Nie ! Charles, chodź tutaj !
      Mężczyzna zawrócił i popatrzył na mnie unosząc brew.
  -Przez te kilka dni może nie wiele mogliśmy się o sobie dowiedzieć, ale ufam tobie i wiem, że dobrze zaopiekujesz się moją mamą..- uśmiechnęłam się do niego ciepło i gestem ręki przywołałam go do nas.
      Po chwili tworzyliśmy wielki uścisk. Poczułam ciepło rodziny, choć nie była ona w komplecie. Byłam naprawdę szczęśliwa, wszystko nagle zniknęło i zapomniałam o moim problemie, teraz liczyła się moja rodzina i jej szczęście. Niestety wszystko co dobre musi się skończyć. Po tej jakże czułej scenie pobiegłam na górę i zabrałam walizki. Pomógł mi je znieść Charles, choć zaprzeczałam on nalegał, więc musiałam mu ulec.
     Przed domem czekał już na mnie Colin, gdy pożegnałam się z rodzicami i zniknęli za drzwiami domu, chłopak przytulił mnie i wtedy ni stąd ni zowąd pojawił się jakiś chłopak, kogoś mi przypominał. Był wysoki i dobrze zbudowany, jego opalenizna uwydatniała blond czuprynę na głowie, a ciemne jak ziemia oczy przeszywały mnie na wskroś.
  -Proszę, proszę mała Fay..- zaczął z cwaniackim uśmieszkiem na ustach.
     Zmarszczyłam brwi i spojrzałam do góry na twarz moje przyjaciela. Zauważyłam, że jego szczęka zaciska się, więc to nie wróżyło nic dobrego.
  -Ah, ty mnie nie pamiętasz ?- spytał i zaśmiał się gardłowo.
  -Malcolm odpuść..- warknął Colin.
      Malcolm ? Malcolm ! Coś zaczęło mi świtać. Nie jestem pewna, ale to właśnie on był moim chłopakiem w drugiej klasie liceum, a potem zdradził mnie z pierwszą lepszą dziwką na imprezie.
  -Widzę, że znalazłaś sobie w końcu księcia z bajki, huh ? Kto by przypuszczał, że będzie nim ten pedał..- warknął i splunął.
  -Spierdalaj !- warknęłam i złapałam Colin'a za rękę prosto do auta.
      Wtedy chłopak zatrzymał mnie i szarpnął do siebie.
  -No maleńka ! Z kim ci będzie lepiej ? Ze mną ? Czy z tym przydupasem ?- skinął w stronę bruneta, unosząc jedną brew do góry i nadal uśmiechając się chytrze.
  -Puść mnie jesteś chory !- uderzyłam go w klatkę piersiową, ale to nie podziałało.
      Wtedy oszołomiony obrotem spraw Colin ruszył na Malcolma i odciągnął go ode mnie, następnie wymierzając mu mocny cios między oczy. Blondyn upadł, a z jego nosa wypłynęła ciemna krew. Wtedy zaczęła się prawdziwa bójka, chwilami  przewagę miał mój przyjaciel, a nie raz ten cham Malcolm. Starałam się ich rozdzielić, ale co ja mogłam zrobić jedna, krucha i mała na takich dwóch dryblasów. Na szczęście wszystko rozgrywało się na podjeździe przy moim domu, więc z odsieczą wybiegł Charles. Był dobrze zbudowany i wysoki, więc spokojnie sobie z nimi poradził. Odciągnął Malcolma, który już był nieźle obity, a ja przytrzymałam Colin'a.
  -Spieprzaj !- krzyknęłam wkurzona.
  -Jesteś dziwką Fay ! Dziwką !- krzyczał odchodząc.
      W końcu zniknął gdzieś za rogiem, a my spokojnie weszliśmy do domu. Musiałam podtrzymywać Colin'a, bo miał nieco obite żebro. Martwiłam się o niego.
  -Colin dasz radę jechać ?- spytałam wchodząc do łazienki, gdzie moja matka opatrywała chłopaka.
  -Tak, spokojnie Fay. Nic mnie nie boli..- powiedział spokojnie, a za chwile syknął z bólu, gdy moja matka przyłożyła gazę z wodą utlenioną.
  -Właśnie widzę..- powiedziałam unosząc brwi do góry.
      Po jakichś dwudziestu minutach brunet był "posklejany" do kupy dzięki mojej mamie. I choć zapierałam się, że nie odwiezie mnie na lotnisko on uparty wziął mnie na ręce i z nie małym bólem jakoś dokuśtykał do samochodu i władował mnie do niego. Charles przytargał moje walizki i nie miałam wyjścia. Przez jakiś czas w samochodzie była kompletna cisza i nagle przerwał ją Colin.
  -Nie jesteś dziwką..Jesteś piękną, słodką, zabawną, mądrą, uroczą dziewczyną, mógłbym wymieniać dalej, ale gdyby Zayn się dowiedział to pewnie by mnie zabił..- zaśmiał się, a ja oblałam się porządnym rumieńcem.
  -Colin przez ciebie się rumienię !- krzyknęłam i trzepnęłam go ramię zapominając o tym, że jest nieźle potłuczony.
      Syknął z bólu.
  -Dziewczyno ja naprawdę chcę dojechać na lotnisko w jednym kawałku !- krzyknął i ponownie się roześmiał, a ja za nim.
      Po naszej głupawce znów zapadła cisza i było tak do końca naszej podróży. Uświadomiłam sobie, że nie pożegnałam się z Mią, straszna ze mnie przyjaciółka. Postanowiłam sobie, że do niej później zadzwonię. Colin znalazł  miejsce na parkingu i wygramolił się z samochodu szybko obiegając je i otworzył mi drzwi.
  -Ho, ho ! Jaki dżentelmen !- parsknęłam śmiechem.
      Wyjęliśmy moje walizki z bagażnika i ruszyliśmy do ogromnego gmachu. Przed samymi drzwiami brunet złapał mnie za ramię tak, że cofnęłam się.
  -To co mówiłem, gdy jechaliśmy było prawdą i.. cholernie zazdroszczę Malikowi tak cudownej dziewczyny..- jąkał się zakłopotany.
      Naprawdę nie wiedziałam co powiedzieć. Czułam się.. dziwnie ? Co byście powiedziały jakby wasz przyjaciel wam coś takiego powiedział ?- no właśnie.
  -Colin ja-a nie wiem co powiedzieć..- również się jąkałam wpatrując się w moje jakże "interesujące" czubki butów.
  -Nic..- wzruszył ramionami.- Po prostu chodź tu..- przygarnął mnie ręką do siebie i mocno objął.
  -Wiesz co ?- mruknęłam wprost do jego klatki.
  -Co ?- wymamrotał mając głowę na czubku mojej.
  -Skarb mieć takiego przyjaciela..
      W końcu Colin odciągnął mnie od siebie i weszliśmy do środka, gdzie od odpowiednich osób, po krótkiej kłótni uzyskałam informację, że samolot chłopców już wylądował. Po lotnisku plątało się kilka fanek, które chyba czyhało na chociażby jednego z nich.
      Po piętnastu minutach jakiś facet zaprowadził mnie i Colin'a do jakiegoś pomieszczenia. Czekaliśmy dosłownie parę sekund, ale dla mnie to była wieczność. Wreszcie drzwi otworzyły się, a w nich pojawiła się Lux i Lou. Od razu złapałam małą i okręciłam się w okół, z racji że Louise znała Colin'a przywitała się z nim, a następnie ze mną.
  -Gdzie chłopcy ?- spytałam.
      Po tych słowach drzwi ponownie się otworzyły i pojawił się w nich Niall, a za nim Zayn. Na jego ostatniego serce zaczęło mi bić jak oszalałe w brzuchu pojawiły się motyle, a na usta wkradł się ogromny uśmiech. Chłopak podszedł do mnie nie pewnie, również z wielkim uśmiechem na ustach. Widziałam w jego oczach iskierki szczęścia z każdym jego krokiem moje serce przyspieszało, miałam wrażenie, że zaraz wyskoczy. Dla mnie cały świat się zatrzymał. Zapomniałam jak się oddycha.
  -Cze- nie dokończyłam.
      Zayn położył dłonie na moich biodrach i pocałował mnie czule, a gdy się oderwał musnął je lekko. Oplotłam go rękami w talii, a dłonie ułożyłam od strony pleców na jego barkach. On natomiast objął moją szyję. Twarz miałam schowaną w jego torsie, więc nie widział moich kilku łez.
  -Tęskniłam..- wymamrotałam choć nie wiem czy cokolwiek zrozumiał, bo nadal byłam wtulona w jego ciało.
  -Ja też tęskniłem..- ucałował mnie w czoło i wziął moją twarz w dłonie tak bym popatrzyła w jego oczy.
      Stało się utonęłam w jego tęczówkach, zatraciłam się. Kciukiem pocierał mój policzek.
  -Dlaczego płaczesz, głuptasie ?- spytał i zachichotał.
      Kiedy usłyszałam jego śmiech również zaśmiałam się i odwróciłam głowę chowając oczy między jego dłonią, a łokciem. Chłopak z powrotem przygarnął mnie do siebie i schował w swoich ramionach.
  -A ze mną się nie przywitasz co ?- spytał oburzony Niall.
      Na śmierć zapomniałam, że nie jesteśmy tu sami. Leniwie odsunęłam się od Mulata ostatni raz zaciągając się jego perfumami wymieszanymi z tytoniem i podeszłam do niego. Uściskałam go najmocniej jak potrafiłam, ale mimo to poczułam jeszcze silniejsze ramiona blondyna.
  -Ekhem, bo robię się zazdrosny..- mruknął Malik.
      Niall zaśmiał się głupkowato za co oberwał w ramię. Odeszłam od niego i podeszłam do swojego chłopaka. Musnęłam jego usta i uśmiechnęłam się.
  -Dalej jesteś zazdrosny ?- spytałam.
  -Wiesz jakie będzie najlepsze wynagrodzenie ?- przyciągnął mnie do siebie jedną ręką i wymruczał mi te słowa do ucha.
      Zachichotałam dosyć głośno.
  -Zboczeniec !- zaśmiałam się opierając dłonie na jego torsie i próbując się od niego uwolnić, skutecznie mi to oczywiście utrudniał.
  -Wy oboje jesteście zboczeni !- krzyknęli wszyscy chórem, a ja wybuchnęłam z Malkiem śmiechem.
  -Tak w ogóle gdzie reszta ?- spytałam zdziwiona brakiem Hazzy, Li i Louis'a.
  -Louis z El został w La, Harry tak samo no i Liam z Spohią..- wyjaśnił Niall.
  -Aha..Jaka Spohia ?- zmarszczyłam czoło.
  -Jego dziewczyna..- wzruszył ramionami Zayn.
      Przytaknęłam kiwnięciem głowy, ale tak naprawdę nic z tego nie rozumiałam. Myślałam, że kochał Danielle mimo iż się rozstali, po za tym Li o niczym mnie nie poinformował, czułam się dziwnie.
      Zayn splótł nasz palce i wyszliśmy z pomieszczenia. Czarnowłosy oznajmił mi, żebym nie przejmowała się bagażami. Ochrona się nimi zajmie, jak on mną, jak to stwierdził. Wywróciłam oczami na te słowa na co ona uszczypną mnie lekko w tyłek.
  -Panie Malik, pan jest niewyżyty !- oznajmiłam chichocząc.
  -Nic nie poradzę, że pani tak na mnie działa..- mruknął mi do ucha i pocałował mnie w skroń.
      Po drodze parę fanek zrobiło sobie zdjęcia z chłopakami i poprosiło o autografy. Zauważyłam też paru facetach z aparatami, zapewne paparazzi. Na szczęście szybko się uwinęliśmy i w końcu znaleźliśmy się w czarnym wanie.
      Jazda minęła nam szybko, pożegnaliśmy się z Niallerem pod jego domem, a następnym kierunkiem był dom Zayn'a. W pewnym momencie szturchnął mnie łokciem w żebra.
  -Może zostaniesz u mnie ?- szepnął mi do ucha, by moja siostra nie słyszała.
      Popatrzyłam na jego twarz i na oczy i już wiedziałam. Uśmiechnęłam się chytrze i przejechałam dłonią po kilkudniowym zaroście Mulata.
  -A co jeśli nie zechcę ?- mruknęłam, by tylko go sprowokować.
  -To zaniosę cię do domu na rękach..- przejechał dłonią po moim udzie, by odnaleźć moją i splótł nasze palce.- Sąsiedzi z pewnością mieli, by widowisko- szepcząc, "przypadkiem" przejechał językiem po obrzeżach mojego ucha.
  -Być może się skuszę..- zaśmiałam się, a moja siostra popatrzyła się na nas unosząc jedną brew do góry.
      Zayn wyprostował się zadowolony, że udało mu się mnie przekonać. Kiedy dojechaliśmy pod jego dom o ile jego dom to dom,bo była to ogromna przeszklona willa. Otworzyłam szeroko oczy i uświadomiłam sobie, że pasowałoby uświadomić siostrę o tym, że nie wracam z nimi.
  -Louise ja zostanę u Zayn'a..-powiedziałam niepewnie, bo nie wiedziałam jak zareaguje.
  -Fay, nie wiem czy w twoi st..- nie dokończyła, bo chrząknęłam głośnio i wskazałam wzrokiem na Zayn'a, uświadamiając ją, że on nic nie wie.- No dobrze..- szybko się wyratowała.
      Uśmiechnęłam się triumfalnie na to, że udało mi się wybrnąć z takiej sytuacji na szczęście mój chłopak nie zadawał pytań, więc spokojnie opuściłam wana i stanęłam obok. Czekałam, aż Zayn wypakuje nasze wszystkie walizki. Wtedy zobaczyłam, że za nami jechał drugi taki sam samochód, bo przecież wszystkie walizki nie pomieściłyby się w jednym aucie.
      Pożegnałam się z siostrą, Lux i Tom'em i poczekaliśmy, aż dwa czarne, samochody zniknęły za rogiem.
  -No to witam panią Malik u siebie..- uśmiechnął się od ucha do ucha i cmoknął mnie w policzek.    
      Zaśmiałam się głośno, a on mi zawtórował, przeszliśmy podjazd, weszliśmy po trzech schodkach i znaleźliśmy się przed ogromnymi drzwiami. Zayn wygrzebał w kieszeniach spodni klucze i przekręcił go w zamku. Otworzył przede mną drzwi, a kiedy weszłam zamarłam. Wszystko było takie.. Idealne. Drewniane, ciemne panele, połączone z nieskazitelnie białymi ścianami. Wszędzie było pełno luster, lub okien. Przeszłam korytarzem prosto do salonu, do którego schodzi się dwoma schodkami. Był przestronny, na środku na wielkim puchowym i tak samo białym dywanie stała kremowa, skórzana kanapa, a po bokach identyczne dwa fotele. Na ścianie wisiał ogromny telewizor plazmowy, a pod inną ścianą zauważyłam równie wielką wieżę stereofoniczną. Idealnie białe ściany ozdabiały kolorowe obrazy, podeszłam do jednego z nich i zapatrzyłam się.
  -Podoba ci się ?- usłyszałam głos Zayn'a nad ramieniem, a na szyi poczułam przyjemne ciepło jego oddechu.
  -Mhmm..- tyle zdołałam wyjąkać.
  -Chodź pokażę ci coś..- złapał mnie za dłoń i pociągnął w kierunku schodów wykonanych z ciemnego drewna, prowadzących na górę.
      Kiedy znaleźliśmy się na piętrze zauważyłam pełno drzwi. Po co mu tyle pokoi ? Nagle zatrzymał się przed jednymi z nich i poprosił mnie o zamknięcie oczu. Posłusznie wykonałam polecenie, choć cholernie zżerała mnie ciekawość. Usłyszałam odgłos otwieranych drzwi i poczułam jego ciepłą, dużą dłoń na mojej.
Zaczął mnie prowadzić. Stawiałam powolne, małe, niepewne kroczki mimo iż on pilnował, abym na nic nie wpadła. W pewnym momencie puścił mnie, a objął od tyłu. Poczułam na ramieniu jego głowę i ciepło na szyi.
  -Otwórz oczy..- szepnął.
      Ponownie wykonałam jego polecenie. To co zobaczyłam totalnie mnie zaskoczyło. Wiedziałam, że on jest artystą, że ma talent, i że jest totalnie szalony ! Ale to ? To było coś cudownego. Wszystkie ściany wypełniały przeróżne grafitti. Dostałam oczopląsu od tych wszystkich kolorów, były to napisy, ale również przeróżne obrazki. Obracałam się wokół własnej osi i podchodziłam bliżej, gdy coś mnie zaintrygowało. Zayn przyglądał mi się z zaciekawieniem, aż w końcu spytał.
  -Podoba ci się ?- złapał mnie za rękę, by zwrócić moja uwagę.
      Położył dłonie na moich biodrach i przycisnął mnie bliżej siebie. Musiałam patrzeć do góry, by odnaleźć jego ogromne, czekoladowe oczy.
  -Tak, to jest przepięknę..- wspięłam się na palcach i musnęłam jego malinowe, miękkie usta, a gdy chciałam wrócić "na ziemię" on podtrzymał mnie i to tym razem on musnął moje usta.
  -Cieszę się, że ci się podoba..- uśmiechnął się szeroko.
      Naprawdę zależało mu na mojej opinii.
  -Ale dlaczego ?- spytałam po chwili ciszy.
  -Zawsze chciałem mieć pokój grafitti, ale mama mówiła "Nigdy nie będziesz miał pokoju z grafitti w moim domu!"- naśladował głos swojej matki.- Ale skoro mam swój dom to mogę go mieć..- wyszczerzył się i pochylił, by cmoknąć mnie w usta i wyprostować się ponownie.
      Zayn zapatrzył się na sufit, a ja wpatrywałam się na jego profil z zachwytem.
  -Wiesz, że jesteś bardzo przystojny ?- zupełnie nie wiem czego to powiedziałam.
      Zaśmiał się gardłowo jeszcze bardziej odchylając głowę, a następnie skupił swój wzrok na mnie.
  -Taaak ?- zagryzł wargę.
      Poczułam, że zalewam się niesamowitym rumieńcem. Spuściłam głowę i przytaknęłam.
  -To się cieszę..- wymruczał i palcem wskazującym złapał mnie za podbródek.
      Odchylił moją głowę i musnął moją szczękę, schodził coraz niżej, aż do szyi. Nagle poczułam jak zasysa moją skórę.
  -Po tym będzie ślad, znowu..- pomyślałam.
    Jęknęłam cicho na to uczucie i zagryzłam wargę. Zayn poprawił poprzednią drogę i wpił się w moje usta z namiętnością. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jego, były ciemne i wiedziałam czego chciały. Złapał mnie za uda i podniósł mnie do góry, oplotłam jego biodra nogami i objęłam szyję rękami. Każdy kolejny pocałunek był oddawany z co raz większym pożądaniem. Obijaliśmy się o ściany pokoju grafitti, aż w końcu udało nam się z niego wydostać. Malik zdaje się kierował do swojego pokoju i tak też zrobił. Nie odwracając ode mnie uwagi na ślepo odszukał klamkę i nacisnął na nią. Drzwi się otworzyły i niemal podbiegł do ogromnego łóżka. Jak się okazało bardzo miękkiego..





Pozostawiam bez komentarza, chyba jestem chora :c
Dziękuje za bardzo miłe komentarze i oby więcej takich jest mi bardzo miło i tak jakoś cieplej na serduszku, że ktoś docenił moje wypociny :) Ten rozdział dzielę na dwie części i zastanawiam się czy w drugiej dodać trochę pikanterii, ale to jak będziecie "grzeczne", hah xd Aha no i będę się starała zakończyć na 35 rozdziale :)

Lov Ya :*


Ps. Przepraszam za jakiekolwiek błędy.


Czytasz = Komentujesz

14 komentarzy:

  1. Ojeciu pierwsza ! :)
    Świetny, tylko szkoda, że skończyłaś w takim momencie...

    nie no jest po prostu zajebiście ! ;*
    Szybciutko nn :)
    Weny ♥
    Lilly :****

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaa to jest genialne! *o*
    Malik jest taki słodki :33
    Hahaha moment z pokojem z grafitti był taki sam jak w filmie xd
    Kurcze Ty to dziewczyno potrafisz zaciekawić czytelnika! :)
    Teraz będę siedziała jak na szpilkach czekając na nexta! ;p

    my-world-and-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje :* w koncu do mnie wpadlas brakowalo i Twoich komentarzy :) taki byl moj plan z tym pokojem :p pozdrawiam

      Usuń
  3. Rozdział super, od razu mi się przypomniała scena z filmu i jak na niej miałam beke, HAHA XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak dawno mnie tu nie było :( Przepraszam za to! Ale nawet u mnie mnie nie było.. brak czasu, szkoła i takie tam.
    Rozdział cudowny jak zawsze! Jaram się*_____*
    " Położył dłonie na moich biodrach i przycisnął mnie bliżej siebie. Musiałam patrzeć do góry, by odnaleźć jego ogromne, czekoladowe oczy." KOCHAM TO!
    Ja też jestem chora ;/ Taka pogoda najwidoczniej...
    Musiałaś kończyc w takim momencie?! :D <3
    Pisz, my czekamy <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brakowalo mi Cie :) ale wybaczam wiem ze szkola i w ogole :) hahah musze stopniowac napiecie bo inaczej reszta opowiadania wyladowalaby w jedynm rozdziale xd to zdrowia chorowitku ze mna juz lepiej malinkowa herbata i masa lekarstw pomogla ! Pozdrawiam :*

      Usuń
  5. właśnie przeczytałam,i jest super! ten rozdział baardzo romantyczny :D i widzę,że ktoś tu był na This Is Us! xD pozdrawiam ;* xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje :) niestety nie bylam na This Is Us :c.pozdrawiam

      Usuń
  6. Naprawde swietny rozdzial ! Czekam nn :)
    -Majaaa <3

    OdpowiedzUsuń
  7. świetne ! :)
    - Ella

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej hej!
    Świetny rozdziaaaaał, serio :)
    Jak przeczytalam 'panie malik, pan jest niewyżyty' to dostałam niekontrolowanego ataku śmiechu xd
    Weny i czasuu ;)

    Zapraszam do mnie na nowy two-facess.blogspot.com ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Podoba mi sie to !

    OdpowiedzUsuń